Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Czterech z "Gołoborza"

Omówienia dzieł i wydarzeń artystycznych.


Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Z. Antolski
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 6489
Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
Lokalizacja: Kielce
Złotych Pietruch: 1
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 4
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 19
Najciekawsza publicystyka: 6

Czterech z "Gołoborza"

Post autor: Z. Antolski »

W 1938 roku ukazała się w Kielcach ciekawa książka pt. "Gołoborze". Był to debiut młodych poetów, uczniów Liceum im. Stefana Żeromskiego w Kielcach Pokaźny zbiorek ukazał się pod egidą szkolnego pisma „Młodzi Idą”, dofinansowany był ze składek Komietu Rodzicielskiego. W tym pismie drukował też młody Herling-Grudziński.
Autorami wierszy byli: Jerzy Krzeczowski, Józef Michalski, Marian Przeździk i Marian Sołtysiak. Nazwali się „Grupa Świętokrzyska” Sumienny, analizujący wstęp napisał profesor Józef Wroński. Jego tekst kończył się przejmującymi słowami: „Najmłodsi poeci ruszają w świat…”. Kiedy się pomyśli, jakie były dalsze losy autorów, człowieka przejmuje dreszcz zgrozy. Oto rok później wybuchła wojna. Józef Krzeczowski działał w konspiracji, Marian Sołtysiak przyjął pseudonim „Barabasz” i stworzył głośny oddział partyzancki „Wybranieccy”, nazywany także od jego pseudonimu „Barabasze”. Józef Michalski o przydomku Ozga, działał w konspiracji, w lewicowym ruchu chłopskim.
Ciągle mamy białe plamy w naszej regionalnej historii, również dotyczącej pisarzy. Pisze się, ze Józef Morton, pisarz chłopski z Chrobrza, w czasie wojny był w partyzantce. Ale nie wiemy, w jakim ugrupowaniu, pod czyim dowództwem? Dziwne to, zwłaszcza, że byli partyzanci raczej lubili się chwalić, pod czyimi rozkazami służyli.
Na Ponidziu ukrywał się także inny pisarz, rodem z Bielin pod Kielcami, Józef Ozga-Michalski. Przed wkroczeniem Armii Czerwonej zakładał w chłopskiej stodole Powiatową Radę Narodową. Gest czysto propagandowy, o fakcie tym mało kto wszak wiedział. Czy był to jego pomysł, czy mogło się takie wydarzenia odbyć bez wiedzy Armii Czerwonej, która inwigilowała ten teren. Wszak na Kielecczyźnie działała wówczas Brygada Grunwald, Józefa Sobiesiaka, złożona w dużej mierze ze zrzutków.

Nie wiemy też, jak spędził okupację Waldemar Babinicz, głośny po wojnie pisarz Kielecczyzny, długoletni dyrektor Uniwersytetu Ludowego w Rożnicy, opiekun młodych pisarzy, prześladowany w 1968 roku za swoje żydowskie pochodzenie. A przecież podczas okupacji musiał się ukrywać. Wiadomo, są świadkowie, że prowadził tajne nauczanie we wsi Jeziorki. Z jego publicystyki widać, jak bardzo nienawidził sanacyjnych rządów, które lewicowych nauczycieli przenosiły z placówki na placówkę, a za przynależność do KPP – groziło wiezienie. Może warto zebrać jego publicystykę, felietony i artykuły, zebrać w jednym tomie. I dlaczego Leopold Tyrmand w swoim „Dzienniku 1954” twierdził, że spotkał Babinicza podczas wojny w Wilnie, zajętym wówczas przez Sowietów? „Przyjął nas u siebie, poczęstował kawą i ciastem, a w dwa dni potem przyszli enkawudziści i wygruzili Leszka i mnie i kolegę Kretowicza prosto na Łukiszki. (…) Pana Babinicza spotkałem pod tym samym nazwiskiem grubo później w Polsce w Związku Literatów”. (Podaję za książką Mariusza Urbanka „Zły Tyrmand”, wydawnictwo „Słowo”, Warszawa 1992 r.).

