Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24
Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"
"Dzień świra"
Moderator: Redakcja
- Owsianko
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 723
- Rejestracja: 15 września 2010, 00:13
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Brązowych Pietruch: 1
- Najlepsza proza: 3
- Najciekawsza publicystyka: 5
"Dzień świra"
…był to film nie o jednym, znękanym i pogmatwanym osobniku płci ślamazarnej, ale grupowy portret naszej anemicznej kondycji. Współczesny krajobraz po bitwie. Rozpaczliwy, symboliczny, zaledwie naszkicowany konterfekt świra powszechnego, skomasowanego, pojawiającego się na ekranie w liczbie przekraczającej wszelkie możliwe granice. Krótko mówiąc, był to film o nas, o naszym życiu, o życiu zafajdanym przez dobre chęci, film o drodze donikąd, reportaż z nieistnienia. Poglądowy, przerysowany obraz informujący, w co wleźliśmy, co oblepiło nam mózg, czym jesteśmy negatywnie zauroczeni.
Dlatego był to film bolesny w odbiorze. Bolesny, ale prawdziwy. Pokazujący nasze niekonsekwencje, dwuznaczne, czyli obłudnie tolerancyjne mankamenty, hipokryzję naszych oczekiwań, nadziei związanych z dokonywanymi zmianami; był to film pokazujący nasze zaprzepaszczone marzenia i nasze zmarnowane tych marzeń - owoce.
Dla amatorów szeregowania, szufladkowania, bawienia się w przepisy i procedury, dla chcących postrzegać twórczość przez pryzmat reguł, algorytmów i matematycznych wzorów, dla tych, co za pośrednictwem zblazowanego szkiełka i oka, a nie za pomocą serca, widzą i oceniają przestrzeń muzyki, malarstwa, literatury, mam cynk: gatunek tego produktu wściekłości i wrzasku, to REALIZM GROTESKOWY.
Bohater rzeczonego arcydzieła, namiastka znerwicowanego człowieka, sewrski model udający wrażliwego polonistę, a w istocie - łajza w spodniach uwierających w kroku, w galotach tak ciasnych, że zmuszających go do nieustannej, rytualnej gimnastyki na kanapie, pedagog klnący jak przysłowiowy szewc, prowadzi żywot zdegustowanej ofiary. Chronicznego nerwusa, który potrafi tylko złorzeczyć, wrzeszczeć, gderać.
Wegetuje siłą rozpędu, z przyzwyczajenia do zrzędzenia; włóczy się po życiu bez wyraźnego powodu. Przeklina co chwilę. Wypuszcza z siebie słowa ogłupiałe od wulgarności. Strzyka bluzgami jak dziadzio Kałasznikow pestkami, lecz w niczym nie przeszkadza mu to w gadaniu, że trzeba być subtelnym, taktownym, że należy szanować bliźniego. Ma pretensje do młodych, że brak im wychowania, a co robi sam, jaki przykład daje własnemu synowi? Oto przy nim wyżywa się na swojej żonie. Słownie na szczęście.
Adam M., damski bokser wagi scenariuszowej, mizdrzy się do wspomnień o swojej pierwszej miłości, na myśl o niej pociąga nosem, ją obarcza winą za swoje dotychczasowe niepowodzenia, za własne błędy. Ją, matkę, dzieciństwo pod wiatr. Postać zagubionego Adasia jest bezwolna. Niby chce inaczej żyć, ale inaczej żyć nie umie; poprzestaje na utyskiwaniu. Toczy pianę z jamy gębowej, ale jest to piana Kalego.
Bohater, to spełniony nieudacznik, autor pierwszej (i jedynej) linijki wiersza, notoryczny egoista opędzający się od cudzych wad, a nie dostrzegający swoich, walczący z nimi jak sędziwy ratlerek.
W godzinach pomiędzy warczeniem na wszystkich i wszystko, co się szwenda po ekranie, tokuje jak rzewny głuszec. A w przerwach na regeneracyjne, populistyczne refleksje w toalecie, psioczy na swój los. Los sprokurowany na życzenie, na obstalunek transformacyjnych czasów, na los niesprawiedliwy i niezasłużony, gdyż pracowicie i samodzielnie ZAMONTOWANY w nim.
Kiedy, omawiając twórczość Mickiewicza, zamiast entuzjazmu dla swady, z jaką mówi o naszym narodowym poecie, nadziewa się na pierdzącą dezaprobatę klasy, klasy zafascynowanej własną bylejakością przeżyć, zaczyna rozumieć, że przegrał, że jego krasomówcze, bogoojczyźniane popisy natrafiają na mur. Na mur, na ścianę; są niczym perły ciskane przed wieprze.
