Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina
Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24
ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Moderator: Redakcja
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Następny dzień wyglądał jak poprzedni. Z tym że ubywało powalonych i połamanych drzew. Dobrze, że nawet na kacu zachowywali resztki czujności. Tak jakby wykrakali, trafiały im się niespodzianki. Zamiast grzybów ze ściółki wyrastały niewybuchy bomb i pocisków moździerzowych. Musiały być tu tereny skomasowanych ataków. Po oznakowaniu i rodzaju złomu, można było poznać, że walczyli tu Niemcy, Rosjanie i Polacy. Nie bawili się w zawiadamianie wojska. Gdyby przyjechali tu saperzy, przerwaliby im pracę na wiele dni i tygodni. Nie było to im na rękę. Dobrze, że mieli Chlorka. Jako były zawodowy podoficer z brygady sapersko minerskiej posiadał odpowiednie kwalifikacje. Fakt, że przed każdą akcją musiał sobie golnąć zajzajeru, nie przeszkadzało im absolutnie. Sami też pociągali z manierek dla towarzystwa. Do piątku wieczorem, Józwa poukładał niezły stosik z wybuchowego żelastwa, przy kamiennym zawalisku, przy wyjściu z wąwozu. Z odpaleniem chcieli poczekać na Mandaryna. Zabezpieczyli prowizoryczną wiatą, aby jakiś zwierz nie spowodował wybuchu. Ludzi raczej się tu nie spodziewali. Miejsce było poza trasami turystycznymi. W obozowisku przygotowali się na sobotnią imprezkę. Ducha puszczy nakapało całkiem sporo. Mięsiwo z suszoną śliwką, polewane syconym miodem, pachniało tak, że dziw, że drapieżniki jeszcze nie zeszły się na kolację. Bogdan coraz bardziej dopasowywał się do brygady straceńców. Nie wiedział tylko czy to dobrze. Wyglądał prawie jak czwarty muszkieter, a pachnieć zaczynał tak samo. Co gorsza pasowało mu to. Bimberek, blanty, tylko babeczek nie było. Musiał poczekać na leśnika, żeby to przedyskutować. Mandaryn przyjechał jak zwykle. Samochód pełen zaopatrzenia.
– Witaj szefuńciu! – przywitał się Jasiu, zaglądając do paczek w aucie.
– Jasiu, landrynki owocowe na przednim siedzeniu – wyprzedzająco oznajmił Mandaryn.
Po pół godziny cały towar był wyładowany. Cała brygada, razem z leśnikiem udała się na miejsce wiatrołomów. Szef był zadowolony z ich pracy. Ze zdziwieniem przyglądał się wąwozowi i znikającemu strumieniowi. Wystraszył się trochę stosu materiałów wybuchowych. Próbował ich namówić, żeby jednak wezwać wojsko.
– Szefie! Chcesz nam całą frajdę zepsuć? Specjalnie na ciebie czekaliśmy żebyś też popatrzył jak pierdutnie – zapytał Chlorek – wiesz, że wszystko przygotowałem na tip- top. – dodał.
– No dobrze! Wziąłem aparat fotograficzny, to zrobię dokumentację dla saperów – udobruchał się Mandaryn.
Gdy już popstrykał fotki okolicy, chłopcy rozmontowali wiatę nad stosem. Potem wszyscy rozsiedli się po drugiej stronie wąwozu, tuż przy małym wodospadzie. Tylko Józwa wspiął się nad przygotowany do wysadzenia ładunek. Przyturlał duży głaz nad krawędź i zrzucił go. Wybuch ogłuszył ich na chwilę. Gdy tumany piachu i kurzu opadły, zapora z kamieni była tylko wspomnieniem.
– Szefuńciu! Może przeniesiemy tu obozowisko? Jest woda, cisza i spokój. – zapytał Lewus.
I kompocik można wstawić nowy – zaśmiał się leśnik. – Dobra w poniedziałek podjedzie ciągnik i przeciągnie barakowozy.
Gdy wrócili do obozowiska, nastawiono wodę na herbatkę. Podłożono drwa pod kocioł z obiadem. Nakrojono cebuli i czosnku. Opłukano musztardówki.
– Jak tam strażaku? Wszystko jest tak jak chciałeś? – zapytał Mandaryn odciągając Bogdana na bok.
– No nie wiem! Boję się, że następuje u mnie zezwierzęcenie. – wątpiąco odpowiedział chłopak.