Nikt nie weryfikował tych słów Tyrmanda, zresztą nie ma solidnej, dokładnej biografii Babinicza. Wiadomo od świadków, że w czasie wojny pisarz przebywał we wsi Jeziorki w powiecie jędrzejowski i uczył na tajnych kompletach. Ale świadkowie, m. in. pan Ciekalski z Kielc, wówczas jako dziecko chodził na te komplety w Jeziorkach, mówią o późniejszych latach okupacji. Czy w 1941 r. Babinicz był w Wilnie? A jeśli nie, to po co pisał o tym Tyrmand? Dziwna sprawa.
Waldemar Babinicz to postać frapująca, nie wszystko o nim wiadomo. Krążą o nim dziwne opowieści i plotki, świadkowie twierdzą, że kiedy zbliżał się front, przylatywał po niego kukuruźnik (mały samolot sowiecki) i brał go na jakieś konsultacje z Rosjanami.

Po wojnie, czyli po „wyzwoleniu” z rąk hitlerowskiego okupanta, Polska znalazła się pod rządami swoich „wyzwolicieli”. Aż do 1949 roku, kiedy to na Zjeździe Literatów w Szczecinie oficjalnie proklamowano w sztuce socrealizm, w naszym kraju udawano, że będą wolne wybory, że Polska będzie krajem demokratycznym. Bierut chodził na msze do kościoła, a z Londynu przyjechał Stanisław Mikołajczyk.
W Kielcach powstał Klub Literacki, którego prezesem został Józef Michalski. W międzyczasie dołożył sobie do nazwiska przydomek „Ozga”. Z jego poręki pracował w Kielcach Jerzy Krzeczowski. Jak sam pisze we wspomnieniach zajmował się „odzyskiwaniem” podworskich bibliotek. Książki te leżały na powietrzu na dziedzińcu Muzeum przy Rynku. Trwało mozolne ich spisywanie, w czym uczestniczyła z całym poświęceniem moja profesorka z I LO im. Stefana Żeromskiego – pani Helena Wolny.

Od stycznia 1946 roku Kielecki Klub Literacki wydawał miesięcznik „Cychry”, który upadł z powodu trudności finansowych. Jeszcze nie stosowano państwowych dotacji. Pisze o tym ciekawie Jan Maria Gisges w artykule „Życie kulturalne Kielc po wojnie” zamieszonym w antologii „Pamiętnik Kielecki 1947” wydanym pod redakcją Jana Nowaka Dłużewskiego. Nota bene Nowak Dłużewski zajmował się również „odzyskiwaniem” bibliotek dworskich i był świadkiem zagłady unikatowej na skalę światową biblioteki Aleksandra Wielopolskiego w Chrobrzu.
W trakcie „wyzwalania” żołnierze sowieccy bezcenne inkunabuły wrzucali pod koła swoich ciężarówek, w błoto, aby samochody mogły ruszyć. Pisze Franciszek Starowieyski, że pomagał im w tym Józef Morton, wówczas zarządca pałacu, ale to chyba złośliwa plotka. Zresztą, cóż mógł uczynić Morton wobec sowieckiego sołdata z pepeszą?
Klub Literacki w Kielcach wydawał również książki m.in „Oberek świętokrzyski” Józefa Ozgi-Michalskiego i słynną dziś „Antologię współczesnej liryki świętokrzyskiej”. Jozef Krzeczowski dostał posadę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dostał się na placówkę dyplomatyczną w Kanadzie i tam „jak to mówiono” „wybrał wolność” i pozostał w Kanadzie, gdzie zrobił dużą karierę, we pozytywnym sensie.
Ozga-Michalski ukończył Akademię Nauk Politycznych w Warszawie i rozpoczął długą wspinaczkę po szczeblach PRL-owskiej władzy, aż do członka Rady Państwa. Potem „ ratował” Polskę przed kolejnym „wyzwoleniem” wprowadzając wraz z kolegami a raczej towarzyszami „stan wojenny”.

Marian Sołtysiak wyjechał do Francji (jeszcze było można) i nierozważnie powrócił z tęsknoty za krajem. Tu został w 1949 roku aresztowany jako akowski „faszysta” i przeszedł długą drogę cierpień i tortur. Jak je nazywał we wspomnieniach „z piekła rodem”. Powiem od siebie, znając już historię, że tortury te to były wypróbowane „metody badawcze”, jakie sowieccy towarzysze z NKWD przywieźli w braterskim podarunku dla towarzyszy z UB.
Marian Przeździk został urzędnikiem i wierszy już nie pisał.
Jerzy Korey-Krzeczowski powrócił dosłownie i książkami w latach 80. Marian Sołtysiak pułkownik „Barabasz” nie ma w Kielcach nawet swojej ulicy. Napisał wspomnienia, ale do poezji po „lekcjach tortur” w więzieniach ubeckich, już nie powrócił.

