Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303

Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga

Co to za mundury?*

Tutaj wstawiamy teksty (nie wstawiamy obrazków). Mamy kilkanaście dni na ewentualne poprawki. Później tekst jest przenoszony do właściwego działu lub czeka dalej na wprowadzenie niezbędnych poprawek. Maksymalny czas na wniesienie zmian wynosi 1 miesiąc. Następnie, w przypadku braku poprawek, utwór jest przenoszony do archiwum, gdzie będzie przechowywany przez rok.
(Emotikony przy tytule, zarezerwowane są do utworów konkursowych. Czerwony oraz podobne kolory tekstu, są zarezerwowane na potrzeby redakcji.)


Moderator: Redakcja

Regulamin forum

Tutaj wstawiamy teksty (nie wstawiamy obrazków). Mamy kilkanaście dni na ewentualne poprawki. Później tekst jest przenoszony do właściwego działu lub czeka dalej na wprowadzenie niezbędnych poprawek. Maksymalny czas na wniesienie zmian wynosi 1 miesiąc. Następnie, w przypadku braku poprawek, utwór jest przenoszony do archiwum, gdzie będzie przechowywany przez rok.
(Emotikony przy tytule, zarezerwowane są do utworów konkursowych. Czerwony oraz podobne kolory tekstu, są zarezerwowane na potrzeby redakcji.)

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

(...)
Raz lub dwa razy w miesiącu jeździliśmy całą kadrą na odprawy do komendy wojewódzkiej OHP w Toruniu. Niezbyt lubiliśmy te spędy, ale wezwanie przez przełożonych to mus. Na wyjazd obowiązkowo musieliśmy wbijać się w nasze wyjściowe, niebieskie mundurki. W hufcu też mieliśmy obowiązek je ubierać, ale w codziennej pracy przeważnie chodziliśmy w naszych, cywilnych ubraniach. Groziło to wpadką w przypadku niespodziewanej wizyty szefów z województwa; wliczaliśmy to jednak w koszty naszej sumiennej pracy przy wychowywaniu podległej nam młodzieży. W każdym zawodzie są sytuacje stresujące. Takich wpadek było na szczęście niewiele; w większości byliśmy wcześniej telefonicznie uprzedzeni przez znajome koleżanki lub kolegów pracujących w komendzie w Toruniu.

Pod koniec sierpnia 1987 roku wezwano nas do województwa; miała się odbyć odprawa przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Trzeba było się ubrać w organizacyjne, niebieskie, wyjściowe garniturki. Ponieważ odprawa była akurat połączoną z dużą uroczystością, kadra mego hufca poprzyczepiała na lewej piersi nieliczne medale ohapowskie lub państwowe, jeżeli ktoś je posiadał.

Ten niewielki wybór nie dotyczył mnie. Dopiero niecały miesiąc temu wróciłem ze służbowego pobytu na Syberii, gdzie mnie wysłano jako komendanta wakacyjnego hufca dla młodzieży szkół średnich. Mogłem więc do woli wybierać najładniejsze spośród całej garści odznaczeń i medali, którymi mnie tam dekorowano. Można było dostać oczopląsu od wyglądu i kolorytu tych blaszek. Żeby nie wyglądać jak bożonarodzeniowa choinka, tym razem wybrałem tylko trzy zagraniczne odznaki, w tym jedną szczególną – na tle granatowej emalii startowała złota rakieta, wznosząc się na pióropuszu ognia. Wpadała od razu w oko każdemu postronnemu obserwatorowi, gdyż prezentowała się naprawdę wspaniale. Umieściłem ją na samej górze mundurka, na najbardziej godnym, reprezentacyjnym miejscu mej lewej piersi.

Na jednej z mijanych stacji wsiadło dwóch mężczyzn. Mimo dość wczesnej pory, a może właśnie dlatego, wyglądali na mocno „wczorajszych”. Przysiedli na sąsiednich siedziskach. Do pracy chyba nie jechali, sądząc z ich zachowania – od razu postanowili zapobiec katuszom katzenjammera staropolskim klinikiem, a nie innym dobrym sposobem, choćby wodą po kiszonych ogórkach. „Gdzie znaleźć wodę po ogórkach w pociągu”? Jeden z nich trzymał walizeczkę, z której wyjął napitek niezbędny do klinika. Walizeczka posłużyła za stolik na kolanach, do tego flaszeczka pod pachę i dwa stakaniki. Wyciągnął jednak słoik z ogórkami – prawie pełen zestaw! Były to jednak konserwowe ogórki, ich zalewa niezbyt się nadawała na kaca. Został więc tylko klinik.