Dlatego był to film bolesny w odbiorze. Bolesny, ale prawdziwy. Pokazujący nasze niekonsekwencje, dwuznaczne, czyli obłudnie tolerancyjne mankamenty, hipokryzję naszych oczekiwań, nadziei związanych z dokonywanymi zmianami; był to film pokazujący nasze zaprzepaszczone marzenia i nasze zmarnowane tych marzeń - owoce.
Dla amatorów szeregowania, szufladkowania, bawienia się w przepisy i procedury, dla chcących postrzegać twórczość przez pryzmat reguł, algorytmów i matematycznych wzorów, dla tych, co za pośrednictwem zblazowanego szkiełka i oka, a nie za pomocą serca, widzą i oceniają przestrzeń muzyki, malarstwa, literatury, mam cynk: gatunek tego produktu wściekłości i wrzasku, to REALIZM GROTESKOWY.
Bohater rzeczonego arcydzieła, namiastka znerwicowanego człowieka, sewrski model udający wrażliwego polonistę, a w istocie - łajza w spodniach uwierających w kroku, w galotach tak ciasnych, że zmuszających go do nieustannej, rytualnej gimnastyki na kanapie, pedagog klnący jak przysłowiowy szewc, prowadzi żywot zdegustowanej ofiary. Chronicznego nerwusa, który potrafi tylko złorzeczyć, wrzeszczeć, gderać.
Wegetuje siłą rozpędu, z przyzwyczajenia do zrzędzenia; włóczy się po życiu bez wyraźnego powodu. Przeklina co chwilę. Wypuszcza z siebie słowa ogłupiałe od wulgarności. Strzyka bluzgami jak dziadzio Kałasznikow pestkami, lecz w niczym nie przeszkadza mu to w gadaniu, że trzeba być subtelnym, taktownym, że należy szanować bliźniego. Ma pretensje do młodych, że brak im wychowania, a co robi sam, jaki przykład daje własnemu synowi? Oto przy nim wyżywa się na swojej żonie. Słownie na szczęście.
Adam M., damski bokser wagi scenariuszowej, mizdrzy się do wspomnień o swojej pierwszej miłości, na myśl o niej pociąga nosem, ją obarcza winą za swoje dotychczasowe niepowodzenia, za własne błędy. Ją, matkę, dzieciństwo pod wiatr. Postać zagubionego Adasia jest bezwolna. Niby chce inaczej żyć, ale inaczej żyć nie umie; poprzestaje na utyskiwaniu. Toczy pianę z jamy gębowej, ale jest to piana Kalego.
Bohater, to spełniony nieudacznik, autor pierwszej (i jedynej) linijki wiersza, notoryczny egoista opędzający się od cudzych wad, a nie dostrzegający swoich, walczący z nimi jak sędziwy ratlerek.
W godzinach pomiędzy warczeniem na wszystkich i wszystko, co się szwenda po ekranie, tokuje jak rzewny głuszec. A w przerwach na regeneracyjne, populistyczne refleksje w toalecie, psioczy na swój los. Los sprokurowany na życzenie, na obstalunek transformacyjnych czasów, na los niesprawiedliwy i niezasłużony, gdyż pracowicie i samodzielnie ZAMONTOWANY w nim.
Kiedy, omawiając twórczość Mickiewicza, zamiast entuzjazmu dla swady, z jaką mówi o naszym narodowym poecie, nadziewa się na pierdzącą dezaprobatę klasy, klasy zafascynowanej własną bylejakością przeżyć, zaczyna rozumieć, że przegrał, że jego krasomówcze, bogoojczyźniane popisy natrafiają na mur. Na mur, na ścianę; są niczym perły ciskane przed wieprze.
Ostatnio zmieniony 08 grudnia 2022, 01:09 przez Owsianko, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dany
- Administrator
- Posty: 19642
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: "Dzień świra"
Bohater rzeczonego arcydzieła, namiastka znerwicowanego człowieka, sewrski model udający wrażliwego polonistę
Przyznaję, że kilka razy podchodziłam do obejrzenia tego filmu, ale szybko zniechęcałam się.
sewrski model - chyba powinno być: "sewerski" lub "severski"?
Przyznaję, że kilka razy podchodziłam do obejrzenia tego filmu, ale szybko zniechęcałam się.
sewrski model - chyba powinno być: "sewerski" lub "severski"?
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- Autsajder1303
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 4472
- Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 2
- Kryształowych Dyń: 2
- Wierszy miesiąca: 6
Re: "Dzień świra"
W każdym z nas siedzi taki mały Adaś Miałczyński. Myślę, że ten film jak i poprzednia część "nic śmiesznego" to jedne z najlepszych polskich produkcji filnowych.Recenzja w punkt.
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18139
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: "Dzień świra"
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do odpowiedniego działu. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Ela