Wierszem Miesiąca III/24 został utwór Baśń wyszeptana o Poezji - Autsajder1303

Najlepszym anonimowym opowiadaniem został utwór - "Pani Basia" - jaga

Rozpoczynamy nowy konkurs o Złotą Pietruchę w temacie - "psota"

Wyprawa po wenę i wiatr

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

Bogdan całą noc telepał się pociągiem. I jeszcze ta przesiadka o nieludzkiej godzinie. Zamiast w Szczecinie Dąbiu wysiadł w Szczecinie Głównym. Oczywiście minął się ze swoim dalszym transportem No i musiał czekać na następny pociąg do Świnoujścia dwie godziny. Usiadł na ławce w poczekalni, wyjął kanapkę i zeszyt z wierszami. Weryfikując zapiski, pochłaniał pajdy chleba z żółtym serem i krakowska prażoną. Najpierw go poczuł, potem usłyszał.
– Nie masz może jakiś drobnych? Na jedzenie – wydobył się głos z zarośniętej i brudnej twarzy.
Bogdan wygrzebał z plecaka dwie klap sznyty zawinięte w papier i jabłko. Położył wszystko na ławce obok.
– A drobnych nie masz? – Natarczywie dopominała się sterta śmierdzących ubrań.
– Bierz, co dają i nie przeginaj – Odpowiedział ostro i wyciągnął czarne nitrylowe rękawiczki.
Gdy zaczął je zakładać, drzwi poczekalni otworzyły się i weszli dwaj SOK-iści. Troll błyskawicznie zgarnął jedzenie z ławki i uciekł drugim wyjściem.
– Co, narzucał się smrodziuch? – Bardziej stwierdzili niż zapytali.
– Dałbym sobie radę, musiałem założyć tylko ochronę osobistą. – Odpowiedział i pokazał dłonie w rękawiczkach.
– A to kolega z zaprzyjaźnionych służb? – Dociekali.
– Licencjonowany OFI-k. – Uśmiechnął się.
– O której masz pociąg? – Ciągnęli dialog.
– Za półtorej godziny, niestety – odparł smutno.
– Chodź do naszej dyżurki, napijemy się kawy. – Zaproponowali.
W dyżurce siedzieli już dwaj OFI-cy z ochrony dworca i dowódca SOK. Po chwili zaszumiała woda i rozniósł się aromat kawy. Podczas odprowadzania go do pociągu, byli już dobrymi kumplami. Wymienili numery telefonów i obiecali co jakiś czas dawać znać, czy żyją. Gdy Bogdan rozsiadł się w przedziale, okazało się, że dwóch sokistów jedzie z nim aż do Goleniowa. Dosiadł się do nich jeszcze konduktor. W Międzyzdrojach Bogdan wysiadł i zaczął się rozglądać po dworcu. Nigdy w realu nie widział Krysi, która obiecała po niego wyjść. Tyle co na „Spojrzeniach”, pod swoimi wierszami wymieniali uwagi. Poczuł się zaszczycony, gdy zaprosiła go na zlot. Miało być ich ok dziesięciu osób, sami poeci. Zapowiadało się odlotowe spotkanie, nad morzem. Po chwili na peronie pozostał tylko on i chuda kobieta. Uśmiechnęli się do siebie i już Krysia była w niedźwiedzim uścisku Bogusia.
– No hejka, postaw mnie na ziemię. – Powiedziała.
– Ok, to z wrażenia – Delikatnie opuścił ja na peron.
Z dworca było tylko rzut beretem do piętrówki, w której było spotkanie. Od razu poszli do kuchni na piętrze. Szel, ich gospodyni, a zarazem poetka, wstawiła wodę w czajniku. Właśnie dojechali Danusia z mężem, Elą i Krzyśkiem. Wszyscy usiedli przy stoliku i pijąc kawę podjęli rozmowę.
– Wiecie, że was kocham, ale zapewniam tylko nocleg. Kuchnia do dyspozycji, zakupy robicie sami i gotujecie, co chcecie – oznajmiła Krysia.
Poetki, które przyjechały z Poznania, były zapobiegliwe. Po drodze zrobiły zakupy. Na śniadanie zaserwowały frankfurterki na gorąco i pomidory na kanapkach. Szefowa zamieszania, czyli Szel, rozlokowała ich w pokojach. Bogdan trafił do pokoju ze Szczurkiem. Dojechał jeszcze Spoks z żoną i dzieckiem oraz Renia ze swoim mężem. Szybko rozpakowali rzeczy i usiedli na ławeczce przed domem. Busem z Dziwnówka dotarła też Aneta.
– Mamy jakiś program kulturowo – poznawczy, czy improwizujemy? – Zapytali Krysi.
– Pójdziecie chyba na Gosań i Kawczą Górę. Potem proponuję żebyście zjedli rybkę w bazie – odpowiedziała.
– Jak to, pójdziecie, zjecie? Nie idziesz z nami? – Zdziwienie i smutek dało się wyczuć w pytaniu.
– Mam wczasowiczów, jedni wyjeżdżają, drudzy przyjeżdżają. Muszę być na miejscu – Skwitowała.
Sprawa rozwiązała się sama, gdy do Młodego przyszedł Artur, kolega od gry w szachy. Jako że syn Krysi gdzieś wybył, tubylec miał czas. Mimo że jak sam powiedział, nie jest dobrym przewodnikiem, zgodzili się, żeby ich oprowadził. Mieli tylko dopilnować, aby nie wysechł na wiór, czyli jakaś zupa chmielowa co jakiś czas byłaby wskazana.