– Nie obrażaj zwierząt! Jeśli już, to galopujące odczłowieczenie lub powrót do korzeni i jaskini. – zaśmiał się leśnik – A jak już mówimy o jaskini, to mogę was za tydzień zabrać do cywilizacji. O Jasia już dopytywała sklepowa.
– No kobitki dobra rzecz! – ochoczo potwierdził Bogdan – Ale czemu dopiero za tydzień.
– Nawet te mało wymagające kobietki mają zmysł węchu i estetyki – zaśmiał się Mandaryn – mówię o tych które warto przytulić.
– Ok! Za tydzień się wyrychtujemy, wyglansujemy i będziemy czekać – zgodził się chłopak.
– Acha! Pamiętaj, pal papierosy które ci przywiozłem, a bimberek pij ze swojej manierki – ostrzegł Mandaryn – nie wiadomo, ile zioła dosypie muszkieter do tytoniu, a Chlorek potrafi dolać sobie do bimberku nalewki z grzybków.
Czyli znowu męska impreza. Śpiewy i tańce do upadłego na łonie natury. No git. Bez pompy, gierek i oczu dookoła głowy.
– Dobra! Spadam! Będziecie zdolni pomóc jutro przy przenosinach? – zapytał brygadę leśnik.
– Tylko nieskoro świt! Lepiej kole południa! – zawołał Lewus
– Dobra! Spadam! – Mandaryn pomachał ręką i wsiadł do samochodu.
Gdy tylko samochód zniknął za horyzontem, Lewus ponakładał do misek duże porcje strawy. Polał szklaneczkę i podał najpierw Bogdanowi. Ten wypił i zapodał cebulkę. Następnie nalał dla Chlorka. Utarte gesty i schematy, aż do rozluźnienia, gdy moc ducha puszczy i zioła zawładnęły ciałem i duszą. Znowu tańczyli w kręgu drąc mordy. Wydawało się im, że są wolni.
– Witaj szefuńciu! – przywitał się Jasiu, zaglądając do paczek w aucie.
– Jasiu, landrynki owocowe na przednim siedzeniu – wyprzedzająco oznajmił Mandaryn.
Po pół godziny cały towar był wyładowany. Cała brygada, razem z leśnikiem udała się na miejsce wiatrołomów. Szef był zadowolony z ich pracy. Ze zdziwieniem przyglądał się wąwozowi i znikającemu strumieniowi. Wystraszył się trochę stosu materiałów wybuchowych. Próbował ich namówić, żeby jednak wezwać wojsko.
– Szefie! Chcesz nam całą frajdę zepsuć? Specjalnie na ciebie czekaliśmy żebyś też popatrzył jak pierdutnie – zapytał Chlorek – wiesz, że wszystko przygotowałem na tip- top. – dodał.
– No dobrze! Wziąłem aparat fotograficzny, to zrobię dokumentację dla saperów – udobruchał się Mandaryn.
Gdy już popstrykał fotki okolicy, chłopcy rozmontowali wiatę nad stosem. Potem wszyscy rozsiedli się po drugiej stronie wąwozu, tuż przy małym wodospadzie. Tylko Józwa wspiął się nad przygotowany do wysadzenia ładunek. Przyturlał duży głaz nad krawędź i zrzucił go. Wybuch ogłuszył ich na chwilę. Gdy tumany piachu i kurzu opadły, zapora z kamieni była tylko wspomnieniem.
– Szefuńciu! Może przeniesiemy tu obozowisko? Jest woda, cisza i spokój. – zapytał Lewus.
I kompocik można wstawić nowy – zaśmiał się leśnik. – Dobra w poniedziałek podjedzie ciągnik i przeciągnie barakowozy.
Gdy wrócili do obozowiska, nastawiono wodę na herbatkę. Podłożono drwa pod kocioł z obiadem. Nakrojono cebuli i czosnku. Opłukano musztardówki.
– Jak tam strażaku? Wszystko jest tak jak chciałeś? – zapytał Mandaryn odciągając Bogdana na bok.
– No nie wiem! Boję się, że następuje u mnie zezwierzęcenie. – wątpiąco odpowiedział chłopak.
– Nie obrażaj zwierząt! Jeśli już, to galopujące odczłowieczenie lub powrót do korzeni i jaskini. – zaśmiał się leśnik – A jak już mówimy o jaskini, to mogę was za tydzień zabrać do cywilizacji. O Jasia już dopytywała sklepowa.
