Dzieciak rósł bardzo szybko nad wyraz pojętny
co miesiąc zmieniał skórę w spodenki odziany
mienił się kolorami jak malutka tęcza
wreszcie stał się zielony podobny do mamy
Wsłuchany w opowieści najstarszego z rodu
przekazanych rzetelnie opartych na faktach
o zamierzchłej historii i czasach współczesnych
bez celowych udziwnień zapisanych w datach
Uczyłem go latania co jest dobre co złe
jak postraszyć dzierlatki lotów nad świerkami
figli żartów z umiarem dobra szkoła ojca
pobierana od przodków chociaż przed wiekami
Fruwaj na Łysą Górę w siedlisko czarownic
byś potrafił odróżnić kto przyjaciel kto wróg
ćwicz tam szkołę przetrwania i loty zbiorowe
w przeciwieństwie do ludzi nie licz synu na cud
Przez lat kilka ostatnich mając na uwadze
codzienne wystąpienia medialnych idiotów
śliniących się w wywodach nad własnym umysłem
który nie dorównuje mózgom skromnych smoków
W okresie gdzie baranów życie nam nie skąpi
a zjadałem je chętnie dziwna ta epoka
co marnotrawi jadło wziąwszy pod uwagę
bardzo smaczną przekąskę niejednego smoka