Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"
W konkursie na najciekawsze drabble zwyciężył utwór "sierota" - Gelsomina
Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca III/24
Marysia X
Moderator: Redakcja
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18255
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Marysia X
Dziewczynka na chrzcie dostała imię Teresa, na pamięć po babci. Rozwijała się bardzo dobrze. Była spokojnym dzieckiem. Nie wymagała wiele, wystarczał jej pełen brzuszek i czysta pieluszka. Janek, opiekował się nią właściwie od pierwszego dnia. Gdy była maleńka, bujał ją w kołysce. Gdy stawiała pierwsze kroki, był przy niej i pomagał, a gdy się przewróciła, podnosił i otrzepywał sukienkę. Tereska, bardzo lubiła chwytać małe kurczaczki i gdyby nie brat, pewnie by je podusiła. Uczył wszystkiego co sam nauczył się całkiem niedawno. Chociaż tylko cztery lata starszy, a zachowywał się jakby to była większa różnica.
Tereska, była oczkiem w głowie całej rodziny. Mogła psocić i nikt nie karcił. Mogła dusić kurczaczki, ciągnąć Burka za ucho, przewracać jego miskę z wodą. Mały psotnik, robił niewinną minkę i kończył wszystko szczerym śmiechem.
Wyjątek stanowił Janek, który zawsze mówił: Tereniu, tak nie wolno. Jednak kochał ją bardzo mocno i był zawsze, jak tylko potrzebowała pomocy.
Pewnego dnia Marysia, podczas wieczornej kąpieli, zauważyła u synka siniaki.
- Co to za sinioki? Gdzie znowu właził? Spad zez czego?
- Nie, dostał kamieniem - za syna odpowiedział Samek.
Marysia, spokojnie dokończyła mycia. Potem go wytarła i pomogła ubrać czystą koszulę. Chłopiec trochę oponował, twierdząc, że sobie poradzi, jednak poddał się tym zabiegom. Dobrze wiedział, że z matką nie ma żartów, jak coś postanowiła, to tak musiało być. Poszła razem z nim do pokoju, w którym już spała mała Tereska, tam uklęknęli przez obrazem Matki Bożej i pomodlili się. Janek powtarzał za matką słowa modlitwy, bo nie bardzo jeszcze wszystko potrafił powiedzieć sam. Ta jednak go nie ponaglała, tylko cierpliwie czekała, aż powtórzy. Gdy Janek był już pod pierzyną, pogłaskała go po głowie, pocałowała w czoło i powiedziała: - Zaś przyńde, a ty se śpi.
Wróciła do kuchni i powiedziała do męża: - Wymocz se nogi wew ty wodzie, potym jom wyleje. – Gdy mąż posłusznie wykonywał polecenie, Marysia spytała:
- Co to buło zez tym kaminiem?
- Wojtek rzucał, a Janek zasłonił Terenie.
- Wojtek? Syn Marycha?
- Tak. Nie pierwszy raz.
- Co?
- Jak byliśmy na polu. My żniwowali, a Terenia siedziała pod drzewem, bo jeszcze za mała, żeby pomagać. Janek ją pilnował, żeby nie podeszła za blisko, to inne dzieciaki wyzywały go od … ech żal powtórzyć. Przedtem ciebie atakowali, teraz dzieci… wszystko przeze mnie. Taki los wam zgotowałem. Coraz częściej żałuję, że …
- Że co? – przerwała mężowi. – Że jesteś ze mną, że mamy dzieci i rodzine? Tegu ci żol?
- Nie tego, że jesteśmy razem, że mamy dzieci.
- To czego?
- Marysiu, często myślałem, o tej naszej decyzji. A gdyby rodzina się nie zgodziła, to wtedy bym odszedł.
- Jakbyś mnie nie znoł. Ojciec zez matkom wiedzieli, że jak co, to jo bym poszła razym zez tobom.
- Wiem, zawsze stawiasz na swoim. Tylko ja chciałem, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem, jestem – mówiąc to, przytuliła męża głowę do siebie. Samek próbował ja objąć, lecz Marysia natychmiast zaprotestowała: - daj spokój, zez tymi czułościami – wyrwała się z objęć - a z Marychem to ja se pogadam. Nie bydzie mi wew dzieciaki ćpać kaminiami byle jaki smark. A jeszczyk lepij to zez jegu matkom.
- Moja wojowniczka.
- Etam, tak trza. Ale dlaczego rzucał? Tak nagle?
