Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina

Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24

Czas połowicznego rozpadu

Tematy przenoszone z innych działów. Czas przechowywania tekstów 1 rok.

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
InesSavukinas
Posty: 1
Rejestracja: 29 sierpnia 2023, 23:59

Czas połowicznego rozpadu

Post autor: InesSavukinas »

Byłabym bardzo wdzięczna wszystkim czytelnikom za opinie na temat tego skrawka opowiadania. To moj pierwszy raz w takiej formie.


Zielona herbata mi nie smakowała. Choć krytykiem czy znawcą herbat nie jestem to uważam, że zieloną trzeba traktować z należytym szacunkiem. Odpowiednia temperatura wody - koniecznie przefiltrowanej i gotowanej w czystym czajniku, przestrzeganie należytego czasu parzenia, stosunkowo dobra jakość liści, dawały dużo więcej niż tylko herbatę. A jeszcze pita w ulubionej szklance, kubku czy filiżance. Najlepiej w kubku, takim, który się dostało od bliskiej osoby bez okazji lub właśnie na okazję wyjątkową, przewidującą bardziej wyszukany prezent. Z nieoczywistym wzorem, a czasem z tak oczywistym, ze prostota potrafiła chwycić za serce. O ręcznie robionych nie trzeba nawet wspominać. Moja herbata natomiast smakowała niczym ze szkolnej stołówki. Podawana w szklanko-kubkach o ciemnym szkle, z oczkami kamienia unoszącymi się na powierzchni, a smakiem przywodząca na myśl wielki gar, w którym odgrzewano te niewypite i podawano na następny dzień. Ten sam gar, z którego tą samą herbatę piła wiekowa już polonistka, gdy lata temu była uczennicą. Zamiast delikatnej zielonej barwy miała kolor kawy zbożowej, a nutkę goryczy zastąpiła symfonia zgorzknienia i cierpkości. Zostawiłam ją na stole, przy otwartym oknie. Skazaną na odpływ. Przez myśl przeszła mi kawa, wobec której nie miałam najmniejszych oczekiwań. Wskazówki zegara jednak biły dostatecznie głośno, bym zdecydowała się wyjść z pustym żołądkiem. Portfel, klucze, telefon. Buty, trzaśnięcie drzwi. Klucze, telefon, portfel. Zakluczyłam? Zakluczyłam. Zapach klatki schodowej, ileż historii kryje w sobie klatka. Moich własnych, sąsiadki spod 14, rodziny spod 9... kiedy indziej o tym pomyśle, teraz czas się stresować.
Otwieram przeszklone drzwi w brązowej ramie dostojnego budynku. Zakochuję się od pierwszego wejrzenia. Dywan na podłodze zawsze mnie koi, nawet w takich miejscach kojarzy mi się z domem, dzieciństwem, i porządkiem. Wysokie sufity, ściany ecru, okładki najlepiej sprzedających się magazynów oprawione w ramy i wywieszone niczym w muzeum. W środku pusto i cicho. Tabliczka na ścianie zapraszała na pierwsze piętro. Idąc po schodach wyobrażałam sobie jak przyzwyczajam pamięć mięśniową do ilości stopni do pokonania chodząc po nich codziennie do pracy, jak wnętrze budynku przestaje wywierać na mnie wrażenie i staje się niezwykle przyjemną rutyną. Na górze znajdowały się na wpół przeszklone box z imieniem i nazwiskiem, a także zajmowanym przez te osobę stanowiskiem w firmie. Po prawej stronie za biurkiem przez telefon rozmawiała recepcjonistka. Nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Zdecydowanie za mocny makijaż, krzykliwa bluzka z dużym dekoltem i bufiastymi rękawami idealnie komponowała się z jej znudzonym i zażenowanym głosem. Patrząc na mnie skinęła głową w górę, jakby chciała zapytać starą koleżankę „co tam?". To również podziało na moją fantazje. Wyobraziłam sobie jak codziennie się mijamy z fałszywym życzliwym uśmiechem, nie rozumiejąc i nie lubiąc siebie nawzajem. I nawet ta myśl była przyjemna, dopełniała rutynę i schemat każdej pracy.
-Na rozmowę rekrutacyjną. Powiedziałam pół szeptem.
