Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina
Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24
Marysia IX
Moderator: Redakcja
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18262
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Marysia IX
Rozdział II
Pani Zofia wyszła na podwórko, podeszła do studni i kręcąc kołowrotkiem, by nabrać wody, zawołała:
- Stachu, trza po Maciejowom!
Mężczyzna wybiegł z obory, wbił widły w ziemię i pobiegł. Jednocześnie ze stodoły wyszedł Samek.
- Co się dzieje?
- Nic, wielgiego, bydziesz ociec. Dużo wody trzebno ugrzać. Możesz przynieś jeszczy ze dwa wiadra. Potem idź do swojej roboty, jak bydzie czas, to byde wołać. Tero nic tu po tobie.
Kobiety pomagały rodzącej, pan Franek i Staszek nerwowo krzątali się w obejściu, tylko Samek, siedział na progu chaty i obgryzał paznokcie.
- Hej chłopie, zajmij sie robotom, czas szybciej minie, a kobiety bydom wołać. Weż zgrzebło i konia wyczyść. No, nic tu po tobie – radził gospodarz.
Samek, nie słuchał, tylko siedział nadal. Dopiero usunął się, gdy wyszła pani Zofia, z miską pełną wody wymieszanej z krwią i prawieby go oblała.
- Urodziła. Masz syna.
- Mogę zobaczyć?
- Jak Maciejowa se póńdzie, to dopiro wtedy. Przynieś wody.
Mężczyzna przyniósł wodę, postawił w kuchni i przez chwilę przystanął pod drzwiami pokoju, gdzie odbywał się poród. Wprawdzie dochodziły jakieś odgłosy stukania i pojedyncze słowa, jednak i tak nie rozumiał, o czym mówią. Jedyny odgłos, który był wyraźny, to płacz dziecka. Nagle otworzyły się drzwi, w których stanęła pani Zofia trzymająca miskę z zakrwawioną wodą.
- Co tu robisz?
- Przyniosłem wodę.
- To wlij do gara na kuchni, musi być ciepło. Maluch umyty, jeszczy Marysie trza dobrze umyć.
- To kiedy mogę zobaczyć?
- Jeszczyk nie – powiedziała, wylewając zawartość miski, na podwórko. – Zawołom, co taki niecierpliwy. Zawołom, niech idzie do swojej roboty, tu ni ma co czekać. Zawołom, zawołom – uspakajała.
Tym razem posłuchał, poszedł do obory. Podając krowie garść siana mówił do niej: - Masz, jedz. Marysia, urodziła chłopczyka. Musisz mieć dużo mleka, teraz nas będzie więcej.
Do obory wszedł pan Franek i zawołał: - Samek, Staszek, matka godo, co możemy iść zobaczyć nowygo domownika, ino mamy rynce umyć.
- No wreszcie, bo temu to już całkiem od tegu czekanio odbiło. Do Mucki godo – śmiemiąc się, powiedział Staszek.
Pierwszy z obory wybiegł Samek, nabrał wody ze studni i już po chwili wszyscy mężczyźni myli ręce i twarz. Pośpiesznie poszli do domu. W progu zdjęli brudne buty i wierzchnie ubranie, które powiesili w sieni. Wchodząc do pokoju, prawie chórem powiedzieli: Szczęść Boże.
– Bóg zapłać – odpowiedziały kobiety. Marysia siedziała oparta o poduszki, przytulając do piersi dziecko.
- Nie wiem do kogo podobny, ale oczy ma twoje – powiedziała Marysia. – Możesz go potrzymać.
Wpierw podszedł pan Franek. Odebrał z rąk Marysi dziecko zawinięte w kocyk, przez chwilę przyglądał się, potem podał Samkowi mówiąc: - Masz, to twój syn. Ino nie upuść.
- Jaki maleńki – stwierdził Samek, przyglądając się dziecku.
- Nie taki maleńki. Maciejowa godała, co on spory. Marysia się umenczuła. Słaba jest, tak rychło nie wstanie – oznajmiła pani Zosia.
