Film, który chciałabym gorąco tym razem polecić, nie jest nowy - został nakręcony w 2004 roku przez Mike'a Leigh, brytyjskiego reżysera, często poruszającego w swych dziełach trudne społeczne tematy. I nie dlatego polecam film, że w 2005 dostał trzy Oscary (za reżyserię i scenariusz oryginalny dla Mike'a Leigh i dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, Imeldy Staunton), w pełni zasłużone. Film wrył się w moją wyobraźnię i pamięć osobą Very Drake.
Kim jest więc tytułowa bohaterka, że potrafi zapaść w pamięć tak dalece? Nikim szczególnym, chciałoby się powiedzieć. Kobieta w średnim wieku, może nawet troszkę bardziej niż średnim. Miła, pracowita, niezbyt inteligentna, raczej niezamożna. Ma rodzinę, kochającego męża i dwójkę dorosłych już dzieci. Zarabia na życie sprzątając, dba o rodzinę, oprócz tego znajduje jeszcze czas, żeby pomagać innym kobietom. Czy z czegoś, co wymieniłam powyżej, można zrobić zarzut skierowany przeciwko Verze? Czy może być coś niewłaściwego w pracowitości? W dbaniu o rodzinę? W pomaganiu kobietom?
Mistrzostwo tego filmu polega na tym, że nie dostajemy jasnej odpowiedzi. Widz musi odpowiedzieć sam: czy Vera zrobiła coś złego? Czy pomoc człowiekowi, który został ze swoim problemem sam, który nie widzi żadnego rozwiązania swojego problemu (a zauważmy, że rzecz dzieje się w Wielkiej Brytanii w latach powojennych, nie wspólcześnie - współcześnie raczej można byłoby w miejsce UK wstawić Polskę) a pozostawianie problemu do rozwiązania (nomen omen) nie wchodzi w rachubę, czy więc pomoc takiemu człowiekowi to rzecz dobra czy zła? Oczywiście, że dobra, chciałoby się powiedzieć, pomoc człowiekowi jako dobro to oczywistość. Kiedy jednak pod słowo człowiek podstawimy kobieta, odpowiedź (jakąkolwiek) może poprzedzić wahanie.
Film opowiada o dwóch światach: świecie kobiet i świecie mężczyzn. Świat mężczyzn jest prosty: praca, utrzymanie rodziny, czasem jakaś przygodna znajomość, ale bez angażowania się i bez konsekwencji. Świat kobiet jest niczym szkatułka włożona w szkatułkę, którą wkładamy w jeszcze jedną. Praca, dbanie o rodzinę, czasem jakaś przygodna znajomość (albo jedna z wielu nocy z mężęm), a potem płacz, płacz, ból i krew. I tajemnice. Podawane szeptem nazwisko, świstek papieru z adresem. Kto ma pieniądze, ma szczęście - to łączy świat Wielkiej Brytanii sprzed pół wieku z Polską i wieloma innymi miejscami na świecie. Kto nie ma wielu pieniędzy, może cieszyć się tym, że ktokolwiek zechce mu pomóc.
Mike Leigh swoim filmem mówi: try to walk in her shoes. Postaw się na jej miejscu. Spróbuj, widzu, przez chwilę poczuć się jak jedna z tych kobiet - zdesperowana, pozostawiona sama sobie, cierpiąca. I zdecydowana, że zrobi wszystko - dosłownie wszystko - żeby rozwiązać problem po swojemu. Spójrz oczami nie prawników, demagogów, dyskutantów - spróbuj poczuć jak czuła się któraś z tych kobiet. I spróbuj odpowiedzieć, czy Vera Drake pomagając im, zrobiła coś złego.
Największą siła filmu jest mistrzowska rola Imeldy Staunton. Przyzwyczajeni do kobiecych gwiazd ekranu wysokich i szczupłych, mogących konkurować z modelkami, w pełnym makijażu i oczywiscie w wieku najlepiej poniżej czterdziestu lat, w obrazie tym obcujemy z kobietą zupełnie inną - bez makijażu, trochę zaniedbaną, starszą panią w byle jakich ciuchach. Nie epatuje Vera inteligencją, pewnością siebie czy życiowymi ambicjami - łatwo ją przestraszyć, braj jej wzniosłych celów, cieszy się drobiazgami. Ale kamera wyciąga z jej twarzy wszystkie uczucia, jakich tylko może doświadczyć człowiek: kiedy się boi, widać, że strach ten nie muska jej tylko powierzchownie, że siedzi głęboko w niej i paraliżuje ją. Kiedy jest przygnębiona, to jak gdyby zapadała się w siebie. Vera wzrusza, dlatego właśnie tak bardzo zapamiętałam ten film. Tyle filmów, a coraz rzadziej zdarza się na nich płakać. Przy tym filmie można płakać, napięcie towarzyszące przedstawianym scenom jest tak mocne, że łzy wydają się jedynym jego rozładowaniem.
Zastanawiałam się, dlaczego ten film wydaje mi się tak uniwersalny. Chyba dlatego, że można w nim odkryć jedną z prawd o świecie: światem rządzem mężczyźni, kobietami rządzą mężczyźni, kto w świecie mężczyzn pomoże jakiejś kobiecie? Żeby pomóc, trzeba byłoby zrozumieć, móc się utożsamić, a to przecież niełatwe. Znacznie łatwiej jest ustalać reguły niż zastanawiać się, dla kogo one są dobre. Znacznie łatwiej jest rządzić, niż zastanawiać się, czy coś co jest dobre dla mnie, jest także dobre dla innego człowieka. Przepraszam, kobiety.
Warto zobaczyć film. Po to, by odpowiedzieć sobie samej na pytanie: czy Vera Drake zrobiła coś złego? I zachęcam, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie samej/samemu, mimo że są tysiące ludzi, którzy chcieliby odpowiedzieć na to pytanie za nas w naszym imieniu.
tytuł: Vera Drake
reżyseria: Mike Leigh
produkcja: Wielka Brytania, Francja, Nowa Zelandia, 2004
scenariusz: Mike Leigh
występują: Imelda Staunton, Richard Graham
muzyka: Andrew Dickson