Najpierw ruszyli na Kawczą Górę. Tak! Na Górę. Jak ktoś myśli, że nad morzem jest tylko płaska plaża, to się myli. Zanim doszli leśną ścieżką do punktu widokowego, zziajali się niemiłosiernie. Tylko ich przewodnik wyciągnął piwko i przypalił papieroska.
– Proszę szanownej wycieczki, na wprost nasze kochane morze, po lewej w oddali to już Niemcy – powiedział, zaciągnął się papierosem i łyknął browarka.
A goście? Najpierw odsapali swoje na ławeczkach, potem parę zdjęć z morzem w tle. Na więcej nie było czasu, bo Artur skończył pić i palić.
– Teraz będzie bardziej pod górę, więc proszę się sprężyć. Idziemy na klif – rzucił z uśmiechem.
Zapach igliwia, szum morza i sapanie. Dzielnie maszerowali na Gosań. Na miejscu postój przy punkcie widokowym. Bogdan nawet wspiął się na wieżę obserwacyjną, a raczej jej żelbetonowy szkielet.
– Pierwsze zadanie po powrocie, napisać wrażenia z obcowania z naturą – zarządziła Danusia.
– Tak szefowo, na razie się napawamy widokiem – zachichotał Krzysiek.
Gdy już odpoczęli, nastrzelali fotek, ruszyli ku schodom na plażę. A tam jeszcze ładniejsze widoki. Zaczęło im burczeć w brzuchach. Żeby nie było, zanurzyli bose stopy w morzu i doszli piaskiem do bazy rybackiej. Siedli przy drewnianych ławach. Zamówili rybkę z frytkami, dzbanek piwa. Ceny jak z kosmosu, ale być nad Bałtykiem i nie zjeść rybki. Pojedli, popili, języki się rozwiązały. W końcu w realu mogli się sobą nacieszyć. Zaczęło zmierzchać, gdy wrócili do domu Krysi. Wtedy Boguś pierwszy raz zobaczył Żanettę, córkę Krysi. Niestety szybko ich opuściła, była umówiona z psiapsiółkami na urodzinową imprezkę. Ale i tak wrażenie jakie zrobiła na mężczyźnie, było piorunujące. Szkoda, pomyślał. A mogłoby być interesująco.
Gospodyni czekała na nich z przyszykowanym grillem. Szybko skoczyli do sklepu, dokupili towaru do jedzenia i picia. Jacyż zdziwieni musieli być sąsiedzi, którzy widzieli przy ognisku dużą grupą ludzi i zamiast: góralu czy ci nie żal, usłyszeli poezję.
Bogdan przebudził się rano. Krzysiek jeszcze chrapał, więc chłopak ubrał się i wyszedł przed dom na ławeczkę. Spojrzał na zegarek, było jeszcze wcześnie. Wiedział już jak najszybciej dojść do sklepu. Miał ochotę na jajecznicę z dodatkami i świeże bułeczki z masłem. Długo nie myśląc, ruszył raźnym krokiem. W sklepie było wszystko, czego potrzebował, więc nie ociągając się, wrócił i wszedł na piętro, do kuchni. Wstawił wodę na herbatę i zachowując jak największą ciszę, wziął się do przyrządzania śniadania. Najpierw podsmażył pociętą w kostkę kiełbasę. Potem cebulka na złoto i pomidorki. Na koniec jajka i wszystko wymieszać. Dobrze, że przygotował większą ilość, bo zapach żarełka wywabił z pieleszy młodego. Młody to syn Krysi, Mariusz. Kawał chłopa, wysportowany.
– Siemka! Co pichcisz – zagaił.
– Jajecznicę z dodatkami. Masz ochotę? – bardziej stwierdził niż zapytał Bogdan, widząc minę młodego.
Po chwili siedzieli przy małym stoliku, wcinając parującą jedzenie.
– Ty też jesteś poetą? – zapytał między szuflowaniem Mariusz.
– A co, nie wyglądam!? – śmiejąc się odparł Bogdan.
– No raczej nie – stwierdził, taksując go wzrokiem.
– No tak, większość myśli, że ja ochraniam poetyckie imprezy – zaśmiał się mężczyzna – a ja nie wyprowadzam ich z błędu.
Ich rozmowa wywabiła z pokoju Krysię. Wparowała zaspana do kuchni, wstawiła wodę na kawę.
– A wy co od rana chichracie się? – zapytała – Bodziu uważaj, bo łatwiej go ubrać niż wyżywić – dodała.
– Spoko, damy radę! – Bogdan przywitał się z Szel – nie będę go więcej dokarmiał.

