Strona 1 z 2

Ponidzie cz. I

: 21 stycznia 2014, 20:42
autor: elafel

Autobus lekko mnie kołysał. Obrazy za oknem zmieniały się leniwie. Jechałam zastanawiając się, co będzie tam gdzie wysiądę. Z pewnością wiatr potarga mi włosy, będzie szarpał płaszczem i zaraz spadnie mi torebka z ramienia. Będzie się obijać o moje nogi. Jestem pewna, będę zła.
Myśli wybiegały do przodu. To przecież podróż w nieznane. Strach, a raczej niepewność tego, co będzie potem. Rozmyślania o tym co zastanę, gdy moja podróż dobiegnie końca, tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Kołysanie nie ustawało. Zaczynałam zasypiać.

  • Czy mogę się dosiąść. - usłyszałam nagle wyrwana z drzemki. Otworzyłam oczy. Tuż koło mnie stała starsza pani w bardzo dziwnym kapeluszu. Poderwałam się i zabrałam torbę z siedzenia, postawiłam na podłodze. - Ależ bardzo proszę.
    Starsza pani usiadła na siedzeniu obok mnie. Przez chwilę milczała, a potem zaczęła swoją opowieść.
  • Jadę tam, gdzie nie byłam od 1954 roku. Był sierpień, gdy wyjechałam. Tego dnia było bardzo parno. W powietrzu wisiała ciężka zwiastunka burzy. Chmury nadciągały leniwie od strony Nidy, ale wiedziałam, że będzie burza. To było tak dawno, a jednak pamiętam dokładnie. Może dlatego, że chciałam, aby w pamięci zostało na zawsze. Mała wieś położona bardzo malowniczo wśród pól.
    Kobieta opowiadała, a ja nie potrafiłam się nawet poprawić na siedzeniu z obawy, aby jej nie przerwać.
  • Tam zostawiłam całe swoje dziewczęce lata. Tam zostawiłam swoją wielką miłość. Pamiętam, murowany Dwór, w którym funkcjonowała szkoła podstawowa. Murowana Kaplica pod wezwaniem Serca Jezusowego. Był też budynek złożony zaledwie z kilku izb. W elewacji od południowej strony płyta kamienna z herbem Odrowąż i napisem "Anno Domini 1559".
    To dawny zbór Arian. - Przerwała i spojrzała mi w twarz, jakby chciała sprawdzić, czy słucham. - Cały teren na którym stał, poprzecinany podziemnymi lochami. A ileż to historii opowiadali starzy ludzie, o tym gdzie one prowadzą.
    Pod lasem stał mały drewniany dom, z żółtymi okiennicami. Ten pamiętam szczególnie, bo to był dom, w którym spędziłam moje dziecięce lata, pełne wspomnień.
  • A dlaczego pani wyjechała? - nieśmiało przerwałam opowieść starszej pani. Ona uśmiechnęła się, tak jakby do wspomnień i twarz jej rozjaśniała. Rozpromieniała, ale tylko na moment. Po chwili mówiła dawnym spokojnym tonem.
  • Moja rodzina wyprowadziła się do Krakowa. Wyjechaliśmy nagle. Właściwie nigdy nie pytałam o powód wyjazdu. To była decyzja rodziców, a mnie wychowano, że nie podważa się decyzji dorosłych.
    Tam zdobyłam upragniony zawód prawnika. Wyszłam za mąż. Rodzice umarli i pochowałam ich w Krakowie. Mąż umarł miesiąc temu, a ponieważ nie mieliśmy dzieci, zostałam teraz sama.
    Nie wiem, czy ta wieś jeszcze istnieje w takim obrazie, jaki został w mojej pamięci. Muszę to jeszcze raz zobaczyć, bo moje bycie w mieście wypaliło się.
    Może kupię jakiś dom, bo trochę majątku udało mi się przez te lata uzbierać. Może zostanę tam, gdzie moje życie się zaczęło, wśród pól i łąk. Może znajdę domek z ogrodem, pełnym jabłoni i gruszy. Może. ... Jednego jestem pewna, bardzo bym chciała i dlatego właśnie wybrałam się w tę podróż.

Siedziałam zasłuchana w opowieść. Autobus lekko kołysał, a za oknem pomału wstawał świt. Widziałam małe domy posadzone w ogrodach i ciągnące się aż po horyzont pola, zaśnieżone o tej porze roku.

Nagle kołysanie ustało, ucichł również warkot silnika, a kierowca zapowiedział 20 minut postoju. Siedzenie kilka godzin w jednej pozycji, trochę mnie zmęczyło, więc ucieszyłam się na przerwę. Odwróciłam głowę, a mojej towarzyszki podróży już nie było. Pomyślałam sobie, że pewnie poszła po płaszcz, bo przecież zimno i strasznie wieje. Obejrzałam się do tyłu i stwierdziłam, że już wszyscy wysiedli. Wzięłam płaszcz, torebkę i poszłam do toalety. Wzrokiem szukałam starszej pani w śmiesznym czarnym kapeluszu, lecz nigdzie jej nie było. Po powrocie do autobusu, usiadłam na swoim miejscu, licząc, że moja towarzyszka podróży powróci i dokończy mi swoją opowieść. Tak jednak się nie stało. A może nigdy jej nie było? Dalszą część podróży odbyłam samotnie, podziwiając malowniczo osadzone wioski.

