Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina

Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: Gelsomina »

Nadszedł dzień Wszystkich Świętych. Nie lubiłam tego święta. Mama przyznawała mi rację. Na cmentarz jeździłyśmy kilka razy do roku, ale nie pierwszego listopada czy w Dzień Zaduszny. Wolałyśmy ten czas spędzić w domu, racząc się winem i smakołykami, a także oglądając zdjęcia albo filmy, które tata kręcił z byle okazji. Zawsze nas bawiły. Jacek był zbulwersowany naszym postępowaniem. Nie rozumiał, dlaczego chichoczemy jak wariatki w tak podniosłym dniu.
W tym roku przemogłam się dla Zygmunta. Chciał przede wszystkim złożyć wieniec i zapalić znicze na grobie Doroty; nie był tam od dnia pogrzebu. Miałam obawy, że w nieopłacanym grobie pochowano już kogoś innego i wspomniałam o tym przyjacielowi. Natychmiast zmarkotniał, ale chciał zobaczyć to na własne oczy. Cały czas miał nadzieję, która jednak okazała się płonna.

– Pewnie dziwisz się, dlaczego nigdy jej nie odwiedziłem. Dlaczego nie zadbałem o grób żony – powiedział.
– Myślę, że było to dla ciebie zbyt bolesne. Po śmierci taty nie poszłam na ostatnie pożegnanie. Wolałam go zachować w pamięci żywego. Pogrzeb też był dla mnie traumą. Uczestniczyłam w nim tylko ze względu na mamę.
– Rozumiem, dziecko. Ból po stracie ukochanej osoby nigdy nie mija. Też cierpiałem, ale później doszła nienawiść i to ona najbardziej zawiniła. Nienawiść i wódka. Uwolniłem się od obu. Przebaczyłem Dorocie. Najtrudniej jednak jest wybaczyć sobie.
Nie wiedziałam, jak go pocieszyć, więc milczałam.
– Po śmierci Doroty dużo pomógł mi pewien dobry ksiądz.

Księdzu Bogdanowi o samobójczej śmierci parafianki powiedziała organistka, która mieszkała w tym samym bloku, co państwo Biernacikowie. Bogdan, wstrząśnięty tą opowieścią, natychmiast po odprawieniu mszy poszedł pod wskazany adres. Zastał drzwi otwarte na oścież. Zawołał, ale nikt mu nie odpowiedział, więc zaniepokojony przeżegnał się i przekroczył próg, nadal nawołując gospodarza. Zastał go siedzącego przy stole w kuchni; przed nim stała ledwie napoczęta butelka wódki. Ksiądz usiadł na krześle po przeciwnej stronie stołu i zapytał, czy też może sobie nalać. Zygmunt niemniej zaskoczony niespodziewaną wizytą, jak i pytaniem, tylko wskazał ruchem głowy na szafkę, w której były kieliszki. Bogdan wstał, wziął dwa, po czym je napełnił. Pili w milczeniu, jedynie od czasu do czasu, spoglądając na siebie. W końcu Zygmunt zapytał:

– Po co ksiądz przyszedł?
– Nie było was dawno u mnie, pomyślałem, że warto się przypomnieć.
– Już ksiądz wie.
– O czym?

Zygmunt uderzył z całej siły w stół i krzyknął:

– Nie udawaj.
– I widzisz, co narobiłeś. Wódka się rozlała. I czym teraz ból uśmierzysz?
– Przesłuchali mnie i puścili. Lepiej, żeby zamknęli.
– Za co?
– To przeze mnie się zabiła. Przeze mnie! – krzyknął Zygmunt, nie mogąc powstrzymać łez.
– Opowiedz mi jaka ona była – poprosił Bogdan.


– I opowiedziałem... Wyprawił jej piękny pogrzeb. Później przychodził do mnie jeszcze wiele razy, wódkę czasem pił, ale też delikatnie próbował sprowadzić na dobrą drogę. Nie udało mu się, chociaż lubiłem te nasze rozmowy. Któregoś dnia przyszedł z wiadomością, że przenoszą go do innej parafii, ale obiecał, że nie zapomni, będzie odwiedzać... Wierzę, że dotrzymał słowa, tyle że już mnie tam nie zastał. Pamiętam, że nazywał się Musiałowski, miał rude włosy i bardzo mocną głowę. Chciałbym go jeszcze kiedyś spotkać... – Zygmunt uśmiechnął się. – Chodźmy. Robi się zimno – stwierdził. – Nie chcę, żebyś zmarzła. – Objął mnie ramieniem.

W intencji ojca Zygmunta, Doroty i Beaty zapaliliśmy znicze pod wysokim, drewnianym krzyżem, stojącym na środku cmentarza. Zapytałam przyjaciela, czy wie coś o swoich braciach, ale tylko spuścił głowę, więc nie naciskałam, czując, że to kolejny trudny temat w jego życiu. Może kiedyś zechce mi opowiedzieć. Tymczasem pojechaliśmy na grób taty, a później Wiesławy, gdzie w milczeniu, trzymając się za ręce, długo patrzyliśmy na płonące znicze. Mama pozostała niezłomna. Stwierdziła, że ani w ten, ani w inny dzień nie zamierza odwiedzać grobu zdrajcy. Miałam nadzieję, że kiedyś tacie przebaczy, i Wiesławie też. Ja już to zrobiłam.

Pod koniec listopada mama oznajmiła mi, że się wyprowadza. Byłam całkowicie zaskoczona.

– Najwyższy czas, córeczko. I tak długo siedziałam ci na głowie.
Nie da się ukryć – pomyślałam, a głośno powiedziałam:

– Kiedy? Pomogę ci przewieźć rzeczy. Najpierw pojedźmy posprzątać mieszkanko. Co ty na to?
Byłam naprawdę podekscytowana. Nie ulegało wątpliwości, że kochałam mamę, ale chciałam też odzyskać swoje życie. Zasypiać spokojnie w łóżku, a nie czekać na odgłos klucza w zamku.

– Hm... Muszę ci najpierw coś wyznać. Otóż... Wiesz co? Najpierw zaparzę herbatę, a później usiądziemy i spokojnie porozmawiamy.
– Powiedz mi teraz.
– Cała ty. Zawsze taka niecierpliwa.
– Myślę, że wykazałam się ostatnio wielką cierpliwością, znosząc ze spokojem twoje nocne eskapady. – A jednak nie wytrzymałam.
– Wiedziałam, że w końcu mi to wypomnisz.
– Cóż, niedaleko pada jabłko od jabłoni.
– Ja ci już nie wymawiam zdrady, a wierz mi, że nadal mnie ona boli.

Od razu pożałowałam swoich słów.

– Okej. Przepraszam. A teraz do rzeczy. Miejmy to już za sobą.
– Dobrze. Wracam do Karola.
– Co?! – A tak się zarzekała.
– Tak. Myśl sobie o mnie, co chcesz.
– Moje myślenie nie ma tu nic do rzeczy. To twoje życie. Po prostu zaskoczyłaś mnie i tyle. Byłam pewna, że spotykasz się z Fraszką.
– Spotkaliśmy się parę razy z Krzysztofem, owszem, ale...
– Wiesz co? – przerwałam jej. – Zaparz jednak tej herbaty, a najlepiej melisy. – Wzniosłam oczy do nieba i klapnęłam na sofę. Kaprys natychmiast wskoczył mi na kolana, domagając się pieszczot.
– Dobra psinka, dobra – wyszeptałam.
Kiedy mama wróciła z melisą, zdążyłam nieco uspokoić myśli. Przecież to jej życie. Niech robi, co uważa. Najważniejsze, że już jestem po rozwodzie i nie muszę się bać, że postępowanie mojej mamy mogłoby wpłynąć na bieg sprawy. Zapewne nie każdy adwokat umie całkowicie rozdzielić sprawy prywatne od zawodowych. Na szczęście nie przekonam się, jak to jest w przypadku pana Krzysztofa Fraszki.

