w niewielkiej wsi gdzieś na północy
sztab nadzwyczajny zebrał się
by nająć kogoś do pomocy
"ech mówię wam już jest tak źle
że ludziom ręce opadają
i brak im słów na bajzel ten
niby robota nie jest zając
a wilk poluje cały dzień
wciąż szczerzy kły, warczy i drwi
ze strachu chłop zamyka drzwi
na spusty trzy"
"miast lamentować tu o wilku
toć zwierzę dzikie każdy wie
trzeba nam posłać doń osiłków
niech go przegonią od nas precz
do piekła, byle dalej stąd
niech go na strzępy diabli rwą
a paszoł won!"
i tak sołtysa wsi wygnano
za niebywały chamstwa zew
i za to że zamieścił anons
w lokalnym piśmie, budząc gniew
a o czym był opowiem gdy
muzyka zwolni raz
dwa
trzy
solówka brzmi
w miesięczniku we wsi Tfu!
ktoś zamieścił anons
że zapłaci parę stów
kilku 'zdolnym' chamom
byle dymić tu i tam
pluć na wszystkich jadem
zatruć życie nam i wam
w dupie mieć zasady
pod urzędem pracy już
kandydatów masa
tu nie zbłądzi anioł stróż
chamstwo pierwsza klasa
jeden krzyczy że jest best
drugi dał mu w gębę
trzeci się przyłączył też
i tak coraz prędzej
cała naprzòd cała wstecz
perpetum mobile
żyłka pękła 'dobrze jest'
amok - jeszcze chwilę
i ogłosi dumnie ktoś
chcąc uprzedzić grono
'znajcie gest, jam równy gość
zrobię to pro bono."