A ona znów zdobyła się tylko na skinienie głowy i wskazała box numer 2.
„General executive director.
Janusz Kowalczyk"
Poczułam lekkie rozbawienie.
Otworzyłam ciężkie szklane drzwi i na wejściu rozmowę przejął szanowny general executive director Kowalczyk.
-Dzień dobry, Pani pewnie na rozmowę rekrutacyjną, proszę usiąść. Wskazał krzesło vis a vis jego białego biurka w połysku.
-Dzień dobry, dziękuje.
Usiadłam grzecznie.
-A za co dziękuje?
Trochę się zmieszałam. Czy właśnie walnęłam gafę? Czy głupim dziękuje skompromitowałam się niczym odpowiadaniem „wzajemnie" gdy dostawca jedzenia życzy nam smacznego? Nie, nie mogłam pozwolić na utratę kontroli i panikę. Trzeba się bardziej spiąć.
- A tak z kultury.
- Aha.
Ta odpowiedz jeszcze bardziej mnie zmieszała. Poczułam, ze zaczynam trafić pewność siebie, a stres bierze za wygraną. Duszno się zrobiło jakoś.
- Co pani taka?
- Przepraszam, nie rozumiem. Jaka?
- Czego znowu nie rozumie? No jakaś taka przerażona, dziwna.
Kolejny cios.
- Może trochę...
Urwałam w połowie zdania, bo poczułam jak głos mi się załamuje. Jeszcze raz, z udawaną pewnością siebie i dwa razy głośniej.
- Może trochę zestresowana jestem, ale to nic.
- Aha.
- Czy możemy już zaczynać?
Zapytałam nieśmiało.
- Co zaczynać? Przecież już żeśmy zaczęli.
- Aha
Tym razem ja odpowiedziałam niczym w odwecie
- Inaczej sobie wyobrażałam rozmowę rekrutacyjną.
- Hah!
Klasnął w dłonie jakby usłyszał dobry żart, ale wciąż na tyle słaby, ze zasługiwał jedynie na taką reakcje.
- Sugeruje Pani, że źle wykonuje swoją pracę?
- No nie wiem, przychodzę tu to się mnie pyta za co dziękuje w ogóle, jak ja z grzeczności, dobre maniery chciałam pokazać. Siedzę spokojnie to zaraz, ze dziwna jakaś jestem, a gdy do meritum chcę przejść to Pan, że rozmowa już trwa. Co to za cyrk?
Dreszcz zażenowania własną osobą przeszedł mnie po plecach. Co ja właśnie powiedziałam? Co ja sobie myśle?
Nastała wymowna, długa i niezręczna cisza. Ja siedzę sparaliżowana.
- Do widzenia.
Powiedział pozbawiony emocji niczym automatyczna sekretarka.
- Ale... Nie, przepraszam. Może spróbowalibyśmy jeszcze raz?
twarz przybrała kamienny wyraz, głos wyraźnie się obniżył.
- Do widzenia, rozpatrzymy Pani aplikację i w razie pozytywnego przejścia rekrutacji skontaktujemy się z Panią telefonicznie
Znów mechaniczny głos. Nic więcej już mnie tam nie czekało
- Do widzenia.
Tym razem darowałam sobie „dziękuje".
Ulica niczym nie przypominała tą, którą szłam wcześniej. Zniknęły wyniosłe kamienice, zniknął urok miejskiego zgiełku, zapach okolicznych restauracji i piekarni, może nawet słońce, choć wszystko było na swoim miejscu. Odniosłam wrażenie, że ja też gdzieś zniknęłam, a do domu prowadziła pamięć mięśniowa moich nóg. Zrobiło mi się słabo i zimno. Obraz przed oczami szumiał i mogłabym przyrzec, że z nieba zaczął padać śnieg, choć był środek maja. Kawałek chodnika pod płotem przykuł moją uwagę. Wydał mi się idealnym miejscem na odpoczynek, choć gdy tylko o tym pomyślałam zakuło mnie w sercu. Wizja skulenia się pod płotem, padający śnieg i przenikliwy ziąb przywiódł mi na myśl bajkę Andersena, która budziła we mnie uczucia nieprzyjemne i uciążliwe, choć już w młodym wieku przeze mnie poznane. Trzy nadzieje, trzy wizje, trzy ostatnie chwile przed zamarznięciem na ulicy, na śmierć. Nie pamiętam czy „dziewczynka z zapałkami" kryła w sobie uniwersalną prawdę, ponadczasowy morał. Mnie wola życia popchnęła na ławkę. I w mojej wersji zapałki również odegrały swoją rolę, ogrzewając tytoń papierosa.
Awatar użytkownika
Lotta
Autor/ka
Posty: 217
Rejestracja: 24 sierpnia 2023, 20:40