Chłopcy, maturzyści z Liceum im. Mikołaja Reya, poeci z debiutanckiego „Gołoborza”, po wojnie usadowili się we władzach Kielc, podejrzewam że za sprawą Ozgi, który już wówczas wiele znaczył. Po kilku latach wezwano go do „centrali”, gdzie już do prawie samego końca pełnił najwyższe funkcje, choć jakby w drugim szeregu.
Marian Sołtysiak, dowódca oddziału partyzanckiego AK, po więzieniu, wyjeździe do Francji i powrocie, nie mógł się w nowej rzeczywistości odnaleźć. Krzeczowski dzięki pewnemu fortelowi wyjechał za granicę. Przeździk (chłopak z powiatu jędrzejowskiego) pełnił wysokie funkcje urzędnicze w Kielcach. Jażdżyński jako pisarz i redaktor zamieszkał w Łodzi. Ozga w swojej wczesnej publicystyce ostro krytykował II RP, ale to przecież ona dała mu wykształcenie, mimo biednego, chłopskiego pochodzenia i chyba dobre wykształcenie, skoro mógł pełnić najwyższe funkcje.

Dumam czasem nad życiorysami kieleckich poetów ze zbiorku „Gołoborze” – Józefa Ozgi-Michalskiego, Mariana Sołtysiaka „Barabasza”, Jerzego Koreya-Krzeczowskiego, Mariana Przeździka. Ich losy trochę podobne były do losów „skamandrytów”, a byli wszak takimi kieleckimi „skamandrytami”, choć o mniejszej skali talentu niż ci warszawscy.

Ale teraz interesuje mnie Ozga, starszy kolega jakby nie było z Żeromszczaka, którego poznałem u schyłku jego życia, choć mogłem go poznać jeszcze kiedy chodziłem do podstawówki, bo mój ojciec się z nim spotykał jako student kieleckiego Studium Nauczycielskiego (pisał pracę o jego wierszach). Ozga napisał bardzo dużo książek, ale pamiętnika czy wspomnień w nich nie ma, a byłaby to chyba najbardziej rozchwytywana jego książka. Mnie ciekawi, jak Ozga z Gór Świętokrzyskich trafił na Ponidzie, gdzie zaraz po „wyzwoleniu” zakładał Wojewódzką Radę Narodową. Jak się tam znalazł, czyja to była inicjatywa, czyj pomysł? Trochę dziwny w sytuacji, kiedy nie całe województwo było jeszcze w rękach rosyjskich. I kto o tym miał słyszeć, komu to było w tym momencie potrzebne i na rękę? Fakty dokonane? Bardzo to było podobne do zakładania tzw. „rządu lubelskiego”.

W książeczce pt. „Sławne i znane postacie w dziejach Pińczowa” wydanej przez Muzeum Regionalne w tym mieście znalazłem ciekawą informację, że Józef Morton gościł u siebie swego czasu młodego poetę Czesława Miłosza. Miłosz tak wspominał to zdarzenie w książeczce „Zaczynając od moich ulic”: “Druga wycieczka odbyła się latem 1941 roku z okupowanej Warszawy do wsi Chrobrze pod Pińczowem, dokąd zaprosił nas pisarz chłopski Józef Morton, następnie do Krakowa i Krzeszowic, gdzie mieszkał Kazimierz Wyka. (…) Wszystkie lepsze wagony w pociągu były nur fur Deutsche, parę pudeł dla tubylców wypełnionych ludzką masą nie dawało nadziei na miejsca siedzące. W Jędrzejowie bodaj musieliśmy czekać całą noc na połączenie, na wąskotorówkę do Pińczowa. Poczekalnia na stacji była tylko dla Niemców, wskazano nam baraczek kilkanaście metrów za budynkiem stacyjnym. (…) Podobnie było w Chrobrzu ze spaniem w stodole, gdzie dręczyły go [Andrzejewskiego] pchły, ja natomiast spałem jak zarżnięty. Po kilku dniach w Chrobrzu pojechaliśmy do Krakowa, wskutek jakichś komplikacji połączeniowych wysiadając na stacyjce o parę kilometrów od miasta”.

