Zakładam ten temat w związku z offtopowym wątkiem o religii, który pojawił się w temacie X czy Y. Bardzo proszę pamiętać o tym, że dyskusja to wymiana argumentów, przypominam o tym, gdyż temat religii to jeden z tych, który często ludzi dzieli (ze względu na osobisty stosunek do tematu wielu osób).
Jako początek tematu pozwalam sobie skopiować rozmowę z X czy Y.
Marek Ken: Silna wiara czy manifestująca się bezbożność?
Naczelna: Obojętne co, byleby nie silna wiara manifestująca się bezbożnością (vide nie powiem jaka rozgłośnia na przykład, żeby nie urazić niczyich uczuć).
Dla jednostki silna wiara (w cokolwiek).
Dla społeczeństwa manifestująca się bez-bożność.
Marek Ken: Upłynął dłuższy czas, ponieważ chciałem najpierw skomentować Twój wstęp do postawionego pytania. Biłem się z myślami i pisałem jakiś elaborat. Potem zarzucałem swój projekt, odchodziłem na jakiś czas od komputera i zasiadałem ponownie. W końcu zrezygnowałem ze swojego wyczerpującego komentarza, żeby nie urazić niczyich uczuć (w tym również Twoich).
Marek Ken: Chcę się jeszcze w dwóch słowach odnieść do tego, co powiedziałem wyżej, że nie chciałbym urazić niczyich uczuć (w tym również Twoich). Urazić uczuć (w domyśle: religijnych) – możesz być zaskoczona, załóżmy przykładowo, że jesteś ateistką. Ale jak doskonale wiesz, nie sposób udowodnić, że Bóg istnieje, jak również nie można na gruncie ścisłej logiki wykazać , że Go nie ma. Koniec końców każda z możliwości jest w niemal tym samym stopniu prawdopodobna. Niczyje racje nie są tutaj lepsze. Ani wierzącego, ani ateusza. Wierzący tylko wierzy, że Bóg istnieje, niewierzący (ateista) tylko wierzy, że Go nie ma. Obaj zatem wyznają pewien światopogląd, który jest określoną religią (chociaż dla ateisty może to być wyjątkowo niestrawne słowo). Jednak to, że religia ateisty z natury rzeczy nie odwołuje się do rytuału, nie oznacza bynajmniej, że nią nie jest.
Krótko mówiąc, jakikolwiek jest Twój światopogląd to jest to jedynie jakieś wyznanie wiary, jakaś religia (choćby nawet bez Boga). A jeśli religia, to Twoje uczucia religijne też można urazić, czego jednak bym nie chciał.
Naczelna: Hipotetycznie, istnieje jeszcze możliwość: ktoś nie chce określać swojego światopoglądu. Nie jest osobą wierzącą ani ateistą. W nic nie wierzy, ni w istnienie, ani w nieistnienie. Nie wierzy, bo nie dokonuje wyboru. Wtedy nie ma religii i uczuć urazić nie można.
Marek Ken: e-N, ponieważ zamknęłaś wyżej dyskusję światopoglądową, więc generalnie nie zamierzam podważać Twojej decyzji w tym względzie. Jeśli jednak wyjątkowo zrobisz małe odstępstwo od ustalonych reguł i pozwolisz mi na moment powrócić do tematu, będę zobowiązany. Przypadek sprawił, że znalazłem coś, co znakomicie pasuje jako komentarz do Twojego ostatniego postu w wiadomym temacie. Napisałaś tam:
Hipotetycznie, istnieje jeszcze możliwość: ktoś nie chce określać swojego światopoglądu. Nie jest osobą wierzącą ani ateistą. W nic nie wierzy, ni w istnienie, ani w nieistnienie. Nie wierzy, bo nie dokonuje wyboru. Wtedy nie ma religii i uczuć urazić nie można.
Czytam właśnie na nowo Kolekcjonera Johna Fowlesa. Jak wiadomo, w dziale lektur na portalu polecałaś inną książkę tego autora. Ponieważ mam w swojej domowej bibliotece Kolekcjonera, a już bardzo dawno powieść ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie, postanowiłem sobie ją odświeżyć. Jeśli akurat nie znasz tej książki, powiem w dwóch słowach, że jest to historia porwania i uwięzienia dwudziestoletniej studentki malarstwa, Mirandy Grey. Psychopatą był niejaki Fred Clegg. Po porwaniu więzi dziewczynę w piwnicy dużego zabytkowego domu, który wcześniej nabył z tym właśnie zamiarem.
I teraz znamienny fragment z powieści, w której narratorem jest obsesjonat, psychopata, Fred Clegg:
"Czasami, ni z tego, ni z owego, zadawała śmieszne pytania.
Na przykład: - Czy wierzysz w Boga?
- Nie bardzo – odpowiedziałem.
- Odpowiedź musi brzmieć „tak” albo „nie”!
- Nie myślę o tym. Nie wydaje mi się to ważne.
- To właśnie ty jesteś naprawdę uwięziony w piwnicy.
- A ty wierzysz? – zapytałem.
- Oczywiście, że wierzę, jestem ludzką istotą.
Kiedy zacząłem coś mówić, kazała mi przestać."