- Nie nagle. Bawili się. Mieli kije co udawały chyba szable. Wojtka kij się złamał, to ze złości rzucił kamieniem i jeszcze wołał „syn żyda”, tak jak wtedy pod tym drzewem.
- A ty ino żeś się gapił. Trzebno było gu capnunć i na dupsko nawalić.
- Nie będę cudze dzieci bił. Dzieci się nie bije ino rozmawia.
- To ja pogadam zez Krychom. Jutro ide na różaniec, Krycha tyż bydzie, to se pogadamy.
Po różańcu, ksiądz zupełnie przypadkiem posłuchał rozmowę Marysi z matką Wojtka. Na niedzielnym kazaniu powiedział, że dzieci należy wychowywać z miłością do bliźniego. Powiedział również, że przed Bogiem, wszyscy jesteśmy równi. Każdy co otrzymał chrzest jest dzieckiem Bożym i nie ważne czy otrzymał chrzest zaraz po narodzeniu, czy w dorosłości.
Marysia słuchając kazania, stała wyprostowana i dumna. Natomiast matka Wojtka, zwiesiła głowę, a po mszy podeszła do Marysi i przeprosiła za zachowanie syna. Powiedziała również, że to Marych tak buntuje Wojtka i często mówił, żeby nie bawił się z synem Żyda. Marysia powiedziała, że to tylko dziecko i nie musi za niego przepraszać, a Marychowi wybacza, tylko gdy atakowane są dzieci, to ją to strasznie boli.
Kobiety nie skłóciły się, a wręcz przeciwnie, często rozmawiały i pomagały sobie nawzajem, gdy była taka potrzeba. Dla przykładu, Marysia przy darciu pierza, a pani Krystyna, przy szyciu ubranek dla małej Tereski i Janka. Dni płynęły raczej w spokoju. Pani Krystyna często przychodziła do Marysi, bo chłopcy, bawili się w zgodzie. Czasami na podwórku zjawiał się awanturujący się Marych. Wyzywał swoją żonę od plotkary i z wielką złością ciągnął syna do domu. Po kilku dniach Wojtek znowu przychodził do Janka, a pani Krystyna do Marysi. Tak minął rok, w którym obie kobiety bardzo się zaprzyjaźniły.
Cdn.
Tereska, była oczkiem w głowie całej rodziny. Mogła psocić i nikt nie karcił. Mogła dusić kurczaczki, ciągnąć Burka za ucho, przewracać jego miskę z wodą. Mały psotnik, robił niewinną minkę i kończył wszystko szczerym śmiechem.
Wyjątek stanowił Janek, który zawsze mówił: Tereniu, tak nie wolno. Jednak kochał ją bardzo mocno i był zawsze, jak tylko potrzebowała pomocy.
Pewnego dnia Marysia, podczas wieczornej kąpieli, zauważyła u synka siniaki.
- Co to za sinioki? Gdzie znowu właził? Spad zez czego?
- Nie, dostał kamieniem - za syna odpowiedział Samek.
Marysia, spokojnie dokończyła mycia. Potem go wytarła i pomogła ubrać czystą koszulę. Chłopiec trochę oponował, twierdząc, że sobie poradzi, jednak poddał się tym zabiegom. Dobrze wiedział, że z matką nie ma żartów, jak coś postanowiła, to tak musiało być. Poszła razem z nim do pokoju, w którym już spała mała Tereska, tam uklęknęli przez obrazem Matki Bożej i pomodlili się. Janek powtarzał za matką słowa modlitwy, bo nie bardzo jeszcze wszystko potrafił powiedzieć sam. Ta jednak go nie ponaglała, tylko cierpliwie czekała, aż powtórzy. Gdy Janek był już pod pierzyną, pogłaskała go po głowie, pocałowała w czoło i powiedziała: - Zaś przyńde, a ty se śpi.
Wróciła do kuchni i powiedziała do męża: - Wymocz se nogi wew ty wodzie, potym jom wyleje. – Gdy mąż posłusznie wykonywał polecenie, Marysia spytała:
- Co to buło zez tym kaminiem?
- Wojtek rzucał, a Janek zasłonił Terenie.
- Wojtek? Syn Marycha?
- Tak. Nie pierwszy raz.
- Co?
- Jak byliśmy na polu. My żniwowali, a Terenia siedziała pod drzewem, bo jeszcze za mała, żeby pomagać. Janek ją pilnował, żeby nie podeszła za blisko, to inne dzieciaki wyzywały go od … ech żal powtórzyć. Przedtem ciebie atakowali, teraz dzieci… wszystko przeze mnie. Taki los wam zgotowałem. Coraz częściej żałuję, że …
- Że co? – przerwała mężowi. – Że jesteś ze mną, że mamy dzieci i rodzine? Tegu ci żol?
