Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Moderator: Redakcja

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

***
– Chodź, Kaprys. Spacerek. – Pies spojrzał na mnie nieufnie, zaparł się przednimi łapami i zaczął energicznie kręcić łbem, próbując uwolnić go z obroży. – Wyobraź sobie, że mnie też to wszystko nie odpowiada. Może nawet bardziej niż tobie, więc nie kapryś.

Przerzuciłam legowisko i reklamówkę z rzeczami bestii przez płot i, żeby nie być gołosłowną, poszłam z nią na długi spacer. Oczywiście uzbrojona w woreczki na psie nieczystości. W parku okazało się, że Kaprys ma wielu znajomych i nie chodziło wyłącznie o psy, a o ich właścicieli, którzy dopytywali go, gdzie jest pani Wiesława. Niektórzy ludzie naprawdę są dziwni – kręciłam głową z politowaniem.

– Cześć, Kaprys. Gdzie masz panią?

Kiedy nie odpowiadał, zwracali się z tym samym pytaniem do mnie. Mówiłam im tylko, że pani Wiesława ma pilne sprawy do załatwienia i przez kilka dni Kaprys będzie pod moją opieką. Prawdę mówiąc, zdziwiło mnie, że ma ona tylu znajomych. Przecież mówiła, że jest bardzo samotna.

– Niech pani go spuści ze smyczy. On uwielbia bawić się z moim Kajtkiem – powiedział starszy mężczyzna, wskazując na dużego psa, który stał przy jego nogach i ciężko oddychał. Nie wyglądał na chętnego do zabawy. Nie skomentowałam jednak tego
– Może innym razem. Teraz spieszę się do domu.
– Szkoda. To do jutra.
– Nie wiem, czy jutro tu przyjdę.
– Dlaczego?
– Wie pan, mam wiele zajęć.
– Na spacer z psem zawsze czas się znajdzie. Poza tym piękna pani Wiesława będzie zawiedziona, jeśli Kaprys nie będzie miał codziennej dawki ruchu.

O! Czyżby zamierzał na mnie donosić?

– Proszę się o to nie martwić. Do widzenia – pożegnałam się i szybko odeszłam, choć kundel nie wyglądał na zadowolonego.