- Ja wszystko za nią zrobię. Wszystko. Niech tylko wydobrzeje.
- A wiadomo, jak mu dacie na chrzcie? – spytał Staszek.
- Marysia chce, co by był Janek.
- Tak jak mój brat. To dobry pomysł. – Po chwili zwracając się do żony powiedział: - Marysia nakarmi malucha, a ty nas. Od tego wszyskiego żem zgłodniał.
- A co by chcioł?
- No to musi być cuś dobrygu. – Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo natychmiast, aż krzyknął Staszek: - Jaja na boczku i dużo cebuli.
Tak było cztery lata temu. To wszystko przypomniał sobie Samek, gdy znowu siedział przed domem, targany emocjami, przecież znowu będzie ojcem, czekał na kolejnego swojego potomka. Czy znowu będzie chłopiec, a może tym razem dziewczynka? Nieważne, byle Marysia nie cierpiała tak jak wtedy. Czemu to tak długo trwa? Czy będzie potrzebny lekarz? A może nie będzie tak źle, może trzeba się pomodlić? Tylko jak to zrobić, gdy nie można zebrać myśli, bo pytania i obawy dudnią w głowie. Postanowił zawołać syna, bo to jedyne co przyszło mu do głowy:
- Janek, zostaw kotka, nie męcz go. Chodź tu do mnie. – Wyciągnął ręce w kierunku syna.
- Ja sie z nim ino bawie.
- Zostaw, on jest taki malutki.
Malec postawił kotka na ziemi i podbiegł do ojca, który bardzo mocno go przytulił. W tym momencie na progu stanęła pani Maciejowa, popatrzyła na siedzących, pokiwała tylko głową i poszła do swojego domu. Samek, nie rozumiał co się dzieje. Dlaczego zamiast teściowej wyszła ta kobieta i dlaczego jest tak cicho. Jednak już po chwili w drzwiach stanęła pani Zofia i powiedziała:
- Marysia urodziuła. Mosz córke - mówiąc to wylała brudną od krwi wodę na podwórko.
- Wszystko dobrze?
- Dobrze. Szybko poszło. Maciejowa prawie nie buła potrzebno. Marysia se piknie poradziuła.
- Szybko? Długo tu siedze.
- Oj chłopie, chłopie... - pokiwała głową i weszła do domu.
- Synku, masz siostrę. Biegnij po wujka i dziadka, niech tu przyjdą - powiedział uspokojony Samek.
Janek pobiegł do obory i po chwili wracał trzymając za rękę dziadka. Staszek szedł za nimi mówiąc:
- Tera to bydzie nas po równi. Trzech chłopów i trzy baby.
- Janek nie ciągnij tak, wpirw trza rynce umyć – powiedział pan Franek. Podszedł do studni, nabrał wiadro wody i wlał do miski, która stała na ziemi.
Gdy umyli ręce, poszli do domu. W tym momencie wyszła pani Zofia z miską pełną brudnej od krwi wody i wylała ją na podwórko.
- Mała umyto. Marysia karmi, dziebko trza poczekać. A rynce umyli?
- Jo mom czyste – powiedział Janek, pokazując swoje ręce. – Dziadek i wujek tyż umyli – dodał.
- Możecie wniś – usłyszeli, dobiegający z pokoju głos Marysi.
Poszli zobaczyć. Kolejno wchodzili mówiąc „Szczęść Boże”. Jak nakazuje tradycja, pan Franek wziął na ręce zawiniątko, zrobił znak krzyża na czole dziecka i podał Samkowi mówiąc:
- Trzymej. To Twoja córka.
Samek odebrał, przyjrzał się i uśmiechnął. Potem z wielką czułością, delikatnie pocałował córeczkę w czoło. – Marysiu, dziękuję. Ona jest śliczna.
