Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303
Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga
O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Moderator: Redakcja
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Krótkie streszczenie poprzednich odcinków:
Olgę Zarębską zdradził mąż. Wyszło na jaw, że od dawna miał kochankę, która na dokładkę jest z nim w ciąży. Olga po wyrzuceniu niewiernego małżonka z domu, wyjeżdża do Inowłodza, aby podreperować swoje złamane serce i nadszarpnięte ego. Tam poznaje sympatyczną panią Hanię wynajmującą pokoje turystom, a także gburowatego kowboja Wojciecha, który podrywa kobiety na mleko prosto od krowy. Olga nie zamierza pakować się w nowy związek i nowe kłopoty, a zamiast tego zwiedza Inowłódz i wypoczywa nad Pilicą; odstawia alkohol, którym do tej pory suto się raczyła. Będąc już w Łodzi, dowiaduje się, że jej matka, Wiktoria Szymczak, za trzy tygodnie wychodzi za mąż, za dopiero co poznanego Karola Jagodzińskiego. Olga natychmiast jedzie do mieszkania matki, gdzie zastaje robiącego remont młodego mężczyznę, który przedstawia się jako Karol. Wiktoria mówi do niego zdrobniale - Lolek. Dziewczyna za wszelką cenę nie chce okazać, że jest zaszokowana związkiem matki z młodszym mężczyzną. Nim opadną emocje spowodowane wyjaśnieniami matki, co do narzeczonego, a także jej reakcją na postępek uwielbianego zięcia, Olga zostaje poproszona przez niezwykle upierdliwą sąsiadkę o zajęcie się jej psem, Kaprysem. Pani Wiesława informuje ją, że idzie do szpitala na rutynowy zabieg. Cały pobyt ma trwać góra trzy dni. Dziewczyna, acz niechętnie, jednak godzi się przygarnąć czworonoga. Dzięki psu poznaje miłego starszego pana - Zygmunta. Pobyt pani Wiesławy przedłuża się, a Kaprys przysparza sporo kłopotów. Na dokładkę w salonie sukien ślubnych dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji między matką a córką. Wiktoria czuje się urażona. W międzyczasie Olga spotyka się z adwokatem, aby złożyć pozew rozwodowy. Adwokat proponuje rozwód bez orzekania o winie.
Rozdział IV
Trzy dni minęły bardzo szybko. Lada moment powinna wrócić pani Wiesława. Kaprys trochę się obłaskawił, czyli już na mnie nie warczał, jadł z apetytem, i nie uciekał, kiedy chciałam zagonić go domu. A najważniejsze, że zaczął przejawiać oznaki radości na mój widok, na razie niewielkie, ale zawsze coś. Chodziliśmy na długie spacery i poznałam kilku fajnych ludzi. Najfajniejszy okazał się starszy pan od Kajtka, Zygmunt, choć przy pierwszym spotkaniu nie przypadł mi do gustu. Często z nim rozmawiałam, patrząc na baraszkujące na trawniku psy. Znaczy głównie baraszkował Kaprys. Biegał, jak oszalały, wokół leżącego Kajtka i radośnie go obszczekiwał. Wtedy na chwilę zapominałam o problemach.
W piątek po pracy pojechałam na spotkanie z Jackiem. Czekał na mnie przed restauracją, która kiedyś należała do naszych ulubionych. Patrzył zamyślony gdzieś przed siebie, więc zdążyłam dokładnie mu się przyjrzeć, nim mnie dostrzegł. Musiałam niechętnie przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze – nienaganna sylwetka i modna fryzura. Ubrany był w białą koszulę, na którą narzuconą miał sportową marynarkę w zielono-granatową kratę. Całości dopełniały granatowe jeansy i zamszowe trzewiki w tym samym kolorze. Dobrze, że też się wystroiłam – pomyślałam, poprawiając włosy. Na początku rozmowy udawał wielce obrażonego, jakbym to ja go zdradziła i oszukała. Patrząc na jego naburmuszoną twarz, uświadomiłam sobie, że stał się dla mnie obcym człowiekiem. Dziwne uczucie. Jeszcze tak niedawno byłam pewna, że Jacek jest miłością mojego życia, a teraz... Ech. Krótko i zwięźle wyłożyłam mu, o co chodzi. Zmienił ton i posmutniał.
– Nie chciałem od ciebie odchodzić. Gdybyś mnie nie wyrzuciła...
– Daj spokój. To już przeszłość. Teraz masz nową rodzinę. Zakończmy nasze małżeństwo z klasą.
– Muszę się zastanowić. Porozmawiać z Moniką.
