Zapraszamy do głosowania na Wiersz Miesiąca II/24

Rozpoczynamy anonimowo konkurs - opowiadanie w temacie: "Zasłyszane opowieści"

Rozpoczynamy anonimowo konkurs- DRABBLE - w temacie "Telefon"

Szamani widnokręgów

Nie tylko dla dzieci...


Moderator: Redakcja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3565
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Szamani widnokręgów

Post autor: bodek »

Odziany w rysią skórę mężczyzna, wdrapał się na olbrzymią sosnę. Będąc na szczycie, popatrzył w kierunku skąd dochodził stukot siekier. Wyczulony węch szamana, wyczuwał odór przepoconych ciał rębaczy. Na widnokręgu, widać było znikające korony padających z hukiem drzew. Zabrzmiały rogi i kołatki nagonki. Wystraszone zwierzęta, uciekały przez puszczę tratując ściółkę. Strażnik bagnistej krainy, wszedł w trans. Jego myśli, poszybowały jak gołębie pocztowe. Telepatycznie wzywał braci i siostry, dzieci natury. Poczuł nagle, że ktoś wdziera się do jego głowy. Niby stado ośmiornic, których macki dotykały każdego wspomnienia i myśli. Nagle mrok i pustka, ciało spadło, odbijając się o gałęzie. Na dole czekały, cztery postacie w czarnych habitach. Wyciągnęły dłonie i zaczęły mamrotać zaklęcia. Spętali jego umysł i ciało czarną magią.
Olbrzymie cienie, zawirowały wśród malunków na ścianach jaskini. Łoskot bębnów odbijał się od sklepienia. Zmysłowe kobiety tańczyły, intonując tajemną pieśń. Przy ognisku stał muskularny mężczyzna. Jego łysą czaszkę zdobiły starożytne runy, o fioletowej poświacie. Sypnął złotym pyłem w płomienie. Zaciągając się szkarłatnym dymem, wszedł w trans. Odebrał wiadomość od swojego brata z bagien. Wiedział, że musi szykować się do wojny. Posypał popiołem skronie i ramiona, zarzucił zębaty łeb ze skórą wilka. Przytroczył do biodra kamienny młot. Kołczan pełen zatrutych strzał i łuk z rogów koziorożca dopełniały rynsztunek. Dosiadając siwo karego ogiera, Skalny Szaman pognał w kierunku świątyni zieleni.
Przejeżdżając przez dolinę, ujrzał śnięte ryby w jeziorze. U podnóża góry, dogasały łuny pożarów. Ogołocone z drzew stoki, były jednym wielkim pogorzeliskiem. Przy drodze, leżały oskórowane ciała zwierząt. Niebo świeciło pustką, ptaki opuściły bagnistą krainę. Zsiadł z konia, prawą ręką chwycił łuk, z kołczanu wyciągnął strzałę. Rozejrzał się czujnie, nałożył strzałę na cięciwę. Zaczął skradać się ścieżką, prowadzącą do Świątyni Zieleni. Oprawcy, opuścili dawno te miejsce. Sprofanowane miejsce, mimo pustki ziało grozą. Pod samą kopułą budynku, w kokonie z pajęczyny wisiał szaman z bagien. Jego pusty wzrok i bezwładne ciało robiło piorunujące wrażenie. Jego brat wiedział, że to ciemne moce go zniewoliły. Uwolnienie w pojedynkę było nie możliwe. Znanym sobie ukrytym tunelem, zszedł do Groty Zadumy. Rozpalił ogień, płomienie oświetliły pomalowane ściany. Pokolenia strażników, ozdabiały grotę malunkami opisującymi ich świat. Była też jego ulubiona, o złotym smoku:

