są miejsca których nie da się ugłaskać,
ale wciąż próbujesz
rozpraszać w wierszach światło
i być esencją prawdy.
wiesz, najbardziej lubię
zaparzać miętę,
ma zapach nieskażonej gleby;
i jeszcze dźwięki jak deszcz w brzozach,
próbują dostać się do wnętrza,
pełnego zachwytów i przekleństw
na podły los świata,
odbity w twoich źrenicach.
powierzam im wszystkie grzechy
kochania i tajemnice nocnych czuwań,
tych cichych i głośnych;
zaczerpnij mnie jak tlen,
przed pierwszą kromką smakuję głodem
i gniewem.