a więc plastikowa rura wylotowa
od pralki porusza się w rytm wysysania
tej cholernej wody z tych cholernych
ubrań brudnych koszul skarpet
pardon majtek nieopróżnionych kieszeni
porusza żwawo plastikowy pojemnik
z domestosem drgający tańczący
ruszający się ale nie dość
by się przewrócić
czy ktoś kiedykolwiek gdziekolwiek
napisał o tym wiersz? wątpisz? w ten
majestat ten ruch atomów elektronów
fermionów bozonów nukleonów
uff... a przecież nie jest gorszy
nie mniej złożony nie mniej uroczysty
dynamiczny unikalny elegancki w swym
majestacie mistycznej nieskończoności
absolutu niż twoje rozczochrane poetycko-
wniebowzięte spijanie z dzioba niż śmierć
twojej matki czy arcyksięcia Ferdynanda
cuda w cudzie w arcypowszechnej budzie