– Co dzisiaj w planach? – zapytała Krysia
– Poznaniacy mówili coś o jeziorze Turkusowym – przypomniał sobie Boguś
– Mam przyjazd wczasowiczów, więc nie pojadę z wami – zmartwiła się Szel.
Pojechali upchnięci w czterech samochodach. W Wapnicy zaparkowali na parkingu i dalej na piechotę. Rozkoszowali się widokami Wolińskiego Parku Narodowego. A gdy dotarli do Jeziora Turkusowego, szczeny im opadły z wrażenia. Promienie słońca odbijały się od tafli wody. Cała feeria barw, no i ta zieleń dookoła. Artur, który przyjechał z nimi, popijał „darmowe” piwo.
– Pewnie nie wiecie, że to piękne jezioro to dar od zaprzyjaźnionej Armii Radzieckiej – powiedział pomiędzy łykami browarku.
– No co ty! Chyba żartujesz, to oni coś nam ofiarowali – zapytał zdziwiony Bogdan.
– Kiedyś była tu kopalnia kredy. Jako wyzwoliciele tego uroczego zakątka, zapierdolili pompy odsysające wodę z kopalni, wywieźli na wschód i tak powstało jezioro – wyjaśnił Artur.
Zrobili całe mnóstwo zdjęć. Potem usiedli przy ławach na punkcie widokowym. Wyciągnęli kanapki i termosy z herbatą. Był czas na posiłek i rozmowę.
W głowie Bogdana buzowały myśli. Układały się w obrazy przyszłych opowiadań. Musiał wyglądać jak natchniony.
– Co tam strażaku? Zluzuj trochę, bo trybiki w główce tak głośno ci się kręcą, że ptaki płoszysz – zażartował Krzysiek.
– Właśnie wpadł mi pomysł na siódmą część „pieśni szamanów” – odpowiedział.
– Dobra porozmawiacie przy grillu w domu, trzeba się zbierać – Artur dopił właśnie ostatnie piwo.
– Ale mieliśmy jeszcze zobaczyć wyrzutnię V-3 i bunkier przy wzgórzu Zielonka – upomniał się Bogdan.
– Tak wszystko naraz chciałbyś zobaczyć? – zapytał leniwie Artur.
– W niedzielę w nocy wracam do Warszawy – zmarkotniał chłopak.
– Ok! Idziemy oglądać militaria – zarządziła Danusia
Bunkier był nieźle wyposażony w eksponaty. Widać było, że pasjonaci prowadzący muzeum wyzbierali co się dało. Potrafili też opowiadać. Spędzili tam bite trzy godziny. I nie narzekali na nudę. Po samej V-3 pozostały tylko żelbetonowe konstrukcje na zboczu. I jak im wyjaśniono to nie była wyrzutnia, a pociski wystrzeliwane z broni, nie były rakietami. Było to działo wielokomorowe stopniowe. Wyglądało jak stonoga. Każda noga to była komora nabojowa dostarczająca energię dla pocisku wystrzelanego na bardzo duże odległości.
Zmęczeni, ale zadowoleni wrócili akurat, gdy Krysia rozpalała grilla. Pojawił się nawet jej mąż, Jerzy. Kiełbasę, kaszankę i poporcjowanego kurczaka razem z przyprawami goście kupili po drodze. Po chwili dym mieszał się z aromatem wiktuałów. Browarek prosto z lodówki. Atmosfera zrobiła się swojska i sielska.
– Normalnie! Czuję się jakbym znał was od lat. A właściwie, to jesteście dla mnie jak rodzina – rozczulił się Bogdan.
– Ty też jesteś nasz! – odkrzyknęli.
– Szkoda, że czas się kończy, tyle rzeczy do zobaczenia – Bogdan był niepocieszony.
– Przecież możesz jeszcze przyjechać – usłyszał za plecami głos Żanetty.
Gdy Bogdan odwrócił głowę, ich spojrzenia się spotkały i już wiedział, że musi tu wrócić.
– Tak Bodziu, zawsze jesteś tu mile widziany – potwierdziła Krysia.
– Do Poznania też zajrzyj – dodała Ela.