– Nad czym się zastanawiać? Przecież to jest dobry układ. Wolisz orzeczenie o winie i sprawę ciągnącą się wiele miesięcy? Masz na to czas i pieniądze?
– Ale Monika...
– Co Monika? Nie masz już swojego zdania, tylko tańczysz, jak ci zagra? Ma chrapkę na dom, a może na alimenty? Cokolwiek jej nagadałeś, powinieneś to odkręcić, bo i tak nie wygrasz w sądzie. Dobrze o tym wiesz. To jak będzie? Zgadzasz się? – Powoli puszczały mi nerwy.
– Zgadzam – odrzekł niespodziewanie.
– I nie zmienisz zdania?
– Nie.
– W takim razie pozostaje złożyć pozew.
Wróciłam do domu po osiemnastej. Byłam pewna, że pani Wiesława czeka już na mnie z niecierpliwością, ale bardzo się myliłam. Nadal jej nie było. Zaczęłam czuć niepokój i nie chodziło mi o to, że będę musiała dalej mieć pod opieką psa. Martwiłam się po prostu o zdrowie sąsiadki. Zadzwoniłam do niej. Usłyszałam jedynie, że abonent czasowo niedostępny.
– Co się dzieje z twoją panią, psinko? – Kaprys zamerdał ogonem. – Trzy dni minęły, a jej nie ma. Nie tak się umawiałyśmy. – Jeszcze niedawno dziwiłam się, że ludzie zadają psom pytania, a teraz sama to robiłam. Dobrze, że chociaż nie czekałam na odpowiedź.
Mama też nie odbierała. Nieźle zalazłam jej za skórę. SMS-y z serduszkami i kwiatkami nie działały. A może wrócił z podróży służbowej jej Romeo? Nie. Przecież ma wrócić w sobotę – puknęłam się w czoło. Mówiła mi, a ja zupełnie o tym zapomniałam. To dlatego nie chciała iść w ten dzień na zakupy. Ech... Dobrze, że chociaż rozwód zmierza w dobrym kierunku. Pan Krzysztof Fraszka robi, co może, aby jak najszybciej uwolnić mnie z więzów małżeńskich.
– Chodź, Kaprys. Spacerek. Pójdziemy do parku i pobawisz się z Kajtkiem.
Dobrze, że miałam do kogo w ogóle gębę otworzyć. Kiedy pani Wiesława zabierze Kaprysa, zostanę sama jak palec. Postanowiłam, że na weekend umówię się z Kaśką albo z Mateuszem. Oby tylko nie przyszedł z tą swoją naburmuszoną chudą laską. To może jednak zadzwonię do Kaśki i Oliwki. Obie są sympatyczne. Namówię je na babski wieczór. Od kilku miesięcy częstotliwość naszych kontaktów nieco zmalała, więc najwyższy czas to zmienić. Oczywiście nie zamierzałam na razie informować znajomych o rozwodzie. Powiem, kiedy już będzie po wszystkim, ale nie wspomnę, że mąż wymienił mnie na starszy, ale ładniejszy model. O, nie! Poza tym, czy naprawdę ładniejszy? Podeszłam do lustra i zaczęłam się sobie wnikliwie przyglądać.
– Trochę podkreślę rzęsy i będzie super, prawda, Kaprys? – Pies zaszczekał z aprobatą. I o to chodziło. Pora na spacer.
Olgę Zarębską zdradził mąż. Wyszło na jaw, że od dawna miał kochankę, która na dokładkę jest z nim w ciąży. Olga po wyrzuceniu niewiernego małżonka z domu, wyjeżdża do Inowłodza, aby podreperować swoje złamane serce i nadszarpnięte ego. Tam poznaje sympatyczną panią Hanię wynajmującą pokoje turystom, a także gburowatego kowboja Wojciecha, który podrywa kobiety na mleko prosto od krowy. Olga nie zamierza pakować się w nowy związek i nowe kłopoty, a zamiast tego zwiedza Inowłódz i wypoczywa nad Pilicą; odstawia alkohol, którym do tej pory suto się raczyła. Będąc już w Łodzi, dowiaduje się, że jej matka, Wiktoria Szymczak, za trzy tygodnie wychodzi za mąż, za dopiero co poznanego Karola Jagodzińskiego. Olga natychmiast jedzie do mieszkania matki, gdzie zastaje robiącego remont młodego mężczyznę, który przedstawia się jako Karol. Wiktoria mówi do niego zdrobniale - Lolek. Dziewczyna za wszelką cenę nie chce okazać, że jest zaszokowana związkiem matki z młodszym mężczyzną. Nim opadną emocje spowodowane wyjaśnieniami matki, co do narzeczonego, a także jej reakcją na postępek uwielbianego zięcia, Olga zostaje poproszona przez niezwykle upierdliwą sąsiadkę o zajęcie się jej psem, Kaprysem. Pani Wiesława informuje ją, że idzie do szpitala na rutynowy zabieg. Cały pobyt ma trwać góra trzy dni. Dziewczyna, acz niechętnie, jednak godzi się przygarnąć czworonoga. Dzięki psu poznaje miłego starszego pana - Zygmunta. Pobyt pani Wiesławy przedłuża się, a Kaprys przysparza sporo kłopotów. Na dokładkę w salonie sukien ślubnych dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji między matką a córką. Wiktoria czuje się urażona. W międzyczasie Olga spotyka się z adwokatem, aby złożyć pozew rozwodowy. Adwokat proponuje rozwód bez orzekania o winie.