Szybko rozlał wódkę do szklaneczek. Wypili, zakąsili. Jegomość ponowił operację zwalczania porannego kaca. „No to na drugą nóżkę, co by się nie kolebać. Uff!” – wyraźnie im ulżyło.
Dopiero po zaspokojeniu pierwszego pragnienia drugi z mężczyzn, siedzący twarzą do mnie, zaczął się rozglądać. Wzrok swój skierował na naszą grupkę, a potem skupił go na mnie. Może nie tyle na mojej facjacie, co na mundurze. Zamrugał, wyglądał jakby chciał zebrać myśli, rozcieńczone przez wypity alkohol. Trącił kompana i wskazał mu głową kierunek. Ten się odwrócił i, wyraźnie zdziwiony, zamarł z butelką w ręku uniesioną nad stakanikiem. Nachylił się do swojego towarzysza i zaczęli ze sobą rozmawiać, co chwila kikując w naszą stronę. Ich początkowo cicha wymiana zdań szybko przerodziła się w głośniejszą sprzeczkę – pierwszy popatrzył jeszcze raz na mnie i zaczął stukać palcem w swoją lewą pierś, coś nieskładnie mamrocząc, a drugi kręcił z powątpiewaniem głową. Jednak dosłyszałem słowo „rakieta”. „Co oni? O moją blaszkę się kłócą?” – przemknęło mi przez głowę.

Nie mogli się porozumieć. Wreszcie podali sobie ręce i jeden przeciął ten uścisk.

– Chyba się o coś założyli – szepnąłem i przymrużyłem oko do kolegów. – Nawet się domyślam, o co.

– Pewnie o twoją rakietę. – Dudziński cicho się zaśmiał. – Rzuca się w oczy.

– O tym właśnie pomyślałem. Wyglądam jak… – Nie dokończyłem zdania, szukając odpowiedniego słowa.

Nie zdążyłem, gdyż w tym samym czasie jeden z jegomości zdobył się wreszcie na odwagę. Podniósł się z trudem i zrobił dwa chwiejne kroki w naszą stronę; akurat wagon zakolebał na zakręcie, na szczęście zdążył się uratować przed upadkiem chwytając dwoma rękoma za pionową rurę przy naszym siedzisku. Zamrugał oczami i przeciągnął kilka razy palcem przy ustach.

– Prze… przeepraszam ppanów – bujał się w rytm jadącego pociągu, ale ratowało go mocne trzymanie rury – ale myy tu z kumplem… ykk! – odbiło mu się. – Jeszcze raz przepraszam. My trochę nie tego… no nie wiemy, co to za mundury? – Palcem wskazał na nasze niebieskie uniformy. – My w wojsku byli, aale takich nie widzieliśmy.

Dudziński od razu wyczuł okazję do żartu. Przybrał surową minę i oficjalnie odpowiedział:

– Nie wolno nam powiedzieć. Tajemnica państwowa. – Zmarszczył brwi i jeszcze bardziej sucho dokończył: – Wiecie, co to tajemnica państwowa?

Pytający aż się wyprostował, odruchowo puścił rurę i odchylił się w tył wyciągając przed siebie ręce w obronnym odruchu. Zachwiało nim ale odruchowo ponownie chwycił za rurę.

– Ja…asne, my wiemy, wiemy. W porządku. My przecież w wojsku byli. Tajemnicaa to tajemnica, maa się rozumieć. Aale, panowie… ykk! Przeepraszam – czknął, jednak kulturalnie się zachował – my tak z Karolkiem, to jest z kolegą – wskazał głową – założyliśmy się już o flaszkę. Jaa mówię, że wojska rakietowe, bo ten pan ma rakietę – wskazał na mnie – a Karolek że nie, że chyba lotnicze, bo takie niebieskie. Noo a zakład my już zrobili. Nie można by…

– Nie można – przerwał mu Dudziński. – Trudno, panowie, ale nie możemy powiedzieć. Już mówiłem.

– Noo, ja rozumiem, ale co teraz z flaszką? Zakład stoi. Oczywiście i dla panów coś się znajdzie. A myy z Karolkiem ani mru mru. Nie, Karolek? – Odwrócił się do kumpla, który chwilowo przydrzemał, ale na dźwięk swojego imienia poderwał głowę i odruchowo nią potrząsnął . – No,wiidzicie, panowie, Kaarolek też mówi, że pary nie puścimy. – Uderzył się pięścią w pierś. – Do grobu zabierzemy, a nikomu nie powiemy!

Dudziński udał głęboki namysł i z wahaniem w głosie zakomunikował:

– Noo nie wiem. Jednak tajemnica…

– Jak grób. – Tym razem to proszący wszedł w słowo Dudzińskiemu i powtórzył, ponownie uderzając się w pierś: – Jak grób!