W nocy Bogdan siedział już w pociągu do Warszawy. Najważniejsze, że na dworzec został odprowadzony. Dostał też buziaka. W policzek, ale czuł, że to zaliczka. W nocy prawie nie zmrużył oka. Tyle myśli kłębiło się w głowie. Już kombinował, jakby tu dostać wolne w pracy. O szóstej rano na dworcu Centralnym przesiadł się z IC do SKM na lotnisko Okęcie. Wysiadł na PKP Służewiec. Stamtąd już tylko rzut beretem na Postępu 3. Przejął służbę dowódcy zmiany. Umył się i ogolił. Już szykował umotywowanie szybkiego urlopu za dwa tygodnie, gdy radio zatrzeszczało.
– Dyrektor OFI i szef rejonu na obiekcie – zameldował dyżurny z bramy wjazdowej.
Bogdan wstał od biurka na BMS i ruszył przywitać się z naczalstwem. Zastanawiał się, czy podpadli Działowi Bezpieczeństwa, czy jakaś inna cholera.
– Chodźmy w jakieś ustronne miejsce – Przeszedł od razu do konkretów dyrektor.
Usiedli w małej salce konferencyjnej. Wyłuszczyli zaskoczonemu Bogdanowi sprawę, z którą przybyli. Na nowo przejętym obiekcie potrzeba było na cito wymienić Koordynatora Ochrony Fizycznej. Praca od poniedziałku do piątku, w godzinach biurowych. Etat, plus zlecenie. Bogdan przeliczył, ile na tym można” stracić”. Wyszło sporo na plusie.
– Gdzie haczyk? – zapytał
– Nie ma żadnego! No może, zarządca nieruchomości trochę dziwny – z ociąganiem powiedział szef rejonu.
– No i musi pana zaakceptować, czyli zaraz jedziemy na wizytację – dyrektor nie owijał w bawełnę.
Same okazanie nie było dokuczliwe. Zarządca wyglądał na inżynierka, sweterek w serek i spodnie w kancik. Głowę miał napakowaną danymi i strzelał nimi jak karabin maszynowy. Miał gotową wizję dotyczącą współpracy. Zaznaczył, że na chwilę obecną kwalifikację Bogdana i jego odpowiedzi go satysfakcjonują. Ale jeśli się zawiedzie, wymieni firmę ochrony. Potem wrócił do stukania w klawiaturę, dając do zrozumienia, że audiencja zakończona.
Na parkingu czekał Bogdana jego poprzednik, który został odsunięty na polecenie zarządcy.
– Dzięki stary, że już mogę stąd znikać. To jakiś pierdolony oszołom. Już chciałem się z nim napierdalać – wylał się z niego słowotok.
– Panie Grzegorzu, już spokojnie. Wykorzysta pan urlop, a potem rozwiążemy umowę i może Pan już iść do Służby Więziennej, tak jak uzgodniono – dyrektor uspokajał byłego już koordynatora.
– Czyli jak to rozegramy panie dyrektorze? – zapytał Bogdan – Ja się zgadzam, ale jak będę potrzebował całkowicie wolny weekend, nie będzie problemu.
– Oczywiście panie Bogusławie, szef rejonu świadkiem – potwierdził dyrektor.
Pierwsze dni były trudne. Bogdan musiał uzupełnić stan osobowy. Ściągnął starą gwardię, z którą kiedyś pracował. Jeden obiekt rozrósł się do kompleksu budynków. Musiał napisać nowe procedury ochrony, które po szczegółowej analizie zatwierdzał zarządca. Oczywiście praca w godzinach biurowych to była iluzja. Dopóki świeciło się światełko w pokoju pana Roberta, wszyscy pracownicy ochrony musieli mieć się na baczności. Czyli, jak była potrzeba to do dwudziestej drugiej a rano z powrotem. Opłacało się. Po miesiącu wszystko było wyprowadzone na tip top. W piątek, po dwudziestej drugiej Bogdan, siedział w pociągu do Międzyzdrojów. Co to dla niego sześćset sześćdziesiąt kilosów w jedną stronę. Ważne, że ktoś tam na niego czekał .
Ostatnio zmieniony 06 kwietnia 2024, 17:14 przez Dany, łącznie zmieniany 6 razy.
Awatar użytkownika
tcz
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 3341
Rejestracja: 30 maja 2018, 22:34
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Złotych Pietruch: 9
Srebrnych Pietruch: 3
Brązowych Pietruch: 6
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 1

