Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Requiem

Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kazik42
Emeryt/ka
Posty: 1106
Rejestracja: 12 stycznia 2008, 21:18
Lokalizacja: Lublin
Najlepsza proza: 2

Requiem

Post autor: Kazik42 »

R E Q U I E M

W pokoju panował półmrok. Na kotarze szczelnie zasłaniającej okno rysowała się blada poświata dnia. Pod ścianą stało łóżko, na którym leżał mężczyzna. Głowę miał wciśniętą w poduszkę. Blada twarz odznaczała się od tła wiankiem dawno nieogolonego zarostu.
Dni tego mężczyzny były już policzone
Dziś kończył właśnie 34 rok życia. Przyjmując, że statystyczny wiek życia mężczyzny wynosi 68 lat, pozostało mu jeszcze 34 lata życia. Liczbę tę mnożąc przez 365 dni, otrzymano 12 410 dni i nocy. Sprawdzono działanie na kalkulatorze. Zgadzało się, co do dnia...
U wezgłowia chorego zebrało się kilka osób. Lekarz w białym fartuchu pochylił się nad nim. Chory otworzył oczy. Błędnym wzrokiem wodził po twarzach zebranych. Wreszcie wzrok jego zatrzymał się na doktorze. Z trudem dźwignął głowę i zwracając się do niego, spytał:

