Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24
Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"
Pewnego razu na Manhattanie(5)
Moderator: Redakcja
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Pewnego razu na Manhattanie(5)
***
Grażyna starym zwyczajem wstała przed szóstą rano. Wszystko ma dopięte na przysłowiowy guzik. Doszło jej kilka punktów z podopiecznymi. Koleżanka Matylda wyjechała nad urlop, nie sposób było odmówić. Od czasu do czasu i opiekunom zwierząt należy się odpoczynek.
Zwierzęta Matyldy zlokalizowane są na osiedlu Piski, pół godziny jazdy tramwajem
od miejsca zamieszkania Grażyny. Szybkim ruchem spakowała ekwipunek przeznaczony dla nowych podopiecznych i wybiegła z domu. Wstąpiła jeszcze do piwnicznej sypialni. Ogarnęła wzrokiem śpiących pupili, dosypała suchej karmy do misek i wyszła. Na przystanek dotarła w ostatniej chwili, za minutę tramwaj wyruszy z pętli. O tej godzinie podróżnych mało: Szczupła kobietka w średnim wieku w białym kapeluszu, seledynowej garsonce i beżowych czółenkach, zajmowała miejsce pośrodku przedziału – elegantka – pomyślała Grażyna, ukradkiem zerknęła na swoją tuszę.
– Damą, to ja nie będę, żeby nie wiem co, te boczki i wystający brzuch – westchnęła – ochhh.
Dwóch podrostków zajęło ostatnie siedzenia, śmiechem i głośnym zachowaniem zwracali na siebie uwagę, a na dodatek żuli gumę, czego Grażyna nie lubiła – młodość, zreasumowała.
Na następnym przystanku dosiadło się kilkoro pasażerów, na przeciwko niej usiadł wczorajszy mężczyzna. Wyglądał, jakby całą noc balował, a w dodatku nieprzyjemny zapach wydobywał się z jego ust przy każdym oddechu.
O Boże! – wymknęło się niekontrolowane oburzenie i przesunęła się nieco na bok, zatykając nos dłonią. Żeby nie te ciężkie torby, zmieniłaby miejsce siedzenia, a tak skazana jest na niezbyt komfortowe towarzystwo.
– Co tak wzdychasz, kobieto – wybełkotał mężczyzna – chłopa po balandze nie widziałaś? Bez obaw, nie ugryzę.
– To, że nie ugryziesz to wiem, ale że zabijesz nieświeżym oddechem, nie byłabym taka pewna – odpaliła bez namysłu.
Jak na ironię losu mężczyzna jechał do samego końca. Całą trasę przespał, pochyliwszy głowę w stronę okna. Grażyna zlustrowała go od głowy do nóg. Nie wyglądał na bezdomnego ani na pijusa. Ubrany nienagannie w markowe ciuchy, nieco przybrudzone. Wyglądało to tak, jakby całą noc przekimał na ławce pod wiatą. Dojechali do punktu docelowego. Grażyna ledwie wytargała torby z tramwaju. Przystanęła chwilę, jak ja dam sobie radę, szepnęła, a właściwie powiedziała półgłosem sama do siebie.
– Pani pozwoli, pomogę? – usłyszała za plecami.
– O Boże!! – to pan!
– Znowu wzdychasz, kobieto? – przekimałam się co nieco i wróciłem do sił, gdzie zanieść te torby? – Prawie do parku – odpowiedziała nieco zawstydzonym głosem.
– O! to spory kawałek drogi. Mężczyzna chwycił torby i ruszył przodem. Grażyna ledwo za nim nadążyła. Zatrzymał się tuż przy wejściu do parku.
– Dokąd dalej? – zapytał.
– Teraz w lewo, do schroniska.
Schronisko znajdowało się z drugiej strony parku. Stał tam mały parterowy domek z przybudówką. W przybudówce Matylda urządziła nieduży skromny hotel dla bezdomnych kotów. – Nie spodziewałem się takiego widoku – rzucił mężczyzna ni to do siebie, ni do Grażyny, a może w ten sposób wyraził zdziwienie.