W tym momencie zjawił się Janek, bo w całym tym zamieszaniu, nikt nie zauważył braku jego obecności. Trzymał w dłoniach małego kurczaczka i pokazując go powiedział: – Przyniesłem dla niej.
- O jaki kuchany, ino ona nie bydzie sie teroz bawić. Musi dziebko urosnońć – mówiąc to pani Zofia, z wielkim uczuciem przygarnęła go do siebie i pogłaskała po głowie.
Cdn.
Pani Zofia wyszła na podwórko, podeszła do studni i kręcąc kołowrotkiem, by nabrać wody, zawołała:
- Stachu, trza po Maciejowom!
Mężczyzna wybiegł z obory, wbił widły w ziemię i pobiegł. Jednocześnie ze stodoły wyszedł Samek.
- Co się dzieje?
- Nic, wielgiego, bydziesz ociec. Dużo wody trzebno ugrzać. Możesz przynieś jeszczy ze dwa wiadra. Potem idź do swojej roboty, jak bydzie czas, to byde wołać. Tero nic tu po tobie.
Kobiety pomagały rodzącej, pan Franek i Staszek nerwowo krzątali się w obejściu, tylko Samek, siedział na progu chaty i obgryzał paznokcie.
- Hej chłopie, zajmij sie robotom, czas szybciej minie, a kobiety bydom wołać. Weż zgrzebło i konia wyczyść. No, nic tu po tobie – radził gospodarz.
Samek, nie słuchał, tylko siedział nadal. Dopiero usunął się, gdy wyszła pani Zofia, z miską pełną wody wymieszanej z krwią i prawieby go oblała.
- Urodziła. Masz syna.
- Mogę zobaczyć?
- Jak Maciejowa se póńdzie, to dopiro wtedy. Przynieś wody.
Mężczyzna przyniósł wodę, postawił w kuchni i przez chwilę przystanął pod drzwiami pokoju, gdzie odbywał się poród. Wprawdzie dochodziły jakieś odgłosy stukania i pojedyncze słowa, jednak i tak nie rozumiał, o czym mówią. Jedyny odgłos, który był wyraźny, to płacz dziecka. Nagle otworzyły się drzwi, w których stanęła pani Zofia trzymająca miskę z zakrwawioną wodą.
- Co tu robisz?
- Przyniosłem wodę.
- To wlij do gara na kuchni, musi być ciepło. Maluch umyty, jeszczy Marysie trza dobrze umyć.
- To kiedy mogę zobaczyć?
- Jeszczyk nie – powiedziała, wylewając zawartość miski, na podwórko. – Zawołom, co taki niecierpliwy. Zawołom, niech idzie do swojej roboty, tu ni ma co czekać. Zawołom, zawołom – uspakajała.
Tym razem posłuchał, poszedł do obory. Podając krowie garść siana mówił do niej: - Masz, jedz. Marysia, urodziła chłopczyka. Musisz mieć dużo mleka, teraz nas będzie więcej.
Do obory wszedł pan Franek i zawołał: - Samek, Staszek, matka godo, co możemy iść zobaczyć nowygo domownika, ino mamy rynce umyć.
- No wreszcie, bo temu to już całkiem od tegu czekanio odbiło. Do Mucki godo – śmiemiąc się, powiedział Staszek.
Pierwszy z obory wybiegł Samek, nabrał wody ze studni i już po chwili wszyscy mężczyźni myli ręce i twarz. Pośpiesznie poszli do domu. W progu zdjęli brudne buty i wierzchnie ubranie, które powiesili w sieni. Wchodząc do pokoju, prawie chórem powiedzieli: Szczęść Boże.
– Bóg zapłać – odpowiedziały kobiety. Marysia siedziała oparta o poduszki, przytulając do piersi dziecko.
- Nie wiem do kogo podobny, ale oczy ma twoje – powiedziała Marysia. – Możesz go potrzymać.
Wpierw podszedł pan Franek. Odebrał z rąk Marysi dziecko zawinięte w kocyk, przez chwilę przyglądał się, potem podał Samkowi mówiąc: - Masz, to twój syn. Ino nie upuść.
