Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina

Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24

Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Moderator: Redakcja

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

„Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś.
Jest o wiele później, niż ci się wydaje”.
ks. Jan Kaczkowski


1907 i później
Stanisław

Stasiek urodził się jako ostatni z pięciu braci. Był młodszy od najstarszego o dwadzieścia lat. Miał jeszcze siostrę, Mariannę, którą rodzice traktowali jak księżniczkę, budząc tym zazdrość synów. Dziewczynka, zorientowawszy się, że ma przewagę nad braćmi, zrzucała na nich wszystkie swoje psoty. Kiedy patrzyła na Bogu ducha winnych chłopców bitych skórzanym pasem, z jej buzi nie schodził triumfalny uśmiech. Najbardziej uwzięła się na Staśka; tak bardzo, że ten nieraz życzył jej w duchu śmierci. Później szczerze żałował i w wieczornej modlitwie, której nauczyła go mama, przepraszał za to i prosił o zdrowie dla siostry, i żeby była dla niego lepsza.

Nie rozumiał, dlaczego rodzice zawsze wierzą Mariannie, dlaczego to ją biorą na kolana, całują i obdarzają czułymi słowami. Rzucał wtedy na nich nienawistne spojrzenia i obiecywał sobie w duchu, że gdy tylko trochę podrośnie, wyprowadzi się z domu, jak najstarszy brat, i tyle go będą widzieli. Może nawet za nim zatęsknią – marzył.

Tymczasem miał dopiero siedem lat; na dokładkę był chudy i mały jak na swój wiek, niższy nawet od młodszej od niego o rok, choć równie szczupłej, Marianny. Chciał być tak silny, żeby móc powstrzymać ojca wymierzającego mu niezasłużoną karę. Nieraz wyobrażał sobie, że wyrywa pas z jego ręki i zaczyna nim go okładać, mocno, bez litości, aż do utraty tchu. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien tak myśleć, że to jest złe, bardzo złe, ale nie chciał się powstrzymywać, szczególnie wtedy, gdy obolały nie mógł przez całą noc zasnąć. Mama czasem litowała się nad nim, przynosząc w wyszczerbionym kubku słodką herbatę z cytryną – jego ulubiony napój. Wchodziła do pokoju prawie bezszelestnie i stawiała kubek na stoliczku przy łóżku. Wzdychała, jakby ze smutku, a on miał nadzieję, że zaraz go pocałuje albo chociaż zetrze łzy, które nie chciały przestać płynąć.

– Taki duży, a ryczy z byle powodu. Wstyd – mówił do niego nieraz ojciec, spoglądając pogardliwie spod krzaczastych, czarnych brwi. – Bierz przykład z siostry, ona nigdy nie płacze.

Stasiek nie potrafił zapanować nad łzami, tak samo, jak nad złością. Teraz też był zły. Na mamę, która po prostu wyszła z pokoju, nie obdarzywszy go tym, o czym marzył. Poczuł chęć, aby strącić kubek ze stolika; uniósł rękę, wtedy jeden z braci zaczął coś mamrotać, a później zaniósł się szczekającym kaszlem. Stasiek już wiedział, że to Ignac, więc wstał, powstrzymując jęk bólu i zaniósł do łóżka chorego herbatę.

– Napij się – powiedział cichutko.

Jednakże brat tylko szeptał coś z wysiłkiem, coś, co trudno było zrozumieć, bo słowa co rusz przerywał kaszel. Stasiek nadstawił ucha i w końcu pojął, że ma zawołać mamę. Odstawił kubek i pobiegł, najszybciej jak mógł, do pokoju rodziców.
Tej nocy Ignac umarł.

– I dobrze. Chociaż się nie męczy – stwierdził ojciec.

„Biedny Ignac. Szkoda, że Marianna nie umarła zamiast niego” – myślał Stasiek, kiedy pił zimną herbatę. Smakowała mu nawet zmieszana ze łzami. Był przekonany, że to one nadały jej gorzki smak, który rozlewał się po podniebieniu wraz z cierpką słodyczą.

Teraz zostało w domu tylko trzech braci, no i ona – oczko w głowie rodziców.