– Przepraszam, że cię zdenerwowałam. Wiem, mówiłam, że nigdy, ale serce nie sługa.
– Proszę cię.
– Ale to prawda. Nadal kocham Karola. On mnie też. Wtedy nie myślał logicznie...
– Daruj sobie. To wasze sprawy. Już nic nie musisz mówić.
– Czyli mnie rozumiesz?
– To dla ciebie takie ważne?
– Oczywiście, córuś. Dla Karola też. Chciał, żebym cię delikatnie przygotowała na jego powrót w nasze życie. On cię bardzo lubi.
– Dlaczego tak długo trzymałaś to w tajemnicy?
– Chciałam się upewnić, co do jego uczuć.
– I upewniłaś się?
– Tak.
– W takim razie, kiedy się do niego wprowadzasz?
– Dzisiaj.
– A co z Fraszką?
– Nie pasowaliśmy do siebie i oboje to szybko zauważyliśmy. Nie był zakochany, tylko zauroczony. Nic więcej. Z Karolem też się pogodzili. W końcu ich przyjaźń trwa wiele lat i szkoda by było, żeby taki nic nieznaczący incydent, miał ją przerwać.
– Nic nieznaczący – powiedziałam z ironią. – No pewnie. Kiedy ślub?
– Cieszę się, że o to pytasz. W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Będziesz druhną, córuś.

***

Drużbą, co było oczywiście do przewidzenia, został Lolek. Mama na szczęście zaprosiła Zygmunta, który dzielnie bronił mnie przed końskimi zalotami malarza pokojowego. Dałabym sobie radę sama, ale miło było mieć opiekuna i jednocześnie wspaniałego tancerza. Zygmunt zadziwiał mnie coraz bardziej. Wiedziałam już, że świetnie gotuje, a teraz dowiedziałam się, że równie dobrze tańczy. Powiedział mi później, że to dzięki Dorocie, która uwielbiała taniec i w szczęśliwych latach ich małżeństwa często wyciągała go na prywatki albo dyskoteki.
Niestety mój sympatyczny partner musiał co jakiś czas odpocząć, a wtedy Lolek znowu przypuszczał atak. Nie mogłam mu bez przerwy odmawiać.

– Dobrze się bawisz ze staruszkiem? – zapytał, gdy tańczyliśmy do You're beautiful.
– A ty w swoim towarzystwie?
– Teraz już w twoim. Wychodzę z założenia, żeby nie zabierać drewna do lasu.
– Tylko ciebie stać na takie mądrości.
– Mówiąc o lesie, nie miałem ciebie na myśli. Przecież teraz jesteś moją siostrzyczką. Piękną siostrzyczką – wyszeptał mi wprost do ucha.

Gwałtownie się od niego odsunęłam.

– Ej, mała, uważaj, bo poskarżę się mamusi.
– Nie mów do mnie mała – powiedziałam stanowczo i zostawiłam go na parkiecie.

Wróciłam do Zygmunta, który wyglądał na zmęczonego, więc zdecydowałam, że już na nas czas. Mama oczywiście się sprzeciwiała. Na szczęście Karol stanął po naszej stronie.

***
Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia spędziliśmy we dwójkę, nie licząc psów.

– Wiesz, zostały mi jeszcze cztery dni urlopu za tamten rok. Może w marcu albo kwietniu, jeśli dopisze pogoda, pojedziemy do pani Hanny?
– Zobaczymy. W moim wieku wolę nie planować.
– Znów z wiekiem wyjeżdżasz. W zależności, jak ci pasuje, raz jesteś młody, raz stary. A do wyjazdu na grzyby się zapaliłeś. Już nie pamiętasz?