Gdy ziemia była w jednej linii, z najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji Raka. Pierwotne plemiona, złożyły ofiarę. Trójkę niemowląt, zostawiano u podnóża Przemawiającej Góry. Olbrzymia bestia o złotych łuskach, na oczach przerażonych ludzi zabierała dzieci. Odchodziła z łupem, rycząc i plując ogniem. W grocie, smok ułożył je w gnieździe i zasnął koło nich. Nad ranem zjawił się starzec, nakarmiwszy dzieci, sprawdził stan ich zdrowia. Opiekował się nimi, a one spędzały czas na zabawach ze smokiem. Gdy podrosły, zaczął je szkolić. Poznawały które rośliny leczą, a które zabijają. Jak zbudowany jest człowiek, jak składać kości i leczyć chore wnętrze. Gdy poznały samych siebie, swoje ja mieszkające w serce i umyśle, mogły wyruszyć w drogę by dostać imię. Samotnie przebywały w puszczy, oddając się medytacji, jednocząc z naturą. Las im sprzyjał, szczodrze karmił i odziewał. Był dla nich jak otwarta księga, czytały tropy zwierząt, słuchały jego odgłosów. Po dwóch pełnych księżycach, wróciły do świątyni. Starzec wyszedł im naprzeciw, do doliny przy jeziorze. Nadszedł czas aby nadać im imiona. Mnich rozniecił ogień i czekał. Pierwszy nadbiegł olbrzymi ryś, za nim na polanę wszedł rudowłosy młodzieniec. Z drugiej strony, łamiąc gałęzie wpadł szczeniak wilka. Towarzyszył mu chłopiec o włosach jak len. Chłopcy przywitali się ze starcem, usiedli przy ognisku ze swoimi zwierzakami. Czekali jeszcze na dziewczynkę o kruczoczarnych włosach. Prawie ich zaskoczyła, tak bezszelestnie zjawiła się od brzegu jeziora.
– Opowiedzcie, jak wam się wiodło, i kim są wasi przyjaciele – zwrócił się mnich do chłopców.
– Moja ścieżka, zawiodła mnie do bagnistej krainy – powiedział rudowłosy – kociaka wyciągnąłem z trzęsawiska, zanim mnie polubił zostawił pamiątkę. Odsłonił włosy z karku, trzy rysy ciągnęły się od czaszki do pleców.
– Potem się polubiliśmy, nie odstępuje mnie nawet na krok – zakończył, mierzwiąc palcami futro kota.
– Od dziś zwany będziesz Rudym Rysiem – starzec położył dłoń na pierś chłopca – będziesz strażnikiem bagnistej krainy – dłoń starca naznaczyła go starymi runami.
– Ja poszedłem między skały i urwiska – białowłosy podszedł bliżej – matkę i braci szczeniaka rozszarpał niedźwiedź. Zabiłem go, gdy i mnie chciał przekąsić – przytulił wilka a ten go polizał po twarzy.
– Twoje imię będzie brzmieć Biały Wilk – mnich naznaczył jego czaszkę runami – będziesz strażnikiem skalnej krainy.
– A ty kruczowłosa – co nam opowiesz? – mnich wyciągnął dłoń do jej twarzy.
– Uważaj, mój zwierzak nie lubi gdy ktoś mnie dotyka –jakby na potwierdzenie tych słów, z jej włosów wynurzył się czarny skorpion, jego kolec jadowy zakołysał się złowrogo.
– Trzymałam się rzek i jezior, niczego mi nie brakowało – powiedziała krótko – gdy obudziłam się pewnego ranka skorpion już spał w moich włosach.
– A więc od dziś jesteś Czarnym Skorpionem – runy spłynęły na dłonie dziewczyny.
– Teraz chodźmy wypocząć, od jutra zaczynamy nowe nauki – starzec mimo wieku krzepko ruszył w kierunku świątyni.
Zgodnie z obietnicą, starzec zbudził ich przed świtem. Na dachu świątyni przywitali słonce, chłonąc jego energię. Potem były medytacje i ćwiczenia fizyczne. Po skromnym posiłku z ryb i podpłomyków, udali się do Groty Zadumy. Tam mnich objaśniał im historię namalowane na ścianach. Studiowali stare gliniane tabliczki, zwitki brzozowej kory, pergaminy i rulony ze świńskiej skóry. Wiedza która się tam znajdowała, zebrana została przez wieki z różnych krain. Poznawali arkana magii, zaklęcia i alchemiczne mikstury. Żeby nie stracili formy, nauczyciel wysyłał ich w coraz dalsze krainy. Uzupełniali zapasy w spiżarni, zbierali nowiny ze świata zewnętrznego. Po kilku latach intensywnej nauki, starzec stwierdził że są gotowi do pełnienia swoich zadań. Zebrał ich w głównej nawie świątyni i przemówił:
– Spełnił się czas, zakończyliście zgłębianie tajemnej wiedzy – zdjął medalion z wizerunkiem smoka ,umieścił go w otworze w ołtarzu – otrzymacie teraz własne artefakty – ze zgrzytem rozsunęły się trzy płyty skrywające medaliony.
Były wykonane z dziwnego materiału, nie przypominał żadnego ze znanych metali i minerałów. Były na nich reliefy, każdy akolitów dostał z podobizną swojego zwierzęcia.
– Gdy przyjdzie czas trwogi i pożogi, przydadzą się do obudzenia pierwotnej siły natury – starzec mówił tak jakby wiedział, że te czasy nadejdą.
– Teraz możecie poznać moje imię – założył artefakt ze złotym smokiem na szyi – jestem Strażnikiem Bramy Widnokręgów, teraz ruszajcie do swoich krain i czekajcie na wezwanie – pożegnał się z uczniami.