Piękna pani Wiesława nieźle mnie wrobiła. Stwierdziłam, że zaraz do niej pójdę i powiem, że zmieniłam zdanie. Po spacerze zaczęłam trzeźwiej myśleć. Nie powiem, fajnie tak pospacerować po parku i oderwać się na chwilę od problemów. Ładnie tutaj. Nagle przypomniałam sobie pobyt u pani Hanny w Inowłodzu, wędrówki po lesie, wieczorne spacery obok zamku, kąpiele rzeczne i krowy. Ech, chciałabym tam znów być. Ciekawe, co u Wojtka? Może znów którąś z wczasowiczek w sobie rozkochał. Uśmiechnęłam się na wspomnienie opowieści pani Hanny. W bardzo dobrym nastroju stanęłam przed furtką sąsiadki i energicznie nacisnęłam dzwonek, a Kaprys zaczął machać ogonem i cichutko skomleć. Cisza. Co jest? Ponowiłam próbę, ale nic to nie dało. Albo nie chciała mnie wpuścić, co było bardzo prawdopodobne, albo gdzieś wyszła. Chcąc nie chcąc, poszłam do domu, ciągnąc za sobą Kaprysa.
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Pies siedział na wycieraczce pod drzwiami wejściowymi i przeciągle wył. Za żadne skarby, czyli smakołyki w kształcie kostek, nie dał się stamtąd przegonić. Zarzuciłam poduszkę na głowę i około piątej zapadłam w drzemkę. Po przebudzeniu wypuściłam psa na podwórko i poszłam pod prysznic, aby zmyć z siebie zmęczenie po nieprzespanej nocy. Później kawa i batonik zbożowy zrobiły resztę; moje samopoczucie uległo zdecydowanej poprawie. Znów spróbowałam skontaktować się z sąsiadką, ale nie dawała znaku życia. Zagoniłam Kaprysa do domu, a nie było to łatwe i lekko zziajana wsiadłam do samochodu. Przeczuwałam, że ten pies da mi jeszcze nieraz w kość. Cóż zrobić? Za głupotę trzeba płacić. Na szczęście to tylko trzy dni.
Pod koniec pracy przypomniałam sobie, że dziś jestem umówiona z mamą. Musiałam to przełożyć. Zupełnie nie miałam ochoty na bieganie po sklepach. Wykończyło mnie ganianie za wściekłym kundlem. Zresztą po wybór sukni ślubnej lepiej wybrać się w sobotę. Będziemy miały więcej czasu. Mama, kiedy w skrócie opowiedziałam jej w co wdepnęłam, była jednak innego zdania i postawiła na swoim. Umówiłyśmy się pod salonem ślubnym na Pietrynie. Stwierdziła, że zawiezie ją tam Lolek, a ja będę miała czas wyprowadzić i nakarmić psa. Poczułam się dziwnie. Czy naprawdę jestem taka bezwolna i zawsze robię wszystko, czego chcą inni? Nie zawsze, ale często, a przynajmniej wczoraj i dziś. Muszę pójść na kurs asertywności. Aż dziw, że kiedyś potrafiłam postawić na swoim.
Pani Wiesława nie kłamała, Kaprys miał rzeczywiście wytrzymały pęcherz. Słyszałam, że takie małe psiaki sikają, gdzie popadnie, ale jak widać ten do nich nie należał. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, wyskoczył na podwórko i zamiast równie szybko załatwić swoje potrzeby, stanął przy płocie i obserwował posesję swojej pani. Nie pomogło cmokanie i gwizdanie. Na wyjście na spacer teraz nie było czasu. Obiecałam mu, że pójdziemy wieczorem, ale chyba nie zrozumiał; tym razem nie dałam rady zapędzić go do domu. Dobrze, że chociaż samochód zostawiłam przed bramą, więc odpychając nogą Kaprysa, wyślizgnęłam się przez furtkę. Niestety ucierpiała na tym nogawka nowych spodni. Przebranie nie wchodziło w grę, ponieważ musiałabym znów stoczyć bój z psem. Niech to szlag!
Mama zadzwoniła do mnie, żebym weszła od razu do salonu, bo ona już jest w środku. Zresztą z Lolkiem. Na co nam ten malarz pokojowy? – pomyślałam niezadowolona.
Kiedy weszłam do sklepu, mama stała na podeście w pięknej, długiej i dopasowanej sukni w kolorze ecru. Wyglądała zabójczo, aż mi zaparło dech w piersiach i poczułam wzruszenie. Dotarło do mnie ze zdwojoną siłą, że mama, moja mama, wychodzi za mąż.

