Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303

Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga

Nowy Ja cz.II

Tematy przenoszone z innych działów. Czas przechowywania tekstów 1 rok.

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Quilty Sirin
Posty: 5
Rejestracja: 19 listopada 2022, 21:41

Nowy Ja cz.II

Post autor: Quilty Sirin »

Tydzień później, dumny ze swojej odwagi, wnosiłem bagaże do nowego mieszkania. Pomagał mi wspomniany wcześniej dobroduszny kuzyn. Gdy ostatnie rzeczy były na miejscu, podziękowałem mu za nieocenioną pomoc. Po chwili odjechał, życząc mi powodzenia. Pamiętam, że zapragnąłem nacieszyć się chwilą, zanim przejdę do rozpakowywania tobołków i paczek. Usiadłem więc na „nowym” łóżku i oglądałem ściany mojego pokoju, wyobrażając sobie, czym je przyozdobię. Gdy zastanawiałem się, w którym miejscu zawieszę swój dyplom, zauważyłem malutki, ciemny punkcik na przeciwległej ścianie. Poczułem lekkie ukłucie obawy. Wstałem, kiedy nagle zaczął się poruszać. Gdy jednak podszedłem bliżej, plamka zniknęła. Uznałem, że musiał to być jakiś paproszek, zdmuchnięty przez ruch powietrza. Z tyłu głowy pojawiła mi się jednak niepokojąca myśl. Co, jeśli był to jakiś insekt? Oczywiście, to normalne, że od czasu do czasu jakiś może się pojawić wewnątrz budynku, musicie jednak wiedzieć o moim specyficznym stosunku do tego rodzaju stworzeń. Wynika on z przeszłości, kiedy jako dziecko byłem ofiarą przykrych incydentów związanych z tymi zapomnianymi przez Boga tworami.
Gdy miałem siedem lat, będąc w lesie na rodzinnej przechadzce, nieświadomie wdepnąłem w mrowisko czerwonych mrówek. Moja noga zanurzyła się po kolano w kopcu ruchliwych, małych potworków, które rozwścieczone zaczęły gryźć moją kostkę i piszczel. Jak palony żywcem miotałem się w powietrzu i tarzałem po ziemi, aby tylko zrzucić z siebie czerwone bestię zanurzające ohydne szczęki w mojej skórze. Ten, kto widział głowę mrówki w przybliżeniu, wie, jak odrażające są to twory. Z pomocą moich rodziców udało się pozbyć większości z mojego ciała, choć jeszcze przez dłuższą chwilę pojedyncze okazy wyłaniały się z otworów mojego ciała i ubrań, nawet bielizny. Moją histerię udało opanować się po kilku godzinach, choć psychiczny wpływ tego incydentu wywarł wielomiesięczny uraz na młodej, wrażliwej psychice. Przez ten czas bałem się wchodzić do lasu, ale nawet gdybym już nigdy tam nie wszedł, nie uniknąłbym kolejnej traumy.
Miała ona miejsce na pogrzebie wujka, ojca mojego serdecznego kuzyna. Miałem wtedy dwanaście lat. Po wszystkich uroczystościach, przyszedł czas na złożenie ciała do grobu. Czterech mężczyzn, w tym mój ojciec, mieli za zadanie zsunąć trumnę do wykopanej w ziemi, prostokątnej dziury. Nie pamiętam czyja to była wina, ale ktoś zbytnio poluzował zacisk na linie lub niechcący ją puścił, a wtedy trumna poleciała jednym rogiem w dół i trzasnęła o ziemię. Wieko się otworzyło. Ujrzałem wtedy blade ciało wujka, ubrane w elegancki garnitur. Jego twarz była bardzo spokojna, choć nienaturalny kolor skóry dodawał jej upiornej aury. Rozległo się kilka szlochów. Sam widok raczej nie wywierał specjalnego wrażenia, gdyż niedawno każdy z obecnych widział wujka w otwartej trumnie w kościele. Ja początkowo również nie odczułem niczego szczególnego, może oprócz rozczarowania nieudolnością winnego, które spowodowało niektórym dodatkowe cierpienie. To się jednak zmieniło, gdy zauważyłem ruch niedaleko twarzy wujka. Przyjrzałem się uważniej. To był jakiś rodzaj glisty lub dżdżownicy. Pełzających ruchów i śliskiego, cienkiego ciałka nie dało się pomylić z niczym innym. W momencie, gdy trumna uderzyła o ziemię, robak natychmiast zaczął się po niej wspinać, jak gdyby tylko czekał na świeże, jeszcze nie zbezczeszczone zwłoki. Poruszał się bardzo szybko. Gdy decydowano, kto zejdzie na dół, aby zamknąć trumnę, stworzenie przepełzło na wewnętrzną stronę. W tym momencie byłem już sparaliżowany strachem, ale nie mogłem odwrócić oczu od przezroczystego cielska, sunącego obrzydliwie w stronę twarzy zwłok. Ujrzałem, jak dotyka lewego policzka i wpełza na niego, zbliżając się do oka. Widziałem, jak wdrapuje się na powiekę, zostawiając za sobą śliski ślad, przypominający łzę umarłego, spływającą po policzku. Przed samym zamknięciem trumny, zauważyłem, jak glista wciska swój odrażający łeb między powieki i pełznie przed siebie, ukrywając swój odwłok za oczami umarłego. Widziałem ten widok niezliczoną ilość razy, najczęściej budząc się w środku nocy z krzykiem, gdy mój wrogi umysł zmuszał mnie, aby wyobrażać sobie upiorną parę istot, zamkniętych w trumnie przez cały ten czas.