Zygmunt parsknął śmiechem.

– Zawsze potrafisz mnie rozbawić.
– Pewnie. Od czego mnie masz?
– Cieszę się, że spędzasz ze mną dużo czasu, ale powinnaś więcej wychodzić, garnąć się do młodych.
– Przecież wychodzę. Na przykład w zeszłym tygodniu byłam na kręglach z Mateuszem i jego dziewczyną, a dwa ty...
– To za mało – przerwał mi. – Powinnaś mieć kogoś bliskiego.
– Mam ciebie, mamę, Kaprysa i Kajtka. Mało?
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi.
– Myślisz, że tak łatwo znaleźć faceta. Poza tym dopiero się rozwiodłam, a ty mnie pchasz w nowy związek. Nie za wcześnie?
– A ten Wojciech? Widziałem, że ci się spodobał.
– Żartujesz? Ten gbur i kobieciarz? – Oburzyłam się.
– Mnie się spodobał.
– To na co czekasz? Bierz go sobie. Tyle, że ty wolisz Hanusię, prawda?

Tym razem oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

– Poza tym on kogoś ma – rzuciłam po chwili. – Pani Hania mi powiedziała, ale to tajemnica.
– Nie puszczę pary z ust, bo i komu. – Zygmunt przymrużył oko. – Swoją drogą szkoda, że zajęty, bo robotny z niego chłop, no i... Jak wy to młodzi teraz mówicie... zaraz, zaraz... Aha. Już wiem. Ciacho!
Ostatnio zmieniony 07 listopada 2022, 08:57 przez Gelsomina, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19776
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: Dany »

Zawiłe te sprawy sercowe jej matki, ale na końcu się wyprostowały. Co z domem, który został po pani Wiesławie? No i nie rozumiem, gdzie mieszkała mama po wyprowadzeniu się od Karola? Myślałam, że do mieszkania Olgi, który Loluś malował i go chcieli sprzedać, tylko Olga nie zgodziła się, a tu czytam, że Olga nasłuchiwała, kiedy matka wracała, a przecież Olga mieszka w domu. Chyba, że coś przegapiłam.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: Gelsomina »

Cześć, Dany ☀️
Wstawiłam dwie części, czyli VIII i IX stanowiące jeden rozdział. Zaczęłaś od IX.
Przepraszam za zamieszanie.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18207
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: elafel »

Dobrze, ze Olga ma Zygmunta, a Zygmunt, Olgę. Coraz bardziej ciekawie się robi. Masz pomysły i bardzo dobrze je nam opowiadasz.

Ela

Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3021
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: jaga »

I nie zgadłam, mama jednak pogodziła się z Karolem– i dobrze
Za to Lolek, jakby zabiegał o względy Olgi
Pan Zygmunt okazał się nie tylko przyszywanym dziadkiem Olgi, ale dobrym przyjacielem,
I tutaj jakbym zgadła, Pani Hania upodobała sobie Pana Zygmunta
ciekawe co z tego wyniknie
wciągające powieścidło – brawo
Ostatnio zmieniony 07 listopada 2022, 15:39 przez jaga, łącznie zmieniany 1 raz.
jaga
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: Gelsomina »

Sprawiacie, dziewczyny, że się uśmiecham. Dziękuję 🙂
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18207
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: elafel »

Koniecznie popraw tytuł na XIX

Ela

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: Gelsomina »

elafel pisze: 06 listopada 2022, 22:45 Koniecznie popraw tytuł na XIX
O! Niech to szlag - jak mówi Olga. Nie zauważyłam. Myślałam, że rypnęłam się tylko, pisząc w okienku.
Już naprawione. Dziękuję, Elu 💙
Jestem roztargniona czy coś 😆
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3310
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: tcz »

Akurat zgrywa się czas akcji tej części, z okresem Wszystkich Świętych, który niedawno obchodziliśmy.
Tak jak przewidywałem, mama Olgi pogodziła się z Karolem. :)

