Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina

Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24

Porządki cz 1

Tematy przenoszone z innych działów. Czas przechowywania tekstów 1 rok.

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
KHelbig
Autor/ka
Posty: 21
Rejestracja: 12 stycznia 2018, 13:43
Lokalizacja: Northampton

Porządki cz 1

Post autor: KHelbig »

Przeciągłe trzaśnięcie otworzyło nowy rozdział. Rozdział niechciany, ale konieczny. Czy naprawdę musiało do tego dojść? Dlaczego buńczuczność jej wnuka musiała doprowadzić aż do tego punktu? Inaczej go wychowywała...
Nauki, które z takim mozołem wciskała do jego zakutego, tępego łba nie powinny pójść na marnę. Sprawiedliwość nadejdzie i marszem wyznaczy rytm. Pokładała niejaką dumę we własnym synu i gdyby nie zgubna chuć, interwencja nie byłaby potrzebna... Ten cierń w boku bolał niby jątrząca się rana. Ropiejąca od lat, śmierdząca fetorem nieleczonej lekkomyślności. Miał środki i możliwości. Miał potencjał i schemat. Miał schemat, nie miał dyscypliny... Sprawypozostały zbyt długo bez nadzoru!
Za plecami własnego podopiecznego musiała kręcić z niezadowoleniem głową nad rezultatami. To wszystko wymagało dialogu, rozmowy. Międzyludzkiej i dyplomatycznej.
Na stare lata przyszło naprawiać jej będy młodości... W dodatku nie swojej.
Zostawiła za sobą imperium godne największych, a przychodzi gasić zgliszcza. Tlące się popioły dzieła, które miało pomóc w nowym ładzie, gdzie jarzmo dyktatury politycznej chyli czoła nad anarchią bezprawia, ustąpiło niecywilizowanej dziczy.
Westchnęła z zawodem inżyniera na klepisku. Czas kamieni węgielnych odszedł w zapomnienie. Jedyna rzecz jaka majaczy zza węgła to długi. Zrozpaczone długi zagubionych na pustyni marzeń. Trzeba się roliczyć...
To była jej myśl. Zawiedziona i zdetermionowana, musiała dokończyć dzieła. Nie arcydziela. Nie! Nie! Nie! Zwykłego dzieła skończnia. Nędznego rezultatu swoich ostatnich, czterdziestu lat. Nadzieja umarła, Ona nie. Jej trzewia wrzeszczały, rozdzierały ciszę i dawały głos cieniom, dlatego dajmy im głos, po tych prawie dwudziestu stronach, niech przemówią:

