usłyszała go Elfia pani dzikich górskich przełęczy
zaklęła jej czarne wnętrze w posąg z kręgu
a ciało rozsypało się z wiatrem w proch
gdy zapłakał gorzko nad losem
wykiełkowała róża biała
przytulił ją dłońmi do serca nie bacząc na kolce
przeniósł driadę na niebosiężny szczyt
otoczył ją menhirów kręgiem
opatrzonym starymi runami
nieskończoności i pokory
w kamiennym dzbanie zasadził niewinny kwiat
wzgórze porosło kosodrzewiną kolczastą
otoczył górę cisami potężnymi
nałożył klątwę szamana
dla spokojnego snu
strudzony życiem spojrzał w lustro i zrozumiał
patrzył z otchłani starzec siwowłosy
pomarszczonymi drżącymi dłońmi
wygładzał bruzdy czasu
na bladej twarzy
słodycz życia zatruł śmiertelnym jadem zemsty
co roku idzie na tę górę odwiedzić posąg
powąchać kwiat wspomnień
szczęścia ulotne chwile
czeka na litość
kiedy znów pogalopuje z nią po lesie zakazanym
legnie na mchu patrzeć w gwiazdy
cdn.