.
Z dedykacją dla Ministerstwa Rolnictwa, które jest najlepszym matematykiem na świecie. Jeśli coś trzeba oszacować, to tylko ono robi to (bez)błędnie.
CZĘŚĆ I
- Kazik chodź szybko! No chodźże! Sły-szysz!
- Basiu, czemu tak krzyczysz? Co się stało?
- Chodź i słuchaj! – kobieta była wyraźnie zniecierpliwiona.
- Pali się czy co? – Kazik wbiegł w zabłoconych butach do pokoju – żebyś mi nie wrzeszczała, że nabrudziłem.
Basia machnęła ręką i wskazała mężowi fotel. - Słuchaj, podobno uchwalili w Brukseli, że będą dopłaty za straty poniesione w związku z tegoroczną suszą. Zaraz pan Sawicki będzie przemawiał.
- No i dlatego tak się drzesz? Bałem się…
- Nooo, cicho już… zaraz się zacznie
- Przecież lecą reklamy – mężczyzna wzruszył ramionami. Był już bardzo zniecierpliwiony, bo sporo jeszcze pracy czekało na niego w oborze, a żona zawołała go na jakieś wiadomości.
- Wiesz jak mam dużo pracy. Krowy jeszcze nie wydojone, a ty chcesz, żebym słuchał jakiegoś faceta pod krawatem. Nie mam na to czasu.
- Nie marudź. To ważne. Może powiedzą w jaki sposób można starać się o pieniądze. Łąki wyschły, tak? Sam mi mówiłeś, że w tym roku chyba będziemy musieli dokupić siana, bo dla krów nie wystarczy...
- No nie wystarczy, ale mogłabyś wysłuchać sama i mi opowiedzieć, a nie odciągasz mnie od pracy.
- Ooooo, zaczyna się! – kobieta wzięła pilota z ławy i podgłośniła telewizor.
Młoda, czarnowłosa prezenterka uśmiechnęła się na początek zza szklanej szyby, po czym zaczęła szybko mówić, jak się ma sprawa dopłat z UE. Okazało się jak zwykle, co nie było chyba już dla nikogo zaskoczeniem, że inne państwa dostaną więcej. Największa pomoc zostanie skierowana do Niemiec (69,2 mln euro), Francji (62,9 mln euro) oraz Wielkiej Brytanii (36,7 mln euro). Prawie tyle samo co Polacy dostaną rolnicy z Holandii (29,9 mln euro), nieco mniej Hiszpanie (25,5 mln euro) oraz Włosi (25 mln euro). Przypomniała słowa ministra rolnictwa, który oznajmił, iż straty w polskim rolnictwie w związku z suszą, oszacowano na ponad 1 mld zł, w związku z tym rząd ze swojej strony przeznaczy na pomoc dla rolników 450 mln zł. - No to może „mućki” nam nie pozdychają tej zimy – zaśmiał się Kazik i uszczypnął żonę w udo.
- Słuchaj!
- Przecież słucham.
- Tak? Żarty ci się trzymają.
- A co mam płakać. Sama widzisz, dadzą parę groszy, to kupimy siano.
- Wiesz, że malin i truskawek trzeba będzie dosadzić, bo prawie połowa uschła.
- Basieńko, a i ziemniaków dokupić, bo to, co zebraliśmy ledwie dla nas na zimę wystarczy, a kury i świnie nie będą miały co jeść.
- No, masz rację. Patrz, do sadzenia zawsze mieliśmy własne ziemniaki, a teraz taka katastrofa. Nie pamiętam, by była kiedyś taka sytuacja.
- Kochanie, nigdy nie było tak upalnego lata. Upalnego i bez krzty deszczu. Nawet dziadek Antek nie pamięta takich upałów.
Rozmawiali sobie w najlepsze, kiedy na ekranie minister rolnictwa dzielnie odbijał piłeczkę podawaną przez dziennikarzy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. - Kto to może być? – Basia podbiegła do okna.
Przed domem stała bordowa nexia. Kazik otworzył drzwi. Stał w nich wielki człowiek, Krzysiek Olcha. Miał on około metra dziewięćdziesięciu centymetrów wzrostu i miał też sporą nadwagę. - A witam pana sołtysa – uśmiechnął się Kazik i podał gościowi rękę.
- Co też pana sołtysa do nas sprowadza? – Basia w mig się przy nich znalazła – no, proszę wchodzić dalej, zrobię kawę.
- Basieńko, wiem, że kawa u ciebie jest najlepsza, ale nie mam czasu. Muszę zaraz jechać na spotkanie do urzędu gminy.
- No to będzie pan żałował – spojrzała na olbrzyma, figlarnie mrugając oczami – mam też ciasto z malinami, to co ostatnio tak panu smakowało.
- Widzisz Kaziu, co ta twoja ze mną robi? Nie sposób się oprzeć malinom, nie? – patrzył na Kazika oczekując potwierdzenia.
- Mam nadzieję, że tylko malinom – uśmiechnął się gospodarz i popatrzył na żonę.
- Ale ty jesteś głupi – Basia rzuciła w niego ściereczką do wycierania naczyń – przecież pan Krzysiek jest w wieku mojego taty i znam go od dziecka.
- Przecież żartowałem – zaczął się tłumaczyć.
- Ja już znam te twoje żarty…
- Ależ nie kłóćcie się, gdyby moja żona robiła takie ciasta też byłbym zazdrosny.
- To znaczy, że pan nie jest?
- Widzisz Kazik, tylko kobieta potrafi łapać tak za słówka. No, ale może w końcu powiem z czym przychodzę. Przyniosłem kartkę. „Puścicie” ją dalej.
- No pewnie, że tak. Zrobimy, to jak zawsze. A co to za informacja – Basia wzięła kartkę.
- Będzie można składać wnioski o „suszowe”.
- Do ósmego września, a dzisiaj jest pierwszy. Trochę mało czasu, nie wydaje się panu?– zapytała.
- Rzeczywiście niewiele, ale sam dowiedziałem się dzisiaj.
- Damy radę. Dobrze, że chociaż pomyśleli o nas, bo bez pomocy byłoby ciężko.
- Ale moi drodzy, złożenie wniosku, nie jest jednoznaczne z przyznaniem pomocy powiedział sołtys.
- Jak to? Przecież mówili, że będą dopłacać około czterystu złotych do hektara – wtrącił Kazik.
- Niby tak, ale to są wnioski o oszacowanie strat. Będzie chodzić po wsi specjalna komisja, która oceni stopień, w jakim ucierpiały uprawy.
- Przecież susza była jednakowa dla wszystkich, czyż nie? – dopytywał dalej pan domu.
- My to wiemy. Wiemy, że każdy poniósł spore straty, niezależnie czy to „mały” czy „duży” rolnik, ale widocznie nie rozumieją tego ci, co mają tyłki przyklejone do stołków i blade pojęcie o pracy na roli – mówił z nerwami sołtys – siedzą tam tacy, jeden z drugim i nawet nie wiedzą, kiedy są żniwa… ale co my na to możemy poradzić.
.
[ Dodano: 2015-10-03, 01:11 ]
Jeśli ktoś nie wie, jak przebiegało szacowanie szkód w związku z tegoroczną suszą, to dowie się wkrótce z mojego opowiadania. Zdradzę, że do pomocy zakwalifikowało się bardzo mało gospodarstw. Odpadli nawet tacy, co utrzymują się głównie z produkcji rolnej. Brawa dla MR :sugoi: