Strona 1 z 2

Kraków

: 25 września 2017, 10:48
autor: elafel

Mój pobyt w Krakowie trwał już drugi dzień. Słońce zaszło, więc w pokoju zapanował półmrok. Pani Zosia chodziła od okna do drzwi. Nagle stanęła, spojrzała w kierunku okna, podeszła do stojącej w rogu lampy i zapaliła ją.

  • Dlaczego pani taka smutna – spytała.
  • Chętnie jeszcze bym posłuchała, tym bardziej, że mam tyle pytań, a nie chcę nadużywać gościnności.
  • Lubię gości, a pani jest bardzo dobrym słuchaczem, dlatego zgadzam się. Odpowiem na wszystkie pytania. Dzisiaj już późno. Teraz zjemy kolację, a potem mam niespodziankę. Zostały mi jeszcze dwie butelki nalewki z wiśni, którą zrobił mój tato. Usiądziemy wygodnie, wypijemy po kieliszku i tak dla odmiany, pani mi troszkę opowie o sobie. Zgoda?
  • Oj! Troszkę się boję, bo nie umiem opowiadać. Niech będzie. Zgoda.

Siedziałyśmy w bardzo wygodnych fotelach, szerokie i wysokie oparcia, co sprawiało, że można było w nich spędzać długie godziny.

  • Kolacja pyszna, a nalewka wspaniale rozgrzewa. Miło u Pani. Przyjechałam z daleka, zupełnie obca, a tu takie bardzo miłe przyjęcie. Nie spodziewałam się.
  • No to teraz ja zapytam. Czym pani się zajmuje? - spytała gospodyni.
  • Ja nie mam tak ciekawego życia. Jestem jedynaczką, trochę rozpieszczaną przez rodziców. Niedawno skończyłam szkołę. Zdałam maturę, a po wakacjach na studia.
  • W takim razie dlaczego znalazła się pani na Ponidziu?
  • Mam małą pasję, piszę wiersze. Na Ponidziu znalazłam się przypadkiem, bo wysłałam swój wiersz na konkurs i zauważono mnie. Ponieważ nagrodę trzeba odebrać osobiście, więc jechałam po jej odbiór. Właśnie dlatego znalazłam się w autobusie, w którym się poznałyśmy.
  • Poetka! To tak jak Staszek. Teraz rozumiem, dlaczego pani tak cierpliwie słucha.
    No to na dzisiejszy wieczór mamy już program wyczerpany, pora spać, a jutro po śniadaniu, gdzieś panią zaprowadzę.

Niby poszłam spać, a jednak zasnąć nie mogłam. Dręczyły mnie pytania, które mnożyły się z każdą minutą. Natomiast ranek był zupełnym zaskoczeniem. Po śniadaniu poszłyśmy do ogrodu za domem, a w nim przepiękne kwiaty i to takie, jakich przedtem nigdy nie widziałam. Gospodyni oprowadzała mnie po nim i opowiadała, jak każdy kwiat się nazywa. Opowiadała o nich z wielką czułością. Okazało się, że wszystkie przywiózł Staszek, żeby były namiastką rodzinnych stron.

Nie musiałam wcale namawiać pani Zosi do dalszych zwierzeń. Przyniosła kawę i wygodnie rozsiadłyśmy się na tarasie. Piękny widok na ogród był tłem dalszych opowieści.

Kod: Zaznacz cały

                                  Kraków

Tam na Ponidziu, wszystko było proste. Wiosna, to czas orki i zasiewu. Latem i jesienią można zbierać, to co dała matka ziemia. Wszystko trzeba dokładnie przechować, tak aby wystarczyło na całą zimę, a jak rok był urodzajny, to i na przednówku. żeby spokojnie żyć. Tu wszystko jest na opak. Życie toczy się od wypłaty do wypłaty, bez różnicy czy lato, czy zima. Nikt nie robi zapasów, bo i po co? Długo nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić, może nawet nigdy nie zaakceptowałam. Robiłam zapasy, a zimą oszczędnie wyciągałam, tak żeby było na długo.

Przyjechaliśmy tu głównie ze względu na chore serduszko Antosia. Rodzice jeździli z nim do szpitala. Tam miał robione różne badania. Lekarze przepisywali leki i wyznaczali kolejne wizyty. Poprawa była znikoma. Serduszko mojego braciszka, było słabe i stan się pogarszał. Antoś szybko się męczył, dlatego dużo spał. Pewnie to go ratowało. Tak walczyliśmy przez około dwa lata, aż w końcu trafił do kliniki chirurgii dziecięcej. Pod czujnym okiem profesora, choroba jakby odpuściła. Antoś znowu był radosny, a ciocia mówiła, że bez niego byłoby pusto i smutno.
Jednak po kolei.
Ten dom należał do siostry mojego taty. Przygarnęła nas chętnie i bardzo ciepło. Otoczyła opieką i uczyła życia w mieście. Początki były straszne. Zanim przyzwyczaiłam się, że po przysłowiową marchewkę trzeba iść do sklepu, to trochę potrwało.
Przyjechaliśmy z tym, co zdołaliśmy zapakować. Brakowało mi wszystkiego, a najbardziej przestrzeni, wolności i głębokiego oddechu wraz z wiatrem, który przynosił zapach ziół i traw. Tęskniłam nawet za porykiwaniem naszej łaciatej krowy i szczekaniem Burka na wszystkich przechodzących. Pamiętam, jak kiedyś przyczepił się zębami do nogawki listonosza i szarpał. Warczał przy tym. Dopiero interwencja dziadka, uratowała nogawkę, nic niewinnemu. Od tego zdarzenia, niezbyt chętnie przynosił listy i codzienną prasę. Zostawiał u sąsiadów albo zastawiając się tak na wszelki przypadek rowerem, krzyczał przy furtce – gazety przywiozłem.

Ciocia Halina zaprowadziła mnie na uczelnię, bym mogła złożyć dokumenty. Pojechałyśmy tam kilka razy, wszystko po to, żebym dobrze zapamiętała drogę. Na kilka dni przed rozpoczęciem roku akademickiego, to właśnie ona, poszła ze mną do sklepu z odzieżą i kupiła mi kilka bluzek i dwie spódniczki. Zaopatrzyła mnie również w zeszyty i przybory do pisania. Powiedziała, że nie mogę być gorzej ubrana od innych, a książki kupimy, jak dowiem się, jakie będą potrzebne.
Nie mogłam się nadziwić ile sklepów jest prawie na każdej ulicy, nie to co w Pińczowie.

cdn.


: 26 września 2017, 05:26
autor: Antonella

O! Jest Ponidzie, super :)

Ja robię zapasy, ogóry kiszę, bo domowe najlepsze. "Marmelady" nie wysmażam, owoce drogie, a gotowy produkt tani i smaczny :)


: 26 września 2017, 09:00
autor: jaceksenior

Bliskie spotkanie z naszymi wspomnieniami :) :) :) Podobaś :)


: 26 września 2017, 11:21
autor: elafel

Kochani, dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa. :)
Mam mętlik w głowie, a z drugiej strony, mam pełno drobnych notatek, które nie wykorzystałam w poprzednich częściach opowiadania. No i jestem w kropce, bo nie potrafię się rozstać z Zosią, a z drugiej strony, nie wiem czy pisać dalej?


: 26 września 2017, 15:00
autor: Antonella

Pisać, pisać, będę czytać na pewno, bo lubię Twoje pisanie, szczególnie o Zosi, no i Meli też :)


: 26 września 2017, 19:22
autor: elafel

Mam fankę :) Super uczucie :)


: 26 września 2017, 20:39
autor: Gelsomina
elafel pisze:

do stojacej

literówka.

elafel pisze:

Kolacja byłą pyszna, a nalewka wspaniale rozgrzewa. Miło tu u Pani. Przyjechałam z daleka, zupełnie obca, a tu takie bardzo miłe przyjęcie. Nie spodziewałam się.

  • No to teraz ja zapytam. Czym pani się zajmuje?

literówka w byłą* i chyba brak zaznaczenia dialogu...

elafel pisze:

Przed nami piękny widok na ogród był tłem dalszych opowieści.