- Nie tego, że jesteśmy razem, że mamy dzieci.
- To czego?
- Marysiu, często myślałem, o tej naszej decyzji. A gdyby rodzina się nie zgodziła, to wtedy bym odszedł.
- Jakbyś mnie nie znoł. Ojciec zez matkom wiedzieli, że jak co, to jo bym poszła razym zez tobom.
- Wiem, zawsze stawiasz na swoim. Tylko ja chciałem, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem, jestem – mówiąc to, przytuliła męża głowę do siebie. Samek próbował ja objąć, lecz Marysia natychmiast zaprotestowała: - daj spokój, zez tymi czułościami – wyrwała się z objęć - a z Marychem to ja se pogadam. Nie bydzie mi wew dzieciaki ćpać kaminiami byle jaki smark. A jeszczyk lepij to zez jegu matkom.
- Moja wojowniczka.
- Etam, tak trza. Ale dlaczego rzucał? Tak nagle?
- Nie nagle. Bawili się. Mieli kije co udawały chyba szable. Wojtka kij się złamał, to ze złości rzucił kamieniem i jeszcze wołał „syn żyda”, tak jak wtedy pod tym drzewem.
- A ty ino żeś się gapił. Trzebno było gu capnunć i na dupsko nawalić.
- Nie będę cudze dzieci bił. Dzieci się nie bije ino rozmawia.
- To ja pogadam zez Krychom. Jutro ide na różaniec, Krycha tyż bydzie, to se pogadamy.
Po różańcu, ksiądz zupełnie przypadkiem posłuchał rozmowę Marysi z matką Wojtka. Na niedzielnym kazaniu powiedział, że dzieci należy wychowywać z miłością do bliźniego. Powiedział również, że przed Bogiem, wszyscy jesteśmy równi. Każdy co otrzymał chrzest jest dzieckiem Bożym i nie ważne czy otrzymał chrzest zaraz po narodzeniu, czy w dorosłości.
Marysia słuchając kazania, stała wyprostowana i dumna. Natomiast matka Wojtka, zwiesiła głowę, a po mszy podeszła do Marysi i przeprosiła za zachowanie syna. Powiedziała również, że to Marych tak buntuje Wojtka i często mówił, żeby nie bawił się z synem Żyda. Marysia powiedziała, że to tylko dziecko i nie musi za niego przepraszać, a Marychowi wybacza, tylko gdy atakowane są dzieci, to ją to strasznie boli.
Kobiety nie skłóciły się, a wręcz przeciwnie, często rozmawiały i pomagały sobie nawzajem, gdy była taka potrzeba. Dla przykładu, Marysia przy darciu pierza, a pani Krystyna, przy szyciu ubranek dla małej Tereski i Janka. Dni płynęły raczej w spokoju. Pani Krystyna często przychodziła do Marysi, bo chłopcy, bawili się w zgodzie. Czasami na podwórku zjawiał się awanturujący się Marych. Wyzywał swoją żonę od plotkary i z wielką złością ciągnął syna do domu. Po kilku dniach Wojtek znowu przychodził do Janka, a pani Krystyna do Marysi. Tak minął rok, w którym obie kobiety bardzo się zaprzyjaźniły.
Cdn.
Ostatnio zmieniony 12 grudnia 2023, 23:58 przez elafel, łącznie zmieniany 1 raz.
Ela
- jaga
- Autor/ka zasłużony/a
- Posty: 3045
- Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
- Lokalizacja: lubuskie
- Złotych Pietruch: 5
- Srebrnych Pietruch: 6
- Brązowych Pietruch: 10
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 7
- Najlepsza proza: 1
Re: Marysia X
Dalsza część opowiadania, tylko dlaczego w tytule jest Marysia X - nie rozumiem tego X
Często tak bywa w życiu jak opisałaś w tekście.
Przepraszam nie zaskoczyłam - wróciłam do poprzednich.
To jest dalsza cześć
Często tak bywa w życiu jak opisałaś w tekście.
Przepraszam nie zaskoczyłam - wróciłam do poprzednich.
To jest dalsza cześć
Ostatnio zmieniony 12 grudnia 2023, 23:47 przez jaga, łącznie zmieniany 1 raz.
jaga
- Dany
- Administrator
- Posty: 19815
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia X
Dzieci są okrutne, ale to starsi są winni, bo przy dzieciach niepotrzebnie mówią o różnych sprawach. Nie wspominając o dorosłych, którzy hodują w sobie nienawiść i brak tolerancji.