Dudziński popatrzył po nas:

– Co myślicie? Dobrze im jednak z oczu patrzy. No i ten zakład już zawarli…

Ostatkiem sił powstrzymałem wybuch śmiechu, ścisnąłem usta, niby się zastanawiając i wolno wypuściłem powietrze z płuc. Modulując głos i przeciągając zgłoski odpowiedziałem bardzo poważnie:

– Właaściwie… właściwie to i tak później nie będzie tajemnicą. Jeżeli obiecają, że do tego czasu nikomu nie powiedzą… Fakt, jednak już się założyli, a to świętość.

– No dobrze. – Dudziński udał zawahanie, ale lekko potaknął głową. – Wyjątkowo dla was, ale… pamiętajcie!

– Jaasne. Cii – nasz rozmówca przyłożył palec do ust – jak grób!

Dudziński kiwnął palcem w stronę Karolka. Kiedy ten się podniósł i obaj ku niemu nachylili. wyszeptał im do uszu:

– Słyszeliście o Hermaszewskim?

– No, jakżeby nie – obruszył się Karolek. – Wszyscy słyszeli. Nasz kosmonauta!

– No właśnie. Był pierwszy, ale przecież nie będzie też jedyny. A wiedzieliście wcześniej, że ma polecieć?

– Toć nikt nie wiedział. Dopiero pokazali, jak poleciał!

– No właśnie – powtórzył Dudziński. – Dopiero jak poleciał… a w przyszłym roku minie dziesięć lat od jego lotu. Okrągła rocznica… – zamilkł i znacząco spojrzał na naszych rozmówców. Po chwili dokończył: – Już najwyższy czas, aby… – znowu zawiesił głos.

Obaj odruchowo się wyprostowali i jak na komendę zamrugali oczami. Pierwszy z zaskoczenia otrząsnął się kolega Karolka:

– Oo! To znaczy – z wrażenia chyba wytrzeźwiał, gdyż przestał przeciągać słowa – znaczy chciałem powiedzieć, że… że panowie…

– Ciszej, nie tak głośno – upomniał go surowo Dudziński. – Co ja mówiłem?

– Jasne, jasne, tak, już.

– Znowu tylko dla was. – Kiwnął palcem, aby ponownie się nachylili. – Kolega – wskazał na mnie – jest już po kursie. Ukończył z wyróżnieniem, dlatego ma tę rakietę na piersi. My dopiero w trakcie, więc jeszcze nie mamy. Więcej nie możemy powiedzieć. Tajemnica. Pamiętajcie. Nikomu!

– Nikomu! Żebym rodzonej matki nie poznał! – Pomachał palcem i trącił kolegę: – Karolek, słyszałeś? Dawaj dwie flaszki dla panów kosmona… – przerwał, zauważywszy moją surową minę. Po sekundzie dokończył, poprawiając się: – Ee, tego, to znaczy dla kochanych naszych panów. A my, Karolek, grób! – Przyłożył ściśniętą w pięść dłoń do ust i głośno cmoknął. – Ja cię chrzanię, ja cię chrzanię… nikomu nie powiemy!

Udaliśmy, że trochę się krygujemy przed przyjęciem poczęstunku, ale... kulturalni ludzie nie odmawiają podarunku, nawet kiedy im nie odpowiada formą czy treścią. Umieją to ukryć i nawet podziękować. Nam forma odpowiadała, a zwłaszcza treść w niej ukryta, więc prezent został przez nas przyjęty. Grzecznie podziękowaliśmy, przypominając jednocześnie jeszcze raz o obowiązku dochowania tajemnicy przez naszych rozmówców i jednocześnie darczyńców.

Schowaliśmy otrzymane dwie butelki do torby. Dopiero co poznani współpasażerowie usiedli na swoje miejsce, a Karolek zaraz nalał wódkę do dwóch stakaników. Wzniósł flaszkę do góry i z pytającym wzrokiem spojrzał w naszą stronę.

– Niestety, nie możemy – odmówiłem, przepraszająco unosząc otwartą dłoń. – Jesteśmy na służbie.

– Służba to służba. My nie w pracy, więc możemy. Co nie, Karolek? – Nasz rozmówca wzniósł stakanik do góry. – No to, za naszych kochanych panów kosmo… kochanych panów! – Przechylił i wypił duszkiem. Karolek dotrzymał mu kroku.

Nasi współpasażerowie wysiedli na stacji w Chełmży. Mimo że zdążyli jeszcze wypić kilka „głębszych”, wyglądali na bardziej trzeźwych niż kiedy wsiadali do pociągu. Wyglądało, że to nasza tajemnica, troszkę im ujawniona, zadziałała tak orzeźwiająco. Już na peronie zaczęli gwałtownie gestykulować i co chwilę kładli palec na ustach. Możliwe, że zaczęli się kłócić, kto wygrał zakład, chociaż żaden z nich nie trafił.