***
– Jaka ta Marianna mądra, a jaka śliczna – piały z zachwytu ciotki.

Stasiek nie widział ich od pogrzebu Ignaca. Pamiętał, że wtedy bardzo się z ojcem pokłóciły i odjechały bez pożegnania. Pomyślał nawet, że już ich nigdy nie zobaczy. Szkoda by było, bo to właśnie one, przy okazji wizyt, obdarzały ich czarną herbatą, cytrynami i innymi frykasami, których nazw Stasiek nie potrafił zapamiętać. Na co dzień pijali mleko, kompoty, kawę zbożową albo herbatki z ziół, które zbierała i suszyła mama. Najbardziej lubił miętę, a najmniej rumianek, chyba że z miodem. Odrobina lipowego miodu z pasieki pana Karkowskiego potrafiła zabić nieprzyjemną goryczkę.

Pokraśniała z dumy mama dolewała im do szklanek kompotu ze śliwek i częstowała drożdżowym ciastem, którego zapach roznosił się od rana po całym domu, i sprawiał, że Stasiek musiał często przełykać nadmiar śliny. Teraz wreszcie mógł spróbować puchatej, naszpikowanej rodzynkami słodyczy. Jadł i przypatrywał się Mariannie. Nie uważał siostry za ładną. Przez jej skórę, białą jak obrus leżący na stole, prześwitywały sine żyłki, a pod oczami miała sińce.

– Już się najadłeś, to przyprowadź krowy z pastwiska. No, nie ociągaj się – rozkazał mu ojciec. – Co my z nim mamy! Utrapienie jakieś – zwrócił się do ciotek, a one, jakby tego nie słysząc, obdarzyły chłopca uśmiechami.

Stasiek szybko przełknął ostatni kęs ciasta i starł wierzchem dłoni okruchy z ust, po czym duszkiem wypił kompot.

– Masz apetyt – stwierdziła z zadowoleniem ciotka Kamila, gruba i wysoka, z czarnymi włosami, które natapirowane sterczały na wszystkie strony niczym bocianie gniazdo. – To dobrze. Chłopcy muszą być silni.
– Nim pójdziesz, daj mi buziaka – zażądała ciotka Jadwiga, znacznie niższa od siostry, ale tak samo otyła. Jej rude włosy, gładko zaczesane i zebrane na czubku głowy w nienaganny kok, były posiwiałe na skroniach.

Wykonał polecenie z ociąganiem i niechęcią, a później szybko otarł wilgotne od całusów policzki, czym sprowokował u obu kobiet wybuch śmiechu.

– Jest taki zabawny i rumiany. Marianna też powinna więcej czasu spędzać na słońcu.
– On jest zdrowy jak rydz – odpowiedział ojciec, spoglądając smutno na Mariannę – a ona... No, zabieraj się już – rzucił do Staśka. – Mam z ciotkami do pogadania.

Stasiek chętnie by posłuchał, o czym ojciec chce rozmawiać ze swoimi siostrami, ale nie mógł sprzeciwić się poleceniu. Gdy biegł na łąkę, w uszach nadal dźwięczał mu śmiech Marianny, a przed oczami miał jej zadowoloną twarz, delikatnie łaskotaną wypielęgnowanymi dłońmi ciotek. Nienawiść do siostry jeszcze bardziej w nim wezbrała, aż poczuł piekący ból w piersiach i musiał na chwilę się zatrzymać.
Nigdy nie mógł zadowolić rodziców. Ubolewał z tego powodu, zwalając winę na swoją nieudolność i na siostrę, która nie musiała się starać, a i tak zawsze była od niego lepsza. W braciach nie miał pociechy. Każdy myślał tylko o tym, jak nie podpaść surowym rodzicom. Nie obchodziły ich udręki młodszego brata, uważali go za mazgaja i odczuwali ulgę, kiedy złość ojca kumulowała się właśnie na nim. Wtedy byli bezpieczni.

***

Był ciepły letni dzień. Na podwórzu schły prześcieradła, poszwy i poszewki, wszystkie białe, targane wiatrem i lśniące w słońcu. Stasiek zmrużył oczy, patrząc na płachty materiału, kręcące kozły na sznurach. Bawiło go to, a po chwili, jakby sprowokowany ich figlami, sam zaczął wywijać fikołki na murawie. Niespodziewanie dołączyła do niego Marianna. Najpierw ogarnęło go zdziwienie i zamarł w bezruchu, ale zachęcony jej perlistym śmiechem, spróbował stanąć na rękach. Nie udało mu się i padł jak długi, czym jeszcze bardziej rozbawił dziewczynkę. Był zachwycony jej zainteresowaniem. „Może ona nie jest taka zła” – pomyślał i zrobił kilka koziołków pod rząd. Marianna wprost pękała ze śmiechu. Wtedy na podwórko wybiegła mama i przerwała ich beztroską zabawę, zabierając córkę do domu. Z piersi Staśka wyrwał się jęk zawodu. Pierwszy raz poczuł, że łączy go z siostrą więź i zapomniał, że to właśnie przez tę jasnowłosą, chudą dziewczynkę nieraz przez dwa albo trzy dni nie mógł usiąść z bólu na tyłku. Teraz rozpierała Staśka radość i nadzieja na kolejną zabawę z Marianną. Niestety, kiedy wrócił ojciec, a mama zdała mu relację z podwórkowych wygibasów, znów poszedł w ruch pas.