  • A czy ty znasz, durniu, fenomenologię Hegla?
  • Nie znam – odpowiedział ten szczerze.
  • Tak też sądziłem! – w glosie chorego zabrzmiała nuta satysfakcji.
    Głowa ciężko opadła mu na poduszkę. Przymknął powieki. Począł mówić urywanym, niewyraźnym głosem:.
  • Wreszcie pojąłem, że czas jako pojecie obiektywne po prostu nie istnieje. Każdy swój czas nosi w sobie, Stworzyliśmy go wyłącznie dla celów praktycznych. Miał nam ułatwić życie, uporządkować, uregulować. Tak przecież lubimy regularność! Regularnie jeść, wypróżniać się, upijać . Nie przewidzieliśmy jednak, że ten twór umysłu człowieka wymknie się spod jego kontroli i przybierze pozory obiektywnego bytu. Ze sługi przemieni się w pana. Zniewoli nas! Odtąd staniemy się niewolnikami czasu... Teraz, chłoszcząc nas knutem, popędza. No, szybciej i szybciej! Stępa! Galop! Już zady trzęsą się nam w galopie, Z wywalonych języków toczy się piana. Dalej! Dalej! Do utraty tchu! Do zawału! Do usranej śmierci wreszcie!
  • Majaczy – lekarz znacząco pokiwał głową.
    Odzyskał przytomność. Rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok spotkał się z pełnym troski spojrzeniem siedzącej przy łóżku żony. Wziął ją za rękę.
  • Jest moim życzeniem, by dzieci, nie widziały po śmierci moich zwłok. Niech zachowają ojca w pamięci takim, jakim zapamiętały go za życia. - Widząc łzy w jej oczach, dodał miękko - Nie trzeba, Joanno... nie trzeba.
    Zmienił temat.
  • Pamiętasz moje oświadczyny? Byłaś wtedy w niebieskiej sukience...
  • Pamiętam - odpowiedziała. – Trzymając mnie za rękę mówiłeś "Pójdź Joanno ze mną! Zrobimy meble ze skrzynek, będziemy razem słuchali V Symfonii Beethovena, czytali wiersze Norwida i kochali się trzy razy na noc".
    Pocałował ją w policzek
  • Przyprowadź dzieci – poprosił.
    Przy łóżku zgromadziły się jego dzieci. Nie były jeszcze w stanie zrozumieć powagi sytuacji i w obliczu majestatu śmierci zachowywały się zwyczajnie, po dziecinnemu. Młodszy, sześcioletni dłubał w nosie i przestępując z nogi na nogę robił znudzone miny. Starsza, ośmioletnia dziewczynka kołysała na rękach szmacianą lalkę.
    Ojciec wsparł się na łokciach i uniósł znad poduszek głowę:
  • Moje kochane dzieci – zaczął - nie będę taił, że dni waszego tatusia są już policzone. Zostało ich jeszcze dokładnie – tu przez chwilę zastanawiał się – tak... jeszcze tylko 12408. Mogę jednak spokojnie odejść, ponieważ wiem, że wy, kochane dzieci, jesteście cząstka mojej nieśmiertelności. Będę żył w tobie Aniu i w tobie Piotrusiu, gdy już mnie tu nie będzie.
    Chciałbym wam przekazać ostatnie rady i wskazówki, które jak sądzę, będą przydatne w życiu. Zapewne niejednokrotnie zadawaliście sobie pytanie, jaki jest sens życia? Ja również zadawałem sobie to pytanie. Długo nie mogłem znaleźć odpowiedzi, Chciałem wykryć obiektywne prawo, którego byt, jak zakładałem, miał być usytuowany gdzieś poza, ponad życiem. To właśnie prawo miało określać, wyznaczać jedynie sensowny sposób na życie. I to był błąd. Świadomość przemijania zobowiązuje nas i zmusza do ciągłych rozliczeń z życia, z każdego dnia, każdej godziny. Ciągle sprawdzamy, weryfikujemy, szukamy afirmacji i usprawiedliwienia. Weźmy przykładowo...
  • Siku! – pisnął chłopiec.
    Ojciec przerwał. Stracił wątek, starannie wytarł nos kraciastą chustką.
  • No, ucałujcie tatusia na pożegnanie – zakończył.
    W drzwiach pokoju ukazała się otyła postać. Ostrożnie, by nie zrobić hałasu, na palcach zbliżała się do łóżka. Chory miał oczy zamknięte. Sprawiał wrażenie śpiącego. Przybyły zatrzymał się przy łóżku. Widząc, że chory śpi, już zawrócił, gdy ten otworzył oczy. Przyglądał się przybyłemu przez dłuższą chwilę.
  • Wuj Alojzy – wyszeptła w końcu. – Z trudem go poznałem. Strasznie wuj utył. Niech wuj siada! Zagramy w karty. Albo raczej coś mu zaraz pokażę. – Wyciągnął spod poduszki gruby brulion.
