Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

Rozdział II


Nareszcie w domu. Postanowiłam, że walizkę rozpakuję później; teraz przyda mi się chwila relaksu w wannie. Po kąpieli zadzwonię do mamy. Jacek nie pochwalił się jej, że zostanie tatusiem. Byłam tego pewna, bo inaczej zadręczałaby mnie telefonami, a przez ostatnie dwa tygodnie zadzwoniła tylko raz. Zamieniłyśmy jedynie kilka słów o pogodzie. Nagle uświadomiłam sobie, że to do mamy niepodobne. Do tej pory byłam zbyt zajęta sobą, by zauważyć dziwną ciszę ze strony rodzicielki. No dobra. Pomyślę o tym jutro, jak mawiała Scarlett O'Hara. Teraz czas na aromatyczną kąpiel przy świecach, ale bez kieliszka z winem, najwyżej sokiem. Ruszyłam do łazienki, a wtedy rozległ się dzwonek domofonu. Niektórzy mają wyczucie. Nie ma co. Ech...
Podniosłam słuchawkę.

– Słucham?
– Chciałam porozmawiać. Jestem partnerką Jacka.
Co? Pod moim domem stoi kochanka Jaculi, znaczy Jacka i jeszcze chce ze mną gadać? To jakiś żart!
– O czym? – zapytałam, siląc się na obojętność.
– Proszę otworzyć, to się pani dowie.
A to bezczelne babsko. Nie zamierzałam wpuszczać jej do domu i później martwić się, gdzie ukryć ciało.
– Aż tak ciekawa nie jestem. Żegnam.

Kurde, byłam naprawdę wściekła. Dlaczego Jacek nasłał na mnie swoją kochankę? I to w momencie, gdy myślałam, że już wychodzę na prostą po jego wyskoku. Może potrzebna im kasa? Zdecydowanie wolałam żyć w nieświadomości. Odwiesiłam słuchawkę. Kobieta nie zamierzała jednak odejść i raz po raz dawała znak o swojej obecności, naciskając dzwonek. Niech sobie dzwoni, małpa jedna. Z drugiej strony może pomyśli, że się boję. Niedoczekanie. Ruszyłam do drzwi. Dowiem się, czego chce, a przy okazji zobaczę na jaki model zamienił mnie mężulek. Pod furtką stała około czterdziestoletnia kobieta z brzuchem wielkości dziesięciokilogramowej piłki lekarskiej. O rany! W takim razie białe buciki, nim wpadły w moje ręce, musiały przeleżeć na strychu ładnych kilka miesięcy albo święty Jacula zostanie ojcem czworaczków. Daj mu Boże za jego pobożność – pomyślałam z satysfakcją. Nie będzie miał czasu na odmówienie chociażby zdrowaśki, że o innych sprawach nie wspomnę.

– Słucham.
– Nie wpuści mnie pani nawet na podwórko? Chyba nie boi się pani kobiety w zaawansowanej ciąży – powiedziała, a w jej głosie wyczułam ironię.
– Zapraszam.

Otworzyłam furtkę i wskazałam gestem na zestaw mebli ogrodowych, który kupiliśmy, nim wyszły na jaw poczynania Jacka.

– Ładne mebelki, ale okropnie brudne – stwierdziła, wykrzywiając z obrzydzenia usta. – Ogólnie całe podwórko zaniedbane – dodała wyniosłym tonem, rozejrzawszy się wcześniej wokół.
A to babsko! Choć rzeczywiście miała rację. Wcześniej tego nie zauważyłam. Czyżby mama zapomniała, że ma doglądać dobytku? A może coś jej się stało? Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? – wyrzucałam sobie w duchu.
– Co panią tu sprowadza? – przeszłam do rzeczy, ponieważ, jak nietrudno sobie wyobrazić, nie miałam ochoty na pogawędki z przyszłą matką dziecka mojego prawie byłego męża. Poza tym chciałam jak najszybciej zadzwonić do mamy.
– Dlaczego nie chce pani dać rozwodu Jackowi? Przecież wasze małżeństwo to fikcja. Chce go pani zatrzymać na siłę?

Kobieta mówiła podniesionym głosem, świdrując mnie przy tym niebieskimi ogromnymi oczami. Musiałam przyznać, że oczy miała naprawdę piękne. I włosy, i w ogóle cała była piękna; nawet z tym ogromnym brzuchem, po którym bez przerwy się głaskała.