– No kobitki dobra rzecz! – ochoczo potwierdził Bogdan – Ale czemu dopiero za tydzień.
– Nawet te mało wymagające kobietki mają zmysł węchu i estetyki – zaśmiał się Mandaryn – mówię o tych które warto przytulić.
– Ok! Za tydzień się wyrychtujemy, wyglansujemy i będziemy czekać – zgodził się chłopak.
– Acha! Pamiętaj, pal papierosy które ci przywiozłem, a bimberek pij ze swojej manierki – ostrzegł Mandaryn – nie wiadomo, ile zioła dosypie muszkieter do tytoniu, a Chlorek potrafi dolać sobie do bimberku nalewki z grzybków.
Czyli znowu męska impreza. Śpiewy i tańce do upadłego na łonie natury. No git. Bez pompy, gierek i oczu dookoła głowy.
– Dobra! Spadam! Będziecie zdolni pomóc jutro przy przenosinach? – zapytał brygadę leśnik.
– Tylko nieskoro świt! Lepiej kole południa! – zawołał Lewus
– Dobra! Spadam! – Mandaryn pomachał ręką i wsiadł do samochodu.
Gdy tylko samochód zniknął za horyzontem, Lewus ponakładał do misek duże porcje strawy. Polał szklaneczkę i podał najpierw Bogdanowi. Ten wypił i zapodał cebulkę. Następnie nalał dla Chlorka. Utarte gesty i schematy, aż do rozluźnienia, gdy moc ducha puszczy i zioła zawładnęły ciałem i duszą. Znowu tańczyli w kręgu drąc mordy. Wydawało się im, że są wolni.
Ostatnio zmieniony 31 maja 2022, 19:39 przez bodek, łącznie zmieniany 2 razy.
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3301
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Wyjątkowo zgrana paczka.
Dobry duch (puszczy)
ich nie opuszcza.
Pozdrawiam.
Dobry duch (puszczy)
ich nie opuszcza.
Pozdrawiam.
Tadeusz
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
ale wszystko kiedyś się kończy
- Dany
- Administrator
- Posty: 19764
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Zaciekawiłeś mnie. Czy będzie cd. w Bieszczadach?
- przecinek za "wieczorem"
- przecinek za "żelastwa"
- za "zwalisku" przecinek
- przecinek za "miodem"
- przecinek za "tak"
–
- niepotrzebna kropka za "saperów"
- przecinek za "obozowiska"
– Nie obrażaj zwierząt! Jeśli już, to galopujące odczłowieczenie lub powrót do korzeni i jaskini – zaśmiał się leśnik – a jak już mówimy o jaskini, to mogę was za tydzień zabrać do cywilizacji. O Jasia już dopytywała sklepowa.
- przecinek po "Pamiętaj"
- przecinek przed "a"
– Dobra! Spadam! Będziecie zdolni pomóc jutro przy przenosinach? – zapytał brygadę leśnik.
– Tylko nieskoro świt! Lepiej kole południa! – zawołał Lewus
– Dobra! Spadam! – Mandaryn pomachał ręką i wsiadł do samochodu.
Gdy tylko samochód zniknął za horyzontem, Lewus ponakładał do misek duże porcje strawy. Polał szklaneczkę i podał najpierw Bogdanowi. Ten wypił i zapodał cebulkę. Następnie nalał dla Chlorka.
- przed Gdy" postawiłabym przecinek, a "gdy" małą literą
- "zioła zawładnęły"
przecinek po "saperzy"Gdyby przyjechali tu saperzy przerwaliby im pracę na wiele dni i tygodni.
przecinek za "zajzajeru"Fakt, że przed każdą akcją musiał sobie golnąć zajzajeru nie przeszkadzało im absolutnie.
Do piątku wieczorem Józwa poukładał niezły stosik z wybuchowego żelastwa przy kamiennym zawalisku przy wyjściu z wąwozu.
- przecinek za "wieczorem"
- przecinek za "żelastwa"
- za "zwalisku" przecinek
Mięsiwo z suszoną śliwką, polewane syconym miodem pachniało tak że dziw, że drapieżniki jeszcze nie zeszły się na kolację.
- przecinek za "miodem"
- przecinek za "tak"
–
- "szefunciu" brakuje kreski nad "ń", chyba że O Jasiu tak mówił?Witaj szefunciu! – przywitał się Jasiu, zaglądając do paczek w aucie.