– Mają tu jak w bajce? – skwitował – brakuje tylko Kota w butach?
– Nie nabijaj się – usłyszał.
Nawet nie zauważyła, że mimo woli zwróciła się do niego przez Ty. Wykorzystał jej zmieszanie:
– Delfin jestem i podał rękę Grażynie.
W odpowiedzi usłyszał: – Foczka,miło mi.
Spojrzeli na siebie i wybuchli głośnym śmiechem.
Tak bez żartów – Alek – odpowiedział mężczyzna.
– A ja Grażyna.
– Też ładnie – usłyszała w odpowiedzi.
W takim razie, bardzo ci dziękuję Alku za pomoc w dotarciu na miejsce, nie zabieram ci więcej czasu.
– Ależ Grażyno, jak już tu jestem, chętnie ci pomogę, co mam robić?
– Skoro się upierasz, bardzo proszę, ubierz fartuszek i rękawiczki, wszystko znajdziesz tam za regałem, poszukaj gdzieś tu sprzętu i wyczyść kuwety,
a ja posprawdzam legowiska i napełnię miski karmą.
Przy pomocy Alka uwinęli się w godzinę. Odświeżyli się co nieco w prowizorycznej łazience i przycupnęli przy stoliku, zrobionym z pnia drzewa, na taborecikach zrobionych z małych pniaków. Grażyna wyciągnęła z torby termos z kawą i dodatkowy kubek, który dzisiaj zabrała spontanicznie, zapominając, że termos posiada w wyposażeniu kubek. W drodze na tramwaj kupiła w osiedlowej piekarni dwie drożdżówki. Teraz z apetytem je spałaszowali. Kawa na świeżym powietrzu smakowała lepiej niż w kawiarni.
– Nawet zgrabnie ci poszło czyszczenie kuwet – zagaiła Grażyna.
Alek nie był zbyt rozmowny, porozglądał się i rzekł:
– Czas na mnie – dziękuję za wyśmienitą kawę w miłym towarzystwie i bułkę. Dźwignął się z prowizorycznego krzesła, ogarnął swój wygląd tak, jak przystało na polowe warunki i odszedł rzucając na odchodne:
– Do miłego.
Do miłego – powtórzyła cicho Grażyna. Nie spytała nawet, gdzie mieszka i skąd wracał, nie wypadało. Pozory mylą, pomyślała i skierowała się w stronę kociego hotelu. Koty w międzyczasie opróżniły miski i wylegiwały się na słońcu. Miski napełniła wodą i suchą karmą.
– Do jutra kotki. – Zamknęła furtkę i skierowała się na przystanek tramwajowy. Dziwne uczucie, które pozostawił po sobie mężczyzna, nie dawało jej spokoju. Ogarnij się, zmusztrowała sama siebie. Nie zauważyła nawet kiedy dojechała do punktu docelowego. Na ławce pod wiatą siedziała kobieta, znała ją z widzenia, widywali się w osiedlowej Biedronce. Przysiadła obok niej.
– Witaj – zagaiła. W odpowiedzi usłyszała: – Dzień Dobry.
– To twój wózek, ciężki zapewne?
– Troszeczkę, dlatego przysiadłam.
Wózek (wyeksploatowana spacerówka dziecięca), zapewne przychwycona spod śmietnika pomyślała Grażyna. Wypełniony był zdobycznym złomem. Blacha na oko długości dwóch metrów i jakieś tam jeszcze znaleziska.
– Zbierasz złom?
– Tak jakoś, dla zabicia czasu. Siedzieć cały czas w domu i gapić się w okno, obserwować przechodniów, też może się znudzić, a tak mam zajęcie. Nikomu tym krzywdy nie robię. Rozruszam trochę kości i przy okazji zarobię parę groszy. Małą mam emeryturę, nie zadbałam za młodu o przyszłość, nie narzekam, starcza to co mam.