- Jaki maleńki – stwierdził Samek, przyglądając się dziecku.
- Nie taki maleńki. Maciejowa godała, co on spory. Marysia się umenczuła. Słaba jest, tak rychło nie wstanie – oznajmiła pani Zosia.
- Ja wszystko za nią zrobię. Wszystko. Niech tylko wydobrzeje.
- A wiadomo, jak mu dacie na chrzcie? – spytał Staszek.
- Marysia chce, co by był Janek.
- Tak jak mój brat. To dobry pomysł. – Po chwili zwracając się do żony powiedział: - Marysia nakarmi malucha, a ty nas. Od tego wszyskiego żem zgłodniał.
- A co by chcioł?
- No to musi być cuś dobrygu. – Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo natychmiast, aż krzyknął Staszek: - Jaja na boczku i dużo cebuli.
Tak było cztery lata temu. To wszystko przypomniał sobie Samek, gdy znowu siedział przed domem, targany emocjami, przecież znowu będzie ojcem, czekał na kolejnego swojego potomka. Czy znowu będzie chłopiec, a może tym razem dziewczynka? Nieważne, byle Marysia nie cierpiała tak jak wtedy. Czemu to tak długo trwa? Czy będzie potrzebny lekarz? A może nie będzie tak źle, może trzeba się pomodlić? Tylko jak to zrobić, gdy nie można zebrać myśli, bo pytania i obawy dudnią w głowie. Postanowił zawołać syna, bo to jedyne co przyszło mu do głowy:
- Janek, zostaw kotka, nie męcz go. Chodź tu do mnie. – Wyciągnął ręce w kierunku syna.
- Ja sie z nim ino bawie.
- Zostaw, on jest taki malutki.
Malec postawił kotka na ziemi i podbiegł do ojca, który bardzo mocno go przytulił. W tym momencie na progu stanęła pani Maciejowa, popatrzyła na siedzących, pokiwała tylko głową i poszła do swojego domu. Samek, nie rozumiał co się dzieje. Dlaczego zamiast teściowej wyszła ta kobieta i dlaczego jest tak cicho. Jednak już po chwili w drzwiach stanęła pani Zofia i powiedziała:
- Marysia urodziuła. Mosz córke - mówiąc to wylała brudną od krwi wodę na podwórko.
- Wszystko dobrze?
- Dobrze. Szybko poszło. Maciejowa prawie nie buła potrzebno. Marysia se piknie poradziuła.
- Szybko? Długo tu siedze.
- Oj chłopie, chłopie... - pokiwała głową i weszła do domu.
- Synku, masz siostrę. Biegnij po wujka i dziadka, niech tu przyjdą - powiedział uspokojony Samek.
Janek pobiegł do obory i po chwili wracał trzymając za rękę dziadka. Staszek szedł za nimi mówiąc:
- Tera to bydzie nas po równi. Trzech chłopów i trzy baby.
- Janek nie ciągnij tak, wpirw trza rynce umyć – powiedział pan Franek. Podszedł do studni, nabrał wiadro wody i wlał do miski, która stała na ziemi.
Gdy umyli ręce, poszli do domu. W tym momencie wyszła pani Zofia z miską pełną brudnej od krwi wody i wylała ją na podwórko.
- Mała umyto. Marysia karmi, dziebko trza poczekać. A rynce umyli?
- Jo mom czyste – powiedział Janek, pokazując swoje ręce. – Dziadek i wujek tyż umyli – dodał.
- Możecie wniś – usłyszeli, dobiegający z pokoju głos Marysi.
Poszli zobaczyć. Kolejno wchodzili mówiąc „Szczęść Boże”. Jak nakazuje tradycja, pan Franek wziął na ręce zawiniątko, zrobił znak krzyża na czole dziecka i podał Samkowi mówiąc:
- Trzymej. To Twoja córka.
