Ćwiczyli właśnie na dziedzińcu przed garażem. Proste rozwinięcia na dwie linie gaśnicze. Nagle na panelu alarmowym wyświetliła się choinka cyfr, megafon zachrypiał.
¬– Uwaga! Cały stan osobowy, wyjazd do awaryjnego lądowania samolotu – w głosie dyspozytora słychać było zdenerwowanie.
Szybko zapakowali dodatkowe ciężkie ubrania żaroodporne. Na włączonych bombach i gwizdkach pognali przez miasto. Przez radio słychać było, że jedzie straż z całego miasta. Na ich miejsce do strażnic wyruszyły sekcje OSP. Straż lotniskowa przekazała im nowe informacje, mieliśmy kierować się na Las Kabacki. Dotarło do nich, że samolot nie doleci nawet na płytę lotniska.
Gdy kapitan zgłosił awarię, myślał, że uda mu się dolecieć. Dotarło do niego, że zamiast tego może uderzyć w wieżowce pełne ludzi, zrzucił więc paliwo w krzaki i próbował usiąść na drzewach.
Dojeżdżając widzieli dym z palącego się wraku i lasu. Szybko dobiegli do płonącej wycinki jaką zrobił samolot. Najpierw były porozrzucane bagaże, potem napuchnięte ciała z oderwanymi kończynami. Wokół na drzewach widać girlandy wnętrzności zmieszane z resztkami ubrań i maszyny. I wtedy zaczął się makabryczny cyrk. Miejsce zapełniło się grzybiarzami a raczej hienami. Bogdan zobaczył gościa, z wyglądu przypominał trolla. Podniósł oderwane ramie i zdejmował z palców pierścionki. Obok jakieś pijane gnomy, zbierały portfele i saszetki czmychając z łupem w krzaki. Dopiero przyjazd batalionu ZOMO, który otoczył cały rejon katastrofy położył kres szabrowi.
Wrócili do koszar w podłych nastrojach. Ich przełożeni w tamtych czasach nie słyszeli o opiece psychologicznej w razie traumatycznych przejść. A oni jak to my, po służbie usiedli w kuchni. Musieli się wygadać. Młody poleciał na metę po zapas wody rozmownej. Tak pokonywali bariery swojego strachu i lęku przed egzystencją w tej koszmarnej rzeczywistości. Po trzecim litrze założyli Towarzystwo Zrytych Beretów. Do tej pory życie pobiera składki za przynależność do niego.
Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24
Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"
Zamiast grzybów zbierali klepsydry
Moderator: Redakcja
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3565
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Zamiast grzybów zbierali klepsydry
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3264
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
Hieny w ludzkiej skórze dotarli na miejsce katastrofy szybciej niż ekipa strażacka.Trzeba być skrajnie zdeprawowanym, żeby się takiego nikczemnego szabru dopuścić. Przygnębiający tekst.
Tadeusz
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3565
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
niestety, gatunek ludzki potrafi być wspaniały ale też nikczemny.
- Dany
- Administrator
- Posty: 19642
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
Na włączonych bombach i gwizdkach pognali przez miasto.
- Nie wiem co to za bomby* i gwizdki*. Światła i sygnał?
Takie nieznane określenia dla niewtajemniczonych, powinieneś pod opowiadaniem wyjaśnić odnośnikiem z gwiazdką.
Dotarło do nich, że samolot nie doleci nawet na płytę lotniska
- uciekła kropka na końcu zdania
Gdy kapitan zgłosił awarię, myślał, że uda mu się dolecieć. Dotarło do niego, że zamiast tego może uderzyć w wieżowce pełne ludzi, zrzucił paliwo w krzaki i próbował usiąść na drzewach.
- po "zrzucił" dodałabym "więc"
Tak pokonywali bariery swojego strachu i lęku przed egzystencja w tej koszmarnej rzeczywistości.
- egzystencją*
Wstrząsająca historia.
Znam podobną: Mąż mojej znajomej pracował w Niemczech i jechał na Wigilię do żony i synka, wioząc prezenty pod choinkę. Dzwonił do żony, że już jest niedaleko.
Wpadł w poślizg, wypadek,zginął na miejscu. Powiadomiona żona, pojechała na miejsce wypadku i stwierdziła, że został dokładnie okradziony, bo nie miał przy sobie nic ani portfela, ani obiecanych prezentów.
Tacy bywają ludzie!
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3565
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
dzięki Dany poprawiłem. pozdrawiam
- Dany
- Administrator
- Posty: 19642
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do Prozy. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3565
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
dzięki Dany, pozdrawiam
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18138
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
Służba, nie drużba. A w takiej trzeba być odpornym. Wstrząsająca historia.
Ela
- bodek
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3565
- Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Srebrnych Pietruch: 1
- Wierszy miesiąca: 11
Re: Zamiast grzybów zbierali klepsydry
dzięki Eluniu, pozdrawiam