Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303
Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga
Rozpoczynamy nowy konkurs o Złotą Pietruchę w temacie - "psota"
Scenka rodzajowa z zającem w tle
Moderator: Redakcja
Tutaj wstawiamy teksty (nie wstawiamy obrazków). Mamy kilkanaście dni na ewentualne poprawki. Później tekst jest przenoszony do właściwego działu lub czeka dalej na wprowadzenie niezbędnych poprawek. Maksymalny czas na wniesienie zmian wynosi 1 miesiąc. Następnie, w przypadku braku poprawek, utwór jest przenoszony do archiwum, gdzie będzie przechowywany przez rok.
(Emotikony przy tytule, zarezerwowane są do utworów konkursowych. Czerwony oraz podobne kolory tekstu, są zarezerwowane na potrzeby redakcji.)
Scenka rodzajowa z zającem w tle
Wychodząc, wciąż ciężko oddychałem. W oddali dostrzegłem zarysy, dość nieregularne, czegoś, co było jakimś zwierzakiem. Podszedłem powoli bliżej. Zając, a właściwie to, co z niego zostało. Trochę trzewi wystrzeliło z brzucha i leżało nieco dalej, reszta jak instalacja artystyczna psychola spoczywała na ciemnej plamie krwi. Oszczędzę opisów. Był to naprawdę paskudny widok. Nigdy nie lubiłem takich sytuacji, szczególnie kiedy wina ewidentnie leżała po mojej stronie. Pewnie gdybym jechał wolniej, zdołałbym zwierzaka ominąć, może nawet zatrzymać się przed nim. Mogłem zrobić tylko jedno. Poszedłem z powrotem do auta, wyjąłem ze schowka reklamówkę, założyłem na but i delikatnie zepchnąłem fragmenty zająca do rowu, a plamę z krwi posypałem piachem, po czym nadmiar również zepchnąłem z jezdni. No wiem, morderca ze mnie żaden. I tak było widać jak na dłoni, że w tym miejscu coś skończyło życie w brutalny sposób.
Kiedy wracałem do auta, zupełnie nie pamiętałem, gdzie tak naprawdę jadę. Myślałem nad tym długo. Dopiero gdy zobaczyłem na siedzeniu pasażera świstek z listą zakupów, wszystko się rozjaśniło. No to w drogę, pomyślałem i wtedy usłyszałem dźwięk klaksonu.
Koło mojego auta zaparkował czerwony fiat seicento. Kierowca siedział w środku z włączonym silnikiem i trąbił zaciekle. Raz za razem, bez przerwy. Nie miałem wtedy ochoty na takie utarczki. No wiem, niby zaparkowałem samochód na środku jezdni, a dżentelmen w czerwonej strzale zapewne jechał do biedry, po ostatnie sztuki parówek drobiowych 100% mięsa w mięsie, na promocji za dwa opakowanie płacisz połowę taniej. Nie odjechałem, choć właśnie przymierzałem się do wrzucenia biegu wstecznego.
– Wypad z drogi, baranie! – usłyszałem, kiedy wysiadłem z auta.
Szedłem w stronę seicento powoli. Nie uśmiechałem się, ani nie robiłem nadąsanej miny. Po prostu stawiałem kolejne kroki i starałem się oddychać normalnie.
– Głuchy? Zaraz ci rozjaśnię, idioto, gdzie twoje miejsce.
Sądziłem, że facet wysiądzie dumny i się zacznie. Tymczasem, jeszcze zanim doszedłem do jego czerwonej strzały, gość wrzucił jedynkę i ruszył z piskiem w stronę mojego renault. Staranował je, uderzając w tylne drzwi. Spod maski seicento zaczął unosić się biały dym. Wtedy facet wysiadł i z uśmiechem oznajmił:
– Mój brachol jest psem. Masz przesrane. Właśnie zaliczyłem dzwona z twojego powodu.
Nie odpowiedziałem. Przyglądałem się sytuacji, bo wychodziło, że to jeszcze nie koniec. Mężczyzna otworzył bagażnik i wyjął z niego klucz do odkręcania kół. Znowu szkaradnie się uśmiechnął.
– Myślisz, jełopie, że to koniec. Mój brachol cię załatwi. Właśnie mnie zaatakowałeś bez powodu, bo jesteś psycholem – powiedział, po czym z całej siły zarąbał sobie kluczem w łepetynę.
Padł jak ścięte drzewo. Dodatkowo głowa trafiła na ostry, oderwany kawałek asfaltu. Widziałem, jak czaszka w tym miejscu pęka, a ze szczeliny zaczyna sączyć się coraz więcej krwi.
Podszedłem do gościa i sprawdziłem puls przez liść zerwany wcześniej. Martwy. Martwy jak tamten zając.
Jakaś część podświadomości coś rzępoliła o wezwaniu erki. Wsiadłem do auta. Odpaliło bez problemu. Jedynie skasowane boczne drzwi. Odjechałem powoli, nie do sklepu, do domu. Nie wiem, czy ktoś mnie widział. Chyba nie. Obserwowałem okolicę i szczęście dopisywało na każdym kroku. Wstawiłem auto do garażu. Po zakupy pojechałem samochodem żony.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 6059
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Scenka rodzajowa z zającem w tle
Od strony technicznej do dopracowania, np. interpunkcja i dużo czasowników w czasie przeszłym: wziąłem, otarłem...
Na początku piszesz, że bohater nie mógł oderwać dłoni od kierownicy, a za chwilę, że wyłączył radio. Brakuje mi jakiegoś przejścia, tym bardziej że skupiłeś się na opisie tych dłoni.
"Wsiadłem do auta. Odpaliło bez problemu. Jedynie skasowane boczne drzwi. Odjechałem powoli (...)" trzecie zdanie jakby niedokończone.
Pozdrawiam i jeszcze raz witaj na portalu
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18320
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Scenka rodzajowa z zającem w tle
Ela
Re: Scenka rodzajowa z zającem w tle
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3394
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Scenka rodzajowa z zającem w tle
Takie tematy, z trupami w tle, to Twoje ulubione?
Tadeusz
- Tigerowa
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 1226
- Rejestracja: 30 września 2010, 15:54
- Lokalizacja: Warszawa
- Złotych Pietruch: 1
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 3
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 1
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Scenka rodzajowa z zającem w tle
Pozdrawiam.
W życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym.
(Oscar Wilde)