O, o, King, ale numer!
Wstyd się przyznać, ale dopiero kilka tygodni temu zaczęłam czytać cykl o M(r)ocznej Wieży. Nasłuchałam się o tym cyklu samych pochwał, że legenda i klasyka, i geniusz, i inne superlatywy, więc gdy tylko zobaczyłam w Empiku nowe wydanie nie zawahałam się ani sekundy.
Takim oto sposobem 'połknęłam' już 4 tomy. Co mogę o nich powiedzieć? Przede wszystkim - nieco się rozczarowałam. Spodziewałam się naprawdę czegoś wyjątkowego, przełomu na miarę Tolkiena, Dukaja czy Sapkowskiego, a tymczasem otrzymałam solidnego Kinga (co w gruncie rzeczy przecież nie jest wadą ). I jak to bywa u Kinga - wciąga bardzo, choć potrafi i zmęczyć dłużyznami typowymi dla tego pana. Bardzo, bardzo podoba mi się wplatanie wątków z innych książek do cyklu (i vice versa).
Z niecierpliwością czekam na chwilę, gdy zamknę ostatni tom... I dowiem się, co się działo
Co do innych książek - 'Komórka' mnie przeraziła, ale nie pomysłem, tylko tymi hordami 'dzikich'. To sceny z moich najgorszych koszmarów. Jednak nie jest to książka wybitna. Ot, lekturka do pociągu czy dla rozrywki. Choć, o dziwo, jest w miarę krótka
'Bezsenność' mnie znużyła. Przeczytałam, bo przeczytałam, ale bez większej przyjemności. Nie jestem fachowcem od literatury, ale nawet ja zauważyłam, że bez wielu fragmentów dałoby się przeżyć
'Miasteczko Salem'... Mówcie, co chcecie, ale ja tą książkę uwielbiam. Mam słabość do książek o wampirach. Czytałam ją kilkanaście razy i za każdym razem mnie przerażała.
Czytało się jeszcze inne jego książki, ale nie będę zanudzać.