– Sama mieszkasz?
– Tak wyszło. Mam córkę i syna, ale wiesz, wszyscy teraz wyjeżdżają, szukają szczęścia daleko od domu.
Grażyna zamyśliła się, jej również nie jest łatwo, córka w stolicy, po skończonych studiach znalazła tam pracę, założyła rodzinę. Nie wyjechała za granice, ale do domu też daleko, odwiedzać często matkę, gdy ma się małe dzieci – trudno. Usłyszała ciche miaukniecie: – Co tak siedzisz czas do domu! – Skierowała wzrok na ziemię. Obok nogi stał jej Nicpoń. Pogłaskała go po grzbiecie.
– Skąd ty tutaj?
– Ja tak na wyczucie, po zapachu - miauknął.
– Aleś dowcipny, żarty ci się trzymają.
Kobieta siedząca obok, przysłuchiwała się rozmowie, jaką toczyła Grażyna z kotem. On pomiaukiwał, ona odpowiadała. Pomyślała tylko: – a myślałam, że to tylko ja odbiegam zachowaniem od normy, a tu proszę, zobaczyła futrzaka i gada do niego, jakby ją rozumiał. – No dobrze, skoro nalegasz idziemy – zwróciła się Grażyna do kota. Podniosła się z ławki i powiedziała do kobiety:
– Miłego dnia życzę, na nas już czas.
Skierowała kroki w stronę domu, a Nicpoń dreptał tuż przy niej.
Tego wieczoru zabrała ulubieńca do mieszkania, wykąpała, nakarmiła, a on starym zwyczajem zajął ulubione miejsce na fotelu i oglądał „Przygody kota Filemona”. Całą noc Grażyna przegadała z Nicponiem, on zwierzał się jej z sercowych perypetii do Białej Syberyjskiej Kotki, o postępach, jakie wszczął w jej poszukiwaniu, które nie przynoszą rezultatu i o koncercie. Sprawiło mu to ogromną ulgę, mieć możliwość uzewnętrzniać to, co myśli i czuje. Grażyna wspomniała mu o nietypowej znajomości, która pozostawiła zadrę w sercu.
Cdn.
- Dany
- Administrator
- Posty: 19640
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Robi się coraz ciekawiej.
Dwóch podrostków zajęło ostatnie siedzenia, śmiechem i głośnym zachowaniem zwracali na siebie uwagę, a na dodatek żuli gumę, czego Grażyna nie lubiła. Młodość, zreasumowała.Dwóch podrostków zajęło ostatnie siedzenia, śmiechem i głośnym zachowaniem zwracali na siebie uwagę, a na dodatek żuli gumę, czego Grażyna nie lubiła – młodość – zreflektowała.
- Zamiast "zreflektowała", napisałabym - zreasumowała. W tym zdaniu nie stawiałabym myślnika, jako dialog, bo to nie dialog, tylko jej myśli.
O Boże! – wymknęło się niekontrolowane oburzenie i przesunęła się nieco na bok, zatykając nos dłonią. Żeby nie te ciężkie torby, zmieniłaby miejsce siedzenia, a tak skazana jest na niezbyt komfortowe towarzystwo.– o Boże! – wymknęło się niekontrolowane oburzenie i przesunęła się nieco na bok, zatykając nos dłonią. Żeby nie te ciężkie torby, zmieniłaby miejsce siedzenia, a tak skazana jest na niezbyt komfortowe towarzystwo – co tak wzdychasz kobieto – wybełkotał mężczyzna. – Chłopa po balandze nie widziałaś? – Bez obaw, nie ugryzę. – To, że nie ugryziesz to wiem, ale, że zabijesz nieświeżym oddechem, nie bym taka pewna, – odpaliła bez namysłu.
– Co tak wzdychasz kobieto – wybełkotał mężczyzna – chłopa po balandze nie widziałaś? Bez obaw, nie ugryzę.