– Nareszcie jesteś, córeczko. Co powiesz o tej? – zapytała, gładząc sukienkę. – Lolek ją wybrał.
– Taka sobie – odpowiedziałam, choć suknia była cudowna, ale ten Lolek wcale a wcale mi się nie podobał.
– Taka sobie?! – zapytali jednocześnie mama, Lolek i sprzedawczyni, patrząc na mnie jakbym postradała zmysły.
– Tak. – Podeszłam do wieszaków, na których pyszniło się mnóstwo sukien i zaczęłam je oglądać. – Może ta? – Wskazałam w końcu na koronkową białą suknię z długim trenem.
– Żartujesz? Ta w ogóle nie pasuje do Wiki – stwierdził Lolek, uśmiechając się krzywo.
– A ty skąd wiesz, co pasuje do mojej mamy? Ile ją znasz? Trzy tygodnie, a ja całe życie. I to mnie prosiła o radę. Mnie.
– Spokojnie, córeczko. Czy ty się dobrze czujesz? Spójrz na tę suknię jeszcze raz. Przecież nie mam dwudziestu lat. Suknia musi być przede wszystkim skromna i elegancka, pasująca do mojego wieku.
– To załóż parciany worek. W nim będziesz na pewno wyglądała bardzo skromnie.
Mama skarciła mnie wzrokiem, a Lolek wybuchnął śmiechem.
– Czego się śmiejesz? – Byłam naprawdę wściekła na tego pajaca. – Uważasz, że nie potrafię doradzić własnej matce? Znam się na modzie.
– Oczywiście. Na pewno potrafisz. – Lolek dusił się od powstrzymywanego śmiechu. – A co stało się z twoimi spodniami. Taka moda?
– Żebyś wiedział. Nie widziałeś nigdy spodni z dziurami?
– Jasne, że widziałem, ale nigdy takich eleganckich jak twoje.
– Dzieci, przestańcie. Zapomnieliście, po co tu przyszliśmy? – zapytała mama i nie czekając na odpowiedź, zwróciła się do ekspedientki:
– Przepraszam za to zamieszanie. Suknia jest wspaniała, ale to pierwsza, którą przymierzyłam, więc nie mam porównania. Muszę się zastanowić.
– Oczywiście. To zrozumiałe. Mam jeszcze kilka fasonów, które powinny się pani spodobać. Pokazać?
– Już nie dziś. Następnym razem.

Zrobiło mi się przykro, że zepsułam mamie radość z przymierzania. Nadal jednak nie mogłam się opanować. Lolek budził we mnie najgorsze instynkty.
– I bardzo dobrze – powiedziałam. – W sobotę będziemy miały dużo czasu. I nikt nie będzie nam przeszkadzał. – Spojrzałam wymownie na Lolka, który puścił do mnie oko. A to gad!

Po wyjściu ze sklepu zaproponowałam mamie, aby pojechała do mnie. Nie zgodziła się, wymawiając zmęczeniem.
– W takim razie cię odwiozę.
– Przecież jest Lolek.
No tak. Poczułam ukłucie zazdrości.
– A sprawdziłaś go alkomatem, nim wsiadłaś do samochodu? – zapytałam ironicznie. – Chociaż bardziej wygląda na naćpanego niż nietrzeźwego.
– Słuchaj, mała – odezwał się Lolek. – Nie przeginaj. Odkąd przyjechałaś, zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak. To było nawet zabawne. Ta twoja zazdrość i w ogóle, ale do czasu.
– Po pierwsze, nie mów do mnie mała – oburzyłam się. – Po drugie, jaka zazdrość?
– Chodź, Wikusiu – ignorując moje pytanie, wziął mamę pod rękę – jedźmy do domu. – Ruszyli w stronę samochodu.
– Zadzwonię później – krzyknęłam za mamą, ale nawet się nie odwróciła.

Stałam jeszcze przez chwilę, patrząc w ich kierunku. Lolek nim wsiadł do auta, spojrzał na mnie i zrobił z dłoni serduszko. Co za drań! Szydzi ze mnie. Dobrze mi tak. Rzeczywiście zachowałam się jak smarkata. Spuściłam głowę i poczłapałam do samochodu.

Kaprys czekał przy furtce, ale kiedy chciałam wejść ostrzegawczo zawarczał, a później zaczął wściekle ujadać. Pięknie. Obraziłam mamę, zrobiłam z siebie idiotkę, a teraz na dokładkę nie wejdę do własnego domu. Nie chciałam sobie wyobrażać, co jeszcze mogło mnie spotkać. Spróbowałam ponownie uchylić furtkę, jednak Kaprys był nieustępliwy, więc błyskawicznie ją zamknęłam. Jeszcze tego brakowało, aby wściekły kundel postawił na nogi całą okolicę. Sąsiedzi mieliby ze mnie niezły ubaw. Na wszelki wypadek odsunęłam się od ogrodzenia. Nie chciałam też, żeby zwiał, bo jak wytłumaczyłabym to jego właścicielce. Zaczęłam myśleć nad rozwiązaniem problemu. Numer do pani Wiesławy miałam co prawda zapisany, ale w notesie, który zostawiłam w domu, więc ratunek z jej strony odpadał. Co robić? – pytałam w duchu. Przecież nie zadzwonię pod sto dwanaście. Co im powiem? Że bestia opanowała moją posesję i że trzeba ją niezwłocznie zastrzelić? W końcu wybrałam numer Mateusza, dobrego kumpla, z którym, jak to sobie dopiero teraz uświadomiłam, nie widziałam się od wieków.

– Olga! – Wyraźnie się ucieszył. – Fajnie, że dzwonisz.
– Słuchaj, musisz mi pomóc. Możesz do mnie przyjechać?
– Teraz nie za bardzo. Za chwilę wychodzimy z Kingą do kina. Może być jutro?
– Nie. Teraz. Tylko na chwilę. Błagam. Chodzi o psa.
– O psa?

Wiedziałam, że Mati uwielbia psy, w ogóle wszystkie zwierzęta. Ma do nich podejście, a one jedzą mu z ręki. On – właściciel dwóch ogromnych kundli, które by za niego oddały życie i vice versa – był moim jedynym ratunkiem.
Opowiedziałam mu pokrótce, o co chodzi. Wybuchnął śmiechem. Nie przerywałam mu, a nawet dołączyłam. Po chwili śmialiśmy się już na całego, jak za licealnych czasów. Ta sytuacja rzeczywiście była zabawna, a byłaby jeszcze zabawniejsza, gdyby dotyczyła kogoś innego. Koniec końców Mati przyjechał razem ze swoją dziewczyną, która, żując gumę, patrzyła na mnie wrogo i pogardliwie. Okej. To też zniosę. Kiedy tylko Mateusz zbliżył się do ogrodzenia, bestia zaczęła merdać ogonem i przekrzywiać wdzięcznie łeb na dźwięk miłych słówek, którymi była obdarzana.

– Dobry, śliczny piesek. Masz tu smakołyk. Tak, dobry piesek, głodny piesek.
Kaprys w mgnieniu oka dopadł do jedzenia, a Mateusz uchylił furtkę i wszedł na posesję. Bestia oblizała się i ruszyła na niego. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, Mati trzymał Kaprysa na rękach, a ten lizał go jak oszalały po całej twarzy.
– Olga! Zobacz, jaki to słodziak. Chodź, pogłaszcz go.
Niechętnie podeszłam i wyciągnęłam rękę, a wtedy pies ostrzegawczo kłapnął zębami. Dobrze, że mam refleks.
– Po prostu nie masz do niego podejścia. Nie lubisz go, a on to czuje.
– Jasne. Możesz go zanieść domu?

Kiedy Mati i Kinga odjechali, pies zaszył się w kącie przedpokoju, a ja poszłam do kuchni, aby napełnić mu miski, których zawartość okazała się nienaruszona. A więc nie jadł nic od wczoraj. Będzie głodny, to przylezie – pomyślałam. Zadzwoniłam do mamy, ale jak mogłam się spodziewać, nie odebrała. Trudno. Spróbuję jutro, a teraz wysłałam jej SMS-a z przeprosinami i dodałam serduszka.

Tym razem przespałam całą noc. Albo miałam tak mocny sen, że nie słyszałam wycia psa, albo on też spał wykończony ostatnimi wydarzeniami. Spojrzałam do misek. Ta z piciem była pusta, ale jedzenia nie tknął. W sumie zaczęło mi go być żal. Tęsknił za panią, biedak. Poza tym, jeśli zdechnie z głodu, pani Wiesława na pewno zemści się w okrutny sposób. Nie mogłam na to pozwolić. Zawołałam psa, naśladując ton głosu Mateusza:
– Kaprys, psinko, chodź tutaj. Dobry, śliczny, milutki piesek. Chodź na jedzonko. – Zaczęłam przy tym cmokać i na przemian cichutko pogwizdywać.
Usłyszałam odgłos pazurków na kafelkach. Przyszedł, ale zatrzymał się w otwartych drzwiach i zerkał na mnie niepewnie, więc zaczęłam kontynuować szczebiotanie. Poskutkowało. Podszedł do miski i zaczął jeść. Dorzuciłam mu jeszcze plasterek szynki do tych jego chrupek. Spojrzał na mnie nieufnie, ale zapach wędliny zrobił swoje. Kaprys spuścił łeb i zaczął przeżuwać.
– Po pracy ugotuję ci kaszkę z mięsem. Nasz Rambo ją uwielbiał. To był bardzo mądry pies. Ty też jesteś mądry. Tak, tak i milutki. Ale spodni i tak ci nie daruję.
Kaprys przybiegł do mnie i usiadł przy nogach, ale kiedy wyciągnęłam rękę, żeby go pogłaskać, zawarczał.
– A jednak nie jesteś milutki, tylko wredny i brzydki – mówiłam nadal słodkim tonem. – Jeszcze tylko dwa dni i się ciebie pozbędę. Wstrętny kundlu. – Kaprys wstał, zamachał ogonem i poszedł pałaszować dalej.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: elafel »

Myślę, że SMS z serduszkami powinien pomóc, czasami się sprawdza.
Przygoda za przygodą, aż ciśnie się na usta, co jeszcze ją spotka.

Ela

Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3262
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: tcz »

Pieskie życie ma Olga z tym Kaprysem. Może w końcu da się ugłaskać. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 2964
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: jaga »

Musi zmienić podejście do pieska, może jej się uda i się zaprzyjaźnią
jaga
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Dany »

A mnie się zdaje, że to potrwa dłużej niż trzy dni.
No i na tych spacerach, może pozna kogoś interesującego?
Chcę cd. Gdzie jest cz. VIII ?

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

Dziękuję wszystkim za komentarze pod moim powieścidłem. Nie spodziewałam się, że będziecie chcieli je czytać, tym bardziej mi miło :)
Jednakże, z małą pomocą, uświadomiłam sobie, że zaśmiecanie Piszemy codziennymi odcinkami jest karygodnym zachowaniem. Przepraszam.
Pozdrawiam czytelników pod tą częścią, bo nie chcę wyciągać poprzednich.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3565
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: bodek »

historia ciekawie się rozwija. poczytałem z przyjemnąścią. pozdro
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

bodek pisze: 10 lipca 2022, 10:21 historia ciekawie się rozwija. poczytałem z przyjemnąścią. pozdro
Dziękuję, Bodziu. Najważniejsze jednak jest, abyś pisał, a na to potrzeba czasu. Zatem nie obrażę się za brak komentarzy.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3565
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: bodek »

Gelso czytam, czasami nie zostawiam śladu ale tyle teraz na głowie. trzeba zaginać czsoprzestrzeń. pozdro :)
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

bodek pisze: 10 lipca 2022, 11:04 Gelso czytam, czasami nie zostawiam śladu ale tyle teraz na głowie. trzeba zaginać czsoprzestrzeń. pozdro :)
O tym właśnie napisałam powyżej, bo wiem, że czas to pieniądz.
Zupełnie się nie przejmuj, tylko pisz swoje.
Pozdrawiam i czekam na kolejne przygody Bogdana. 🙂 Lubię czytać.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 2964
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: jaga »

