Zalśniło błękitem stalowym oblicze Luny
Księżyc w pełni zasiadł na tronie
oświetlając przez otwór grotę
pełną zebranego
ludu
W spokoju i nabożnej ciszy wyczekiwali
Ofiarne ogniska podsycane zielem
sączyły białawą senną mgiełkę
zabrzmiały bębenki
modłów
Uderzenia w gongi miedziane jak pioruny
Rozpoczęły w lesie rąk uniesionych
taniec wzbijający stopami kurz
monotonne mruczenie
wzrastało
Elori wirowała w kręgu starych czarownic
Przemówiła ciałem natartym nektarem
z każdym ruchem i aromatem
jak z rajskiego
ogrodu
Płomienie zakołysały się podmuchem myśli
Ludzie w delirycznym transie zastygli
padając na twarz w pył ziemi
słychać było lękliwe
bicie serc
Pojawiła się z mroku fantazyjna kula energii
Zasłoniwszy satelitę ziemi zapulsowała
emitując poświatę czerwieni
mamiła wzrok
ułudą
Lokar odczuł ingerencje woli umysłu i duszy
Niby horda mrówek maszerowała zwojami
tętniącym bólem rozsadzając czaszkę
znalazłszy ujście krew
bluznęła
Przemówili do niego obrazami barwnymi
pełnymi słońca jasnego i zieleni soczystej
chcieli by odszedł nie zaburzając spokoju
doliny żyjącej swoim rytmem od zarania
cdn.