My zaś zaoszczędziliśmy własne pieniążki na nieoficjalną część uroczystości, która się odbyła w innym miejscu, już po części oficjalnej. Poklepałem wtedy z satysfakcją swoją odznakę z rakietą. Niby takie małe „prawie nic”, a przyniosła profity. Fakt, że blaszka była naprawdę ładna.
---
*fragment czegoś nowo pisanego
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3338
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Co to za mundury?*

Post autor: tcz »

Zdzisław,
Chętnie tę książkę przeczytam.
Z ściekawości zapytam - na jakim etapie to pisanie? :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

1/4 napisane. Skończę w tym roku, potem ok. 2 miesiące do wydania książki. Tak że - ukaże się pod koniec roku lub na początku następnego. Tytuł roboczy "W niebieskim mundurku i bez niego" ;)
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3338
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Co to za mundury?*

Post autor: tcz »

Dzięki za informacje. Póki co, dokupię do kompletu ostatnią wspomnieniową Twoją książkę. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

tcz pisze: 05 kwietnia 2024, 11:35 Dzięki za informacje. Póki co, dokupię do kompletu ostatnią wspomnieniową Twoją książkę. :)
Komplet będzie, jak skończę wspomnienia ;)
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3338
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Co to za mundury?*

Post autor: tcz »

Zdzisław,
A po wspomnieniach, pomyśl o literaturze pięknej. :)
Ostatnio zmieniony 06 kwietnia 2024, 20:55 przez tcz, łącznie zmieniany 2 razy.

Tadeusz

Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

tcz pisze: 06 kwietnia 2024, 20:40 Zdzisław,
A po wspomnieniach, pomyśl o literaturze pięknej. :)
Beletrystycznie opracowane wspomnienia są równiez literaturą piękną ;)
Co będę pisał później? Na razie nie zastanawiałem się. Na pewno opracuję następne tomiki fraszek itp. utworów, których znowu mi się nazbierało "od groma" ;)
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3338
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Co to za mundury?*

Post autor: tcz »

Zdzisław pisze: 08 kwietnia 2024, 15:01 Beletrystycznie opracowane wspomnienia są równiez literaturą piękną ;)
Dobrze wiedzieć, że literatura piękna, to nie tylko fikcja literacka. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3599
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Co to za mundury?*

Post autor: bodek »

ciekawa opowieść, dobrze opisana. też będę wyglądał książki. pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
grazyna
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 1144
Rejestracja: 26 sierpnia 2020, 23:42
Lokalizacja: Gorzów wlkp
Złotych Pietruch: 1
Brązowych Pietruch: 4

Re: Co to za mundury?*

Post autor: grazyna »

świetnie napisałeś, wydawaj, będę czytała:)
Grażyna
Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

Tadeuszu, Bodku, Gelsomino - miło czytać, więc dzięki :)
PS. To już siódma książka ze wspomnień będzie, zostanie do napisania ósma i chyba zakończę swój cykl. Ileż można! ;)
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19834
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Dany »

za mundurem panny sznurem
a za "takim" nawet pijaki

Przepraszam za dygresję, ale tak mi się skojarzyło, po przeczytaniu o zakładzie "wczorajszych".
Nie chwaląc się, kiedyś otrzymałam brązowy medal za współpracę z OHP.
Co to była za współpraca, nie powiem, bo to tajemnica. :) :) :)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

Dany, dygresja wielce wskazana, chociaż to zdarzenie było wyjątkowe - tak wyjątkowe, jak lot Polaka w Kosmos ;)
Medal? Brązowy? Powiedz, powiedz! Przyrzekam, że nikomu nie rozpowiem :P
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18273
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Co to za mundury?*

Post autor: elafel »

Historia wesoła, a jednocześnie ciekawa i takie zawsze długo się pamięta.

Ela

Awatar użytkownika
Zdzisław
Autor/ka
Posty: 360
Rejestracja: 28 stycznia 2024, 18:10

Re: Co to za mundury?*

Post autor: Zdzisław »

Oczywiście, Eli :) Takich zdarzeń się nie zapomina.
Po drugie - nie odwiedził mnie jeszcze woojek Alzheimer. Po trzecie - przypominając jedno, czasem przypominam sobie kolejne do wykorzystania. To jak wyciąganie nitki z supełkami (z pamięci głębokiej) z kłębka ;)
Nie uznaję różnic wynikających z płci…
oprócz wynikających z płci.
ODPOWIEDZ