Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Pęk

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
dorota_n
Posty: 1
Rejestracja: 02 sierpnia 2021, 19:12
Lokalizacja: Wrocław

Pęk

Post autor: dorota_n »

Wybudzała się ze snu powoli – przede wszystkim za sprawą dziwnego dudnienia z tyłu głowy, które stawało się z każdą chwilą coraz bardziej uciążliwe; była także niezwykła lekkość, jakby jej umysł znajdował się obok niej, a jednocześnie odrętwienie, które sprawiało, że odczuwała każdą część zaspanego jeszcze ciała oddzielnie. Jednak to dudnienie… Dopiero po paru chwilach wpatrywania się w sufit zrozumiała, że uporczywy hałas ze snu to w rzeczywistości pukanie do drzwi.
Wstała szybko, zakręciło jej się w głowie. Nie spojrzała na zegarek – wiedziała, że jest już późno, za oknem panowała bowiem ciemność (a przecież położyła się spać wyjątkowo wcześnie, znów miała migrenę – nie wiedziała nawet, która to już w tym tygodniu).
Podeszła do drzwi chwiejnym krokiem. Bosą stopą przesunęła rozrzucone buty. Przeczesała dłonią rozczochrane we śnie włosy, zdając sobie jednak sprawę z tego, że na niewiele się ten zabieg zda.
Wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi.
− Dzień dobry. Dobry wieczór, tak właściwie. – Zza progu uśmiechał się do niej młody, nieznajomy mężczyzna.
− Dobry wieczór – odpowiedziała automatycznie. – W czym mogę panu pomóc?
− To ja – rzekł podnosząc do góry dłoń w geście powitania.
− Słucham? – Naciągnęła na dłonie rękawy bluzy – z klatki schodowej dolatywało zimne powietrze. Nie miała pojęcia kim jest „Ja”.
− Dzwoniłem do pani rano, ale… a później nagrałem się na sekretarkę. Byłem pewny, że wysłuchała pani moją wiadomość.
Wzruszyła ramionami na jego słowa. Nie mogła przypomnieć sobie, żeby ktoś do niej dzisiaj dzwonił. Z drugiej strony jednak w pracy było zamieszanie, a ona sama walczyła z migreną.
− Więc tak jak mówiłem przez telefon, jestem byłym lokatorem tego mieszkania. – Kiwnął głową w jej kierunku. – Szukam moich kluczy, właściwie to całego pęku.
− Tutaj ich nie ma – wypowiedziała te słowa jeszcze zanim mężczyzna skończył mówić.
− Może są gdzieś, gdzie jeszcze pani nie zaglądała. Nie mieszka tu pani długo, więc…
− A skąd pan to wie? – Ogarnęła ją nagła fala irytacji. Powinna być teraz w łóżku, odsypiając ból głowy i wszystko, co się tego dnia wydarzyło. Tymczasem stała w progu własnego mieszkania i prowadziła tę niedorzeczną rozmowę. Ciemność panująca na korytarzu nie pozwoliła jej dostrzec dokładnie rysów twarzy gościa, jednak usłyszała jak powoli wypuszcza powietrze z płuc.
− Tak jak mówiłem wcześniej, jestem poprzednim lokatorem. Sam wyprowadziłem się zaledwie parę tygodni temu i…
− I dopiero teraz przychodzi pan po swoje klucze?
Na klatce schodowej zapaliło się światło, a z dołu dobiegły ich odgłosy otwieranych i zamykanych drzwi. Miała teraz okazję lepiej przyjrzeć się mężczyźnie. Był to młody człowiek, raczej średniego wzrostu i drobnej budowy. Nie było ani w jego urodzie, ani ubraniu nic szczególnego, co warto byłoby zapamiętać. Oczy, które uparcie się w nią wpatrywały również nie były wyjątkowe, wręcz przeciwnie – kilka dni później, kiedy było już po wszystkim, nie mogła sobie nawet przypomnieć, jaki miały kolor.
− Dopiero teraz zauważyłem ich brak. – Głos miał nad wyraz spokojny; odniosła wrażenie, jakby dobiegał z innego miejsca niż jego gardło. – Gdyby odsłuchała pani moją wiadomość, nie musielibyśmy prowadzić teraz tej dziwnej dyskusji.
Zaśmiała się słysząc te słowa. W całej tej sytuacji jedynie pojawienie się tego człowieka pod jej drzwiami było dziwne.
− Proszę mi wybaczyć, ale nie zamierzam słuchać co według pana powinnam była zrobić, a czego nie. Jest już późno, niech pan przyjdzie jutro, wtedy coś wymyślimy. – Cofnęła się, aby zamknąć drzwi, jednak nieznajomy był szybszy. Zatrzymał je ręką od zewnętrznej strony, uniemożliwiając tym samym zatrzaśnięcie mu ich przed twarzą.
− Musi mnie pani zrozumieć! Naprawdę mi na nich zależy. – Światło na korytarzu zgasło, kiedy mówił. Znów ogarnęła ich ciemność. Potarła dłonią czoło. Przyszła jej nagle do głowy myśl, że wciąż śpi, a cała ta sytuacja to jedynie sen. Zrobiła jednak krok do tyłu i wbrew zdrowemu rozsądkowi wpuściła mężczyznę do mieszkania.
− Bardzo pani dziękuję! – Złożył dłonie w geście podziękowania i przeszedł od razu do kuchni. Poszła za nim. Oparła się plecami o blat przy zlewie. Mężczyzna stał pośrodku.
− Wie pan gdzie w ogóle mogą być te klucze?
− Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia. – Zaśmiał się cicho i rozejrzał się dookoła, jakby zamierzał ujrzeć swoją zgubę na jednym z kuchennych blatów lub nawet na podłodze pod butami. – Pewnie zapodziały się gdzieś w czasie przeprowadzki. Kręciło się tu wtedy mnóstwo ludzi. Pytałem już wszystkich, ale nikt ich nie widział.
− No cóż, ja też nie. Więc jeżeli nie ma tu żadnych schowków, to raczej ich pan tu nie znajdzie. – Za plecami wyczuła palcami zimno jednego z noży.
− Nie, proszę pani, nie ma tutaj żadnych schowków. Nie mam pojęcia, gdzie mogą być, jednak to mieszkanie to moja ostatnia nadzieja. – Bez większego skrępowania patrzył prosto w jej oczy, zupełnie jakby odkrył właśnie wszystkie skrywane przez nią tajemnice.
− Rozumiem… - powiedziała powoli, zaciskając jednocześnie dłoń na rękojeści noża, który w tym momencie wydał jej się nadzwyczajnie lekki. – Naprawdę pana rozumiem, ale obawiam się, że nie będę mogła w żaden sposób pomóc.
Mężczyzna wciąż stał na środku kuchni i uparcie wpatrywał się w nią. Dzieliło ich zaledwie parę kroków. Była w stanie dostrzec jak z każdym oddechem unosi się i opada jego klatka piersiowa.
− Oczywiście – powiedział z lekkim uśmiechem, który zdawał się ciągle mu towarzyszyć. – Czy mogę w takim razie panią prosić o kontakt, gdyby jednak je pani znalazła?
Nie odpowiedziała. Nóż, który do tej pory służył jej do krojenia warzyw, wbił się w pierś mężczyzny z niespodziewaną łatwością. Była gotowa na krew tryskającą na całą kuchnię, jednak z ciała mężczyzny nie wyleciała ani jedna kropla. On sam opadł najpierw na kolana, a dopiero po chwili uderzył całym ciałem o podłogę. Oczy miał zamknięte, a na jego ustach wciąż widniał uśmiech; ze swetra natomiast, niczym jakaś makabryczna ozdoba, wystawał nóż – jedyny dowód tego, że poszukiwacz kluczy po prostu nie żyje.
Poczuła jak migrena uderza ze zdwojoną siłą. Na drżących nogach doszła do sypialni i położyła się na łóżku. Minęła chwila zanim udało jej się całkowicie uspokoić oddech oraz opanować drżenia ciała. Gdy była już w miarę spokojna wysunęła rękę i z wciąż zamkniętymi oczami otworzyła szufladę szafki nocnej. Wyjęła z niej ogromny pęk kluczy, który szybko przytuliła do piersi, niczym najcenniejszy skarb. Teraz nic już jej nie grozi. Może spać.
To, że nie wie jak mężczyzna zdobył jej numer telefonu, dotarło do niej gdy była już na granicy między snem a rzeczywistością. Za późno.
Awatar użytkownika
RebelMac
Posty: 10
Rejestracja: 02 sierpnia 2021, 15:14
Lokalizacja: Bielsko - Biała

