Zabrnęłam w ciemny korytarz
zupełnie nie z własnej woli
zbyt delikatna jestem dla czarnego futerka
gubię się a myśli biegną
ciągnięta nitką
wybraną również niby własnym pragnieniem
powinna cieszyć a sprawia łzy
znowu nikomu niepotrzebna pozorna wolność
daleka od kpin
a przecież chwalą moją urodę
cierpliwie czekam na suknię
cienką i lepką
niczym kajdany podyktowane
przez innych dotykanie
w rytm śpiewu słowika mknę
wiedziona nadzieją
oczekiwaniem za przeznaczeniem
może na końcu drogi
ukochany ofiaruje mi skrzydła