Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24
Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"
Odruch warunkowy
Moderator: Redakcja
Odruch warunkowy
Miała na imię Bernadeta, ja nazywałem ją Bernadet. Przychodziła do biura z uśmiechem, oznajmiając : Sprzątanko! – A ja zadawałem wciąż to samo pytanie – Jak samopoczucie? – odpowiadała zazwyczaj - Może być.
Czasem jak jej koleżanka zwracała uwagę na jakiś przeoczony szczegół, bardzo się tym przejmowała. Robiło mi się jej żal i wtedy mówiłem – Nie przejmuj się tak, to drobnostka, szybka do zmycia. – Czasem pomagało, czasem jej poczucie niższości brało górę i zachmurzała się na cały dzień.
Wycierała podłogi w specyficzny sposób. Najpierw kilka szybkich ruchów mopem, potem chwila przerwy, spojrzenie w sufit albo na ścianę i znowu parę dynamicznych ruchów. Nie miała problemów z wykonaniem pracy na czas, jednak na niektóre jej współpracownice ten "rytuał"
wycierania podłogi, działało to drażniąco.
Kiedy miała dobry humor, lubiłem z nią trochę wesoło porozmawiać. Interesowałem się wtedy kulturą dalekiego wschodu, szczególnie Buddyzmem zen . Kiedyś zacytowałem jej jedno haiku:
„Tam deszcz wiosenny
ogień jak ja ciekawy
garnkowego zadka”
- Ja też tęsknię za ciepłem – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Trochę mnie zatkało, nie spodziewałem się, że ktoś taki jak ona, może tak trafnie to spointować. Kiedy zapytałem ją czy czasem coś czyta, odpowiedziała, że jest za głupia na książki, a czytanie strasznie ją męczy. Pomyślałem wtedy, że jej prostota pasuje do buddyjskiej nauki o całości istnienia. Tacy ludzie jak ona, żyją wciśnięci między schody, nakrywają do stołu, zbierają naczynia i gaszą światła. Po cichu i prawie niezauważalnie. Cieszy ich każdy życzliwy uśmiech i dobre słowo. Nie posiadają umiejętności walki. Są jak nagie drzewa, mogące tylko czekać na cieplejsze dni.
W latach dziewięćdziesiątych większość firm w naszym kraju przeobrażała się w bardziej przystosowane do drapieżnych, zachodnich rynków. Oczywiście, tak to nazywano. W rzeczywistości, przedsiębiorstwa rozkradano na różne sposoby. Mojej też to nie ominęło, zaczęły się redukcje etatów, zwolnienia, no i podziękowano połowie sprzątaczek. Reszcie trochę podwyższyli pensję i dodano więcej niż trochę powierzchni do sprzątania. Niestety Bernadet nie spotkał ten zaszczyt. Do biura zaczęły przychodzić krewkie baby, o bardzo donośnych głosach ,sprzątające w ekspresowym tempie.
Minęło dziesięć lat od tych przekształceń, szczęśliwie udało mi się je przetrwać i nawet awansować ze stanowiska referenta na kierownika magazynu stali kształtowej. Niestety, po dwóch latach od awansu, pojawił się poważny problem. Miałem podejrzenie, że płucach zagościł jakiś nowy twór. Co prawda, dawno rzuciłem palenie, ale nowotwory często bywają złośliwe i dopadają nawet tych nigdy nie palących, wprowadzając wiele wątpliwości w ich życiowe plany.
No i znowu mi się udało. Wracałem szczęśliwy z Katowickiego Centrum Onkologii, gdzie wyniki badań wykazały, że na moich płucach nie pojawił się żaden złośliwy twór. Szedłem uśmiechając się do wszystkich mijających mnie ludzi. Nie przeszkadzał mi nawet widok chyba najbardziej obskurnego dworca w tym kraju. Patrzyłem na mało urokliwy wystrój wnętrz i dzisiaj wszystko mi się w nim podobało. W pewnym momencie, przypadkowo dostrzegłem znajomą twarz. To była Bernadet, od razu ją poznałem po tym zamyślonym spojrzeniu. Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem: "Zbieram na chleb" lub coś w tym stylu. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc, co mam z sobą zrobi. Musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia, jak mam to zrobić. Z jednej strony chciałem ją zapytać – co się stało? – z drugiej nie chciałem stwarzać sobie jakichś dziwacznych sytuacji z których nie wiadomo co wyniknie.
Przeszedłem obok niej, udając, że nie widzę, jednak coś mnie podkusiło by na nią zerknąć. Na pewno mnie poznała, uśmiechnęła się, a potem szybko posmutniała, spuszczając swój zawiedziony wzrok.
Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy, jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła, boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm, niewiele znaczył, względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to, krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet, przypominając, że to nie dla mnie.
Czasem jak jej koleżanka zwracała uwagę na jakiś przeoczony szczegół, bardzo się tym przejmowała. Robiło mi się jej żal i wtedy mówiłem – Nie przejmuj się tak, to drobnostka, szybka do zmycia. – Czasem pomagało, czasem jej poczucie niższości brało górę i zachmurzała się na cały dzień.
Wycierała podłogi w specyficzny sposób. Najpierw kilka szybkich ruchów mopem, potem chwila przerwy, spojrzenie w sufit albo na ścianę i znowu parę dynamicznych ruchów. Nie miała problemów z wykonaniem pracy na czas, jednak na niektóre jej współpracownice ten "rytuał"
wycierania podłogi, działało to drażniąco.
Kiedy miała dobry humor, lubiłem z nią trochę wesoło porozmawiać. Interesowałem się wtedy kulturą dalekiego wschodu, szczególnie Buddyzmem zen . Kiedyś zacytowałem jej jedno haiku:
„Tam deszcz wiosenny
ogień jak ja ciekawy
garnkowego zadka”
- Ja też tęsknię za ciepłem – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Trochę mnie zatkało, nie spodziewałem się, że ktoś taki jak ona, może tak trafnie to spointować. Kiedy zapytałem ją czy czasem coś czyta, odpowiedziała, że jest za głupia na książki, a czytanie strasznie ją męczy. Pomyślałem wtedy, że jej prostota pasuje do buddyjskiej nauki o całości istnienia. Tacy ludzie jak ona, żyją wciśnięci między schody, nakrywają do stołu, zbierają naczynia i gaszą światła. Po cichu i prawie niezauważalnie. Cieszy ich każdy życzliwy uśmiech i dobre słowo. Nie posiadają umiejętności walki. Są jak nagie drzewa, mogące tylko czekać na cieplejsze dni.
W latach dziewięćdziesiątych większość firm w naszym kraju przeobrażała się w bardziej przystosowane do drapieżnych, zachodnich rynków. Oczywiście, tak to nazywano. W rzeczywistości, przedsiębiorstwa rozkradano na różne sposoby. Mojej też to nie ominęło, zaczęły się redukcje etatów, zwolnienia, no i podziękowano połowie sprzątaczek. Reszcie trochę podwyższyli pensję i dodano więcej niż trochę powierzchni do sprzątania. Niestety Bernadet nie spotkał ten zaszczyt. Do biura zaczęły przychodzić krewkie baby, o bardzo donośnych głosach ,sprzątające w ekspresowym tempie.
Minęło dziesięć lat od tych przekształceń, szczęśliwie udało mi się je przetrwać i nawet awansować ze stanowiska referenta na kierownika magazynu stali kształtowej. Niestety, po dwóch latach od awansu, pojawił się poważny problem. Miałem podejrzenie, że płucach zagościł jakiś nowy twór. Co prawda, dawno rzuciłem palenie, ale nowotwory często bywają złośliwe i dopadają nawet tych nigdy nie palących, wprowadzając wiele wątpliwości w ich życiowe plany.
No i znowu mi się udało. Wracałem szczęśliwy z Katowickiego Centrum Onkologii, gdzie wyniki badań wykazały, że na moich płucach nie pojawił się żaden złośliwy twór. Szedłem uśmiechając się do wszystkich mijających mnie ludzi. Nie przeszkadzał mi nawet widok chyba najbardziej obskurnego dworca w tym kraju. Patrzyłem na mało urokliwy wystrój wnętrz i dzisiaj wszystko mi się w nim podobało. W pewnym momencie, przypadkowo dostrzegłem znajomą twarz. To była Bernadet, od razu ją poznałem po tym zamyślonym spojrzeniu. Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem: "Zbieram na chleb" lub coś w tym stylu. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc, co mam z sobą zrobi. Musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia, jak mam to zrobić. Z jednej strony chciałem ją zapytać – co się stało? – z drugiej nie chciałem stwarzać sobie jakichś dziwacznych sytuacji z których nie wiadomo co wyniknie.
Przeszedłem obok niej, udając, że nie widzę, jednak coś mnie podkusiło by na nią zerknąć. Na pewno mnie poznała, uśmiechnęła się, a potem szybko posmutniała, spuszczając swój zawiedziony wzrok.
Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy, jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła, boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm, niewiele znaczył, względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to, krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet, przypominając, że to nie dla mnie.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2022, 17:24 przez Irys, łącznie zmieniany 2 razy.
- Melibea
- Autor/ka
- Posty: 411
- Rejestracja: 09 stycznia 2022, 17:23
- Srebrnych Pietruch: 1
- Brązowych Pietruch: 1
Re: Odruch warunkowy
Smutny, gorzki, (niestety?) życiowy tekst... Zgadzam się z jego przesłaniem.
Historia wciągnęła mnie od pierwszego zdania. Przeczytałam z zainteresowaniem.
Pozwoliłam sobie dokonać propozycji - częściowej - korekty (nie uwzględniłam m.in. zapisu dialogów).
Historia wciągnęła mnie od pierwszego zdania. Przeczytałam z zainteresowaniem.
Pozwoliłam sobie dokonać propozycji - częściowej - korekty (nie uwzględniłam m.in. zapisu dialogów).
Przychodziła do biura z uśmiechem, oznajmiając:
Nie miała problemów z wykonaniem pracy na czas, jednak na niektóre jej współpracownice ten "rytuał" wycierania podłogi działał drażniąco.
Kiedy miała dobry humor, lubiłem z nią trochę wesoło porozmawiać.
Kiedy zapytałem ją, czy czasem coś czyta, odpowiedziała, że jest za głupia na książki, a czytanie bardzo ją męczy. Pomyślałem wtedy, że jej prostota pasuje do buddyjskiej nauki o całości istnienia.
Oczywiście, tak to nazywano. W rzeczywistości, przedsiębiorstwa rozkradano na różne sposoby.
Miałem podejrzenie, że w płucach zagościł jakiś nowy twór. Co prawda, dawno rzuciłem palenie, ale nowotwory często bywają złośliwe i dopadają nawet tych nigdy niepalących, wprowadzając wiele wątpliwości w ich życiowe plany.
mało urokliwy
Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem: "Zbieram na chleb" lub o podobnej treści. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia, jak mam to zrobić.Irys pisze: ↑23 stycznia 2022, 14:26 Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem zbieram na chleb lub coś w tym stylu. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc co mam z sobą zrobić, musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia jak mam to zrobić.
Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm niewiele znaczyły względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet, przypominając, że to nie dla mnie.Irys pisze: ↑23 stycznia 2022, 14:26 Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy, jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła, boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm, niewiele znaczył, względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to, krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet przypominając, że to nie dla mnie.
(...)przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas
/ks. Jan Twardowski, Wiersz z banałem w środku, fragment/
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas
/ks. Jan Twardowski, Wiersz z banałem w środku, fragment/
Re: Odruch warunkowy
Dzięki Melibeo za komentarz i korektę.Melibea pisze: ↑23 stycznia 2022, 16:51 Smutny, gorzki, (niestety?) życiowy tekst... Zgadzam się z jego przesłaniem.
Historia wciągnęła mnie od pierwszego zdania. Przeczytałam z zainteresowaniem.
Pozwoliłam sobie dokonać propozycji - częściowej - korekty (nie uwzględniłam m.in. zapisu dialogów).
Przychodziła do biura z uśmiechem, oznajmiając:
Nie miała problemów z wykonaniem pracy na czas, jednak na niektóre jej współpracownice ten "rytuał" wycierania podłogi działał drażniąco.
Kiedy miała dobry humor, lubiłem z nią trochę wesoło porozmawiać.
Kiedy zapytałem ją, czy czasem coś czyta, odpowiedziała, że jest za głupia na książki, a czytanie bardzo ją męczy. Pomyślałem wtedy, że jej prostota pasuje do buddyjskiej nauki o całości istnienia.
Oczywiście, tak to nazywano. W rzeczywistości, przedsiębiorstwa rozkradano na różne sposoby.
Miałem podejrzenie, że w płucach zagościł jakiś nowy twór. Co prawda, dawno rzuciłem palenie, ale nowotwory często bywają złośliwe i dopadają nawet tych nigdy niepalących, wprowadzając wiele wątpliwości w ich życiowe plany.
mało urokliwy
Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem: "Zbieram na chleb" lub o podobnej treści. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia, jak mam to zrobić.Irys pisze: ↑23 stycznia 2022, 14:26 Stała jakieś dziesięć metrów przede mną, trzymając w rękach kartonik, zapewne z napisem zbieram na chleb lub coś w tym stylu. Pod jej nogami stało plastykowe pudełeczko. Zatrzymałem się, nie wiedząc co mam z sobą zrobić, musiałem przejść obok niej i nie miałem pojęcia jak mam to zrobić.
Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm niewiele znaczyły względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet, przypominając, że to nie dla mnie.Irys pisze: ↑23 stycznia 2022, 14:26 Kiedy wróciłem do domu, jej ostre rysy twarzy, jeszcze we mnie tkwiły. Jak odłamki szkła, boleśnie szydzące z mojej wątłej wrażliwości. Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm, niewiele znaczył, względem prymitywnej siły odruchów warunkowych. Fakt, że uświadomiło mi to, krótkie spojrzenie, a nie jakieś traumatyczne przeżycie, sprawia, że kiedy sięgam na półkę po coś ambitnego, pojawia się mi przed oczami Bernadet przypominając, że to nie dla mnie.
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3261
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Odruch warunkowy
Wygląda na to, że ten Twój odruch, żeby ją ominąć, wywołał u niej smutek. Stereotypowe zachowanie - chętniej kontaktujemy się z osobami, którym się powodzi. Niepowodznie odstrasza.
Tadeusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19638
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Odruch warunkowy
Tak, też tak uważam, że chętniej kontaktujemy się z osobami, które są zdrowe i zadowolone z życia. Z nieszczęśliwymi i chorymi (np. śmiertelnie) boimy się spotykać, bo nie wiemy, jak się zachować, no i, czy ta osoba chce o swoim nieszczęściu mówić.
Ciekawie opisałeś tę sytuację.
Melibea zrobiła świetną korektę, tylko w tym jednym zdaniu za "humanizmem" postawiłabym przecinek lub, żeby nie stawiać tyle przecinków - myślnik.
Ciekawie opisałeś tę sytuację.
Melibea zrobiła świetną korektę, tylko w tym jednym zdaniu za "humanizmem" postawiłabym przecinek lub, żeby nie stawiać tyle przecinków - myślnik.
Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm - niewiele znaczyły względem prymitywnej siły odruchów warunkowych.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
Re: Odruch warunkowy
Dzięki za komentarz, Dany.Dany pisze: ↑25 stycznia 2022, 15:07 Tak, też tak uważam, że chętniej kontaktujemy się z osobami, które są zdrowe i zadowolone z życia. Z nieszczęśliwymi i chorymi (np. śmiertelnie) boimy się spotykać, bo nie wiemy, jak się zachować, no i, czy ta osoba chce o swoim nieszczęściu mówić.
Ciekawie opisałeś tę sytuację.
Melibea zrobiła świetną korektę, tylko w tym jednym zdaniu za "humanizmem" postawiłabym przecinek lub, żeby nie stawiać tyle przecinków - myślnik.Zen, literatura piękna, cały mój dekoracyjny humanizm - niewiele znaczyły względem prymitywnej siły odruchów warunkowych.
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18138
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Odruch warunkowy
Czyta się dobrze, bo to ciekawa historia i bardzo realistycznie przedstawiona.
Niby wszystko poprawione, a ja znalazłam coś co jeszcze wymaga poprawki.
Oraz trzeba przesunąć kropkę za słowem "zen".
Niby wszystko poprawione, a ja znalazłam coś co jeszcze wymaga poprawki.
Kiedy miała dobry humor ...
Oraz trzeba przesunąć kropkę za słowem "zen".
Ela
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Re: Odruch warunkowy
Również znalazłam Elu ten sam drobny szczegół, ale później doczytałam
w komentarzu Melibea, że uwzględniła tę literówkę
w komentarzu Melibea, że uwzględniła tę literówkę
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2022, 08:39 przez jaga, łącznie zmieniany 1 raz.
jaga
- KaJa
- Autor/ka
- Posty: 137
- Rejestracja: 21 stycznia 2022, 12:04
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 2
Re: Odruch warunkowy
Cytując Javier Moro, Szkarłatne sari "Sukces ma wielu ojców, tylko klęska jest sierotą"
Ostatnio zmieniony 27 stycznia 2022, 11:41 przez KaJa, łącznie zmieniany 1 raz.
Kasia Dominik
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Re: Odruch warunkowy
autor tekstu nic jeszcze nie poprawił Elu
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2022, 08:38 przez jaga, łącznie zmieniany 1 raz.
jaga
- Dany
- Administrator
- Posty: 19638
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Odruch warunkowy
Będzie miał czas, to poprawi, a jak poprawi, to napisze - Poprawione.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
Re: Odruch warunkowy
Już poprawiłem, jakoś uciekły mi te dwa szczegóły. Dzięki.
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
- Dany
- Administrator
- Posty: 19638
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Odruch warunkowy
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do Prozy. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.