Re: Pęk

Post autor: RebelMac »

Napisane nawet sprawnie, choć wdała się "zaimkoza" - jej, mu, ich w nadmiarze. Co do fabuły to zakończenie - owszem - zaskakuje, ale nie wiadomo właściwie dlaczego kobieta zamordowała gościa. Chora psychicznie? Pewnie tak, skoro wiedziała gdzie są klucze. Nie pasuje mi to, a przecież na tym pomyśle zbudowana jest końcowa fabuła. Reasumując - nie jest źle - poprawić warsztat i napisać coś może bardziej wiarygodnego. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Pęk

Post autor: elafel »

Wiem co to ból migrenowy. Wtedy nie myśli się racjonalnie. Tylko dlaczego zamiast oddać klucze źga
ich właściciela. Może te klucze były ze złota albo do schowka z wielkim łupem? Myślę, że raczej nie.
Migrena potrafi być bardzo uciążliwa i pewnie gdy minie, dziewczyna nożem pokroi warzywa, a mężczyzny to zapewne nie będzie, bo nigdy go nie było. Ten zabity mężczyzna, to ból głowy.

Witam na portalu :)

Ela

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Pęk

Post autor: Dany »

Witaj na Piszemy :)
Ciekawie opisane opowiadanie, z dreszczykiem emocji. Można różnie interpretować zachowanie bohaterki. Mnie wydaje się, że to wszystko jest koszmarem sennym, spowodowanym migreną.
Faktycznie masz dużo tych "jej". Niektóre można usunąć bez szkody dla sensu zdania.
Np.
była także niezwykła lekkość, jakby jej umysł znajdował się obok niej,
- "była także niezwykła lekkość, jakby umysł znajdował się obok niej,"
Nóż, który do tej pory służył jej do krojenia warzyw, wbił się w pierś mężczyzny z niespodziewaną łatwością.
To, że nie wie jak mężczyzna zdobył jej numer telefonu,
- tu również można opuścić "jej"

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Pęk

Post autor: Dany »

Autorka nie reaguje na nasze komentarze, widocznie nie chce nic poprawić, a szkoda, warto z nami rozmawiać.
Pozdrawiam :)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

ODPOWIEDZ