Żyje w Polsce pewien karzeł,
który chętnie zrobi z trupa
klucze do przyszłych wydarzeń,
bo truchłem umie podrzucać.
Ze Smoleńska wziął naukę,
rozgrzebawszy ludzkie szczątki,
że w głupoty przy tym snute,
mało który potem zwątpi.
Jeśli nawet jakiś wariat
w łeb się trzaśnie ze zdziwienia,
to zakrzyczą durnia zaraz,
by muzyki im nie zmieniał.
W karła duszy spokój słodki,
chociaż naród walczy z plagą.
Cel uświęca przecież środki,
nic że śmiercią znów powiało.