– To, że nie ugryziesz to wiem, ale że zabijesz nieświeżym oddechem, nie byłabym taka pewna – odpaliła bez namysłu.
(nie bym* taka pewna - nie byłabym taka pewna)
Nie wyglądał na bezdomnego, ani na pijusa.
- przed "ani" nie stawiamy przecinka, dopiero przed drugim i następnym.
– Pani pozwoli, pomogę? – usłyszała za plecami.– Pani pozwoli, pomogę? – usłyszała za plecami. – O Boże!! – to pan! – Znowu wzdychasz kobieto? – Przekimałam się co nieco i wróciłem do sił, gdzie zanieść te torby. – Prawie do parku, odpowiedziała nieco zawstydzonym głosem. – O! to spory kawałek drogi. Mężczyzna chwycił torby i ruszył przodem. Grażyna ledwo za nim nadążyła. Zatrzymał się tuż przy wejściu do parku. – Dokąd dalej? – zapytał. – Teraz w lewo, do schroniska. Schronisko znajdowało się z drugiej strony parku. Stał tam mały parterowy domek z przybudówką. W przybudówce Matylda urządziła nieduży skromny hotel dla bezdomnych kotów. – Nie spodziewałem się takiego widoku – rzucił mężczyzna ni to do siebie, ni do Grażyny, a może w ten sposób wyraził zdziwienie.
– Mają tu jak w bajce? – skwitował – brakuje tylko Kota w butach? – Nie nabijaj się – usłyszał. Nawet nie zauważyła, że mimo woli zwróciła się do niego przez Ty. Wykorzystał jej zmieszanie – Delfin jestem i podał rękę Grażynie – w odpowiedzi usłyszał Foczka – miło mi – spojrzeli na siebie i wybuchli głośnym śmiechem.
Tak bez żartów – Alek – odpowiedział mężczyzna, a ja Grażyna – też ładnie usłyszała w odpowiedzi.
W takim razie, bardzo ci dziękuję Alku za pomoc w dotarciu na miejsce, nie zabieram ci więcej czasu.
– Ależ Grażyno, jak już tu jestem chętnie ci pomogę.
– Co mam robić?
Skoro się upierasz, bardzo proszę, ubierz fartuszek i rękawiczki, wszystko znajdziesz tam za regałem, poszukaj gdzieś tu sprzętu i wyczyść kuwety,
a ja posprawdzam legowiska i napełnię miski karmą.
– O Boże!! – to pan!
– Znowu wzdychasz kobieto? – przekimałam się co nieco i wróciłem do sił, gdzie zanieść te torby?
– Prawie do parku - odpowiedziała nieco zawstydzonym głosem.
– O! to spory kawałek drogi. Mężczyzna chwycił torby i ruszył przodem. Grażyna ledwo za nim nadążyła. Zatrzymał się tuż przy wejściu do parku.
– Dokąd dalej? – zapytał.
– Teraz w lewo, do schroniska.
Schronisko znajdowało się z drugiej strony parku. Stał tam mały parterowy domek z przybudówką. W przybudówce Matylda urządziła nieduży skromny hotel dla bezdomnych kotów.
– Nie spodziewałem się takiego widoku – rzucił mężczyzna ni to do siebie, ni do Grażyny, a może w ten sposób wyraził zdziwienie.
– Mają tu jak w bajce? – skwitował – brakuje tylko Kota w butach?
– Nie nabijaj się – usłyszał.
Nawet nie zauważyła, że mimo woli zwróciła się do niego przez Ty.
Wykorzystał jej zmieszanie: – Delfin jestem i podał rękę Grażynie.
W odpowiedzi usłyszał: - Foczka, miło mi.
Spojrzeli na siebie i wybuchli głośnym śmiechem.
Tak bez żartów – Alek – odpowiedział mężczyzna.
- A ja Grażyna.
– Też ładnie - usłyszała w odpowiedzi.
W takim razie, bardzo ci dziękuję Alku za pomoc w dotarciu na miejsce, nie zabieram ci więcej czasu.