  • Odsłoń je – powiedziała, patrząc niezmordowanie na białe prześcieradła. Sześć niechcianych ludzkich pierogów. To zdecydowanie za duzó – Zostaw mnie.
    Zwracała się do nich w liczbie pojedyńczej. Byli wierni, wielcy i oddani. Rozumieli ją bez słów. Nie mieli imion, tylko sekundanckie numery. Prezentowali jeden byt, który tworzył całość - taką mieli pracę. Niańczyła ich od kiedy byli sierotami i prezentowali organ sprawczy. Nie zadawli pytań. Jeśli kiedykolwiek doszło do jakichkolwiek wątpliwośći - Ona była odpowiedzią. Co za bezgraniczna wiara, prawda? Nigdy ich nie zawiodłą, bo musieli na niej polegać. Kwestionowanie poleceń i intencji zburzyłoby świat, w którym się wychowali. Nie wymagała nigdy sukcesów, a jedynie posłuszeństwa. Była wyrozumiałą babcią. Jej dzieci zawsze były zadbane i ułożone. Ta strata sprawiałą ból, którego nie rozumiała od lat. Ból którego nie chciała znowu czuć.
  • Dobrze, że tego nie widzisz...
    Rozmawiała ze sobą, ale przede wszystkim ze straconym bytem. Wszystko nie powinno być dzielone na pół. Pół nie wypełni próżni... Emocjonalny odkurzacz chłonął wszystko swoim niedyplomatycznym nosem.
    Pamiętała doskonale jak to jest być "jednym". Nie potrafiła zapomnieć, kiedy dusza oplata drugą. Po stracie czuła oddech i uśmiech o poranku. Przez te wszystkie lata samotności nigdy nie budziła się sama. Chrapiąca poduszka dodawała skrzydeł kocom. Zarzucone od dekad ramię budziło słońcę... Wywrócony taboret Cząstki, ćwiartki, atomy i kwarki pozostawały na ubraniach, szminkach oraz perfumach. Miejsca były pełne nikogo, a cisza głośna od pytań i deklaracji.
    Mała część jej duszy cieszyła się, że On nie musi oglądać tego wypaczenia. Było idealnie dopóki sama nie wiedziała. Mogła spokojnie żyć w odosobnieniu, łgając o minonych dniach, że wciąz są obecnymi. Na stare lata przyszło stawić czoła nowym wyzwaniom. Nie mogła pozwolić, by cała ta cięzka praca poszła na marnę! Jak miałaby spojrzeć na niego w piekle, gdzie na nią czekał?
    Powoli zbliżyła się do pierwszego ciała. Wszystkie członki ułożono dookoła rozciętego korpusu, jak układa się kawałki układanki. Stworzyć człowieka od nowa to jedno, ale poskładać go do kupy? Puzzle z opakowania?
    Oparte na spójnym obrazku z wieka były delekie od zamierzeń autora... Znała artystę odpowiedzialnego za rozkład na składniki. Był profesjonalistą, który działał z jej polecenia. Ofiara nie była przypadkowa, nie była też anonimowa... Miała dom, rodzinę, dzieci, męża. Niestety, źle dobierała kochanków... Stała się pionkiem w grze, która wymknęła się delikatnie spod kontroli.
    Nic straconego.
    Szkoda przedsięwzięcia była znacząca, bo ofiara spełniła swoją rolę jedynie fragmentarycznie. Seniorka zachichotałą pod nosem. To ten grymas babci, która nie żywi urazy, ale chciałaby coś lepszego za swoje wysiłki.
    Wciąż miała świeży umysł, pomimo gnijącego od dekad mózgu. Była starego pokolenia, posiadającego kręgosłup moralny. Pokolenia, które znało głód i życzliwość. Życzliwości oraz brak perspektyw...
    Nie lubiła niczego marnować. Fakt, że życie ludzkie było jedynie środkiem do celu traktowała tak, jak cieśla traktuje młotek. W miałkim materiale wykuć miecz, którego nie skruszy pusta czaszka.
  • Taki dobry materiał... Wystarczy...
    Będzie potrafiła zrobić z tego użytek. Lata intryg zrobiły wiele dla pragmatyzmu przedsięwzięć. Jeśli nie dla samego pragmatyzmu, to przynajmniej dawały przewagę losowych wydarzeń wszechświata. Gwiazdy bywały przychylne tak długo, dlaczego miałyby nie zaświecić łaskawie znowu? Była pilną uczennicą i wiele razy doświadczyła Efektu Motyla. Była też fanką Beatlesów, a to buduje katedrę świętej pokory, wewnątrz każdej osobliwości. Zostawmy ćwiartki i kwarty, ich historia nabierze znaczenia później. Może...
  • Ciebie mi szkoda przyjacielu.
    Z rozżewieniem spojrzała na poszarpane pociskiem futro. Kot nie miał imienia, a jedynie historie. Długie kalendarium pocieszenia i wspomnień, ratujących od zatracenia. Był pod ręką jak relanium bez recepty. Wiedział, czuł, współczuł, przede wszystkim działał. Jego uniwersalność trzymała w szachu nie tylko ją, ale bękarcią wnuczkę. Wnuczkę, która byłaby lustrzanym odbiciem zarówno intelignecji jak zaradności Seniorki. Była perełką. Była nadzieją. Była lepsza, bo była młodsza i usłuchana.