- przecinek przed "to"– No dobrze! Wziąłem aparat fotograficzny to zrobię dokumentację dla saperów. – udobruchał się Mandaryn.
- niepotrzebna kropka za "saperów"
- przecinek za "opadły"Gdy tumany piachu i kurzu opadły zapora z kamieni była tylko wspomnieniem.
Gdy wrócili do obozowiska nastawiono wodę na herbatkę.
- przecinek za "obozowiska"
– No nie wiem! Boję się, że następuje u mnie zezwierzęcenie – wątpiąco odpowiedział chłopak.– No nie wiem! Boję się, że następuje u mnie zezwierzęcenie. – wątpiąco odpowiedział chłopak.
– Nie obrażaj zwierząt! Jeśli już, to galopujące odczłowieczenie lub powrót do korzeni i jaskini. – zaśmiał się leśnik – A jak już mówimy o jaskini, to mogę was za tydzień zabrać do cywilizacji. O Jasia już dopytywała sklepowa.
– Nie obrażaj zwierząt! Jeśli już, to galopujące odczłowieczenie lub powrót do korzeni i jaskini – zaśmiał się leśnik – a jak już mówimy o jaskini, to mogę was za tydzień zabrać do cywilizacji. O Jasia już dopytywała sklepowa.
– Acha! Pamiętaj pal papierosy które ci przywiozłem a bimberek pij ze swojej manierki – ostrzegł Mandaryn
- przecinek po "Pamiętaj"
- przecinek przed "a"
– Dobra! Spadam! Będziecie zdolni pomóc jutro przy przenosinach? – zapytał brygadę leśnik.
– Tylko nieskoro świt! Lepiej kole południa! – zawołał Lewus
– Dobra! Spadam! – Mandaryn pomachał ręką i wsiadł do samochodu.
Gdy tylko samochód zniknął za horyzontem, Lewus ponakładał do misek duże porcje strawy. Polał szklaneczkę i podał najpierw Bogdanowi. Ten wypił i zapodał cebulkę. Następnie nalał dla Chlorka.
Utarte gesty i schematy, aż do rozluźnienia. Gdy moc ducha puszczy i zioła zawładnęła ciałem i duszą. Znowu tańczyli w kręgu drąc mordy.
- przed Gdy" postawiłabym przecinek, a "gdy" małą literą
- "zioła zawładnęły"
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
tak Danusiu, pracuję nad tym
poprawiłem
poprawiłem
Ostatnio zmieniony 31 maja 2022, 19:39 przez bodek, łącznie zmieniany 1 raz.
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3007
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
powtórzę za Tadeuszem "Wyjątkowo zgrana paczka."
jaga
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
tak ekipa była niezla
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
tak, wszystko zależy od punktu widzenia
- Z. Antolski
- Autor/ka wielce zasłużony/a
- Posty: 6489
- Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
- Lokalizacja: Kielce
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 4
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 19
- Najciekawsza publicystyka: 6
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Fajne opowiadanie,
pozdrawiam
pozdrawiam
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
dzięki Z.A., pozdrawiam
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5933
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Cześć, Bodziu
Podejrzewam, że mam wiele zaległości, jeśli chodzi o spisane przez Ciebie przygody Bogdana. Mam nadzieję, że powolutku to nadrobię, a może do tej pory zdążysz już wydać książkę.
Umiesz zaciekawić czytelnika, ale korekta też by się przydała. Nie będę jednak narzekać, bo pisanie jest najważniejsze, a na poprawki przyjdzie czas. Powodzenia
Podejrzewam, że mam wiele zaległości, jeśli chodzi o spisane przez Ciebie przygody Bogdana. Mam nadzieję, że powolutku to nadrobię, a może do tej pory zdążysz już wydać książkę.
Umiesz zaciekawić czytelnika, ale korekta też by się przydała. Nie będę jednak narzekać, bo pisanie jest najważniejsze, a na poprawki przyjdzie czas. Powodzenia
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
witaj Gelso, gdy skończę zapiski do I części zrobię korektę i redakcję
- Dany
- Administrator
- Posty: 19764
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do Prozy. Tam też można czytać i komentować, i odpowiadać na komentarze.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3590
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: ucieczka w Bieszczady, bomby, miny, karabiny
dzięki Dany, pozdrawiam