Tadeusz

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. IX)

Post autor: Gelsomina »

tcz pisze: 07 listopada 2022, 09:25 Akurat zgrywa się czas akcji tej części, z okresem Wszystkich Świętych, który niedawno obchodziliśmy.
Tak jak przewidywałem, mama Olgi pogodziła się z Karolem. :)
Tadeuszu, też pomyślałam, czytając przed wstawieniem, że się zgrabnie zgrało ze Wszystkimi Świętymi. Może i w Boże Narodzenie da się utrafić 🤭
Przewidziałeś dobrze, ale mam nadzieję, że Cię jeszcze nieraz zaskoczę 😉
Dziękuję.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19776
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: Dany »

Koniec miesiąca, utwór przenoszę do odpowiedniego działu. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam :)

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4498
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 6

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: Autsajder1303 »

Gelsomina pisze: 05 listopada 2022, 13:38 Nadszedł dzień Wszystkich Świętych. Nie lubiłam tego święta. Mama przyznawała mi rację. Na cmentarz jeździłyśmy kilka razy do roku, ale nie pierwszego listopada czy w Dzień Zaduszny. Wolałyśmy ten czas spędzić w domu, racząc się winem i smakołykami, a także oglądając zdjęcia albo filmy, które tata kręcił z byle okazji. Zawsze nas bawiły. Jacek był zbulwersowany naszym postępowaniem. Nie rozumiał, dlaczego chichoczemy jak wariatki w tak podniosłym dniu.
Lubię zaduszki, chociaż rozumiem i szanuję takie podejścje.


quote=Gelsomina post_id=186986 time=1667651925 user_id=7848] – To za mało – przerwał mi. – Powinnaś mieć kogoś bliskiego.
– Mam ciebie, mamę, Kaprysa i Kajtka. Mało?
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi.
– Myślisz, że tak łatwo znaleźć faceta. Poza tym dopiero się rozwiodłam, a ty mnie pchasz w nowy związek. Nie za wcześnie? [/quote] ludziom się wydaje, że to hop siup i po sprawie. A wcale tak nie jest. Idę do kolejnej części.
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4498
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 6

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: Autsajder1303 »

Gelsomina pisze: 05 listopada 2022, 13:38 Nadszedł dzień Wszystkich Świętych. Nie lubiłam tego święta. Mama przyznawała mi rację. Na cmentarz jeździłyśmy kilka razy do roku, ale nie pierwszego listopada czy w Dzień Zaduszny. Wolałyśmy ten czas spędzić w domu, racząc się winem i smakołykami, a także oglądając zdjęcia albo filmy, które tata kręcił z byle okazji. Zawsze nas bawiły. Jacek był zbulwersowany naszym postępowaniem. Nie rozumiał, dlaczego chichoczemy jak wariatki w tak podniosłym dniu.
Lubię zaduszki, chociaż rozumiem i szanuję takie podejścje.

Gelsomina pisze: 05 listopada 2022, 13:38 – To za mało – przerwał mi. – Powinnaś mieć kogoś bliskiego.
– Mam ciebie, mamę, Kaprysa i Kajtka. Mało?
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi.
– Myślisz, że tak łatwo znaleźć faceta. Poza tym dopiero się rozwiodłam, a ty mnie pchasz w nowy związek. Nie za wcześnie?
ludziom się wydaje, że to hop siup i po sprawie. A wcale tak nie jest. Idę do kolejnej części.
Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5960
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Re: O jeden zwariowany dzień za mało (powieścidło cz. XIX)

Post autor: Gelsomina »

Z pewnych względów nie lubię, ale celebruję.
Natomiast co do hop siup, to jasne, że nie jest, jednakże niektórym trudno to zrozumieć.
Dziękuję, Aut za Twój czas 🤗🍀
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.

Marek Aureliusz
ODPOWIEDZ