Re: Czas połowicznego rozpadu

Post autor: Lotta »

Cześć!
Gdzieniegdzie brakuje myślnika
który kończy wypowiedź.
Gdzieniegdzie brakowało "ę"
a Ty pisałaś bez ogonka...

Co do kawy,
sądzę że i przy niej
trzeba dbać o dobre zaparzenie
i w ogóle szacunek
tak, jak opisałaś herbatę zieloną.

Tekst podoba mi się,
masz dobry styl.
Ciekawa jestem,
czy w ogóle do niej oddzwonią...

Pisz dalej,
chętnie poczytam:)

Pozdrawiam
Monika
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3335
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Czas połowicznego rozpadu

Post autor: tcz »

Jak na pierwszy raz, całkiem nieźle Ci wyszło.
Witam na Portalu i pozdrawiam. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19831
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Czas połowicznego rozpadu

Post autor: Dany »

Utwór ciekawie napisany. Zastanawiam się, czy dostała tę pracę.
Opowiadanie wymaga dużej korekty, którą zrobię później.
Niepotrzebnie wpisujesz na wstępie zaproszenie do czytania. Chyba po to wstawiłaś, byśmy czytali. Kto zechce, ten przeczyta, nic na siłę.
Witaj na portalu Ines...
:)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19831
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Czas połowicznego rozpadu

Post autor: Dany »

Ten sam gar, z którego tą samą herbatę piła wiekowa już polonistka, gdy lata temu była uczennicą.
- "tę" ( piła tę herbatę, a zachwyca się tą herbatą - w bierniku jest "tę", a w narzędniku "tą")
Moich własnych, sąsiadki spod 14, rodziny spod 9... kiedy indziej o tym pomyśle, teraz czas się stresować.
- "pomyślę"
Dywan na podłodze zawsze mnie koi, nawet w takich miejscach kojarzy mi się z domem, dzieciństwem, i porządkiem.
- zbyteczny przecinek przed "i"
Idąc po schodach wyobrażałam sobie jak przyzwyczajam pamięć mięśniową do ilości stopni do pokonania chodząc po nich codziennie do pracy, jak wnętrze budynku przestaje wywierać na mnie wrażenie i staje się niezwykle przyjemną rutyną.

- przecinek za "schodach" (wyrazy zakończone na "ąc", "wszy" i "łszy", oddzielamy wraz z określeniem, przecinkiem)
- przecinek przed "jak"
- przecinek przed "chodząc"
Na górze znajdowały się na wpół przeszklone box z imieniem i nazwiskiem, a także zajmowanym przez te osobę stanowiskiem w firmie.

- przeszklony*
- "tę osobę"
Po prawej stronie za biurkiem przez telefon rozmawiała recepcjonistka.
- przecinek z dwóch stron "za biurkiem"
Patrząc na mnie skinęła głową w górę, jakby chciała zapytać starą koleżankę „co tam?".
- przecinek za "mnie"
To również podziało na moją fantazje.
- fantazję*
Wyobraziłam sobie jak codziennie się mijamy z fałszywym życzliwym uśmiechem, nie rozumiejąc i nie lubiąc siebie nawzajem.
- przecinek przed "jak"


-Na rozmowę rekrutacyjną. Powiedziałam pół szeptem.
- Na rozmowę rekrutacyjną. - Powiedziałam pół szeptem.
Otworzyłam ciężkie szklane drzwi i na wejściu rozmowę przejął szanowny general executive director Kowalczyk.
- przecinek za "ciężkie" (opisujesz drzwi, że są ciężkie, szklane)
-Dzień dobry, Pani pewnie na rozmowę rekrutacyjną, proszę usiąść. Wskazał krzesło vis a vis jego białego biurka w połysku.
-Dzień dobry, dziękuje.
-Dzień dobry, pani pewnie na rozmowę rekrutacyjną, proszę usiąść. - Wskazał krzesło vis a vis jego białego biurka w połysku.
-Dzień dobry, dziękuję.
( po co piszesz "Pani" dużą literą? - to nie list, tylko rozmowa)
Czy głupim dziękuje skompromitowałam się niczym odpowiadaniem „wzajemnie" gdy dostawca jedzenia życzy nam smacznego?
- dziękuję* (brak ogonka przy "ę"
- przecinek przed "gdy"
Poczułam, ze zaczynam trafić pewność siebie, a stres bierze za wygraną. Duszno się zrobiło jakoś.
- że (brakuje kropki nad "ż"
- "trafić"?, chyba miało być "tracić" (literówka)


- Może trochę...
Urwałam w połowie zdania, bo poczułam jak głos mi się załamuje. Jeszcze raz, z udawaną pewnością siebie i dwa razy głośniej.
- Może trochę zestresowana jestem, ale to nic.
- Aha.
- Czy możemy już zaczynać?
Zapytałam nieśmiało.
- Co zaczynać? Przecież już żeśmy zaczęli.
- Aha
Tym razem ja odpowiedziałam niczym w odwecie
- Inaczej sobie wyobrażałam rozmowę rekrutacyjną.
- Hah!
Klasnął w dłonie jakby usłyszał dobry żart, ale wciąż na tyle słaby, ze zasługiwał jedynie na taką reakcje.
- Sugeruje Pani, że źle wykonuje swoją pracę?
- Może trochę... - Urwałam w połowie zdania, bo poczułam jak głos mi się załamuje. Jeszcze raz, z udawaną pewnością siebie i dwa razy głośniej. - Może trochę zestresowana jestem, ale to nic.
- Aha.
- Czy możemy już zaczynać? - zapytałam nieśmiało.
- Co zaczynać? Przecież już żeśmy zaczęli.
- Aha - tym razem ja odpowiedziałam niczym w odwecie.

- Hah! - Klasnął w dłonie jakby usłyszał dobry żart, ale wciąż na tyle słaby, że zasługiwał jedynie na taką reakcję - sugeruje pani, że źle wykonuję swoją pracę?



- No nie wiem, przychodzę tu to się mnie pyta za co dziękuje w ogóle, jak ja z grzeczności, dobre maniery chciałam pokazać. Siedzę spokojnie to zaraz, ze dziwna jakaś jestem, a gdy do meritum chcę przejść to Pan, że rozmowa już trwa. Co to za cyrk?
Dreszcz zażenowania własną osobą przeszedł mnie po plecach. Co ja właśnie powiedziałam? Co ja sobie myśle?
- przecinek za "tu"przed "to"
- dziękuję (brak ogonka przy "ę"
- przecinek za "spokojnie"
- "że dziwna" , brakuje kropki nad "ż"
- "pan" powinno być małą literą
- "myślę" brakuje ogonka przy "ę"

- Do widzenia.
Powiedział pozbawiony emocji niczym automatyczna sekretarka.
- Ale... Nie, przepraszam. Może spróbowalibyśmy jeszcze raz?
twarz przybrała kamienny wyraz, głos wyraźnie się obniżył.
- Do widzenia, rozpatrzymy Pani aplikację i w razie pozytywnego przejścia rekrutacji skontaktujemy się z Panią telefonicznie
Znów mechaniczny głos. Nic więcej już mnie tam nie czekało
- Do widzenia.
Tym razem darowałam sobie „dziękuje".
- Do widzenia - powiedział pozbawiony emocji niczym automatyczna sekretarka.
- Ale... Nie, przepraszam. Może spróbowalibyśmy jeszcze raz?
Twarz przybrała kamienny wyraz, głos wyraźnie się obniżył.
- Do widzenia, rozpatrzymy pani aplikację i w razie pozytywnego przejścia rekrutacji skontaktujemy się z panią telefonicznie. - Znów mechaniczny głos.
Nic więcej już mnie tam nie czekało
- Do widzenia.
Tym razem darowałam sobie „dziękuję".

Ulica niczym nie przypominała tą, którą szłam wcześniej.
- nie przypominała tej

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19831
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Czas połowicznego rozpadu

Post autor: Dany »

Opowiadanie niepoprawione zostanie przeniesione do Archiwum wersji roboczych.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

ODPOWIEDZ