– Ależ Grażyno, jak już tu jestem, chętnie ci pomogę, co mam robić?
- Skoro się upierasz, bardzo proszę, ubierz fartuszek i rękawiczki, wszystko znajdziesz tam za regałem, poszukaj gdzieś tu sprzętu i wyczyść kuwety,
a ja posprawdzam legowiska i napełnię miski karmą.
- przecinek po "stoliku", jako dopowiedzenieOdświeżyli się co nieco w prowizorycznej łazience i przycupnęli przy stoliku zrobionym z pnia drzewa. Usiedli na taborecikach zrobionych z małych pniaków.
- "przycupnęli", to ja rozumiem, że przysiedli, więc po co drugi raz piszesz - usiedli?
Odświeżyli się co nieco w prowizorycznej łazience i usiedli przy stoliku zrobionym z pnia drzewa, na taborecikach zrobionych z małych pniaków.
Kawa na świeżym powietrzu smakowała lepiej niż w kawiarni. – Nawet zgrabnie ci poszło czyszczenie kuwet – zagaiła Grażyna. Alek nie był zbyt rozmowny porozglądał się i rzekł – Czas na mnie – dziękuję za wyśmienitą kawę w miłym towarzystwie i bułkę, dźwignął się z prowizorycznego krzesła, ogarnął swój wygląd tak jak przystało na polowe warunki i odszedł rzucając na odchodne – do miłego. Do miłego, powtórzyła cicho Grażyna. Nie spytała nawet gdzie mieszka i skąd wracał – nie wypadało – pozory mylą – pomyślała i skierowała się w stronę kociego hotelu.
Kawa na świeżym powietrzu smakowała lepiej niż w kawiarni.
– Nawet zgrabnie ci poszło czyszczenie kuwet – zagaiła Grażyna.
Alek nie był zbyt rozmowny, porozglądał się i rzekł: – Czas na mnie – dziękuję za wyśmienitą kawę w miłym towarzystwie i bułkę. Dźwignął się z prowizorycznego krzesła, ogarnął swój wygląd tak, jak przystało na polowe warunki i odszedł rzucając na odchodne: – Do miłego.
- Do miłego - powtórzyła cicho Grażyna. Nie spytała nawet, gdzie mieszka i skąd wracał, nie wypadało. Pozory mylą, pomyślała i skierowała się w stronę kociego hotelu.
Dziwne uczucie, które pozostawił po sobie mężczyzna nie dawało jej spokoju – ogarnij się – zmusztrowała sama siebie. Nie zauważyła nawet kiedy dojechała do punktu docelowego. Na ławce pod wiatą siedziała kobieta, znała ją z widzenia, widywali się w osiedlowej Biedronce. Przysiadła obok niej – witaj – zagaiła – w odpowiedzi usłyszała Dzień Dobry.
– To twój wózek?, ciężki zapewne? – Troszeczkę, dlatego przysiadłam.
Wózek (wyeksploatowana spacerówka dziecięca), zapewne przychwycona spod śmietnika – pomyślała Grażyna – wypełniony był zdobycznym złomem. Blacha na oko długości dwóch metrów i jakieś tam jeszcze znaleziska. – zbierasz złom? – Tak jakoś dla zabicia czasu. Siedzieć cały czas w domu i gapić się w okno, obserwować przechodniów też może się znudzić. A tak mam zajęcie. Nikomu tym krzywdy nie robię. Rozruszam trochę kości i przy okazji zarobię parę groszy. Małą mam emeryturę, nie zadbałam za młodu o przyszłość, nie narzekam starcza to co mam.
– sama mieszkasz?
– Tak wyszło. Mam córkę i syna, ale wiesz, wszyscy teraz wyjeżdżają, szukają szczęścia daleko od domu. Grażyna zamyśliła się, jej również nie jest łatwo, córka w stolicy, po skończonych studiach znalazła tam pracę, założyła rodzinę. Nie wyjechała za granice, ale do domu też daleko, odwiedzać często matkę gdy ma się małe dzieci trudno.
