Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Pożary i inne stany świadomości

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Pożary i inne stany świadomości

Post autor: bodek »

Mój pierwszy raz.
Gdy weszli, sączyłem wieczorną herbatę, szumni, wymuskani, w kolorowych rurkach. Zamówili barwne drinki o dziwnych nazwach. Szukali rozrywki i chyba zaczepki.

  • Hej stary, opowiedz jakąś historię - zarechotali.
  • Najlepiej konkrety o swoim pierwszym razie - dodali.
    Rozglądam się jako jedyny pięćdziesięcioletni, który jak węgiel niedługo wróci pod ziemię.
  • Jeśli chcecie to tylko na własną odpowiedzialność - uprzedziłem i zacząłem wspomnienia.

Gorącą letnią nocą wślizgnąłem się przez okno. Na śluzie z pierwszego dojechałem do drzwi. Tam czekał drugi, był olbrzymi niczym góra, po zderzeniu detonował mazią DNA. Ociekałem nim, występując już w trzech osobach, co do płci musieliśmy poczekać na łapiducha. Na klatce schodowej szybko zrzuciłem ciuchy i w samych slipach pognałem na parter. Zamiast rechotu usłyszałem rzyganie.

  • Co ty dziadek, nekromantą jakimś jesteś czy co - dukali w przerwach międzypawiowych.
  • Nekrofilem, jeśli już bezmózgowcu - rzuciłem krótko.
  • Ale nie synku, jestem tylko strażakiem, a ty nie sprecyzowałeś prośby - spuentowałem rozmowę.

Palenie szkodzi a nawet zabija.
Drzwi nie zdążyły się zamknąć za szpanerami w rurkach, gdy ukazała się w nich wąsata gęba uchachanego Dzikusa.

  • Siemka Schizollku, co oni tak nóżkami przebierają, chyba nie składałeś im obietnic karalnych? - zapytał.
  • Nie chciałem im przefasonować buziaczków ani skopać wychudzonych tyłków cieniasów, uraczyłem tylko relacją z mojej pierwszej akcji, zwieńczonej rozkładaniem się zwłok - wyjaśniłem Krzysztofowi.
  • A czy pamiętasz ten pożar na Grenady? - spytałem kumpla.
    Wchodziliśmy przez okno na wysięgniku, czarno od dymu, nic nie widać przez szybę. Zeskoczyłem z parapetu i tylko mlaśnięcie. Patrzę, a ja stoję w jamie brzusznej kolesia. Był już mahoniowy i odjechany na cacy. Ale wrażenie zostało na długo. Wszystko przez to, że wrócił do domu pijany, zachciało mu się palić papierosy w łóżku. Pościel, tapicerka pianka z materaca. Nie miał szans z toksycznym śmieciem.
  • Sztachnął się dogłębnie i żarliwie - westchnąłem i przypomniałem sobie, że to już Trzynasta Rocznica jak sam rzuciłem palenie.

Zamiast grzybów zbierali klepsydry.

  • Nie macie poszanowania dla życia i godności śmierci! - zaszczebiotały matrony o rubensowskich kształtach. Odstawiły kremówki, poprawiły mohery.
  • Nasza noga więcej w tej spelunie nie postanie! - aż spąsowiały od nadmiaru wrażeń.
  • A pamiętają panie maj osiemdziesiąt siedem w lesie Kabackim? - rzuciłem im w plecy pytaniem.
    Gdy kapitan samolotu zgłosił awaryjne podejście, wiedząc że nie doleci, zrzucił paliwo na krzaki. Minął bloki pełne ludzi. Postawił na całun zieleni. A śmierć wyglądała zza każdego drzewa. Wyjechały wtedy czterdzieści cztery sekcje straży.
    Nie mieliśmy szansy nikogo uratować. Na futurystycznej scenie lasu pełnej porozrzucanych, nienaturalnie napuchniętych ciał z czerwonymi girlandami wnętrzności na gałęziach. Tylko czemu ten Troll biegnie z czyimś urwanym ramieniem, zdejmując z martwej dłoni pierścionki i złotą bransoletkę. A za nim pełno skrzatów z walizkami na kółkach; ci wszyscy którzy zamiast grzybów zbierali przyszłe klepsydry. To właśnie wtedy założyłem Towarzystwo Zrytych Beretów.

Jak wariat z wariatem.

Najczęściej byli to źle zdiagnozowani ludzie. Odstawieni od psychotropów. Za wcześnie zwolnieni do domów.
Zajeżdżaliśmy bez sygnałów dźwiękowych. Trzech rozstawiało poduszkę skokochronu, dwóch taszczyło sprzęt wysokościowy, dwa piętra wyżej lub na dach budynku. Zaczynała się karuzela obserwacyjna. Negocjator przy drzwiach, przez okno lecą: ziemniaki radio i telewizor. Czekamy na sygnał od dowódcy. Szelki uprzęży z linką na zatrzaśniku. Odbijamy się od ściany i w dół, prosto do mieszkania chorego. Gdy pewnego dnia skończył się fart i, obezwładniając znerwicowanego przedwcześnie wyluzowałem, dostałem patelnią od żony klienta. Oni też łączą się w pary. W raportach pisaliśmy: niestabilni emocjonalnie.