    Miały tyle wspólnego, co bursztyn z żywicą. Była kolejnym pokoleniem porządku tak, jak mop został następstwem miotły. Dobrze trzymała ją w ukryciu...
    Gdyby wszechświat zachował swoją konsekwencję, mogłaby umrzeć spokojnie. Niestety, nikt nie jest wolny od wypaczeń. Kufel za dużo tam, słowo za wiele przy innych i orgazm nie wtedy, gdy trzeba. Martwy kot był zbawieniem, który przyszedł jak grom z pogodnego, letniego nieba. Oglądała nagrania z domu i wiedziała doskonale co się stało, zanim do pokoju wbiegł Detektyw. Heroizm zawsze tkwił w najmniejszych istotach. Chaos nigdy nie był na afiszach. Mimowolnie zwróciła wzrok ku tej, która miała zostać nią:
  • Schowany skarbie...
    Wyszpetała pod nosem i czule dotknęła czoła denatki.
  • Nie odejdziesz bez słowa! Odejdziesz w szpilkach z czaszek!
    Próbowała zachować spokój, chociaż łkanie ścisnęło krtań... Kula goryczy utknęła w pomarszczonym gardle, któego nie było już stać na smutek. Zawód nigdy nie będzie smutkiem. Bliżej tu do złości, chociaż emocjonalny dystans jest łatwiejszy do zrozumienia, kiedy trzeba przepłynąąc kajakiem Atlantyk – to właśnie taki emocjonalny dystans...
    Pojawił się gniew zmarnowanego pokolenia. Wyrżniętych zbawicieli, decydujących o losach wielu. Sprawiedliwych katów, wybierających skazańców. A teraz leżała bez ruchu, wystygnięta niczym wieczorne śniadanie. Schowany w kapsule czasu skarb, skarb który nigdy nie zostanie otworzony. Była tak cierpliwa, tak ułożona, tyle potencjału... Do tej pory starowinka nie wiedziała kiedy dowiedział się o bękarciej siostrze. Miała czas żeby sprawdzić, choć nigdy nie wydawał się na tyle bystry. Zresztą, do tej pory nie miałą pewności, czy to on... Jeśli tak to...
    Ten ignorant do tak ważnego zadania wybrał dwóch tak nieważnych ćpunów. Prawdopodobnie dłużników, którzy zapomnieli o wczoraj w narkotykowym szale. Trudno! Miała swoje sposoby żeby się dowiedzieć. Potrafiła korzystać z dobrodziejstw współczesnego świata, a monitoring był pieskiem, którego karmiła od czasów szczenięcych. W tak paskudnym miejscu jak to miasto nie dało się ukryć żadnego grzechu.
  • Nędznicy! Chciwi głupcy! Cieszcie się, żeście martwi!
    Krzyknęła wątłym głosem wciąz pełnym łez, spluwając z pogardą na spalone ciałą z Fodra Pinto. To nie byli przypadkowi złodzieje. Mogła się marszczyć, ale w tej branży nauczyła się jednego: wątpliowści wykańczają!
    Nieciekawe dzieje tych osobników nie będą tajemnicą zbyt długo. Nie przy dwóch rosłych górach zabójców, których plecy były solidniejsze od drzwi do prosektorium. Dla nich śpiewali nawet głuchoniemi! Jak ten pajac, który postanowił zbawić własną duszę, szukając sprawiedliwości. Naszpikowany nadzieją głupiec!
  • Chciałeś się ukryć? Przede mną? Byłeś głupszy niż twój ojciec! Chociaż oczy miałeś po nim...
    Zamachnęła się laską, uderzając podziurawione ciało laską. Gwoździe szczęknęły niczym kajdany na magiku. Ciało pląsnęło jak ryba wyrzucona na brzeg przez koparkę. Metafory nie oddadzą satysfakcji na jej twarzy!
    Trzask łamanych żeber nie zaburzył blasku świateł, a echo odbiło się od ścian niczym bańka mydlana od igły. Miała dla niego pewną litość. Głównie ze względu na stary romans. Był bękarcim synem, jednym z kilku.
    Musiał umrzeć, kiedy stanął naprzeciwko niej, zupełnie nieświadomy, szukający sprawiedliwości. Naprzeciwko? Czy stając przeciwko był tak odległy od "naprzeciwko"...?
    Seniorka ślepła z każdym miesiącem. Ona była jego sprawiedliwością... Należy przyznać, że powiedział parę ciekawych rzeczy, zdradził sie w bólu i cierpinieniu. Przemówił głosem własnego boga, jak każdy. Stojąc na krawędzi narodzin w czyścu, wyśpiewał chorały kłamstw i przysiąg. Została jedna osoba. Ta, która miałą być kluczowa, a okazała się niepotrzebnie martwa. Najważniejszy element, kluczowy, ale niepewny. As w rękawie, który miał się dowiedzieć wszystkiego, a skończył w piwnicy, bez żadnych odpowiedzi...
    To już wina dwuosobowego narwanego bytu. Gdyby tylko nie zaczęli strzelać..
  • Miałeś zbawienie w zasięgu ręki, ty ślepy kretynie!
    Złapała Detektywa za jego zimną rękę. Odpowiednie pytania dopiero teraz zostaną zadane, wymijające odpowiedzi, popłyną meandrami krętych losów.
    Ktoś mówił, że coś zostało niewyjaśnione...? Pozwólcie mi rzucić kilka literackich lumenów na całokształt!
Ostatnio zmieniony 19 lutego 2020, 20:21 przez KHelbig, łącznie zmieniany 1 raz.