– Słucham? – Co prawda, mimo tego, że zapatrzyłam się na jej niewątpliwą urodę, dobrze usłyszałam pytania, jednakże byłam nimi mocno zaskoczona, więc chciałam usłyszeć je jeszcze raz.
– Dlaczego nie chce pani dać rozwodu Jackowi? – wyrzuciła z siebie i zaczęła głośno oddychać, poczerwieniała, a na jej czole zobaczyłam krople potu.
– Niech pani usiądzie. – Zrobiła to natychmiast, choć brud nie zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. – Może wody? – Nie czekając na odpowiedź, pobiegłam do domu. Chyba nie zacznie rodzić w moim ogrodzie? Co to, to nie! Nie pozwolę na to – myślałam gorączkowo.

Kiedy wróciłam z butelką wody mineralnej i szklankami, kobieta nadal oddychała jak ryba wyrzucona na brzeg, na dokładkę cicho pojękiwała. Postawiłam przed nią szklankę, którą szybko napełniłam wodą.

– Niech się pani napije. Jest bardzo gorąco, duszno, na pewno będzie padać – paplałam, podając jej szklankę. Złapała ją gwałtownie i zaczęła łapczywie pić. Po chwili się zakrztusiła. O, nie! Nie umiem udzielać pierwszej pomocy – zaczęłam panikować. Klepnęłam ją kilka razy w plecy, bo tylko na tyle było mnie stać. O dziwo, kobieta przestała kaszleć i spojrzała na mnie z wdzięcznością.
– Już dobrze – powiedziała i kilka razy odchrząknęła. – Czy odpowie mi pani w końcu na pytanie?

Pytanie? Byłam skonsternowana. Za bardzo przejmowałam się jej stanem. Aaaa.... pytanie.

– Nie. Na ten temat rozmawiam jedynie z mężem. – Postarałam się, aby zabrzmiało to stanowczo, choć wewnątrz byłam rozdygotana.
– A jednak... Nie wierzyłam mu, ale teraz widzę, że nie kłamał. Jesteś podła! – wrzasnęła, aż pies mojej wścibskiej i upierdliwej sąsiadki zaczął niemiłosiernie ujadać, więc pewne było, że lada moment pojawi się także jego właścicielka.
– Najlepiej, gdyby pani już poszła. Nie zamierzam omawiać z panią osobistych spraw.
– To też moje sprawy. Za chwilę urodzę mu dziecko!
– Nie! Nie może pani!
– Co? – Twarz kobiety poczerwieniała.
– Nie. Znaczy tak – plątałam się. – Może pani, ale nie teraz, nie przy mnie.
– Co się tutaj dzieje? – Dotarł do moich uszu piskliwy głos zza ogrodzenia. Wiedziałam, że interwencja sąsiadki to tylko kwestia czasu. – Mam wezwać policję?

Policja. Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałam? Znaczy nie o policji, a o pogotowiu. Pognałam do domu. Gdzie ten cholerny telefon. Jest. Wybierając numer sto dwanaście, wybiegłam z powrotem do ogrodu.

– Kobieta rodzi! Przyjeżdżajcie! – wrzasnęłam do słuchawki, zorientowawszy się po chwili, że jeszcze nie uzyskałam połączenia
– Nie rodzę. Niech się pani rozłączy – mówiąc to, wielkooka szarpała mnie za rękę.
– Nie rodzi pani?
– Nie.
– Na pewno? Bo wyglądało to zupełnie inaczej.
– Chyba wiem najlepiej! – Rzeczywiście nie oddychała już ciężko i rumieńce na jej twarzy wyraźnie zbladły.
– Halo! Co się dzieje? Proszę sobie nie robić żartów. – Usłyszałam zirytowany głos operatorki.
– Przepraszam. Myślałam, że... Ale nie. Już wszystko dobrze. Fałszywy alarm.

Rozłączyłam się, acz niechętnie i usiadłam naprzeciwko kobiety. Sąsiadka nadal stała przy ogrodzeniu i bacznie nas obserwowała, a do ujadania jej czworonoga dołączyli chyba wszyscy okoliczni przyjaciele człowieka. W tej chwili nawet, gdyby sam pies Baskerwilów, szczerząc kły i śliniąc się, wyskoczył zza węgła, nie zrobiłoby to na mnie żadnego wrażenia. Teraz najważniejsze było, aby pozbyć się nieproszonego gościa, dopóki znów nie zacznie mieć niepokojących objawów.