Samek odebrał, przyjrzał się i uśmiechnął. Potem z wielką czułością, delikatnie pocałował córeczkę w czoło. – Marysiu, dziękuję. Ona jest śliczna.
W tym momencie zjawił się Janek, bo w całym tym zamieszaniu, nikt nie zauważył braku jego obecności. Trzymał w dłoniach małego kurczaczka i pokazując go powiedział: – Przyniesłem dla niej.
- O jaki kuchany, ino ona nie bydzie sie teroz bawić. Musi dziebko urosnońć – mówiąc to pani Zofia, z wielkim uczuciem przygarnęła go do siebie i pogłaskała po głowie.
Cdn.
Ostatnio zmieniony 15 listopada 2023, 12:22 przez elafel, łącznie zmieniany 9 razy.
Ela
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3047
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
- Najlepsza proza: 1
Re: Marysia VIII
No proszę jak czas poleciał do przodu, a tu już drugie dziecko na świat przyszło.
I jest parka. Oby Tylko Marysia dobrze się czuła.
I jest parka. Oby Tylko Marysia dobrze się czuła.
jaga
- Dany
- Administrator
- Posty: 19831
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia VIII
W tym momencie na progu stanęła pani Maciejowa, popatrzyła na siedzących, pokiwała tylko głową i poszła do swojego domu.
- Co było nie tak?! Samek nie rozumiał, a i ja , jako czytelnik, też nie rozumiem. Wiem, wiem, w następnym odcinku się dowiem.
Zrobiłaś przyspieszenie... pierwszy poród opisałaś we wspomnieniach. Jak zaczynałam czytać, zdziwiłam się, dlaczego piszesz kursywą, później się wyjaśniło.
Powinno być "Marysia IX"
- Co było nie tak?! Samek nie rozumiał, a i ja , jako czytelnik, też nie rozumiem. Wiem, wiem, w następnym odcinku się dowiem.
Zrobiłaś przyspieszenie... pierwszy poród opisałaś we wspomnieniach. Jak zaczynałam czytać, zdziwiłam się, dlaczego piszesz kursywą, później się wyjaśniło.
Powinno być "Marysia IX"
Ostatnio zmieniony 14 listopada 2023, 00:32 przez Dany, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18262
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia IX
Ups. Faktycznie IX.. Już poprawiam. Dziękuję
Sanek się zdziwił, bo poprzednio, często wychodziła pani Zofia i co chwilę wylewała miskę z zakrwawioną wodą, a teraz wyszła Maciejowa. Poprzednio były kłopoty, dlatego Maciejowa była potrzebna dłużej. Teraz ich nie było, więc poszła szybciej, dlatego zdziwił, bo myślał, że będzie tak samo. Dla mnie to było jasne, ale poczekam na dalsze komentarze, gdy będą podobne do Twojego zdziwienia, cały odcinek wycofam i poprawię tak, by nie było pytań. Tak nawiasem, to wyjaśnienie będzie w następnym odcinku.
Sanek się zdziwił, bo poprzednio, często wychodziła pani Zofia i co chwilę wylewała miskę z zakrwawioną wodą, a teraz wyszła Maciejowa. Poprzednio były kłopoty, dlatego Maciejowa była potrzebna dłużej. Teraz ich nie było, więc poszła szybciej, dlatego zdziwił, bo myślał, że będzie tak samo. Dla mnie to było jasne, ale poczekam na dalsze komentarze, gdy będą podobne do Twojego zdziwienia, cały odcinek wycofam i poprawię tak, by nie było pytań. Tak nawiasem, to wyjaśnienie będzie w następnym odcinku.
Ostatnio zmieniony 14 listopada 2023, 07:58 przez elafel, łącznie zmieniany 1 raz.
Ela
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5986
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Marysia IX
I już dwoje nowych ludzi na świecie Przyznam, że też mnie zaniepokoiła końcówka, ale o to chodzi, żeby działać na emocje czytelnika, a w kolejnym odcinku je ostudzić albo jeszcze bardziej rozbudzić;)
wybieg* - uciekło ł*
nieważne*
"Czy znowu będzie potrzebny lekarz?" Nie zauważyłam, żeby przy pierwszym porodzie był potrzebny lekarz. Mowa jest tylko o Maciejowej.