  • Opracowałem tabelę inteligencji naszej licznej rodziny - powiedział. - Zaraz mu wszystko wyjaśnię. Otóż w punkcie wyjściowym – o tu - który to punkt stanowi umowną granicę, między inteligencją, w stadium embrionalnym, a jej całkowitym brakiem, umieściłem Benka, syna ciotki Agaty, nieprzypadkowo zresztą. Benek to chłopisko duże i z charakterem. W każdej sytuacji umie się znaleźć, w każdej sprawie ma własne zdanie. To nic, że zawsze takie samo. Przykładowo mówią do niego: "Wyrosłeś na dorodnego mężczyznę", a on z miejsca odpowiada: "A co się będę pieprzył!", albo:"Wysubtelniałeś Beniu", on: "A co się będę pieprzył". "Tak mocno, tak po męsku to powiedziałeś", "E tam! Ja walę prosto z mostu! Co się będę pieprzył!". Ciotka Agata utrzymuje, że ten chłopak daleko zajdzie. Niewykluczone, że nawet posłem zostanie.
    Przyjąłem, że podstawową jednostką miary inteligencji jest jeden „benek”. Dziesięć „benków” daję wyższą jednostkę, równą jednej "klarze". Ciotka Klara, jak wiesz, potrafi człowieka formalnie na śmierć zagadać. Niech no tylko dorwie delikwenta! Żeby nie wiem jak się wykręcał, sapał, stękał, tak go gruntownie wymagluje, ogłupi, że największa bzdurę przyjmie za prawdę i pewnik. Co więcej, przyjmie jako swoją osobistą prawdę... Gotów potem przysięgać, że Kowalska to czarownica i krowom mleko odejmuje, że Malinowski zaszedł z Nowakową w ciążę i tylko patrzeć jak urodzi i milion dostanie nagrody, bo właśnie taka ustawa wyszła.
    Dziesięć "klar" składa się na jednostkę, która nazwałem jeden "alojzy". To na cześć wuja! Proszę nie dziękować. Nie trzeba, doprawdy! Tabelę tę, wynik przemyśleń wielu dni i bezsennych nocy, zostawiam w spadku rodzinie. Nic więcej nie mam.
    Chory przerwał.
    – Jestem strasznie znużony - powiedział. – Musze się trochę przespać. Żegnaj wuju, może spotkamy się gdzieś tam - palcem wskazał na sufit.
    Objawy choroby nasiliły się. Chory żądał wódki. Wypijał szklankę i godzinami trwał w milczeniu. Nie reagował na pytania. Trącił kontakt z otoczeniem. Ożywiał się na pewien czas słysząc dźwięki symfonii Beethovena. Czasami wieczorami śpiewał cienkim, prawie dziecinnym głosem. Ciągle powtarzał ten sam dwuwiersz:
    "W pogoni za dniem świątecznym
    Radość dnia powszedniego utraciłem"
    Brzmiało to jak żałosne kwilenie, pełna bólu skarga. Nikt nie miał wątpliwości nadchodził krytyczny moment.
    – Trza po księdza posłać – poradziła teściowa.
    Chory uspokoił się. Z oczu znikły mu złe błyski. Twarz wypogodziła się.
  • Pomódlmy się, synu - powiedział ksiądz
    Ukląkł w nogach łóżka i patrząc w górę rozpoczął głośna rozmowę z Bogiem
  • Niech mi będzie Panie Boże policzone to, że nie przypisywałem Ci naszych ludzkich słabości - próżności i pychy. Niech mi policzone będzie, że nie obrażałem intelektu Twego biciem pokłonów, klepaniem pacierzy i leżenie krzyżem. Niech mi policzone będzie, że widziałem w Tobie Boski Intelekt,. który nie żąda irracjonalnych zachowań... Niech mi będzie policzone również i to, że nigdy nie zwątpiłem w Twoją doskonałość i starałem się zrozumieć jej istotę. Amen.
  • Więcej pokory synu – upomniał ksiądz. - Teraz wyznaj szczerze grzechy.
  • Okradłem 40 milionów rodaków.
  • ?!
    Będąc na praktykach w fabryce ukradłem śrubę. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Nie była wcale mi potrzebna... Wyrzuciłem ją. Było to jednak mienie społeczne, a więc własnością należącą do wszystkich. Kradnąc ją jednym czynem okradłem prawie 40 milionów Kowalskich.
  • No, dobrze – przerwał ksiądz. – A szóste przykazanie? Grzeszyłeś przeciwko szóstemu przykazaniu?
  • Tak, ojcze.
  • Wyznaj wszystko szczerze.
  • To odbyło się bardzo prosto, Spotkałem go na ulicy. Poczułem pociąg płciowy...
  • Go! – krzyknął ksiądz. – To był on?!
    -Tak on. To był anioł-kobieta.
    -Aha – ksiądz uspokoił się wyraźnie. Co za skojarzenia! Anioł i pociąg! – zrzędził. – I co dalej?
  • Nic, zgrzeszyłem ojcze myślą.
  • Szkoda – spowiednik sprawiał wrażenie wyraźnie zawiedzionego.
  • Ja również żałuję ojcze, ponieważ uważam, że między grzechem popełnionym uczynkiem, a popełnionym myślą istniej zasadnicza jakościowa różnica, natomiast forma popełnienia grzechu i tak przecież nie ma wpływu na jego ciężar gatunkowy.
    Pogodzony z Bogiem i ludźmi czekał. Dni jego nieuchronnie upływały. Właśnie gasł następny dzień. Zostało mu ich jeszcze tylko 12 400.
Ostatnio zmieniony 10 września 2009, 00:16 przez Kazik42, łącznie zmieniany 1 raz.
Marek Ken
Emeryt/ka
Posty: 1200
Rejestracja: 01 marca 2008, 21:31
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Marek Ken »