– Myślę, że nasza rozmowa jest skończona – powiedziałam, próbując wpasować się między kolejne hau, hau.
– Czyli nie da pani rozwodu Jackowi?
– Tego nie powiedziałam. Wszystko uzgodnię z mężem.
– To niech pani teraz do niego zadzwoni. Niech tu przyjedzie!
Nie do wiary. To ja staram się być miła, a ona mi rozkazuje. O, niedoczekanie.
– Żegnam. – Spojrzałam na piękność, myśląc, że gdyby nie była w ciąży, może schwyciłabym ją za frak i wywlekła za furtkę. Uśmiechnęłam się do tego obrazka.
– Widzę, że bawi cię ta cała sytuacja. Jesteś wyrachowaną suką.
Tego już za wiele. Zerwałam się z krzesła jak oparzona i teatralnym gestem wskazałam na furtkę. Obie spojrzałyśmy w wybranym przeze mnie kierunku i okazało się, że stoi tam nie kto inny, tylko sprawca całego zamieszania – Jacek we własnej osobie. Jeszcze jego brakowało. Sąsiadka padnie z emocji.
– Małpeczko, co tutaj robisz? – zapytał

No proszę. Nawet nie miał na tyle inwencji, aby przydzielić kochance inny przydomek. To pewnie z wyrachowania, żeby nas wcześniej nie mylić. Ale z tego Jacka drań i prostak. Już miałam krzyknąć, żeby zabierali się stąd oboje, a wtedy matka dziecka mojego męża błyskawicznie wstała z krzesła i w kilku susach dopadła furtki. Byłam oszołomiona tą sceną. Dopiero co kobieta dyszała niczym parowóz, a teraz porusza się z szybkością geparda.

– Jacusiu, jak dobrze, że jesteś. Miałeś rację. Ona jest podła, wredna i mściwa, ale się nie damy, kochany, prawda? – szczebiotała.

Nagle wszystko zrozumiałam. Jacek nie zamierza się z nią ożenić, więc dlatego kreuje mnie na złośliwą, zdradzoną żonę, która nie chce za żadne skarby świata dać rozwodu. A to lisek chytrusek. Czas skończyć tę szopkę. Podeszłam do trzymającej się czule za ręce pary, odgrodzonej prętami ogrodzenia i powiedziałam:

– Na dzisiaj już wystarczy emocji. Moja sąsiadka ma słabe serce i może nie wytrzymać dalszych zwrotów akcji.

Spojrzeli na mnie, jak na wariatkę. Obdarzywszy ich szerokim uśmiechem, otworzyłam furtkę, jednocześnie zapraszając gestem ślicznotkę z brzuchem do opuszczenia mojego terytorium. Jacek chciał skorzystać z okazji i wślizgnąć się przez powstałą szczelinę, ale zmroziłam go wzrokiem. Zamarł z na wpół otwartymi ustami. Nie byłam ciekawa, co chciał powiedzieć. Małpeczka, czyli nie ja, wpadła prosto w jego objęcia.

– W najbliższych dniach spodziewaj się pozwu rozwodowego – oznajmiłam spokojnie i ruszyłam w stronę domu.
– To ty się spodziewaj – rzucił za mną Jacek wysokim głosem.
Czyżby nowa kobieta pozbawiła go jaj? A może nigdy ich nie miał, tylko byłam zbyt zaślepiona, żeby to dostrzec. Spojrzałam na niego przez ramię. Odchrząknął i oskarżycielsko wskazał na mnie paluchem.
– Ty jesteś wszystkiemu winna. Opiszę to! Że się zaniedbałaś, odmawiałaś seksu, że... że robiłaś awantury z byle powodu, piłaś na umór i biłaś mnie.
– Biła cię? Mój biedaku. – Małpeczka numer dwa wyglądała na wstrząśniętą.

