Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina

Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24

Kolekcjoner

Omówienia dzieł i wydarzeń artystycznych.


Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naczelna
Emeryt/ka
Posty: 1545
Rejestracja: 02 listopada 2006, 00:37
Lokalizacja: Częstochowa

Kolekcjoner

Post autor: Naczelna »

Zmarły przed czterema laty John Fowles zostawił po sobie kilka znanych na całym świecie powieści, między innymi "Kochanicę Francuza", "Maga" i "Kolekcjonera". Po tę ostatnią sięgnęłam jakiś czas temu, wrażenia towarzyszące lekturze utwierdziły mnie w przekonaniu, że autora można zaliczyć do grona najwybitniejszych powieściopisarzy brytyjskich dwudziestego wieku.

"Kolekcjoner" ("The Collector") jest pierwszą wydaną powieścią Fowlesa; debiut pisarski został na tyle doceniony przez krytyków i czytelników, że po publikacji tej książki mógł porzucić pracę nauczyciela i zająć się wyłącznie pisaniem. Co zadecydowało więc, że książka osiągnęła sukces zarówno literacki, jak i komercyjny? W czym leży niezwykłość utworu, wyróżniającego go spośród innych powstałych we współczesnych mu latach? Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, trzeba bliżej przyjrzeć się samej powieści, zarówno pod kątem jej fabuły, jak i specyficznego sposobu budowania klimatu.

Książka składa się z dwóch części będących relacjami dwojga głównych bohaterów, relacje te zaś dotyczą tych samych kilkunastu tygodni z życia ich obojga. Mamy więc możliwość spojrzenia na te same wydarzenia z innej perspektywy. Co więcej, dzięki temu zabiegowi obie postaci zyskują dodatkowy wymiar: najpierw narratorem jest młody mężczyzna, Fryderyk Clegg, poznajemy więc jego myśli, motywacje kierujące jego postępowaniem oraz to, jak on postrzega Mirandę Grey, drugą z podstawowych postaci w książce. Później zaś pałeczkę przejmuje Miranda, wchodzimy do jej głowy, poznajemy jej emocje i patrzymy na Fryderyka jej oczami - dzięki temu nasza wizja mężczyzny jest pełniejsza, możemy zobaczyć to, czego Fryderyk nie był w stanie zobaczyć w lustrze, a przez to nigdy nie znalazłoby się to w jego opowieści.

Kim są główni bohaterowie? Miranda to młoda, zdolna studentka sztuk pięknych; wykształcona, inteligentna i na swoje nieszczęście piękna. Fryderyk to młody, starszy o kilka lat od Mirandy mężczyzna, kolekcjoner motyli. Wykonuje nudną pracę urzędnika wśród nieżyczliwych mu ludzi i jest obiektem ich kpin i niewybrednych żartów. Przełomowym momentem w jego życiu staje się wygrana na loterii; staje się bardzo bogatym człowiekiem, który może wszystko.

"Przez cały czas nie brałem tego wszystkiego poważnie. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak było. Oczywiście, mówiłem sobie, nigdy tego nie zrobię, to tylko udawanie. Zresztą gdybym nie miał tyle wolnego czasu i tych wszystkich pieniędzy, nie doszłoby nawet do tego udawania. Moim zdaniem wielu ludzi, którzy mogą sprawiać wrażenie szczęśliwych, zrobiłoby to samo co ja albo coś podobnego, gdyby tylko mieli czas i pieniądze. Chodzi mi o to, że ulegliby temu, od czego teraz się odżegnują. "Władza deprawuje", mówił zawsze jeden z moich nauczycieli. A pieniądze to władza."

Co takiego wydarzyło się dzięki nieoczekiwanej wygranej, w jaki sposób losy Mirandy i Fryderyka splotły się na zawsze, nierozerwalnie i ostatecznie? Jak ich wzajemne relacje ewoluowały, aby na koniec ulec całkowitej degradacji? Czy w życiu zwyczajnych, młodych ludzi może nastąpić moment, po którym nic już nie jest - bo nie może być - takie jak przedtem? Książka zawiera w sobie odpowiedzi na te wszystkie pytania.

Wchodząc w zimny świat socjopatycznej osobowości Fryderyka i gorących, sprzecznych emocji Mirandy należy spodziewać się wielu rodzących się refleksji. Jaka tajemnica może kryć się w sympatycznym, młodym człowieku, zmartwionym potrąconym przez niego psem - jaka tajemnica kryje się w spotykanej przez nas osobie, jak dalecy jesteśmy od możliwości zajrzenia w jej duszę i intencje. Czy człowiek może być bogiem i kreować świat - nasz świat - na swój obraz i podobieństwo, jak bardzo możemy stać się zależni od takiego boga. Czy każde zło da się racjonalnie wytłumaczyć jako coś oczywistego, co więcej, jako jedyna możliwa droga wyboru. Czy wszystko można wyjaśnić i usprawiedliwić. Tak czy nie?

Bohater książki ma duszę kolekcjonera motyli - cieszy go skatalogizowane martwe piękno. Książka rodzi refleksję, czy my sami nie jesteśmy okazami, na które bóg czeka, aby w odpowiednim momencie wbić w nas szpilkę.