Opowiadanie zatytułowane Requiem jest rodzajem groteski. Na podłożu realistycznym, gdzie zarówno samo zdarzenie (zbliżająca się śmierć trzydziestoparoletniego mężczyzny), jak i entourage i wszystkie rekwizyty wzięte są z życia, rozgrywa się tymczasem tragikomedia nasycona elementami nie całkiem naturalistycznymi. Raczej o posmaku nadrealistycznym.

Opowiadana historia zamyka się w dziesięciu dniach, podczas których młody mężczyzna oczekuje śmierci. W momencie, gdy go poznajemy, ma przed sobą dokładnie 12 410 dni, gdy się z nim żegnamy zostało mu jeszcze okrągłych 12 400. Tak to właśnie wyliczono posiłkując się statystyką, co następnie zostało potwierdzone na kalkulatorze. I choć od samego początku właściwie wiadomo, że przed młodym mężczyzną jeszcze tyle samo lat, ile przeżył (trzydzieści cztery), a zatem szmat życia, to jednak leży w łóżku i czeka na śmierć. Mężczyzna zdaje się być pogodzony z absurdalną sytuacją mimo wszystko bliskiej śmierci. I tu mamy pierwszy element wyjścia z realizmu w stronę nadrealizmu. To, co dzieje się na naszych oczach, to ustawiczne przemieszanie pierwiastków realistycznych z tymi widzianymi w krzywym zwierciadle, stosownej powagi w majestacie śmierci z elementami groteskowymi i komediowymi. Również sam bohater groteskowej historii nie jest takim sobie zwykłym człowiekiem. Prawdziwy czy jedynie zafałszowany znawca Hegla jakże udatnie balansuje na granicy szaleństwa oraz błazenady podszytej gorzką ironią. Nie poskramia swoich filozoficznych zapędów również w momencie, gdy jego żona a matka małych dzieci przyprowadza je przed oblicze umierającego ojca i męża. Tenże zwraca się do nich słowami bynajmniej nieodpowiednimi dla młodego wieku pociech, które to słowa w jego mniemaniu mają pozostać jako solidny fundament i przesłanie w ich dalszym życiu:

Chciałbym wam przekazać ostatnie rady i wskazówki, które jak sądzę, będą przydatne w życiu. Zapewne niejednokrotnie zadawaliście sobie pytanie, jaki jest sens życia? Ja również zadawałem sobie to pytanie. Długo nie mogłem znaleźć odpowiedzi, Chciałem wykryć obiektywne prawo, którego byt, jak zakładałem, miał być usytuowany gdzieś poza, ponad życiem. To właśnie prawo miało określać, wyznaczać jedynie sensowny sposób na życie. I to był błąd. Świadomość przemijania zobowiązuje nas i zmusza do ciągłych rozliczeń z życia, z każdego dnia, każdej godziny. Ciągle sprawdzamy, weryfikujemy, szukamy afirmacji i usprawiedliwienia. Weźmy przykładowo...

  • Siku! – pisnął chłopiec.
    Ojciec przerwał. Stracił wątek, starannie wytarł nos kraciastą chustką.
  • No, ucałujcie tatusia na pożegnanie – zakończył.

A zatem tragikomedia toczy się w najlepsze. Ale może jeszcze bardziej bawimy się w momencie, gdy swojemu wujowi umierający mężczyzna, niejako w ramach testamentu, przekazuje swoją naukową spuściznę. Jest to gruby brulion, który wyciąga spod poduszki i w którym pracowicie sporządził kiedyś tabelę inteligencji swojej licznej rodziny.
Przewrotna gra trwa nadal. Kiedy teściowa posłała po księdza i ten ukląkł w nogach łóżka, by na ostatnią drogę wyspowiadać umierającego grzesznika, niepoprawny grzesznik ze swoją manią do filozofowania spowiada się po swojemu, jawnie ignorując obowiązujące na taką okoliczność i przewidziane katechizmem kościelne formułki. Jego spowiedź rozpoczyna się tak:

  • Niech mi będzie Panie Boże policzone to, że nie przypisywałem Ci naszych ludzkich słabości - próżności i pychy. Niech mi policzone będzie, że nie obrażałem intelektu Twego biciem pokłonów, klepaniem pacierzy i leżeniem krzyżem. Niech mi policzone będzie, że widziałem w Tobie Boski Intelekt, który nie żąda irracjonalnych zachowań... Niech mi będzie policzone również i to, że nigdy nie zwątpiłem w Twoją doskonałość i starałem się zrozumieć jej istotę. Amen.