Sporo znowu* w akapicie, gdy Samek wspomina.
Warto też przyjrzeć się interpunkcji.
wybieg* - uciekło ł*
nieważne*
"Czy znowu będzie potrzebny lekarz?" Nie zauważyłam, żeby przy pierwszym porodzie był potrzebny lekarz. Mowa jest tylko o Maciejowej.
Sporo znowu* w akapicie, gdy Samek wspomina.
Warto też przyjrzeć się interpunkcji.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18262
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia IX
Przyznaję, że to był najsłabszy odcinek, z którym miałam problem. Był całkowicie zmieniany kilka razy, aż powstał w takiej postaci, z której i tak jestem bardzo niezadowolona.
Może powinnam usunąć i wstawić nową poprawioną. naprawdę nie wiem co mam zrobić.
Może powinnam usunąć i wstawić nową poprawioną. naprawdę nie wiem co mam zrobić.
Ostatnio zmieniony 14 listopada 2023, 18:02 przez elafel, łącznie zmieniany 1 raz.
Ela
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5986
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Marysia IX
Jeśli jesteś niezadowolona, usuń. Na spokojnie się zastanów, co jeszcze chciałabyś zmienić. Dopominałam się, bo byłam pewna, że masz już kilka rozdziałów w zanadrzu, nie wiedziałam, że cały czas pracujesz nad tekstem. Teraz już wiem i nie będę się już upominać.
Też cały czas pracuję nad kolejnym powieścidłem. Nim zacznę publikować, muszę mieć całość, bo teraz ciągle coś dopisuję i zmieniam. Nie wiem, czy w ogóle będzie się to nadawało do publikacji.
Trzymam kciuki za Marysię.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18262
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia IX
Całości nie mam, ale trochę, może więcej jak trochę, mam do przodu napisane. Miałam tylko problem z porodami, bo tak po prawdzie, to chciałam je obejść. Wyszło jak wyszło i jest jak jest. Teraz mam problem.
Pomyślę
Gelsomino, wiem, że powinnam mieć całość, ale jestem niecierpliwa i chciałam zobaczyć, czy temat się w ogóle spodoba. Być może za wcześnie zaczęłam wstawiać.
Pomyślę
Gelsomino, wiem, że powinnam mieć całość, ale jestem niecierpliwa i chciałam zobaczyć, czy temat się w ogóle spodoba. Być może za wcześnie zaczęłam wstawiać.
Ela
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5986
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Marysia IX
Wiem, że chciałaś. I dobrze.
Napisałam, że ja muszę mieć całość, ale każdy robi, jak mu pasuje. W każdym razie masz we mnie stałą czytelniczkę.
Napisałam, że ja muszę mieć całość, ale każdy robi, jak mu pasuje. W każdym razie masz we mnie stałą czytelniczkę.
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3335
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Marysia IX
Nie najsłabszy, tylko najtrudnieszy, Porodowe bóle Marysi przełożyły się na pisanie.
Nie usuwaj.Jest Ok.
Ostatnio zmieniony 15 listopada 2023, 13:10 przez tcz, łącznie zmieniany 1 raz.
Tadeusz
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18262
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia IX
Tadeuszu, Ty przeczytałeś już poprawiony odcinek. Bardzo dziękuję za czytanie i komentarz, który mnie uspokoił.
Trochę poprawiłam i dodatkowo dopisałam mały odcinek, a który miał być w następnym odcinku i mam nadzieję, że on wszystko wyjaśnia.
Przepraszam wszystkich czytających, jednocześnie dziękuję za merytoryczne uwagi.
Ela
- Dany
- Administrator
- Posty: 19831
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia IX
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do odpowiedniego działu, tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.