Dziwne uczucie, które pozostawił po sobie mężczyzna, nie dawało jej spokoju.
Ogarnij się, zmusztrowała sama siebie. Nie zauważyła nawet kiedy dojechała do punktu docelowego. Na ławce pod wiatą siedziała kobieta, znała ją z widzenia, widywali się w osiedlowej Biedronce. Przysiadła obok niej.
– Witaj – zagaiła – w odpowiedzi usłyszała: - Dzień Dobry.
– To twój wózek, ciężki zapewne?
– Troszeczkę, dlatego przysiadłam.
Wózek (wyeksploatowana spacerówka dziecięca), zapewne przychwycona spod śmietnika,pomyślała Grażyna. Wypełniony był zdobycznym złomem. Blacha na oko długości dwóch metrów i jakieś tam jeszcze znaleziska.
– Zbierasz złom?
– Tak jakoś dla zabicia czasu. Siedzieć cały czas w domu i gapić się w okno, obserwować przechodniów też może się znudzić. A tak mam zajęcie. Nikomu tym krzywdy nie robię. Rozruszam trochę kości i przy okazji zarobię parę groszy. Małą mam emeryturę, nie zadbałam za młodu o przyszłość, nie narzekam starcza to co mam.
– Sama mieszkasz?
– Tak wyszło. Mam córkę i syna, ale wiesz, wszyscy teraz wyjeżdżają, szukają szczęścia daleko od domu.
Grażyna zamyśliła się, jej również nie jest łatwo, córka w stolicy, po skończonych studiach znalazła tam pracę, założyła rodzinę. Nie wyjechała za granice, ale do domu też daleko, odwiedzać często matkę, gdy ma się małe dzieci - trudno.
- żeby nie stawiać dużo przecinków, można postawić myślnik.
Usłyszała ciche miaukniecie – Co tak siedzisz czas do domu! – skierowała wzrok na ziemię. Obok nogi stał jej Nicpoń. Pogłaskała go po grzbiecie.Usłyszała ciche miaukniecie – co tak siedzisz czas do domu! – skierowała wzrok na ziemię. Obok nogi stał jej Nicpoń. Pogłaskała go po grzbiecie – skąd ty tutaj? – ja tak na wyczucie, po zapachu miauknął – aleś dowcipny, żarty ci się trzymają. Kobieta siedząca obok przysłuchiwała się rozmowie jaką toczyła Grażyna z kotem. On pomiaukiwał, ona odpowiadała. – Pomyślała tylko – a myślałam, że to tylko ja odbiegam zachowaniem od normy, a tu proszę, zobaczyła futrzaka i gada do niego jakby ją rozumiał. – No dobrze skoro nalegasz idziemy – zwróciła się Grażyna do kota. Podniosła się z ławki i powiedziała do kobiety – miłego dnia życzę, na nas już czas.
– Skąd ty tutaj?
– Ja tak na wyczucie, po zapachu - miauknął.
– Aleś dowcipny, żarty ci się trzymają.
Kobieta siedząca obok przysłuchiwała się rozmowie, jaką toczyła Grażyna z kotem. On pomiaukiwał, ona odpowiadała. Pomyślała tylko :– a myślałam, że to tylko ja odbiegam zachowaniem od normy, a tu proszę, zobaczyła futrzaka i gada do niego jakby ją rozumiał. – No dobrze skoro nalegasz idziemy – zwróciła się Grażyna do kota. Podniosła się z ławki i powiedziała do kobiety: – Miłego dnia życzę, na nas już czas.
Tego wieczoru zabrała ulubieńca do mieszkania, wykąpała, nakarmiła, a on starym zwyczajem zajął ulubione miejsce na fotelu i oglądał Przygody kota Filemona..
