Ścieżką piaszczystą wśród pól pszenicy
przypadkiem szliśmy naprzeciw siebie
w dzień biały aż zapłonęły nam twarze
spod naszych stóp zrywały się skowronki
Miałaś w oczach błękit bławatków
włosy jaśniejsze nad opalonym czołem
widziałem smukłe nogi pod sukienką
i cień uśmiechu drgający na wargach
Chmury płynęły jak białe wyspy
dzwoniły świerszcze w zbożu
Pan Bóg zmęczony spał w kościele
kiedy mijaliśmy się bez słowa
Chwila się dokonała