"Kolekcjoner" John Fowles, tłumaczenie Hanna Pawlikowska - Gannon, Wyd. ZYSK i S-KA, Poznań 1996, str. 268

Naczelna w stanie spoczynku

Marek Ken
Emeryt/ka
Posty: 1200
Rejestracja: 01 marca 2008, 21:31
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Marek Ken »

Czytałem tę recenzję wkrótce po tym, jak ją napisałaś. A więc dość dawno temu. Ale dopiero teraz, w związku z ponowną lekturą (recenzji) postanowiłem zostawić swój ślad. Twoja recenzja jest bardzo piękna, głęboko wnika w istotę i podstawowe elementy materii powieściowej, jest też adekwatna do treści książki, która kiedyś zrobiła na mnie tak duże wrażenie. Ale wcześniej, jeszcze większe emocje wywołał film nakręcony na podstawie powieści Johna Fowlesa. Książkę przeczytałem kilkanaście lat później, a dwa czy trzy lata temu powróciłem do niej.

A co z tym filmem? Otóż rzecz miała miejsce wiele lat temu, w pierwszych latach naszego małżeństwa. Z żoną i małym wówczas synem byliśmy u jej rodziców na niedzielnym obiedzie. Prócz rodziców był oczywiście na miejscu młodszy brat żony, uczęszczający do liceum. Siedzieliśmy wszyscy w gościnnym pokoju i jak zwykle włączony był telewizor. Nie przepadałem za filmami, zwłaszcza oglądanymi jak leci. Chcąc nie chcąc, wzorem reszty rodziny, wypadało patrzeć na szklany ekran. Tego jednak dnia miałem wyjątkowego pecha, biorąc pod uwagę film, który właśnie szedł. Zresztą ja sam początkowo z pewnym zainteresowaniem zacząłem śledzić jego tok. Śledziłem do momentu, gdy napięcie nerwowe osiągnęło taki poziom, że jak oparzony wybiegłem z pokoju gościnnego na korytarz, rzucając na żonę i domowników przekleństwa, co oni mi tu każą oglądać?! Film nosił tytuł „Kolekcjoner” i opowiadał historię uwięzienia przez niebezpiecznego psychopatę pięknej i zdolnej studentki malarstwa. Obsesjonat, na co dzień kolekcjoner rzadkich okazów motyli, chciał, by dziewczyna w jego luksusowym więzieniu, jaki dla niej stworzył, z ofiary przeistoczyła się w podziwiającą go i kochającą towarzyszkę życia. Film tak niezwykle sugestywnie i doskonale obrazował nieme cierpienie uwięzionej dziewczyny, całkowicie skazanej na łaskę nieobliczalnego psychopaty, że nie potrafiłem oddzielić rzeczywistości ekranowej od faktycznie istniejącej i powiedzieć sobie, że to tylko film, ale właśnie na film na ekranie telewizora patrzyłem tak, jakby to była jedyna realna i zarazem okrutna rzeczywistość, w której jestem zanurzony i która dzieje się wraz ze mną teraz.

Ponieważ pamiętałem tytuł filmu „Kolekcjoner” i to, o czym opowiadał, po latach, gdy w witrynie księgarni zobaczyłem ten sam tytuł z motylem na okładce, nie miałem żadnych wątpliwości, że film został nakręcony na podstawie tej właśnie książki. Autorem okazał się głośny pisarz John Fowles. Kupiłem tę książkę i przeczytałem jednym tchem. Okrucieństwo zawarte w powieści poruszyło mnie do głębi, jednak tym razem zdołałem stawić mu czoła. Książkę mam do dziś w swojej domowej bibliotece. Kolorowy motyl z okładki książki, z pięknie rozpostartymi skrzydłami, w tym miejscu gdzie normalnie owad posiada swój tułów, ma miniaturowe ciało nagiej dziewczyny, w dolnej części pleców przyszpilonej dużym gwoździem! do gładkiej powierzchni miękkiej tkaniny. Dziewczyna-motyl to oczywiście Miranda Grey, a kolekcjoner-oprawca to nie kto inny, jak Fryderyk Clegg.

Przeczytałem też głośnego „Maga” Johna Fowlesa. Zresztą Ty gdzieś na portalu również chwaliłaś tę powieść. Wydawało mi się, że to było tu w Recenzjach, a jednak nie widzę tego. Mimo że „Mag”, w porównaniu z „Kolekcjonerem” dość skromnym objętościowo, jest powieścią wielowątkową i mocno rozbudowaną, ja osobiście wyżej cienię właśnie debiut powieściowy Fowlesa.

Waldemar Kubas

Awatar użytkownika
Naczelna
Emeryt/ka
Posty: 1545
Rejestracja: 02 listopada 2006, 00:37
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: Naczelna »

Nie widziałam filmu, może uda mi się znaleźć w internecie do bezpośredniego oglądania, chciałabym porównać go z książką.

Naczelna w stanie spoczynku

Marek Ken
Emeryt/ka
Posty: 1200
Rejestracja: 01 marca 2008, 21:31
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Marek Ken »

Od tamtego czasu nie widziałem więcej tego filmu. Nie wiem nawet, kto był reżyserem. Też bym teraz chętnie obejrzał go w całości.

Waldemar Kubas

Awatar użytkownika
Naczelna
Emeryt/ka
Posty: 1545
Rejestracja: 02 listopada 2006, 00:37
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: Naczelna »

Kolekcjoner (The Collecter), 1965. Reżyseria William Wyler.
Notka o nim jest na Filmwebie.

Naczelna w stanie spoczynku

Marek Ken
Emeryt/ka
Posty: 1200
Rejestracja: 01 marca 2008, 21:31
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Marek Ken »

Cieszę się. Bardzo dziękuję za tę wiadomość.

Waldemar Kubas

ODPOWIEDZ