Rozdział IV
Trzy dni minęły bardzo szybko. Lada moment powinna wrócić pani Wiesława. Kaprys trochę się obłaskawił, czyli już na mnie nie warczał, jadł z apetytem, i nie uciekał, kiedy chciałam zagonić go domu. A najważniejsze, że zaczął przejawiać oznaki radości na mój widok, na razie niewielkie, ale zawsze coś. Chodziliśmy na długie spacery i poznałam kilku fajnych ludzi. Najfajniejszy okazał się starszy pan od Kajtka, Zygmunt, choć przy pierwszym spotkaniu nie przypadł mi do gustu. Często z nim rozmawiałam, patrząc na baraszkujące na trawniku psy. Znaczy głównie baraszkował Kaprys. Biegał, jak oszalały, wokół leżącego Kajtka i radośnie go obszczekiwał. Wtedy na chwilę zapominałam o problemach.
W piątek po pracy pojechałam na spotkanie z Jackiem. Czekał na mnie przed restauracją, która kiedyś należała do naszych ulubionych. Patrzył zamyślony gdzieś przed siebie, więc zdążyłam dokładnie mu się przyjrzeć, nim mnie dostrzegł. Musiałam niechętnie przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze – nienaganna sylwetka i modna fryzura. Ubrany był w białą koszulę, na którą narzuconą miał sportową marynarkę w zielono-granatową kratę. Całości dopełniały granatowe jeansy i zamszowe trzewiki w tym samym kolorze. Dobrze, że też się wystroiłam – pomyślałam, poprawiając włosy. Na początku rozmowy udawał wielce obrażonego, jakbym to ja go zdradziła i oszukała. Patrząc na jego naburmuszoną twarz, uświadomiłam sobie, że stał się dla mnie obcym człowiekiem. Dziwne uczucie. Jeszcze tak niedawno byłam pewna, że Jacek jest miłością mojego życia, a teraz... Ech. Krótko i zwięźle wyłożyłam mu, o co chodzi. Zmienił ton i posmutniał.
– Nie chciałem od ciebie odchodzić. Gdybyś mnie nie wyrzuciła...
– Daj spokój. To już przeszłość. Teraz masz nową rodzinę. Zakończmy nasze małżeństwo z klasą.
– Muszę się zastanowić. Porozmawiać z Moniką.
– Nad czym się zastanawiać? Przecież to jest dobry układ. Wolisz orzeczenie o winie i sprawę ciągnącą się wiele miesięcy? Masz na to czas i pieniądze?
– Ale Monika...
– Co Monika? Nie masz już swojego zdania, tylko tańczysz, jak ci zagra? Ma chrapkę na dom, a może na alimenty? Cokolwiek jej nagadałeś, powinieneś to odkręcić, bo i tak nie wygrasz w sądzie. Dobrze o tym wiesz. To jak będzie? Zgadzasz się? – Powoli puszczały mi nerwy.
– Zgadzam – odrzekł niespodziewanie.
– I nie zmienisz zdania?
– Nie.
– W takim razie pozostaje złożyć pozew.
Wróciłam do domu po osiemnastej. Byłam pewna, że pani Wiesława czeka już na mnie z niecierpliwością, ale bardzo się myliłam. Nadal jej nie było. Zaczęłam czuć niepokój i nie chodziło mi o to, że będę musiała dalej mieć pod opieką psa. Martwiłam się po prostu o zdrowie sąsiadki. Zadzwoniłam do niej. Usłyszałam jedynie, że abonent czasowo niedostępny.
– Co się dzieje z twoją panią, psinko? – Kaprys zamerdał ogonem. – Trzy dni minęły, a jej nie ma. Nie tak się umawiałyśmy. – Jeszcze niedawno dziwiłam się, że ludzie zadają psom pytania, a teraz sama to robiłam. Dobrze, że chociaż nie czekałam na odpowiedź.