Piłam to fakt, a i w gębę raz mu dałam i teraz chętnie bym to powtórzyła, ale za dużo świadków. Musiałam mieć się na baczności, bo, jak widać, Jacek nie przebierał w środkach. Jak nic liczył na kasę. Przemilczałam jego zarzuty i weszłam do domu, z ulgą zamykając za sobą drzwi. Byłam pewna, że rozwód pójdzie jak z płatka, ale po wystąpieniu Jacka moja pewność zniknęła hen za horyzontem. Łatwo nie będzie, więc trzeba jak najszybciej znaleźć dobrego adwokata.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: elafel »

Taka wizyta może doprowadzić do rozstroju żołądka albo nerwowego. Bynajmniej dziwna wizyta.
Ale historia! Ciekawe jak to wpłynie na dalsze losy bohaterki?

Ela

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

elafel pisze: 01 lipca 2022, 19:22 Taka wizyta może doprowadzić do rozstroju żołądka albo nerwowego. Bynajmniej dziwna wizyta.
Ale historia! Ciekawe jak to wpłynie na dalsze losy bohaterki?
Życie jest nieprzewidywalne, a mam nadzieję, że i to zrodzone w mojej wyobraźni jeszcze parę razy Cię zaskoczy. Miło, ze czytasz. Dziękuję za Twój czas :)
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Dany »

Dwie "Małpeczki" ... a może będzie i trzecia?

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

Dany pisze: 02 lipca 2022, 16:19 Dwie "Małpeczki" ... a może będzie i trzecia?
Ja wiem, ja wiem! Ale nie powiem😉
Dzięki za czytanie, Danusiu. ♥️
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3263
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: tcz »

Historia jakby znajoma. Chyba ją już czytałem.
Pozdrawiam. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

tcz pisze: 04 lipca 2022, 08:50 Historia jakby znajoma. Chyba ją już czytałem.
Pozdrawiam. :)
Tcz dzięki za wizytę i uśmiech.
Mogłeś czytać jedynie tę część o krowach, czyli rozdział I (teraz zmodyfikowany), bo to było na Piszemy pt. „Muuuuuu". Resztę pociągnęłam później i nie publikowałam. Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony 04 lipca 2022, 09:14 przez Gelsomina, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3263
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: tcz »

Gelsomina,
Dzięki za wyjaśnienie i przypomnienie tytułu.
To właśnie ten odcinek o krowach wydał mi się znajomy.
Z zainteresowaniem czytam ciąg dalszy tej, przyprawionej dobrym humorem, historii.
Szkoda, że Twoje archiwalne teksty (świetne moim zdaniem) zniknęły.
Ale znając Twoją aktywność, szybko zapełnisz Piszemy nowymi. :)
Ostatnio zmieniony 04 lipca 2022, 13:50 przez tcz, łącznie zmieniany 1 raz.

Tadeusz

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

,,Szkoda, że Twoje archiwalne teksty (świetne moim zdaniem) zniknęły".
Dziękuję, choć moja wrodzona skromność każe mi uważać inaczej.
,,Ale znając Twoją aktywność, szybko zapełnisz Piszemy nowymi. :)"
Gelsomina gatunek inwazyjny😀
Nie będzie tak źle. Po prostu chciałam wstawiać sukcesywnie napisane już rozdziały, żeby czytający nie zapomnieli, co czytali, gdyby następowało to, np. co tydzień, dwa czy miesiąc.
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam 🙂
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 2964
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: jaga »

No to będzie się działo
– a na sali sądowej może po pysku dostanie od małpeczki
jaga
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4472
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 6

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Autsajder1303 »

A to menda bez jaj i zasad. Taki święto*ebliwy. Zagotowała mnie ta część, nie ma co :P
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

Dziękuję za czas, Jago :)
Autsajder1303 pisze: 06 lipca 2022, 15:18 A to menda bez jaj i zasad. Taki święto*ebliwy. Zagotowała mnie ta część, nie ma co :P
No ;)
Dzięki, Aut.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: elafel »

Koniec miesiąca, utwór przenoszę do Prozy, tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam :)

Ela

Morfeusz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 1565
Rejestracja: 07 sierpnia 2017, 20:11
Lokalizacja: Warszawa

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Morfeusz »

Ja chromolę atmosfera wyraźnie zgęstniała. Nie wytrzymam do jutra i nocną porą przeczytam piątą część. :)
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IV)

Post autor: Gelsomina »

Morfeusz pisze: 03 września 2022, 16:41 Ja chromolę atmosfera wyraźnie zgęstniała. Nie wytrzymam do jutra i nocną porą przeczytam piątą część. :)
Morfeuszu, bardzo dziękuję, że czytasz 🤗
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
ODPOWIEDZ