Może Przed nami* niepotrzebne?

elafel pisze:

Serduszko mojego braciszka, było słabe i ciągle słabło

To zdanie bym zmieniła, słabe, słabło...

elafel pisze:

interwncja

literówka.

elafel pisze:

nic nie winnemu

niewinnemu*

elafel pisze:

Od tego zdarzenia, niezbyt chętnie przynosił listy i codzienną prasę. Zostawiał u sąsiadów albo zastawiając się tak na wszelki przypadek rowerem, krzyczał przy furtce – gazety przywiozłem.

Trochę bym zmieniła ten zapis...

elafel pisze:

kilka razy, wszystko po to, żebym dobrze zapamiętała drogę. Na kilka dni przed

Tu też.

Podoba mi się i pewnie, że pisz, to nie podlega żadnej dyskusji :thumbup:
Mam zastrzeżenia do wstępu. Przyznam, że pogubiłam się, kto jest kto. :puppyeyes:


: 26 września 2017, 21:01
autor: elafel

Oczywiście za korektę pięknie dziękuję.
Gdy przeczyta się ostatni odcinek, z rozpoznaniem, kto jest kto, nie będzie problemu.


: 26 września 2017, 21:07
autor: Gelsomina

I teraz po wgłębieniu się w tekst nie ma, mówiłam tylko o wstępie:)))


: 26 września 2017, 21:56
autor: elafel

Gelsomino, troszkę zmieniłam. Może teraz lepiej się czyta i jest bardziej oczywiste. Cenię sobie Twoją opinię, więc napisz proszę, czy tak może pozostać. :)


: 26 września 2017, 22:15
autor: Dany

Wydawało mi się, że skończyłaś to opowiadanie, jednak widzę, że nie możesz rozstać się ze swoją bohaterką. No to poczekam i zobaczę, co dalej napiszesz. Idzie Ci nieźle :)


: 26 września 2017, 22:45
autor: elafel

Dziękuję siostra. Cieszą mnie Twoje słowa :)


: 27 września 2017, 08:00
autor: Gelsomina

Według mnie teraz jest ok.
Pozdrawiam i miłego dnia :)


: 27 września 2017, 09:15
autor: Rafał Bardzki

Bardzo ładny, subtelny tekst. Potrafisz zgrabnie opowiadać.


: 27 września 2017, 10:04
autor: echo

Ależ pewnie Elu, że pisz, lubię Twoje opowieści :)

elafel pisze:

- No to teraz ja zapytam. Czym pani się zajmuje? - Spytała gospodyni.

może spytała* małą literą

elafel pisze:

Życie toczy się od wypłaty() do wypłaty, bez różnicy czy lato(,) czy zima.

elafel pisze:

Robiłam zaprawy, a zimą oszczędnie wyciągałam, tak żeby było na długo.

może zapasy*

elafel pisze:

Rodzice jeździli z nim do Szpitala.

szpitala*

elafel pisze:

Pamiętam(,) jak kiedyś przyczepił się zębami do nogawki listonosza i szarpał.

elafel pisze:

Pojechałyśmy tam razem kilka razy, wszystko po to, żebym dobrze zapamiętała drogę.

może bez razem, tym bardziej, że że znów razy

elafel pisze:

Powiedziała, że nie mogę być gorzej ubrana od innych, a książki kupimy(,) jak dowiem się(,) jakie będą potrzebne.


: 27 września 2017, 20:31
autor: elafel
Gelsomina pisze:

Według mnie teraz jest ok.

No, to się dobrze. :)

Rafał Bardzki pisze:

Bardzo ładny, subtelny tekst. Potrafisz zgrabnie opowiadać.

Miło mi :)

echo pisze:

Ależ pewnie Elu, że pisz, lubię Twoje opowieści

W takim razie, biorę się do roboty, a za korektę, pięknie dziękuję :)


: 28 września 2017, 15:40
autor: ag

Bo to jakaś kontynuacja? Gdzie znajdę poprzednie ? :)
Fajnie, zgrabnie napisane :)


: 28 września 2017, 21:15
autor: elafel

To jest dalszy ciąg opowiadania "Ponidzie". Dziękuję za zainteresowanie :)


: 23 października 2017, 23:49
autor: Motysia

przeczytałam od a do z.... z czystą przyjemnością:)
pozdrawiam:)


: 24 października 2017, 00:17
autor: elafel

Dziękuję pięknie za czytanie.
Motysiu, miło mi. :)