Mama też nie odbierała. Nieźle zalazłam jej za skórę. SMS-y z serduszkami i kwiatkami nie działały. A może wrócił z podróży służbowej jej Romeo? Nie. Przecież ma wrócić w sobotę – puknęłam się w czoło. Mówiła mi, a ja zupełnie o tym zapomniałam. To dlatego nie chciała iść w ten dzień na zakupy. Ech... Dobrze, że chociaż rozwód zmierza w dobrym kierunku. Pan Krzysztof Fraszka robi, co może, aby jak najszybciej uwolnić mnie z więzów małżeńskich.
– Chodź, Kaprys. Spacerek. Pójdziemy do parku i pobawisz się z Kajtkiem.
Dobrze, że miałam do kogo w ogóle gębę otworzyć. Kiedy pani Wiesława zabierze Kaprysa, zostanę sama jak palec. Postanowiłam, że na weekend umówię się z Kaśką albo z Mateuszem. Oby tylko nie przyszedł z tą swoją naburmuszoną chudą laską. To może jednak zadzwonię do Kaśki i Oliwki. Obie są sympatyczne. Namówię je na babski wieczór. Od kilku miesięcy częstotliwość naszych kontaktów nieco zmalała, więc najwyższy czas to zmienić. Oczywiście nie zamierzałam na razie informować znajomych o rozwodzie. Powiem, kiedy już będzie po wszystkim, ale nie wspomnę, że mąż wymienił mnie na starszy, ale ładniejszy model. O, nie! Poza tym, czy naprawdę ładniejszy? Podeszłam do lustra i zaczęłam się sobie wnikliwie przyglądać.
– Trochę podkreślę rzęsy i będzie super, prawda, Kaprys? – Pies zaszczekał z aprobatą. I o to chodziło. Pora na spacer.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18274
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Jak miło zobaczyć kolejny odcinek perypetii przesympatycznej Oli. Fajnie, że wstawiłaś krótkie streszczenie poprzednich odcinków.
Ela
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Dziękuję, Elu za czytanie. Za wsparcie również.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3048
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
- Najlepsza proza: 1
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Też się cieszę, że wznowiłaś pisanie
Chętnie się dowiem jakie przygody jeszcze czekają bohaterkę powieści
Chętnie się dowiem jakie przygody jeszcze czekają bohaterkę powieści
Ostatnio zmieniony 16 sierpnia 2022, 22:36 przez jaga, łącznie zmieniany 1 raz.
jaga
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Miło mi to czytać, Jago
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19834
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Coś mi się zdaje, że ona na tym rozwodzie bez orzekania winy, wyjdzie jak Zabłocki na mydle.
No i niepokoi mnie przedłużający się w szpitalu pobyt sąsiadki.
No i niepokoi mnie przedłużający się w szpitalu pobyt sąsiadki.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Cieszę się, Dany, z Twoich odczuć, niepokojów. To znaczy, że tekst żyje.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3339
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Wiedziałem, że wstawisz dalszy ciąg. Z przyjemnością przeczytałem kolejny odcinek.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Tadeusz
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Tadeuszu, w takim razie znasz mnie lepiej niż ja sama
A na poważnie, bardzo dziękuję, że czytasz.
A na poważnie, bardzo dziękuję, że czytasz.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- Autsajder1303
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 4524
- Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 2
- Brązowych Pietruch: 2
- Kryształowych Dyń: 2
- Wierszy miesiąca: 7
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
No i jest cd. dobrze, że piszesz dalej, ja nie mam kiedy na chwilę obecną bo w domu bajzel po same łokcie (remont generalny) ale przynajmniej jest co wieczorem poczytać. idę do kolejnej części, chyba widziałem w roboczych.
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
-George Orwell-
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Aut, ja to już mam dawno napisane. Calusieńkie.Autsajder1303 pisze: ↑12 września 2022, 22:22 No i jest cd. dobrze, że piszesz dalej, ja nie mam kiedy na chwilę obecną bo w domu bajzel po same łokcie (remont generalny) ale przynajmniej jest co wieczorem poczytać. idę do kolejnej części, chyba widziałem w roboczych.
Dziękuję za czytanie
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- Dany
- Administrator
- Posty: 19834
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do Prozy, tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
-
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 1564
- Rejestracja: 07 sierpnia 2017, 20:11
- Lokalizacja: Warszawa
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
pomysł ze streszczeniem w punkt gdyż wracam do świata Oli po przerwie.
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5992
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. VIII)
O!
Olga, nie Ola, wraz z autorką to docenia.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz