Pierwszy rok na uczelni, minął bez poprawek. Byłam dumna i bardzo, bardzo szczęśliwa. Wiedziałam dobrze, że gdyby nie Iwonka, byłoby inaczej, dlatego pielęgnowałam naszą znajomość. Drugi rok, był o wiele trudniejszy, ale obiecałyśmy sobie, że się nie poddamy. Coraz więcej czasu spędzałyśmy razem. Antoś tak pokochał moją koleżankę, że gdy wracałam sama do domu, pytał – Gdzie Ika? – Nazwał ją po swojemu, a wszystkim domownikom to zdrobnienie od razu przypadło do gustu. Zaczęliśmy do Iwonki zwracać się Ika, a ona nie miała nic przeciwko temu.
Pewnego listopadowego dnia, poszłyśmy na rynek, żeby zobaczyć odsłonięcie pomnika Adama Mickiewicza, który został postawiony w setną rocznicę śmierci wieszcza, bądź co bądź, to nie byle jakie wydarzenie i nie można go przegapić. Niestety, gdy wracałyśmy, poślizgnęłam się i upadłam tak nieszczęśliwie, że złamałam nogę. Przez ten fakt, nie chodziłam na zajęcia, a najgorsze, że nie mogłam pojechać do Nowej Huty, na premierę wodewilu "Krakowiacy i górale". Zaproszenie przysłała mi Jadzia, która na dobre zadomowiła się w Nowej Hucie. W ostatnim liście pisała, że ma dla mnie wielką niespodziankę.
Zaproszenie dałam Iwonce, dołączyłam list, na którym był adres Jadzi i poprosiłam, by mnie zastąpiła. Po powrocie przyjaciółka powiedziała, że została bardzo dobrze przyjęta, ponieważ oprócz Jadzi, towarzyszył jej bardzo miły Paweł, który ani na moment nie pozwolił, żeby się nudziła. Wtedy pomyślałam sobie, że to pewnie, ta wielka niespodzianka.
Właśnie tego dnia podjęłam decyzję, że opowiem Iwonie o Staszku i o Pawle. Pamiętam, że była to niedziela i cały dzień spędziłyśmy razem. Pamiętam też, że, jak jej opowiadałam, to siedziała prawie bez ruchu, ręką podpierała brodę i tylko z mimiki twarzy, można było wywnioskować, że słucha, a nie śpi. Na koniec powiedziałam:
- Bardzo za nimi tęsknię. O Pawła się nie martwię, ponieważ on sobie poradzi, ale boję się o Staszka. Chociaż to duży chłop, to jednak bardzo delikatny, a ja go tak strasznie ranię, nie odpisując na jego listy.
- Jakie listy? - Iwona aż podskoczyła. - Ty dziewczyno nie kombinuj, tylko mi zaraz powiedz, co on tam pisze.
- Pisze, że zajmuje się gospodarstwem, no i, że pisze wiersze. Listów nie dam poczytać, ale wiersze już tak.
- No to dlaczego mu nie odpisujesz?
- To ja pierwsza do niego napisałam. Parę słów z pozdrowieniami i adresem. Teraz jest mi trudniej, bo ja tu mam, jak w niebie, a on tylko harówkę. To co mam mu pisać? Chwalić się, jak mam dobrze? Głupio mi. Zaczynałam wiele razy, nigdy jednak nie dokończyłam.
- Napisz mu, że masz Ikę. Napisz mu, o naszej przyjaźni. Zgoda?
- Zgoda. Obiecuję, że napiszę.
Iwona poszła, a ja jeszcze tego samego dnia, napisałam list do Staszka.
List naprawdę był długi, opisałam w nim wszystkie problemy, jakie mam w tym nowym miejscu, wśród nowych ludzi. Opisałam, jak wygląda nasz dom i mały ogródek, który uprawia ciocia. Pochwaliłam się, że Antoś coraz więcej mówi i, że nazwał moją przyjaciółkę Ika. Napisałam również, że bardzo tęsknię za wszystkimi, a przede wszystkim za rozmowami na naszym kamieniu i zapachem łąk.
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, ale jak to Staszek, zamiast listu, przysłał wiersz.
jest coś co przypomina wspomnienia
wtedy szarość nabiera kolorów
wszystko spada gdzieś pomiędzy
tym co było
w przestrzeń bez horyzontu
druga strona nie istnieje
mijają moje sny
Moje sny też rozminęły się z rzeczywistością. Po raz pierwszy dobrze wiedziałam, co chciał wyrazić w wierszu. Długo płakałam, ponieważ ciągle miałam przed oczami jego twarz. Pomyślałam, że już drugi raz takiej miłości nie doświadczę.
Postanowiłam, że porozmawiam o tym z Iką i ta myśl pozwoliła mi zasnąć.