Józef Morton z Chrobrza był już uznaną gwiazdą literatury, niemalże klasykiem PRL, kiedy na początku lat 70. w wydawnictwie "Czytelnik", ukazał się zbiór opowiadań jego siostrzeńca, Andrzeja Pastuszka, pt. „Łowca gołębi”. Bohaterem negatywnym, jednej z anegdot, był zawoalowany Morton, jako skąpiec, dziwak, małoduszny człowiek. Przeczytałem w gazecie lokalnej "Słowo Ludu", że Morton wytoczył Pastuszkowi proces, który wygrał. Pastuszek, wydał chyba jeszcze jedną czy dwie książki, wyjechał do USA. Pisał o nim Janusz Anderman w jednej ze swoich „Fotografii”. W kolejnym wydaniu „Łowcy gołębi” nie ma już opowiadania o starym, skąpym pisarzu z Chrobrza.

Ostatnio zmieniony 09 października 2013, 18:43 przez Z. Antolski, łącznie zmieniany 5 razy.
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19642
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

świadkowie twierdzą, że kiedy zbliżał się front przylatywał po niego kukuruźnik (mały samolot sowiecki) i brał go na jakieś konsultacje z Rosjanami.

- po "front", przecinek.

Po wojnie, czyli po „wyzwoleniu” rąk hitlerowskiego okupanta, Polska znalazła się pod rządami swoich „wyzwolicieli”.

  • czy nie powinno być "z rąk"?

    Aż do 1949 roku, kiedy to na Zjeździe Literatów w Szczecinie oficjalnie proklamowano w sztuce socrealizm, w naszym kraju udawano, że będą wolne wybory, że Polska będzie krajem demokratycznym.

  • po "Szczecinie", przecinek.

W Kielcach powstał Klub Literacki, którego prezesem Józef Michalski.

  • tak "był", ma być w domyśle?

    Jak sam pisze we wspomnieniach zajmował się „odzyskiwaniem” podworskich bibliotek.

  • po "wspomnieniach", przecinek.

    Książki te leżały na powietrzu na dziedzińcu Muzeum przy Rynku.

  • po "powietrzu", przecinek.

    Pisze o tym ciekawie Jan Maria Gisges w artykule „Życie kulturalne Kielc po wojnie” zamieszonym w antologii „Pamiętnik Kielecki 1947” wydanym pod redakcją Jana Nowaka Dłużewskiego.

    - strasznie zagmatwane zrobiło się to zdanie. Wymaga w/g mnie, trzech przecinków.

    Nota bene Nowak Dłużewski zajmował się również „odzyskiwaniem” bibliotek dworskich i był świadkiem zagłady unikatowej na skalę światową biblioteki Aleksandra Wielopolskiego w Chrobrzu.

  • po "Nota bene", przecinek.

    W trakcie „wyzwalania” żołnierze sowieccy bezcenne inkunabuły wrzucali pod koła swoich ciężarówek, w błoto, aby samochody mogły ruszyć

    .

  • po "wyzwolenia", przecinek.

    ...pozostał w Kanadzie, gdzie zrobił dużą karierę, we pozytywnym sensie.

  • "w pozytywnym"

    Krzeczowski dzięki pewnemu fortelowi wyjechał za granicę.

  • po "Krzeczowdki" i po "fortelowi", przecinek, jako wtrącenie.

    W książeczce pt. „Sławne i znane postacie w dziejach Pińczowa” wydanej przez Muzeum Regionalne w tym mieście znalazłem ciekawą informację, że Józef Morton gościł u siebie swego czasu młodego poetę Czesława Miłosza.

  • po "mieście", przecinek

  • po "poetę", przecinek

    Józef Morton z Chrobrza był już uznaną gwiazdą literatury, niemalże klasykiem PRL, kiedy na początku lat 70. w wydawnictwie Czytelnik ukazał się zbiór opowiadań jego siostrzeńca, Andrzeja Pastuszka, pt. „Łowca gołębi”.

  • czy to nazwa wydawnictwa "Czytelnik"?, powinien być cudzysłów.

  • po "Czytelnik", przecinek.

Ostatnio zmieniony 08 października 2013, 17:53 przez Dany, łącznie zmieniany 1 raz.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Z. Antolski
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 6489
Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
Lokalizacja: Kielce
Złotych Pietruch: 1
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 4
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 19
Najciekawsza publicystyka: 6

Post autor: Z. Antolski »

Łomatko, poprawie, ale na razie mnie grypa złapała, kaszel, katar i ból głowy...

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19642
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

To kuruj się odpowiednio.
Zdrowiej :)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19642
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

Poprawki naniesione, zatem przenoszę do działu publicystyki.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

ODPOWIEDZ