– Nie wolno ci się z nią bawić – powtarzał ojciec między kolejnymi uderzeniami. – Rozumiesz? Rozumiesz?!
– Nie – zaprzeczył Stasiek. Chciał wiedzieć, dlaczego nie wolno mu bawić się z siostrą.
– Co? – ryknął ojciec.

Następne smagnięcie wydobyło z chłopca, choć bardzo starał się powstrzymać, okrzyk bólu. Przybiegła matka.

– Wystarczy, Heniu, on już zrozumiał – powiedziała.
– Zrozumiałeś? – wysyczał z wściekłością ojciec.
– Dlaczego? – zapytał Stasiek słabym głosem. Tym razem nie uronił ani jednej łzy. Zawziął się.
– Co dlaczego? Bo ci każę!
– Heniu, idź do niej. Ona cię potrzebuje. Idź.

Ojciec wyszedł, a mama pomogła Staśkowi wstać i delikatnie podciągnęła mu spodenki.

– Później zrobię ci okład i przyniosę herbaty.
– Nie chcę. – Odsunął się, kiedy wyciągnęła dłoń do jego twarzy. – Nienawidzę was.
– Marianna jest chora. – W głosie mamy wyczuł ból tak wielki, że na chwilę przyćmił ten, który sam odczuwał. – Jest bardzo słaba. 
– Nieprawda – sprzeciwił się, ale już mniej pewnie, bo widział, że sprawia mamie przykrość.
– Prawda, synku.

Z głębi mieszkania rozległo się nawoływanie ojca.

– Muszę iść. Przyjdę do ciebie wieczorem. – Wybiegła z pokoju.

Nic nie rozumiał. Przecież Marianna wcale nie była słaba. Sam widział, jak wysoko podniosła dumę i skarb mamy – okazały wazon, który był prezentem od ciotek, i rzuciła nim o podłogę. Z całej siły. Roztłukł się w drobny mak. Później pobiegła z płaczem do ojca, krzycząc, że to Stasiek tak narozrabiał.
Nigdy by tego nie zrobił. Nie śmiał nawet dotknąć tego cudeńka, tylko czasami patrzył i podziwiał namalowane na nim liście i jego złote ucho przypominające gałąź drzewa.
Oberwał wtedy naprawdę mocno. Może nawet mocniej niż teraz. „Mama na pewno kłamie” – myślał. „Najlepiej byłoby stąd uciec”. Nagle przypomniał sobie podsłuchaną kiedyś rozmowę rodziców z ciotkami, które zaproponowały, że zabiorą Staśka do siebie, do miasta.

***
– Niczego mu nie zabraknie, a wam ulży. I tak macie dość kłopotów. Poza tym uczyć się powinien, a tak na zmarnowanie pójdzie jak... jak... – zająknęła się ciotka Jadwiga.
– Jak kto? No, dokończ! Jak ja? To chciałaś powiedzieć? – pytał wyraźnie zdenerwowany ojciec.
– Tak – odparła pewnym głosem ciotka Kamila. – Jak ty.
– Nigdy nie zrozumiecie – odpowiedział im już spokojniejszym tonem. – Nigdy.
– To nam wytłumacz. Powiedz, dlaczego nie chciałeś spełnić żądań ojca. Byłbyś bogaty i niezależny. A matka...
– Nie chcę o niej mówić – przerwał Kamili ostro. – Powiedzcie lepiej, czy u was aby już spokojnie.
– Wszystko wróciło do normy, Heniu. – Jadwiga pogładziła go po dłoni, którą on natychmiast cofnął.
– Nie kłam. Myślicie, że jak żyję na zadupiu, to już o niczym nie wiem? Otóż wiem, że w biały dzień zabili Schmechela*, i to w jego magazynie. Nie to, żebym go żałował. Taki sam łajdak jak nasz ojciec.
– Henryk! Opamiętaj się! – ofuknęły brata prawie jednocześnie, choć o ojcu także nie miały dobrego zdania.
– Co do Staśka, zastanowię się. Tylko pamiętajcie, że nie dam go zrusyfikować. Jest Polakiem i Polakiem umrze.
– A kto chce z niego ruska zrobić? – oburzyła się Kamila. – My na pewno nie.



cdn.



