Nadeszła noc i gwiazdami niebo usłała
Elori siedziała na brzegu jeziora
wpatrując się w jego taflę
gładką niczym
lustro
Ryby błyskały łuskami pod powierzchnią
rusałka bujała wiklinową kolebkę
nucąc pełną ciepła kołysankę
radosny szczebiot
jej wtórował
raptem granatowy firmament rozbłysnął
pulsująca energią kometa ognista
spadła wprost w wody toń
wyzwalając kłęby
pary
wtedy jak Posejdon z głębin wstał Lokar
rudowłosa rzuciła mu się w ramiona
potokiem łez szczęścia zrosiła
ukochanego czarodzieja
wytęsknionego
zapach włosów oszołomił wspomnieniem
szaman delektował się ciepłem jej ciała
spojrzenie turkusowych oczu
roztopiło jak wosk
jego serce
zerkał zaciekawiony na niemowlęce pielesze
czy to potomek nasz zapytał wieszczki
a ona z uśmiechem wskazała grotę
wyszedł z niej młodzian
barczysty
oto jest Greeneman syn nasz pierworodny
wyrosły na tej planecie czasu cierpienia
wśród bestii i szczątków rasy
butnych panów
zagłady
młodzieniec wyjął niemowlę z kolebki
ze skał sfrunęła pani nocy skrzydlata
odebrała hybrydę i zaczęła karmić
ze swojej piersi nabrzmiałej
cdn.