Brat robotnik wyszedł na ulice Poznania.
Radio krzyczało: przeciw komu?
Rozum pytał: dlaczego?
Chłopi zachodzili w głowę -
znów brat do brata z karabinem?...
A może teraz będzie lepiej?
Akurat biskup przyjechał do parafii.
Za nim dwóch łowców dźwięków.
Pod marynarkami chowali mechaniczną pamięć.
Może będzie gorzej?
W Poznaniu robotnik zszedł z uśmiechniętego plakatu.
Radio charczało, krztusiło się...
jakby wodę miało w gębie lub krew.