Zgarbiony pielgrzym zanucił smutną pieśń
o miłości wiecznej, zdradzie i zemście
Żył smukły młodzian o prawym charakterze
i darzył uczuciem cudną pannę
cnotliwą i płochą jak łania
z zielonej dzikiej kniei
Takiej zakochanej pary nie widział dotąd nikt
Rodzice obojga byli szczęśliwi na zrękowiny
cały gród szykował się na wesele
wszędzie radosny śmiech
sycono przedni miód
Nawet księżyc oświetlał im ścieżki spacerów
Zjechała cygańska kapela kolorowo odziana
zabrzmiały myśli skoczne dźwięki
zaszumiały wstążki spódnicy
zastukały bębenki
A oni ciągle patrzyli sobie w oczy błyszczące
Powróżyła stara cyganka ze smukłej dłoni
zasiała ziarno strachu nieznanego
o niestałości i zdradzie
czasu przemijania
w serce wbiła zadrę niepewności uczucia
cdn.