Dzięki, Dany, poprawione
Portal literacki. Tu dowiesz się jak wzbogacić warsztat pisarski. Konstruktywna krytyka, mnóstwo ciekawych tekstów i komentarzy. Konkursy i zabawy literackie. Zajrzyj i zostań na dłużej w miłej atmosferze.
https://piszemy.pl/
Dzięki, Dany, poprawione
Bardzo proszę
Antonella pisze:Marilyn, uwielbiam tę aktorkę, kwintesencja kobiecości
Teraz zauważyłam literówkę w imieniu w tytule twojego opowiadania Tosia, napisała, to wcześniej.
Ale mnie tu nie było i wiadomo na kogo będzie
Pozdrawiam i dobrego wieczoru
yes, thanks
Przeczytałam z zainteresowaniem. Mnie też dopadały różne choroby w najważniejszych momentach mojego życia
Gdy szłam do Pierwszej Komunii Św. - miałam biegunkę
Na tydzień przed ślubem, dopadła mnie angina
Na Złote Gody - znowu angina
Ale mi na myśl nie przyszło, żeby chorować z jakąś Gwiazdą
Pozdrawiam...
Bo nerwusy, Polu, częściej chorują.
Stwierdzono naukowo.
Koniec miesiąca, czas na przenosiny. Opowiadanie wędruje na swoje miejsce.
Utwór ten zdobył II miejsce w Ankiecie na Prozę Miesiąca lipca/2017
Serdecznie gratuluję i przenoszę na Górną Półkę.
Gratuluję
Serdecznie gratuluję
Utwór zamieszczam na stronie naszego klubu na Facebooku.
Ciekawe opowiadanie, którego tytuł mógłby brzmieć - Walka Zdzisława Antolskiego z chorobą (anioła z demonem), z bardzo zabawnym fragmentem o Twojej wizycie w gabinecie chirurgicznym.
Jak zwykle, czytając Twoje wspomnienia, odżyły moje. Podobnie jak Ty, interesowałem się kinem i boksem. Tym ostatnim do tego stopnia, że pod koniec lat 70 zapisałem się do sekcji pięściarskiej i trenowałem ten sport przez dwa lata.
Pozdrawiam.
Ho ho Tadeuszu, nie wiedziałem, że z Ciebie taki Muhammad Ali Jako ciekawostkę powiem, że mieszkając w Kielcach obserwowałem treningi i walki Leszka Drogosza, ale byłem jeszczze gówniarz licealista, więc wstydziłem się zgadać. Ale już z uczniem Drogosza, Witoldem Stachurskim, byłem na "ty", bo razem studiowaliśmy. Pozdrawiam.
Leszek Drogosz (Czarodziej Ringu) i inni wychowawcy słynnego trenera Feliksa Stamma, jak Zbigniew Pietrzykowski i Jerzy Kulej, to legendy polskiego boksu. Niestety, nie miałem okazji oglądać ich na żywo w akcji. Również pamiętam Witolda Stachurskiego, jako utalentowanego boksera, godnie reprezentującego nas na arenie międzynarodowej.
Już kiedyś czytałam, bo to opowiadanie dedykowanie mojej skromniej osobie, ale warto było powrócić.
.
Nawiązując do dedykacji, to Zdzisław się stara, żeby było co czytać i chwała mu za to.
I tutaj czytanie Twojej historii okazało się być bardzo przyjemnym.
Ach ta Marilyn... niejednemu nie pozwoliła zasnąć.