* Emil Schmechel, właściciel Magazynu Konfekcyjnego przy Piotrkowskiej 98 w Łodzi, został zabity 28.06.1907 r. Schmechel najpierw postanowił płacić robotnikom dniówki, zamiast – jak wcześniej – wynagradzać za sztuki ubrań. Szybko doszedł jednak do wniosku, że mu się to nie opłaca i zmianę cofnął (choć podwyższając jednocześnie stawkę). To spotkało się z buntem pracowników. Aby zażegnać kryzys, Schmechel poprosił o przysłanie do niego delegatów. Po słowach: „Pan nas żądał, jesteśmy” – dwóch mężczyzn oddało do niego kilka strzałów.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19815
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Dany »

Wredna, mała Marianna. Fakt że chora, ale to ją nie usprawiedliwia.
Wszyscy po jednych pieniądzach: od ojca począwszy, przez braci, zadowolonych, że ich ojciec nie bije, a skończywszy na nieczułej matce, która pozwalała na takie wymierzanie kary.

Najciekawsza jest podsłuchana rozmowa o rodzicach Henryka. To jest wielka niewiadoma, i mam nadzieję, że się to wyjaśni.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Dany, bardzo dziękuję za to, że przeczytałaś i za komentarz 🌻 Masz rację co do rodziców, ale co do braci nie byłabym aż tak ostra, oni też swoje przeszli i przechodzą.
Reszta się stopniowo wyjaśni. Mam napisaną całość, więc będę sukcesywnie wstawiać, chyba że się nie spodoba. Liczę na szczere opinie, sugestie, korektę i tak dalej.
Pozdrawiam 🍀🤗
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18255
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: elafel »

Marianna to taka wyrafinowana dziewucha. Chce by ją uważano za pępek świata. Staszka przytulam zastępując matkę, skoro ona nie ma odwagi.
Mnie się podoba i czekam na ciąg dalszy.

Ela

Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3332
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: tcz »

Najpierw musiałem rozszyfrować tytuł - Odeon to kino w Łodzi zwane Domem pod Sową, z powodu widniejącej na nim rzeźby sowy.
Wstawiaj dalsze części, mi się Twoje pisanie podoba. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Elu i Tadeuszu, bardzo dziękuję za Wasze podejście do mojego pisania. Wasze komentarze są wspaniałym prezentem na moje urodziny.
Co do wstawiania to wiesz, jak jest, Tadeuszu - co za dużo to niezdrowo ;) Jednak dziś zrobię sobie prezent na urodziny i wstawię kolejną część, a później będą się pojawiać w jakichś odstępach czasowych, do uzgodnienia, chyba że czytelnicy powiedzą: dość, przynudzasz, daj se spokój. Zrozumiem, ponieważ i mnie zdarzało się i zdarza nie kończyć książki, gdy mi się nie podoba, bo uważam to za stratę czasu.
Dobrze rozszyfrowałeś tytuł. Później oczywiście będzie to wyjaśnione, ale nie zaszkodzi już wiedzieć :)
Pozdrawiam.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3332
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: tcz »

Gelsi,
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin. :) 💐🎂

Tadeusz

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

tcz pisze: 06 marca 2024, 10:15 Gelsi,
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin. :) 💐🎂
Bardzo dziękuję, Tadeuszu :)
Tak się dopomniałam bezczelnie, ale chciało mi się Waszych życzeń.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3332
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: tcz »

Gelsi,
I tak złożyłbym Ci życzenia. Administracja pilnuje urodzinowych dat. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3045
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 1

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: jaga »

Mam wrażenie, że już czytałam ten tekst, tylko nie pamiętam gdzie.
Jestem tego więcej niż pewna.
Przechodzę do części drugiej. W dalszej części chłopak wraz z siostrą pojedzie do ciotek.
Ciekawy tekst
jaga
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

jaga pisze: 07 marca 2024, 08:17 Mam wrażenie, że już czytałam ten tekst, tylko nie pamiętam gdzie.
Jestem tego więcej niż pewna.
Przechodzę do części drugiej. W dalszej części chłopak wraz z siostrą pojedzie do ciotek.
Ciekawy tekst
Czytałaś, ponieważ początek już tu wstawiłam, kilka miesięcy temu. Zostawiłaś nawet komentarz. Pamiętam go.
Skasowałam ten fragment, bo jeszcze nanosiłam poprawki, a nie chciałam wprowadzać zamieszania. Teraz mam już całość.
Dziękuję za ciekawe 🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4517
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Autsajder1303 »