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: tcz »

Danusia, Ela, Krzysiek. To z naszą Administracją się spotkałeś? :)
Ostatnio zmieniony 02 kwietnia 2024, 13:50 przez tcz, łącznie zmieniany 1 raz.

Tadeusz

Irys
Autor/ka
Posty: 610
Rejestracja: 05 września 2021, 13:29
Lokalizacja: Śląsk

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: Irys »

Przeczytałem, no okej, ale czegoś mi tu brakuje np. Jakiegoś dreszczyku, albo trochę głębszego dialogu z tym lumpem.
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

witaj tcz, nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam :)
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18276
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: elafel »

Wspomnienia super, ale opowiadanie wymaga korekty.

Ela

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

tak Eluniu, wrzuciłem żeby mi nie zaginęło :)
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19832
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: Dany »

– Nie masz może jakiś drobnych? Na jedzenie – Wydobył się głos z zarośniętej i brudnej twarzy.
- "wydobył" małą literą (kto i jak powiedział - małą literą i na końcu dopiero kropka)
– Bierz co dają i nie przeginaj – Odpowiedział ostro i wyciągnął czarne nirtylowe rękawiczki.
- przecinek przed "co"
- nitrylowe rękawiczki* (literówka)
– Dałbym sobie radę, musiałem założyć tylko ochronę osobistą – Odpowiedział i pokazał dłonie w rękawiczkach.
- za "osobistą" kropka
– Licencjonowany OFI-k – Uśmiechnął się.
- za OFI-k kropka
– Za półtorej godziny, niestety – Odparł smutno.
- "odparł"
– Chodź do naszej dyżurki, napijemy się kawy – Zaproponowali.
- za "kawy" kropka
– No hejka, postaw mnie na ziemie – Powiedziała.
– Ok, to z wrażenia – Delikatnie opuścił ja na peron.
- po "ziemię*" kropka
Z dworca było tylko rzut beretem do piętrówki w którym było spotkanie.
- za "piętrówki" przecinek
- w której*
Od razu poszli do kuchni na piętrze. Szel, ich gospodyni, a zarazem poetka wstawiła wodę w czajniku.