Masz rację codzienne wstawianie odcinków jest zbyt uciążliwe dla czytelnika.
Który chciałby przeczytać również inną prozę czy też poezję. A wszystkiego nie można ogarnąć
tak z marszu - czas nas ogranicza.
I nie bierz tego za złą domenę z mojej strony – odpisałam na Twój wpis w komentarzu
jaga
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

jaga pisze: 10 lipca 2022, 11:47 Masz rację codzienne wstawianie odcinków jest zbyt uciążliwe dla czytelnika.
Który chciałby przeczytać również inną prozę czy też poezję. A wszystkiego nie można ogarnąć
tak z marszu - czas nas ogranicza.
I nie bierz tego za złą domenę z mojej strony – odpisałam na Twój wpis w komentarzu
Ależ nie biorę :)
Poza tym ten co czyta, wybiera, co chce czytać i wcale nie musi to być mój tekst w jakiejkolwiek postaci. Jeśli nie masz ochoty czytać, nie ma takiego przymusu, nie musisz przecież ogarniać wszystkiego. Chcesz czytać coś innego, co zatem stoi na przeszkodzie? Moim zdaniem nic. Ja na przykład wybieram sobie teksty, a nie lecę od początku do końca z wywieszonym ozorem, choć nie mam na to czasu ani ochoty. ;) Dla mnie to normalne. Oczywiście nie będę już wstawiać. Dziękuję za wysiłek, o który zresztą nie prosiłam ani go nie oczekiwałam. Pozdrawiam niedzielnie :)
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 2964
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: jaga »

A jednak odebrałaś to jako policzek – a ja tylko odpowiedziałam na twoje pytanie
czytanie tekstów nie jest dla mnie wysiłkiem, po to tu jesteśmy.
jaga
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3262
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: tcz »

Gelsi,
Interesujące teksty, takie jak to powieścidło, możesz wstawiać codziennie, i nie będzie to dla mnie uciążliwe, żeby je przeczytać.

Tadeusz

Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: elafel »

No to kiedy VIII część? Poczekam, bo warto.

Ela

Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Dany »

Oczywiście nie będę już wstawiać. Dziękuję za wysiłek, o który zresztą nie prosiłam ani go nie oczekiwałam. Pozdrawiam niedzielnie
Gelsi- nie przejmuj się jednym wpisem, który wzięłaś zbyt dosadnie do siebie. Masz tylu czytelników, że nie możesz narzekać na brak zainteresowania. Jaga też z chęcią czyta, bo jak widać, pomimo ograniczonego czasu, wybiera Twoje powieścidło, odkładając inne utwory na później. Tak "palnęła", żebyś nie wstawiała codziennie, bo ona nie nadąża czytać, a nie żebyś przestała w ogóle wstawiać. To, że ktoś nie nadąża czytać, nie oznacza, że portal jest zaśmiecany. Zaśmiecany jest wtedy, gdy ktoś wstawia po kilka utworów na dzień, a nikt ich nie chce czytać i komentować, a ten ktoś nie przejmuje się tym, tylko wkleja wszystko co ma w szufladzie, oczywiście nie komentując innych.
Gelsomina, wstawiaj i nie obrażaj się, bo nie ma o co. My wszyscy ciekawimy się, co będzie dalej.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Gelsomina »

Dziękuję, Dany. 🙂
Wierz mi, że się nie obraziłam. Może jedynie najpierw zdziwiłam, a później ubawiłam.
Powieścidło wraca do szuflady, ale
wiersze będę od czasu do czasu wstawiać. Pozdrawiam 🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19640
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Dany »

Dlaczego do szuflady? Podrażniłaś nas, zaciekawiłaś, a teraz do szuflady, bo jaga napisała, że nie nadąża czytać? Nie zgadzam się na żadną szufladę!

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4469
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 6

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: Autsajder1303 »

Gelsomino, nie rób nam tego plz. Ja też jestem ciekaw co dalej. Twoje opowiadanie nie powinno lądować w szufladzie, masz wiernych czytelników, którzy czekają na dalszy rozwój wydarzeń poprowadzony Twoim piórem. Nikt Ciebie nie powinien do niczego zmuszać, więc ja też nie będę, ale na ciąg dalszy z niecierpliwością poczekam. Pozdrowienia i uszy do góry :):):)
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3262
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VII)

Post autor: tcz »

Masz babo placek!

Tadeusz

ODPOWIEDZ