Nieziemskie istoty w bieli

Poczułem kojący chłód na czole, karku, piersiach. Z trudem otwierałem oczy, a oślepiający blask zamykał mi je z powrotem. Gdy się ocknąłem, pochylał się nade mną biały uniform, zakończony długimi nogami. Spod czepka wypływała burza blond loków.

  • Wracasz do żywych!- zaszczebiotała słodko, pochylając nade mną obfity dekolt.
  • Koledzy mówili, że kozak z ciebie! Ale musisz odpocząć, kurować się.
    Słodycz jej głosu działała przeciwbólowo.
  • Zanim pomyślimy o spacerku w ogródku, minie trochę czasu - nie dała mi wstać, choć próbowałem.
  • Na razie mogę ci poczytać gazetę; o tym, co piszą o tobie - usiadła zakładając nogę na nogę, skupiając mój wzrok.

Bogusław O. wyniósł z pożaru Marzenę H. potem jej syna Łukasza H., potem nie bacząc na rozprzestrzeniający się pożar, wrócił do mieszkania sprawdzić, czy nikogo więcej nie ma. Przepalony strop zawalił się przysypując strażaka. Szybka akcja ratownicza pozwoliła wydobyć go z rumowiska. Przewieziony w ciężkim stanie do szpitala MSWiA, lekarze przekazali, że rokowania są dobre.
Gdy przywieźli mnie za czwartym razem - śmiała się, że mam na nią abonament .

Rekonwalescencja na kresach.

  • Czas odpocząć od stresu i ognia. Mógłbyś też zawieść Trociniakom sprzęt, przeszkolić z nowych technik gaszenia- powiedział komendant na odprawie.
    Wyjechało nas czterech weteranów. Psychicznie zjechani na maxa strażacy. Mówią o nas: z niejednego pieca chleb jedli i z wielu pożarów uratowali tyłki, własne i nie tylko.

Zajechaliśmy późnym wieczorem. Zabrakło nam fajek więc wstąpiliśmy do baru. Przy zadymionym bufecie można było powiesić siekierę, a nawet brony z czwórką koni. W mundurach moro rzucaliśmy się w oczy.
Byliśmy obcy, wszyscy nas obserwowali. Już wychodziliśmy, gdy poczułem dłoń wciskającą mnie w ziemię jak kafar.

  • A wy malcziki, to kto, zabłądzili wy a? śpiewne zapytanie olbrzyma stojącego za mną zabrzmiało złowrogo.

Druga ręka została mi podetknięta pod nos. Musztardówka wypełniona po brzegi aromatycznym napojem, powalającym w locie komary, wyglądała jak naparstek pomiędzy pętami kiełbasy.

  • No ma, piji za moje zdarowie! - brodata twarz przemówiła tubalnym głosem
  • Chyba że ty ZOMO! - to my pogawarim za stododłu !– dokończył.

Odmawiać raczej nie było sensu, takich toastów było tyle, ilu zakapiorów w barze, więcej grzechów nie pamiętam, bo urwał mi się film.

Z trudem szukałem tętniącej bólem głowy. Pianie koguta zabrzmiało jak ryk bawołu

  • Suszi malenki, oj suszit, a sońce wysokie! - usłyszałem śpiewny kobiecy głos.
  • Czem się strułeś, tym się lecz, drohi junaku – dodała.

W malowanym kubku z gliny był bimber, zapachniało też jajecznicą ze skwarkami i ogórkami małosolnymi z miodem.

  • Gdy Luna schowa się za brzozowy zagajnik, zasadzim się na dzika. Tam, przy kartoflisku - rzucił wychodząc z izby zarośnięty Starik.
  • Tylko weźmiem „ratatata” ze strzechy - doleciało do mnie już z podwórza.

Jakie „ratata”? Jakie dziki? Głowa i tak była obolała, a tu jeszcze takie zagadki. Ale wieczorem ustawiałem rkm Digitariewa w redlinie.

  • Czemu na te dziki się zasadzamy? - zapytałem dziadka.
  • W szkodę wchodzą. Ziemniaki żrą. No i dziczyzna dobra do bimbru - Filozofia dziadka była pradawna i zrozumiała.
  • A czemu te „ratata”? - próbowałem zgłębić wschodnie niuanse rusznikarskie.
  • A bo wiesz synku, tego u nas tyle się walało po wojnie, że szkoda było nie zachować trochę - Dziadek całkiem mnie rozwalił prostotą wypowiedzi.
    Gościnność wschodnich terenów była nieoceniona. Tylko nie wiem, co na to moja wątroba by powiedziała. Ale zaniemówiła po dwóch tygodniach, więc przemilczę ten temat.

