mistrzem on był nad mistrzami
zwodził ale żadne mosty
i tak mówiąc między nami
chwyt stosował nader prosty
lecz nie powiem już na wstępie
bo zabawy byłby koniec
więc języka już nie strzępię
ni z rozpędu ni świadomie
historyjka się zaczyna
od talerza makaronu
której nawet głodna psina
nie zeżarła po kryjomu
a legalnie też niełasa
chociaż kałdun głośno burczał
w psiej głowinie tkwi kiełbasa
albo sznycel i z pokurcza
wartko akcja się przesuwa
do bimbrowni przydomowej
znowu wszyscy mają ubaw
ktoś tu komuś suszy głowę
że za dużo cukru w cukrze
w państwie duńskim źle się dzieje
ile przez to groźnych scukrzeń
ktoś przez kogoś wcina breję
i tak dalej i w ten deseń
do finału akcja kroczy
nasz bohater żaden leser
śmiało ludziom patrzy w oczy