Żywię ogromną nadzieję, w kwestii interpunkcyjnego progresu

Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3301
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Post autor: tcz »

Po Bałaganie mamy Porządki. :)
Ciekawy jestem dalszego ciągu.

Tadeusz

Awatar użytkownika
Z. Antolski
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 6489
Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
Lokalizacja: Kielce
Złotych Pietruch: 1
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 4
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 19
Najciekawsza publicystyka: 6

Post autor: Z. Antolski »

Jest trochę błędów stylistycznych, np "pokładała niejaką dumę". Pokłada się tylko nadzieję, a jest się dumnym. Brak przecinka przed "żeby" - "Miała czas żeby sprawdzić".
"Z rozżewieniem" - powinno być "z rozrzewnieniem".
Poza tym trochę za dużo egzaltacji w tekście - moim skromnym zdaniem, oczywiście. Ale Autor rokuje na przyszłość.
Pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19752
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

Nauki, które z takim mozołem wciskała do jego zakutego, tępego łba nie powinny pójść na marnę.

- marne*

Sprawypozostały zbyt długo bez nadzoru!

-Sprawy pozostały*

Na stare lata przyszło naprawiać jej będy młodości...

- błędy*

Trzeba się roliczyć...

- rozliczyć*

Zawiedziona i zdetermionowana,

- zdeterminowana*
.

Nie arcydziela.

- arcydzieła*

Zwykłego dzieła skończnia.

- skocznia?, chyba miało być "skończenia"
Stylistycznie powinno być: "Skończenia zwykłego dzieła."

Nadzieja umarła, Ona nie.

- "ona", małą literą

To zdecydowanie za duzó

- dużo*

Zwracała się do nich w liczbie pojedyńczej.

-pojedynczej*

Nie mieli imion, tylko sekundanckie numery.

- nie wiem, jakie są numery sekundanckie?

Nie zadawli pytań.

- zadawali*

Jeśli kiedykolwiek doszło do jakichkolwiek wątpliwośći

- wątpliwości*

Nigdy ich nie zawiodłą,

- zawiodła*

Ta strata sprawiałą ból, którego nie rozumiała od lat.

- sprawiała*

Zarzucone od dekad ramię budziło słońcę...

- słońce*

łgając o minonych dniach, że wciąz są obecnymi.

- łgająć czy łkając?
- wciąż*

Nie mogła pozwolić, by cała ta cięzka praca poszła na marnę!

- ciężka*
- marne*

Oparte na spójnym obrazku z wieka były delekie od zamierzeń autora...

-obrazku z wieka?
- przed "były", przecinek
- dalekie*

Seniorka zachichotałą pod nosem.

- zachichotała*

Z rozżewieniem spojrzała na poszarpane pociskiem futro.

- rozrzewnieniem*- błąd ortograficzny

Wnuczkę, która byłaby lustrzanym odbiciem zarówno intelignecji jak zaradności Seniorki.

- inteligencji*

.

Oglądała nagrania z domu i wiedziała doskonale co się stało, zanim do pokoju wbiegł Detektyw.

- po "doskonale", przecinek

Wyszpetała pod nosem i czule dotknęła czoła denatki.

- wyszeptała*

Kula goryczy utknęła w pomarszczonym gardle, któego nie było już stać na smutek.

- którego*

do zrozumienia, kiedy trzeba przepłynąąc [/quote
- przepłynąć

Zresztą, do tej pory nie miałą pewności, czy to on...

- miała*

Krzyknęła wątłym głosem wciąz pełnym łez, spluwając z pogardą na spalone ciałą z Fodra Pinto. To nie byli przypadkowi złodzieje. Mogła się marszczyć, ale w tej branży nauczyła się jednego: wątpliowści wykańczają!

- wciąż*
- ciała*
- wątpliwości*

Należy przyznać, że powiedział parę ciekawych rzeczy, zdradził sie w bólu i cierpinieniu. Przemówił głosem własnego boga, jak każdy. Stojąc na krawędzi narodzin w czyścu, wyśpiewał chorały kłamstw i przysiąg. Została jedna osoba. Ta, która miałą być kluczowa,

- się*
- cierpieniu*
- czyśćcu*
- miała*

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18193
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Post autor: elafel »

Danusia włożyła dużo pracy w wyłuskaniu poprawek, które koniecznie trzeba nanieść.
Temat zaciekawił, więc warto nad nim popracować.

Ela

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19752
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Porządki cz 1

Post autor: Dany »

Opowiadanie przenoszę do Archiwum wersji roboczych.
Gdyby autor zechciał nanieść poprawki, proszę zgłosić do kogoś z redakcji i wtedy utwór zostanie cofnięty do wersji roboczych, gdzie można edytować i poprawiać.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

ODPOWIEDZ