Tego wieczoru zabrała ulubieńca do mieszkania, wykąpała, nakarmiła, a on starym zwyczajem zajął ulubione miejsce na fotelu i oglądał "Przygody kota Filemona".
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
mam nadzieje, że poprawnie.
Wykonałaś kawał dobrej roboty – raz jeszcze dziękuje.
-
- Autor/ka
- Posty: 73
- Rejestracja: 20 listopada 2021, 11:26
- Lokalizacja: Kraśnik
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 1
- Brązowych Pietruch: 1
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
- KaJa
- Autor/ka
- Posty: 137
- Rejestracja: 21 stycznia 2022, 12:04
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 2
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
- grazyna
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 1095
- Rejestracja: 26 sierpnia 2020, 23:42
- Lokalizacja: Gorzów wlkp
- Złotych Pietruch: 1
- Brązowych Pietruch: 4
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
- grazyna
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 1095
- Rejestracja: 26 sierpnia 2020, 23:42
- Lokalizacja: Gorzów wlkp
- Złotych Pietruch: 1
- Brązowych Pietruch: 4
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Mieszasz czasy.
Doszło jej kilka punktów z podopiecznymi. Koleżanka Matylda wyjechała nad urlop, nie sposób było jej odmówić. Od czasu do czasu i opiekunom zwierząt należy się odpoczynek.
Zwierzęta Matyldy zlokalizowane są na osiedlu...
Pozbyłabym się jednego zaimka, redagując nieco zdania. I znów czas: zlokalizowane były*, ponieważ z tego, co zauważyłam, piszesz w czasie przeszłym.
Szybkim ruchem spakowała ekwipunek przeznaczony dla nowych podopiecznych i wybiegła z domu.
Jednym ruchem byłoby ciężko, tym bardziej, że miała dwie torby i to nieźle napakowane.
Na przystanek dotarła w ostatniej chwili, za minutę tramwaj wyruszy z pętli. O tej godzinie podróżnych mało: Szczupła kobietka w średnim wieku w białym kapeluszu, seledynowej garsonce i beżowych czółenkach, zajmowała miejsce pośrodku przedziału – elegantka – pomyślała Grażyna, ukradkiem zerknęła na swoją tuszę. – Damą, to ja nie będę, żeby nie wiem co, te boczki i wystający brzuch – westchnęła – ochhh.
w linku poniżej znajdziesz, jak zapisywać myśli bohaterów:
https://www.jezykowedylematy.pl/2014/08 ... bohaterow/
zamiast wyruszy*, lepiej dać miał wyruszyć*
po dwukropku z małej litery. po wieku* przecinek
Dwóch podrostków zajęło ostatnie siedzenia, śmiechem i głośnym zachowaniem zwracali na siebie uwagę, a na dodatek żuli gumę, czego Grażyna nie lubiła – młodość, zreasumowała.
tu też do poprawy zapis myśli. ostatnie siedzenia czy raczej siedzenia na końcu autobusu?
Na następnym przystanku dosiadło się kilkoro pasażerów, na przeciwko niej usiadł wczorajszy mężczyzna.
naprzeciwko*
O Boże! – wymknęło się niekontrolowane oburzenie i przesunęła się nieco na bok, zatykając nos dłonią. Żeby nie te ciężkie torby, zmieniłaby miejsce siedzenia, a tak skazana jest na niezbyt komfortowe towarzystwo.
przed O Boże! znak dialogowy, bo to wypowiedziała na głos. Poza tym dodałabym, że: wymknęło się Grażynie...*
– Co tak wzdychasz kobieto – wybełkotał mężczyzna – chłopa po balandze nie widziałaś? Bez obaw, nie ugryzę.