Teraz, gdy znacie już mój problem, być może łatwiej będzie zrozumieć wam, jakie piekło przeżyłem w następnych dniach. Wróćmy jednak do mojej historii.
Starałem się odciąć niepokojące myśli, zająłem się więc rozpakowywaniem. Ułożyłem ubrania w szafie, akcesoria kuchenne w szafkach i przybory toaletowe w łazience. Mimo to, z tyłu mojej głowy uczepiła się natrętna myśl, będąca wyrazem mojej paranoicznej natury. Co, jeśli w tym mieszkaniu zagnieździły się robaki? Myślę, że z łatwością zrozumiecie, iż byłoby to spełnienie moich najgorszych koszmarów. Nie potrafiłem wyobrazić sobie niczego bardziej okrutnego, co mogłoby dotknąć mojej wrażliwej osoby.
Postanowiłem więc rozwiać nieprzyjemne podejrzenia. Był na to jeden sposób – przejrzeć dokładnie całe mieszkanie. Odsuwałem meble, podnosiłem dywany, zaglądałem za listwy. Słowem, sprawdziłem każdy kąt. Gdy skończyłem, dziękowałem Stwórcy, że niczego nie znalazłem. Ani jednego insekta.
Po chwili pełnej ulgi, pojawiła się Podejrzliwość. Jak to możliwe, że w całym mieszkaniu nie było zupełnie nic? Nawet małego pajączka? Pomyślałem, że to nienaturalne. Co, jeśli ktoś wysprzątał mieszkanie, aby naiwny lokator nic nie zauważył podczas oglądania tego miejsca, a potem, w nocy, został obleziony przez chmarę makabrycznych stworzeń mieszkających w ścianach lub pod podłogą? Zganiłem się szybko za te myśli i postanowiłem, że resztę dnia spędzę na relaksacyjnym spacerze, poznając okolicę. Czując lekkie ukłucie dumy, po raz pierwszy przekręciłem klucz w zamku mojego apartamentu.
Szybko odkryłem, że ciężko jest oczyścić umysł, gdy wokoło panoszy się tyle wszystkiego: warczące silnikami samochody, tłumy różnorodnych, niekiedy odpychających przechodniów, megalityczne budynki przytłaczające swoim ogromem. Spacer nie trwał więc długo. Zrobiłem małe zakupy w osiedlowym sklepie i wróciłem do mieszkania.
Zaczęło się ściemniać. Przygotowałem sobie kolację i zasiadłem w kuchni do lektury jednej ze starych książek, które ze sobą zabrałem. Zanurzenie się w świecie fikcji było jedyną rzeczą, która potrafiła przynieść mi komfort w ciężkich chwilach. Tak minął wieczór. W końcu, poczułem efekty męczącego dnia i dopadło mnie usypiające zmęczenie. Przygotowałem sobie łóżko i szybko zapadłem w sen. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy poruszające się czarne kropki na suficie widziałem we śnie, czy na jawie. Pamiętam, że budziłem się kilka razy podczas tej nocy, jednak ciągle wtedy pozostawałem w stanie półsnu, nie mogę więc ufać moim zmysłom w tej kwestii. Wiem jedynie, że nie spałem wtedy dobrze, widząc co chwilę wędrujące w każdym kierunku dziesiątki plamek przed moimi oczami.
Gdy nad ranem obudziłem się na dobre, przez chwilę doświadczałem błogiego stanu – oto ja, w swoim własnym apartamencie, mogę robić co chce, przede mną dzień pełen możliwości. Rozkoszowałem się tym stanem. Nie trwało to jednak długo, gdyż po chwili, jak grom uderzyło mnie wspomnienie nocy. Przed oczami znów ujrzałem panoszące się wszędzie czarne kropki. Wstałem gwałtownie i zacząłem się rozglądać. Ściany, sufit, łóżko, pościel. Nic nie ma. To musiał być sen. Obawy jednak wkroczyły już do mojego umysłu i zadomowiły się tam na dobre. Wtedy już wiedziałem, że następnej nocy nie usnę jak dziecko.
Ostatnio zmieniony 18 września 2023, 01:15 przez Dany, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5991
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Nowy Ja cz.II

Post autor: Gelsomina »

Ta część podoba mi się zdecydowanie mniej, wręcz nie zainteresowała, ma za to więcej błędów, np. nadużywania zaimków osobowych.
niezbezczeszczone*
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18269
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Nowy Ja cz.II

Post autor: elafel »

Owszem doczekałem się yjasnienia cóż to za fobia, ale... podobnie jak Gelsomina uważam że ten odcinek mniej ciekawy.
Poczekam na następny, może akcja się bardziej rozwinie.
Pozdrawiam.

Ela

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19834
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Nowy Ja cz.II

Post autor: Dany »

Ta część jest mniej ciekawa, choć przybliżając ją nam, ukazałeś, że z taką traumą trudno człowiekowi żyć.
jeszcze nie zbezczeszczone zwłoki.
- niezbezczeszczone ( "nie" z przymiotnikami piszemy razem)

Popraw koniecznie ten błąd.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19834
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Nowy Ja cz.II

Post autor: Dany »

Błąd ortograficzny należy poprawić, inaczej utwór trafi do Archiwum wersji roboczych.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

ODPOWIEDZ