Elunia, co tak krótko tym razem?
W pewnym miejscu masz dużo "była, był"
Elunia, co tak krótko tym razem?
W pewnym miejscu masz dużo "była, był"
- Nie, dostał kamieniem - za syna odpowiedział Samek.- Nie, dostał kamieniem. - Za syna odpowiedział Samek.
- przecinek przed "żeby"My żniwowali, a Terenia siedziała pod drzewem, bo jeszcze za mała żeby pomagać.
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18255
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia X
Danusiu, wiem. Był, była to moja pięta achillesowa. Postaram się poprawić przy ostatecznej korekcie.
Błędy poprawiłam. Dziękuję. Dzisiaj krótki urywek, tak wyszło.
Błędy poprawiłam. Dziękuję. Dzisiaj krótki urywek, tak wyszło.
Ela
Re: Marysia X
Dzieci są okrutne. Dużo wynoszą z domu. Dobrze, że chociaż matka się opamiętała.
- tcz
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 3332
- Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Złotych Pietruch: 9
- Srebrnych Pietruch: 3
- Brązowych Pietruch: 6
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1
Re: Marysia X
Te wrogie zachowania wobec dzieci Marysi i Semka, to przejaw antysemityzmu.
Wczoraj, karygodny, niedopuszczalny przykład takiej postawy, dał w Sejmie poseł Konfederacji.
Wczoraj, karygodny, niedopuszczalny przykład takiej postawy, dał w Sejmie poseł Konfederacji.
Ostatnio zmieniony 13 grudnia 2023, 22:46 przez Dany, łącznie zmieniany 1 raz.
Tadeusz
- Gelsomina
- Autor/ka z pewnym stażem...
- Posty: 5982
- Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
- Lokalizacja: Łódź
- Złotych Pietruch: 2
- Srebrnych Pietruch: 4
- Brązowych Pietruch: 1
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 1
- Honorowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 9
- Najlepsza proza: 0
Re: Marysia X
Ten Marych to kawał drania. Pewnie jeszcze nieraz zajdzie im za skórę.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Jeżeli coś jest dla ciebie bardzo trudne, nie sądź, że to jest niemożliwe dla człowieka w ogóle. Owszem, miej to przekonanie, że co jest możliwe dla człowieka i zwykłe, to i dla ciebie jest możliwe do osiągnięcia.
Marek Aureliusz
Marek Aureliusz
Re: Marysia X
Czuć, że wiele osób lubi "Marysię". Zastanawiam się, czy nie dogrzebać się do pierwszej części i po kolei wszystko czytać. Pewnie wypalę przy tym tonę świeczek i kadzideł, wypiję hektolitry bawarek i herbat rozgrzewających... Tak, trochę mi to zajmie. Ale pewnie nie będę żałować:) pozdrawiam płodną elafel.
Monika
- elafel
- Młodszy administrator
- Posty: 18255
- Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 15
- Srebrnych Pietruch: 17
- Brązowych Pietruch: 21
- Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
- Kryształowych Dyń: 3
- Wierszy miesiąca: 15
- Najlepsza proza: 7
- Najciekawsza publicystyka: 1
Re: Marysia X
Grazynko, bardzo dziękuję. Miło mi, że się podoba.
Filidia, tcz, macie rację, dzieci są okrutne.
Gelsomina, Marych zaznaczy się jeszcze wiele razy. Masz rację, to kawał drania.
Lotta, jestem pewna, że czytanie nie zajmie Ci aż tak wiele czasu. Oczywiście jak poczytasz, co mnie bardzo ucieszy.
Bardzo wszystkim dziękuję za pozostawione komentarze.
Filidia, tcz, macie rację, dzieci są okrutne.
Gelsomina, Marych zaznaczy się jeszcze wiele razy. Masz rację, to kawał drania.
Lotta, jestem pewna, że czytanie nie zajmie Ci aż tak wiele czasu. Oczywiście jak poczytasz, co mnie bardzo ucieszy.
Bardzo wszystkim dziękuję za pozostawione komentarze.
Ela
- Dany
- Administrator
- Posty: 19815
- Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
- Lokalizacja: Poznań
- Złotych Pietruch: 4
- Srebrnych Pietruch: 9
- Brązowych Pietruch: 11
- Kryształowych Dyń: 1
- Wierszy miesiąca: 24
Re: Marysia X
Koniec miesiąca, utwór przenoszę do odpowiedniego działu. Tam też można czytać, komentować i odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Oczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.