- za "poetka" przecinek
Kuchnia do dyspozycji, zakupy robicie sami i gotujecie co chcecie – Oznajmiła Krysia.
- przecinek przed "co"
- "oznajmiła" małą literą
Poetki, które przyjechały z Poznania dwoma samochodami były zapobiegliwe. Po drodze zrobiły zakupy. Na śniadanie zaserwowały frankfruterki na gorąco i pomidory na kanapkach.
.
- przecinek przed "były"
- frankfurterki* (literówka)
Szybko rozpakowali rzeczy i na podwórko usiedli na ławeczce przed domem.
- " na podwórku"
Potem proponuje żebyście zjedli rybkę w bazie – Odpowiedziała.
- proponuję*
- "odpowiedziała" małą literą
Mimo że jak sam powiedział nie jest dobrym przewodnikiem, zgodzili się, żeby ich oprowadził.
- przecinek za "powiedział"
Jak ktoś myśli, że nad morzem jest tylko płaska plaża to się myli.
- przecinek przed "to"
– Proszę szanownej wycieczki na wprost nasze kochane morze, po lewej w oddali to już Niemcy. – powiedział, zaciągnął się papierosem i łyknął browarka.
- przecinek za "wycieczki"
- za "Niemcy" niepotrzebna kropka
– Teraz będzie bardziej pod górę, więc proszę się sprężyć. Idziemy na klif. – rzucił z uśmiechem.
- niepotrzebna kropka za "klif"
– Pierwsze zadanie po powrocie napisać wrażenia z obcowania z naturą – Zarządziła Dany.
– Tak szefowo, na razie się napawamy widokiem – Zachichotał Krzysiek.
- przecinek za "powrocie"
- "zarządziła" małą literą
- "zachichotał" małą literą
Gdy już odpoczęli, nastrzelali fotek ruszyli ku schodom na plażę.

- przecinek za "fotek"
Ale i tak wrażenie jakie zrobiła na mężczyźnie było piorunujące.
- przecinek przed "jakie"
Ostatnio zmieniony 05 kwietnia 2024, 19:16 przez Dany, łącznie zmieniany 2 razy.

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

dzięki Dany, pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19832
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: Dany »

cd. korekty
Bogdan trafił do pokoju z Szczurkiem.
- "ze Szczurkiem"
Długo nie myśląc ruszył raźnym krokiem.
- przecinek za "myśląc"
W sklepie było wszystko czego potrzebował, więc nie ociągając się wrócił i wszedł na piętro do kuchni.
- przecinek przed "czego"
- przecinek przed "wrócił"
- przecinek za "piętro" (dopowiedzenie)
Wstawił wodę na herbatę i zachowując jak największą ciszę wziął się do przyrządzania śniadania.
- przecinek za "ciszę"
– Siemka! Co pichcisz – zagaił
– Jajecznicę z dodatkami. Masz ochotę? – bardziej stwierdził niż zapytał Bogdan widząc minę młodego.
- za "zagaił" kropka
- za "Bogdan" przecinek
Po chwili siedzieli przy małym stoliku wcinając parującą jedzenie.
- przecinek przed "wcinając"
– No raczej nie – stwierdził taksując go wzrokiem.
- przed "taksując" przecinek
– Mam przyjazd wczasowiczów, więc nie pojadę z wami – zmartwiła się Szel
kropka za "Szel"
A gdy dotarli do Jeziora Turkusowego szczeny im opadły z wrażenia.
- przecinek za "Turkusowego"
No co ty! Chyba żartujesz, to oni coś nam ofiarowali – zapytał zdziwiony Bogdan
- za "Bogdan" kropka
– Kiedyś była tu kopalnia kredy. Jako wyzwoliciele tego uroczego zakątka, zapierdolili pompy odsysające wodę z kopalni, wywieźli na wschód i tak powstało jezioro. – wyjaśnił Artur.
- za "jezioro" niepotrzebna kropka


