W słonecznikach znajdę uśmiech
pełen blasku i nadziei,
temperament chwil ostudzę
odradzając się jak feniks.
Nie odwrócę się do wczoraj,
bo ważniejsze dzisiaj przecież,
w żółtych płatkach schowam bojaźń,
radość jutra w nas zaszczepię.
W słonecznikach zgubię brudy
obolałych niedomówień
i odwrócę się od ludzi,
którzy w oczy sypią gruzem.
Idę wskrzeszać lotne myśli,
niech fruwają jak motyle,
może ktoś gdzieś plan obmyślił,
zamknie w dłoniach czas przesileń.
W słonecznikach znajdę wiarę
i fundament ludzkiej prawdy,
będę chadzać pośród alej,
gdzie spadają szczęścia gwiazdy.