Lubię takie opowiadania, dobrze opisałaś surowość życia w dysfunkcyjnej rodzinie i wewnętrzne rozterki malca. Proza codzienności... pozdrawiam Gelso ☘️
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Autsajder1303 pisze: 26 marca 2024, 17:46 Lubię takie opowiadania, dobrze opisałaś surowość życia w dysfunkcyjnej rodzinie i wewnętrzne rozterki malca. Proza codzienności... pozdrawiam Gelso ☘️
Aut, jestem zaskoczona, ale bardzo miło, Twoją wizytą. Dziękuję 🍀
Proza codzienności. To prawda. Zawsze, pisząc, skręcam w stronę zwyczajnego życia, bo jest ono dla mnie niezwykłe w tej swojej zwykłości. 🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4517
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Autsajder1303 »

Czytam Twoją prozę, ale nie zawsze komentuję. Naprawie to Gelso :) Pozdrawiam. ☘️
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 352
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Zdzisław »

Dobra proza, wspomnieniowa (a sam w takiej siedzę). Dobrze piszesz, bez dłużyzn i zbytniego sentymentalizmu - tak, jak drzewiej podchodzono do wychowania dzieci. Tu - w rodzinie Staśka (dzisiaj byśmy powiedzieli) - dysfunkcyjnej. Ale to dzieje się przez ponad wiekiem i dzisiejsze oceny byłyby ahistoryczne.
Nie mam uwag, wciąga. Może jedna, drobna uwaga: "szczekający kaszel"? Może: "charczący"?
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Autsajder1303 pisze: 03 kwietnia 2024, 09:29 Czytam Twoją prozę, ale nie zawsze komentuję. Naprawie to Gelso :) Pozdrawiam. ☘️
A czy ja się upominam? Każdy czyta, co mu pasuje. Ja też 😆 Po prostu nie wiedziałam, że w ogóle zaglądasz do Odeonu.
Pozdrawiam 🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Zdzisław pisze: 03 kwietnia 2024, 10:31 Dobra proza, wspomnieniowa (a sam w takiej siedzę). Dobrze piszesz, bez dłużyzn i zbytniego sentymentalizmu - tak, jak drzewiej podchodzono do wychowania dzieci. Tu - w rodzinie Staśka (dzisiaj byśmy powiedzieli) - dysfunkcyjnej. Ale to dzieje się przez ponad wiekiem i dzisiejsze oceny byłyby ahistoryczne.
Nie mam uwag, wciąga. Może jedna, drobna uwaga: "szczekający kaszel"? Może: "charczący"?
Zdzisławie, dziękuję za czytanie i komentarz. Miło mi🍀
Sprostuję jedynie to, że nie jest to proza oparta na moich wspomnieniach. Nie sięgam aż tak daleko pamięcią 😆Wszystkie postacie i ich historie wymyśliłam od początku do końca.
A szczekający kaszel? Jest taki.
Pozdrawiam 🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4517
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Autsajder1303 »

Wiem, że się nie upominasz Gelso. No stress. Tak tylko napomknąłem, żebyś wiedziała, że czytam. Nie pamiętam na której części się zatrzymałem. W domu sobie przypomnę.
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5982
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: Gelsomina »

Autsajder1303 pisze: 03 kwietnia 2024, 12:56 Wiem, że się nie upominasz Gelso. No stress. Tak tylko napomknąłem, żebyś wiedziała, że czytam. Nie pamiętam na której części się zatrzymałem. W domu sobie przypomnę.
Aut, dobrze, że napomknąłeś, bo jak inaczej mogłabym się dowiedzieć? A tak... ucieszyłam się :)
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
grazyna
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 1144
Rejestracja: 26 sierpnia 2020, 23:42
Lokalizacja: Gorzów wlkp
Złotych Pietruch: 1
Brązowych Pietruch: 4

Re: Gdy odleci sowa znad Odeonu (cz. I)

Post autor: grazyna »

ciekawy tekst Gelsuniu, z ciekawością przeczytałam:)
Grażyna
ODPOWIEDZ