Tak wszystko naraz chciałbyś zobaczyć? – zapytał leniwie Artur
– W niedzielę wracam w nocy wracam do Warszawy – zmarkotniał chłopak
– Ok! Idziemy oglądać militaria – zarządziła Danusia
- kropka za "Artur"
- 2x "wracam" (pierwsze "wracam" usuń)
- za "chłopak" kropka
– Przecież możesz jeszcze przyjechać – usłyszał za plecami głos Żanetty
- kropka za Żanety
Gdy Bogdan odwrócił głowę ich spojrzenia się spotkały i już wiedział, że musi tu wrócić.
- przecinek za "głowę"
– No i musi Pana zaakceptować, czyli zaraz jedziemy na wizytację – dyrektor nie owijał w bawełnę.
- "Pana" małą literą
Ale jeśli się zawiedzie wymieni firmę ochrony.
- przecinek po "zawiedzie"
Wykorzysta Pan urlop, a potem rozwiążemy umowę i może Pan już iść do Służby Więziennej tak jak uzgodniono – dyrektor uspokajał byłego już koordynatora.
- obydwa razy "Pan" małą literą
- przecinek za "Więziennej"
– Czyli jak to rozegramy Panie dyrektorze? – zapytał Bogdan – Ja się zgadzam, ale jak będę potrzebował całkowicie wolny weekend, nie będzie problemu.
– Oczywiście Panie Bogusławie, szef rejonu świadkiem – potwierdził dyrektor.
- "Panie" małą literą
.
Dopóki świeciło się światełko w pokoju Pana Roberta, wszyscy pracownicy ochrony musieli mieć się na baczności. Czyli jak była potrzeba to do dwudziestej drugiej a rano z powrotem
.
- "Pana" małą literą
- przecinek za "Czyli"
- przecinek przed "to"
W piątek po dwudziestej drugiej Bogdan siedział w pociągu do Międzyzdrojów. Co to dla niego sześćset sześćdziesiąt kilosów w jedną stronę. Ważne kto tam czekał na niego.
- przecinek za "piątek"
- przecinek za "Bogdan"
- przecinek za "Ważne"

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

dzięki Dany, pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3048
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 1

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: jaga »

czy to spotkanie bejowskie panie Bogdanie.
Poprzez poezję do serca. Znam takie dwie pary, których połączyła poezja
Ciekawie
jaga
Awatar użytkownika
Dany
Administrator
Posty: 19832
Rejestracja: 21 kwietnia 2011, 16:54
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 9
Brązowych Pietruch: 11
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 24

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: Dany »

Przepraszam, że się wtrącę, ale to nie spotkanie bejowskie, bodek nie był na tym portalu, ale na "spojrzeniach" i byłby do tej pory, gdyby nie to, że administrator spojrzeń wyjechał zagranicę i przestał opłacać serwer i domenę, i spojrzenia przestały istnieć.

Nigdy w realu nie widział Krysi, która obiecała po niego wyjść. Tyle co na „Spojrzeniach”, pod swoimi wierszami wymieniali uwagi. Poczuł się zaszczycony, gdy zaprosiła go na zlot. M

ObrazekOczekujesz komentarza do swojego utworu - inni także oczekują tego od Ciebie.

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

witaj jaga, tak jak już wspomniała Dany to były "Spojrzenia". pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

hejka Dany, szkoda że "Spojrzenia" upadły. pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18276
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: elafel »

"Spojrzenia" były super. To miłe wspomnienia :)

Ela

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

tak Eluniu, pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
jaga
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3048
Rejestracja: 19 października 2019, 10:36
Lokalizacja: lubuskie
Złotych Pietruch: 5
Srebrnych Pietruch: 6
Brązowych Pietruch: 10
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 1

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: jaga »

Nigdy w realu nie widział Krysi, która obiecała po niego wyjść. Tyle co na „Spojrzeniach”, pod swoimi wierszami wymieniali uwagi

Odebrałam to nie jako portal tylko wzrokowe spojrzenie na poezję.
Poprzez komentarze i wiersze również można nawiązać sympatyczną nić porozumienia.
Wspomniałam o beju , ponieważ gro ludzi właśnie tam stawiało pierwsze kroki.
jaga
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3598
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Re: Wyprawa po wenę i wiatr

Post autor: bodek »

spoko jaga, coraz więcej znajomych jest wirtualnych. pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