Taka spowiedź nie może się podobać księdzu i napomina grzesznika słowami: Więcej pokory synu. Nie na wiele się to jednak zdaje. Domorosły filozof dalej po swojemu ciągnie generalną spowiedź na granicy rzetelności, przystojnej powagi i groteski.

Jak zwykle w tej prozie spod znaku Kazik42, całość ożywiona ludycznym humorem i mimo wszystko prostotą, zawsze aktualną i skuteczną.

Czy jest konieczne podkreślać, że opowiadanie znakomite i czyta się jednym tchem?

Na koniec, jeśli pozwolisz Kaziku, nietuzinkowy twórco obdarzony iskrą bożą, sparafrazuję słowa Benka, jednego z członków rodziny umierającego filozofa-komedianta z Twojego opowiadania. A zatem lekko i z przymrużeniem oka twórz nadal te swoje groteski ku radości czytelnika, bo co się będziesz pieprzył?!

[ Dodano: 10 Listopad 2009, 09:10 ]
Ne wiem, czy Ci już mówiłem, ale sekretarka to by Ci się przydała, żeby postawić kropkę tam, gdzie jej nie ma a być powinna, zaś w innym miejscu omyłkowo użyty przecinek też zastąpić kropką (miejsce na uśmiech, a może śmiech).

Waldemar Kubas

Awatar użytkownika
Kazik42
Emeryt/ka
Posty: 1106
Rejestracja: 12 stycznia 2008, 21:18
Lokalizacja: Lublin
Najlepsza proza: 2

Post autor: Kazik42 »

Twoje komentarze Waldku są już "działami samymi w sobie". W pewnym sensie nawet przytłaczają sam tekst, wpędzając autora w pewne zakłopotanie. Oczywiście bardzo Ci dziękuję, gdyż zdanie Twe bardzo szanuję i Ty o tym wiesz.
Mówiłem Ci już, że moje niechlujstwo redakcyjne jest następstwem mentalnego roztrzepania i futurystycznych ciągot. Zapewniam jednak, że nie jest to objaw lekceważenia czytelnika. Czytelnik. mój drogo, to jest ktoś, kto opanował sztukę czytania/ wcale nie tak powszechną/ i jeżeli z niej korzysta/ co także nie jest powszechne/, zasługuje na szacunek, a nawet na podziw.
Bardzo serdecznie Cie Przyjacielu pozdrawiam

Awatar użytkownika
Małgorzata Południak
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 264
Rejestracja: 16 lipca 2009, 10:28
Lokalizacja: z Salem
Wierszy miesiąca: 2

Post autor: Małgorzata Południak »

Kazik, jesteś wyjątkowym prozaikiem, wczytałam się i chciałabym więcej...

Dziękuję za miłe chwile :)

Pozdrawiam refleksyjnie.

Awatar użytkownika
Kazik42
Emeryt/ka
Posty: 1106
Rejestracja: 12 stycznia 2008, 21:18
Lokalizacja: Lublin
Najlepsza proza: 2

Post autor: Kazik42 »

Dziękuję Małgorzato wyjątkowa! Zazdroszczę wam poeci i pytam - Skąd wy TO macie? Zapewne miał rację J. Brodski mówiąc -"Myślę, że to pochodzi od Boga" Jak wiesz poetą nie bywam/ a poetką tym bardziej/ Serdeczności.

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Doprawdy ciekawe opowiadanie. Napisane z humorem i werwą. Niejako przypadkiem zawiera kilka spostrzeżeń wartych zastanowienia.

Awatar użytkownika
Pola
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 4430
Rejestracja: 12 listopada 2010, 12:02
Lokalizacja: Już Szynwałd
Złotych Pietruch: 6
Srebrnych Pietruch: 5
Brązowych Pietruch: 3
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 0
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 3
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Pola »

Twoje Opowiadanie przeczytałam na wdechu - Mistrzu prozy.
Co do treści, i innych, nie będę się powtarzać, bowiem moi poprzednicy/szczególnie Waldek/napisali, co trzeba.

PS.

Przystojniacha z Ciebie/ najbardziej oczy/na zdjątku.

