Galopował przez las na pstrokatym mustangu
Napiąwszy rzeźbiony łuk z rogów koziorożca
odwrócił się i szył w pędzie strzałą
w bieżącą za nim pogoni
czarną ciżbę
Usłyszał śmiertelny wrzask padającego stwora
Nie wiedział jak się znalazł w tych opałach
skąd oprawcy na czerwonych bykach
miotający czterema rękoma
szarymi kulami
Pociski wybuchały światłem i wyzwalały mrok
Trasę ucieczki znaczyły braki rzeczywistości
ręka natrafiła na pustkę w kołczanie
pierzaste drogowskazy zostały
w ciałach bestii
Siłą woli stworzył ochronny bąbel energii wiary
Począł szybko miotać czarnymi klątwami myśli
zaszumiały w tyle wizje śmierci
skrzydłami nietoperzy
wampirów lęku
Powróciła świadomość mentalnej siły szamana
Błysnął gwiazdą błękitną diadem białego wilka
mleczna poświata otuliła las
zniknęły dziwadła zła
był wolny
Wylądował na skalnej posadzce jaskini smoka
ze wspomnieniami sprzed bram widnokręgu
cdn.