– To, że nie ugryziesz to wiem, ale że zabijesz nieświeżym oddechem, nie byłabym taka pewna – odpaliła bez namysłu.
przed kobieto* przecinek, po kobieto* znak zapytania, po mężczyzna kropka, chłopa* z dużej litery. I raczej: {...]ale, że nie zabijesz*
Na tym skończę, bo wiem, że z resztą sobie poradzisz. Pamiętaj, żeby wypowiedzi bohaterów nie pisać w ciągu. Tekst dowcipny, miły w odbiorze, ale wymaga solidnej redakcji, co najlepiej zrobić, jak już ma się napisaną całość. Najpierw pisać, później poprawiać.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy
Marek Aureliusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19640
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
– To, że nie ugryziesz to wiem, ale że zabijesz nieświeżym oddechem, nie byłabym taka pewna – odpaliła bez namysłu.
Wszystko możliwe, że się mylę, ale ja wiem tak:przed kobieto* przecinek, po kobieto* znak zapytania, po mężczyzna kropka, chłopa* z dużej litery. I raczej: {...]ale, że nie zabijesz*
Przed "kobieto" niepotrzebny przecinek, a po mężczyźnie niepotrzebna kropka.
Jeśli didaskalia dzielą zdanie na 2 (lub więcej) części, zapisujemy tak:
– Słuchaj, dziecko – rzekł po chwili dobrotliwie – nazywają mnie po prostu Dziewiątka, a ja sam zapomniałem, jak się nazywam naprawdę.
Oczywiście mogłyby to być dwa zdania (Słuchaj, dziecko! Nazywają mnie…), ale powyższa interpunkcja wskazuje na to, że w zamyśle autora całość jest jednym zdaniem
- interpunkcja przed "ale że"
Najpopularniejsze spójniki zestawione z elementem że to: chyba że, dlatego że (iż), jako że, mimo że (iż), pomimo że (iż), tyle że, tylko że. Przecinek stawia się przed całym takim wyrażeniem. W tym wypadku "ale" może zastąpić "tylko że", więc przecinka przed "że" bym nie stawiała.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Przed kobieto * powinien być przecinek. W przykładzie, który podałaś też jest przecinek przed wyrazem w wołaczu.
Danusiu, oczywiście, że można zapisywać dialog w sposób, o którym piszesz (sama tak niejednokrotnie robię). Jednakże w podanym przykładzie z tekstu Jagi zapisałabym tak, jak zaproponowałam wyżej. Dla mnie są to dwa pytania, a nie przerwane jakąś czynnością jedno zdanie. To wszystko.
Pozdrawiam
Marek Aureliusz
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
,,- To, że nie ugryziesz (przecinek) to wiem, ale że (nie) zabijesz nieświeżym oddechem, nie byłabym taka pewna – odpaliła bez namysłu".
Dyskusja zawsze wskazana, uczy i utrwala.
Marek Aureliusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19640
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Jednak co do zapisu reszty, obstawiałabym przy swoim zapisie, bo dla mnie to jest jedna myśl: dziwi się, że kobieta nie wie, jak wygląda facet po balandze.
Co tak wzdychasz, kobieto, chłopa po balandze nie widziałaś? - wybełkotał mężczyzna.
– Co tak wzdychasz, kobieto – wybełkotał mężczyzna – chłopa po balandze nie widziałaś? Bez obaw, nie ugryzę.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5844
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Oczywiście swoich racji nie zamierzam bronić do ostatniej kropli krwi. Jeśli już zdecyduję się na jakiekolwiek sugestie u któregoś z obecnych tu Autorów (a robię to z różnych powodów bardzo rzadko), proszę, aby były odbierane jako pomoc, której nie trzeba przecież przyjmować. Poza tym wszyscy jesteśmy omylni. Nawet w już wydrukowanych książkach można znaleźć sporo błędów. Korekta i redakcja to bardzo ciężka, wymagająca i odpowiedzialna praca.
Pozdrawiam w deszczowy dzionek.
Marek Aureliusz
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 2964
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Kasiu Grażynko - dzięki za przystaniecie
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18138
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Trochę tekst się rozjechał, a to drobny szczegół. Pędzę poczytać co dalej.
Ela
- Dany
- Administrator
- Posty: 19640
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Pewnego razu na Manhattanie(5)
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.