Po powrocie do domu, sprawdziłam w internecie. Ta wioska naprawdę istnieje i jest tam tak, jak opowiedziała mi starsza pani.
Teraz zastanawiam się, czy moja podróż, była po to, abym poznała historię pięknego Ponidzia i ludzi tam zamieszkujących.

cdn


: 21 stycznia 2014, 21:51
autor: Z. Antolski

No ładnie, pieknie...
Bliskie mi klimaty.
Zobaczymy, co będzie dalej.
PS
A dlaczego miałabyś dostać baty? Sprawnie napisane.


: 21 stycznia 2014, 22:09
autor: elafel

Dzięki - to przez podróż do Kielc :)
Ciekawa jestem, czy wiesz o jakiej wsi piszę.


: 21 stycznia 2014, 22:10
autor: Rhea

Sprawnie napisane, ładnie. Pozdrawiam


: 21 stycznia 2014, 22:21
autor: elafel

Bardzo dziękuję za miłe słowo i czytanie :)


: 21 stycznia 2014, 22:53
autor: Z. Antolski

Nie wiem, jaka wieś?


: 21 stycznia 2014, 23:03
autor: elafel

No to znaczy, że muszę pisać dalej :)
Nawet jak już nikt więcej nie przeczyta, to i tak warto.


: 22 stycznia 2014, 18:32
autor: Pola

Ja nie wiem o jakiej wsi piszesz, ale pewnie się dowiem, gdy dopiszesz ciąg dalszy.
Ciekawe opowiadanie. A ta kobieta, to chyba w śnie Ciebie odwiedziła?

Przeczytałam i czuję, że będzie się działo.
Podobasia zostawiam :)

Pozdrawiam pięknie :kiss:


: 22 stycznia 2014, 19:25
autor: elafel

Dziękuję Polu za czytanie i podobasia. Twoja wizyta bardzo mnie ucieszyła.

Pola pisze:

A ta kobieta, to chyba w śnie Ciebie odwiedziła?

Cały czas zastanawiam się, czy to we śnie, a może to takie odwiedziny, które często mi towarzyszą i mówią "napisz o mnie". Wtedy siadam i piszę.
również pozdrawiam :)


: 23 stycznia 2014, 22:16
autor: Dany

Opisujesz Ponidzie, a Antolski nie wie, co to za wieś? Chyba wszystko wymyśliłaś, bo wyobraźni Tobie nie brak hi hi... Poczekam, co napiszesz w części dalszej.
:)

Autobus lekko mnie kołysał. Obrazy za oknem zmieniały się leniwie. Jechałam zastanawiając się, co będzie tam gdzie wysiądę. Z pewnością wiatr potarga mi włosy, będzie szarpał płaszczem i zaraz spadnie mi torebka z ramienia. Będzie się obijać o moje nogi.

Jestem pewna będę zła.

  • po "pewna", przecinek

    Czy mogę się dosiąść. - usłyszałam nagle wyrwana z drzemki.

  • Czy mogę się dosiąść? - usłyszałam nagle wyrwana z drzemki.

    Jadę tam gdzie nie byłam od 1954 roku.

  • przecinek przed "gdzie".

    c.d.n.

  • cdn.

: 23 stycznia 2014, 22:25
autor: elafel

Kij w u ucho z przecinkami - już myślałam, że wszystkie są :lmao: a tu psikus jeszcze znalazłaś hihihi aż dwa
Wieś istnieje, reszta w mojej głowie hihi
Dzięki za czytanie :)


: 23 stycznia 2014, 23:15
autor: Z. Antolski

Ta wieś to może być miejscowość Góry należąca do Dembińskich herbu Odrowąż albo Węchadłów, skąd pochodził mój ojciec, gdzie byli Arianie.

http://www.michalow.pl/art.php?id=5&p=1


: 23 stycznia 2014, 23:26
autor: Dany

No tak, to jest to, przynajmniej tak wynika z linka, którego podałeś.


: 23 stycznia 2014, 23:47
autor: Z. Antolski

W Węchadłowie nadal gospodarzy młodsza siostra mojego nieżyjącego ojca, ale wyszła za mąż za Owczarka, więc nazwisko Antolski zanika....


: 24 stycznia 2014, 22:04
autor: Lailach

Czytałam, czytałam i też czekam na cdn :)


: 25 stycznia 2014, 16:41
autor: elafel

Widzę, że opowiadanie zyskało zainteresowanie.
Dziękuję wszystkim za czytanie.
Będzie ciąg dalszy - już się pisze :)


: 26 stycznia 2014, 16:32
autor: elafel

Coś mnie podkusiło i napisałam cdn - a to wcale nie takie łatwe - ale skoro słowo się rzekło - piszę


: 26 stycznia 2014, 17:44
autor: Z. Antolski

Nie musisz się spieszyć... :)


: 26 stycznia 2014, 19:17
autor: elafel

Pewnie, że nie muszę się śpieszyć, ale myśli mnie poganiają. :)


: 25 lutego 2014, 23:50
autor: Dany

I cz. opowiadania wędruje do prozy.
Gratuluję :)