Znana to rzecz, że oszustwo powtarzane wielokrotnie, przeradza się w prawdę. Lecz, jak doskonale wiemy, jest to prawda głoszona przez Radio Erewań: niezupełna i rozmydlona. Jest raczej prawdą drugiej świeżości, jakby rzekł Szatan z Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa. A mówiąc językiem Gomułki: ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
Nachalne wciskanie lipy zatyka mózg, broni przed rozsądkiem, sprawia, że przewód łączący czaszkę z analitycznym pomyślunkiem zaczyna nam buksować na wybojach logiki i tak odgrodzeni od zdroworozsądkowych sądów poddajemy się propagandowemu tsunami. Ulegamy, wiemy swoje, wierzymy w ciemno, awansem, bez zastrzeżeń, na wyrost, w byle co i nie mając żadnych obiekcji.
*
Zacietrzewienie, kłamstwa, rany zadawane na oślep, bez opamiętania i zastanowienia, są to charakterystyczne cechy dzisiejszych wypowiedzi. Przyznać trzeba, że przytoczone objawy językowego zdziczenia występują po obu stronach polskiego kabaretu politycznego; niezależnie, skąd te słowa pochodzą, od władz, czy opozycji, są pozbawione kultury, etycznych hamulców i budzą niesmak.
Niewspółmiernie emocjonalne, nafaszerowane złą wolą, głównie stronnicze i złośliwe, rzutują na polityczną sytuację kraju. Także na życie rodzinne nasiąkłe wrogością.
Możemy więc zaobserwować tępe szczucie jednej części narodu na drugą.
*
Bezustanne jątrzenie przynosi już efekty. Już jest tak nagminne, że za niewiele lat przestaniemy toczyć boje o prawdę i damy sobie spokój; powoli zaczynamy skłaniać się w stronę defetyzmu. Wierzyć, iż bez knucia, miotania podejrzeniami i szkalowania czystych, nie potrafimy istnieć; przestajemy tracić z oczu nadrzędny cel.
A choć są to jątrzenia subiektywne i sprzeczne z faktami, to przyznać trzeba, że zamiast zniknąć z pola naszego zainteresowania, staną się wkrótce coraz powszechniejsze. I taka niewesoła perspektywa rysuje się coraz wyraźniej.
*
Kiedyś wielomilionowy zryw naszego społeczeństwa zaowocował obaleniem ustroju. Dzisiaj dokonanie takiego wyczynu wydaje się niemożliwością: wtedy było na za wielu gotowych na strach.
Teraz większości z nas nie chce się buntować. Jest nieczuła na niszczenie kraju i nie reaguje na wydarzenia, które jej nie dotyczą. Woli pochwalać cudze protesty niż protestować razem z odważnymi.
Większość z nas woli prywatnie narzekać na skorumpowane i znepotyzowane realia teraźniejszego ustroju. Czyni to jednak w zaciszu czterech ścian. Z ustami przytulonymi do podłogi. Najchętniej w piwnicy, w popiskującej obecności szczurów.
Wniosek 1
Wolimy uchylać się od oficjalnego sprzeciwu w nadziei, że obecna władza opamięta się bez naszego udziału, spuści z tonu i nie pozwoli na selektywne ubezwłasnowolnienie całego narodu.
Wniosek 2
Pozwalamy sobie uwierzyć w nieuchronność zwycięstwa zżerającego nas demona obskurantyzmu.