Pozdrawiam / uśmiech/

Awatar użytkownika
Rafał Bardzki
Moderator
Posty: 6234
Rejestracja: 14 września 2010, 19:48
Lokalizacja: Zielona Góra
Złotych Pietruch: 4
Srebrnych Pietruch: 7
Brązowych Pietruch: 15
Najlepsza proza: 1
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Rafał Bardzki »

Masz rację Pola. Opowiadania Kazika to prawdziwe perełki humoru.

Awatar użytkownika
Kazik42
Emeryt/ka
Posty: 1106
Rejestracja: 12 stycznia 2008, 21:18
Lokalizacja: Lublin
Najlepsza proza: 2

Post autor: Kazik42 »

Polu, Rafale - drodzy przyjaciele "po piórze" "od krwi serdecznej bliżsi " nie rozpieszczacie mnie, bo "palma mi jeszcze odbije" Ja ciągle powtarzam, że znam swoje miejsce w "literackim szeregu" i nie jest to bynajmniej pierwszy szereg. Dziękuję i pozdrawiam. nnkazik
PS Polu! Był czas gdy byliśmy piękni i młodzi, Dziś jesteśmy tylko piękni, Niestety tylko./namawiam na uśmiech/

Awatar użytkownika
Pola
Autor/ka wielce zasłużony/a
Posty: 4430
Rejestracja: 12 listopada 2010, 12:02
Lokalizacja: Już Szynwałd
Złotych Pietruch: 6
Srebrnych Pietruch: 5
Brązowych Pietruch: 3
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 0
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 7
Najlepsza proza: 3
Najciekawsza publicystyka: 3
Fraszkowy Król: 2

Post autor: Pola »

Skoro znasz... tym bardziej Mistrzu.
Rozpieszczanie? Nic z tych rzeczy.
Do literatury wchodzi się w pojedynkę.

Tiaa, byliśmy... "przeminęło z wiatrem".
Wszystko przeminie, nawet przemijanie.

Namówiłeś, więc zostawiam :)))))))))))))))

Awatar użytkownika
czarodziejka
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 249
Rejestracja: 25 października 2010, 13:14
Lokalizacja: południa

Post autor: czarodziejka »

Ciekawy, śmieszny, przyjemny w czytaniu - tak mogę określić twój tekst. :thumbup: Po za tym temat zmuszający do zadumy .

Kazik42 pisze:

Intelekt,(.)

- chyba niepotrzebna. A jeszcze jedno symfonia i szklaneczka wódki a bohater nie usnął :hihi: niewirygodne

[ Dodano: 2 Grudzień 2010, 19:19 ]
ps. nie wiarygodne - przepraszam za błąd :rotfl:

"Jedna Żyletka, Jedna Żyła, Jedno Życie, Jedna Chwila..."
http://niebo-pieko-ziemia.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Kazik42
Emeryt/ka
Posty: 1106
Rejestracja: 12 stycznia 2008, 21:18
Lokalizacja: Lublin
Najlepsza proza: 2

Post autor: Kazik42 »

Czarodziejko/właśnie, czarodziejko - nas nie zwiedziesz/! Liczymy, że ze swej czarodziejskiej, magicznej półki ofiarujesz nam ponownie swoje czarowne fanty. I niech magia twa - trwa.!

Awatar użytkownika
canudo
Autor/ka
Posty: 30
Rejestracja: 17 stycznia 2011, 20:53
Lokalizacja: Polska

Post autor: canudo »

Nie ma tu nic do dopowiedzenia, Pola, Małgorzata, powiedziały wszystko MISTRZU :D Świetnie się czyta, ponieważ twoje opowiadanie jest śmieszne.

Awatar użytkownika
Gelsomina
Autor/ka z pewnym stażem...
Posty: 5844
Rejestracja: 17 lipca 2014, 01:15
Lokalizacja: Łódź
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 4
Brązowych Pietruch: 1
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 1
Honorowych Dyń: 1
Wierszy miesiąca: 9
Najlepsza proza: 0

Post autor: Gelsomina »

Dzięki Tigerowej sięgnęłam do twórczości Kazika42.
Świetna lektura, a Benek, który ma w każdej sytuacji własne zdanie, wymiata ;D
No i oczywiście spowiedź. Pewnie niejeden okradł 40 milionów rodaków, ale nie każdy grzeszył z aniołem, nawet w myślach. ;)

ODPOWIEDZ