Podziemne miasto z czerwoną dynastią w tle

Z uwagi na stan zdrowia, oddelegowany na obiekt stacjonarny wysokiej troski. Lakoniczne zawiadomienie Komisji: z przeniesieniem na pl. Defilad. Zasuszony staruszek z poprzedniej epoki pamiętający jego budowę (podarunku Stalina), został moim mistrzem klucznikiem. Powoli przekazywał mi wiedzę o pałacu. Chodziliśmy po piwnicach PKiN, po tych pod parterem i jeszcze niżej. Nawet zapuszczaliśmy się do lochów. Korytarze pełne niekończących się rumowisk. Niczym duchy przenikaliśmy przez ściany. Tajnymi przejściami skracaliśmy sobie drogę. Byłem na trzydziestym ósmym piętrze. Warszawa u stóp tętniła życiem.
To, co usłyszałem o budowie, zostawię w niepamięci. Jeszcze żyją ci, którym mogłoby to być „nie na rękę”.

Ostatnio zmieniony 07 czerwca 2016, 22:08 przez bodek, łącznie zmieniany 9 razy.
Awatar użytkownika
Z. Antolski
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 6489
Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
Lokalizacja: Kielce
Złotych Pietruch: 1
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 4
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 19
Najciekawsza publicystyka: 6

Post autor: Z. Antolski »

Teraz ma być proza?

No nie wiem, w prozie trzeba wg mnie oczywiście, więcej opisów, dokładniejszych.
A tu masz dużo niedopowiedzeń, zawieszenia, telegraficzny styl, bo pisane było jako wiersz, który znów powinien być zwarty.

Jak to mówią: bądź tu mądry i pisz wiersze :)

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

miała być proza poetycka, ale że jeszcze nie za bardzo wiem jak to jest wersja robocza.

Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Post autor: elafel »

Zdzisław bardzo dobrze prawi. Warto jeszcze popracować.

Interpunkcja też szwankuje. Brakuje bardzo wielu przecinków, zwłaszcza przy wyliczaniu. Np.

bodek pisze:

Poczułem kojący chłód na czole karku piersiach,

.
Powinno być tak : Poczułem kojący chłód na czole, karku, piersiach,

bodek pisze:

Gdy kapitan samolotu zgłosił awaryjne podejście, zrzucił paliwo na krzaki wiedząc że nie doleci minął bloki pełne ludzi postawił na całun zieleni,

Powinno być tak " Gdy kapitan samolotu zgłosił awaryjne podejście, zrzucił paliwo na krzaki, wiedząc, że nie doleci, minął bloki pełne ludzi, postawił na całun zieleni,

Takich przykładów jest więcej. Musisz, jeszcze raz dokładnie przeanalizować.

Ela

Awatar użytkownika
Z. Antolski
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 6489
Rejestracja: 26 stycznia 2013, 10:13
Lokalizacja: Kielce
Złotych Pietruch: 1
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 4
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 19
Najciekawsza publicystyka: 6

Post autor: Z. Antolski »

ale jest w tym tekście dobra energia, ciekawe zdarzenia, opisane zwartym stylem.

Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Post autor: elafel »

Z. Antolski pisze:

ale jest w tym tekście dobra energia, ciekawe zdarzenia, opisane zwartym stylem.

Masz rację, przeczytałam z zaciekawieniem i właśnie dlatego powinien poprawić, bo warto.

Ela

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

ok dzięki, poprawię i dopisze jeszcze parę przygód:)

[ Dodano: 2016-06-03, 22:01 ]
trochę poprawiłem:)

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19638
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

Ciekawie zaczynasz opowiadać.
Nie wiem czy to błąd, czy specjalnie tak nazwałeś: "uchochanego Dzikusa", czy miało być: "ukochanego dzikusa"?
Dlaczego "Schizolku" - dużą literą, jako nazwa?

Proza poetycka – rodzaj prozy, która obejmuje utwory o charakterze refleksyjnym, liryczno-opisowym. Utwory te są bogate w metafory, wyszukane słownictwo oraz są wyraźnie zrytmizowane, nacechowane powtórzeniami, paralelizmami.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

witaj Dany, miało być uchachanego Dzikusa, a Schizoll to była moja ksywka:)

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19638
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Post autor: Dany »

Skoro ma tak być, to ok. Przeniosę do prozy poetyckiej, skoro tak zaszufladkowałeś.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

ok dzięki:)

Awatar użytkownika
Tajfumerang
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 429
Rejestracja: 27 marca 2016, 10:38
Najlepsza proza: 1

Post autor: Tajfumerang »

Ciekawie :thumbup:

Myślę pozytywniej, działam efektywniej.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3564
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

miło mi, pozdrawiam:)

ODPOWIEDZ