Biały Wilk zakończył oglądanie malowidła. Kiedyś dokończą tę historię, jeśli przeżyją. Poczuł nagle czyjeś dłonie na twarzy i usłyszał szept.
– Witaj bracie, co się dzieje –usiadła koło strażnika.
– Musimy zdjąć klątwę z Rudego Rysia – wyjaśnił – ale dopiero o świcie, zgodnie z obrzędem – dokończył.
– Dobrze, oczyśćmy umysły, do świtu niedaleko – Czarny Skorpion sypnęła w ogień pyłem białego lotosu.
Gdy pierwsze promienie słońca oświetliły świątynie, roznieciła żar w czarze zapomnienia. Zaintonowali razem pieśń śmierci, dym i słowa poszybowały ku kokonowi. Uniesione dłonie strażników wyzwoliły moc. Pęta pajęczyn poluźniły się, ciało ich brata spadło na ziemię. Chwycili go za ręce i donośnym głosem zaczęli wypowiadać słowa mantry. Powieki drgnęły, powoli budził się do życia.
– Gdzie ja jestem, co się stało – Rudy Ryś zdezorientowany rozglądał się wokoło.
– Nie ma czasu na wyjaśnienia. Te bitwę wygraliśmy ale rozpoczęła się wojna – Biały Wilk pomógł podnieść się bratu.
Jakby na potwierdzenie tych słów, zagrały rogi bojowe. Chrapliwe okrzyki, uderzanie mieczami o tarczę. Nadciągnęli ze wszystkich stron. Karnie maszerowali pod górę, zasypując strażników pociskami. Rudy Ryś i Biały Wilk wyszli jako pierwsi, z sanktuarium. Gdy zużyli zapas zatruty strzał, znacząc pierzastymi kwiatami wzgórze, dołączyła do nich Czarny Skorpion. Utworzyli pierścień starych run widnokręgów, spletli dłonie i zanucili mantrę walki. Spłynęły fosforyzujące znaki z rąk czarnookiej wiedźmy, z piersi rudowłosego i czaszki albinosa. Skupiły się w ognistą kulę, która wybuchła błękitnymi błyskawicami. Błędne płomienie rozpełzły się po stoku, tłuszcza zamarła w przerażeniu. Zerwał się wiatr, a może to skrzydła smoka na którym nadleciał starzec. Ciskał w napastników granatami z proszkiem złudzeń. Jaszczur ział w nich jęzorami płomieni. Strażnik Bram wylądował przy Świątyni Zieleni.
– Prędko do środka – wezwał szamanów.
Przy głównej nawie, zdjął medalion z wizerunkiem smoka. Położył w gnieździe, odsunęły się boczne nawy z miejscem na trzy wizerunki. Strażnicy Krain uruchomili portale wrót, potrójne źródło światła popłynęło do głównej nawy. Splotło się w jedność, i wystrzeliło przez otwór w kopule. Źródło mocy połączyło się z niebem białym promieniem. Nadciągnęły czarne chmury, zagrzmiało i spadł ognisty deszcz. Potem grad wielkości kurzych jaj przetrzebił szeregi agresorów. Otworzyły się Wrota Widnokręgów wśród błyskawic na niebie.
– Eksperyment dobiegł końca, humanoidalni znów włączyli pęd samozagłady – strażnicy unieśli się w sacrum natury, ku gwiazdom.
Zaległa cisza i mroki dziejów.

[ Dodano: 2017-01-31, 18:19 ]
zgodnie z obietnicą Elu:)

Ostatnio zmieniony 01 lutego 2017, 21:34 przez bodek, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Autsajder1303
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 4472
Rejestracja: 12 października 2015, 12:05
Złotych Pietruch: 2
Srebrnych Pietruch: 2
Brązowych Pietruch: 2
Kryształowych Dyń: 2
Wierszy miesiąca: 6

Post autor: Autsajder1303 »

bodek pisze:

było znikające korony drzew. Drzewa padały z hukiem.

można by napisać np: - Na widnokręgu, widać było znikające korony drzew, które padały z hukiem.- żeby nie powtarzać tych drzew
Pomysł, klimat i sama opowieść bardzo mi się podobają, jednak trochę dziwnie mi się czytało ten tekst, nie potrafię powiedzieć dlaczego, może przez sposób w jaki autor konstruuje zdania? Sam już nie wiem... Mimo wszystko fajna opowieść, jeszcze do niej wrócę :) Pozdrawiam

Lewicowość to rodzaj fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma najmniejszego znaczenia
-George Orwell-
Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3565
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

witaj Autsajder, to przeróbka z poezji. zobaczymy jak pójdą dalsze części:)

Awatar użytkownika
elafel
Młodszy administrator
Posty: 18138
Rejestracja: 16 listopada 2007, 20:56
Lokalizacja: Poznań
Złotych Pietruch: 15
Srebrnych Pietruch: 17
Brązowych Pietruch: 21
Tematyczny Konkurs na Wiersz: 2
Kryształowych Dyń: 3
Wierszy miesiąca: 15
Najlepsza proza: 7
Najciekawsza publicystyka: 1

Post autor: elafel »

O! Bodziu pisze swoje "szamanowskie opowieści"
Obiecałeś i wstawiłeś. Opowieści, które istnieją tylko w Twojej wyobraźni. Twój świat, pełen szamanów i tajemnic. Opowiadanie w dawnym Twoim stylu.

bodek pisze:

uciekały przez puszcze tratując ściółkę.

puszczę*

bodek pisze:

Na dole czekały , cztery

przytul przecinek

bodek pisze:

Zabiłem go gdy i mnie chciał przekąsić – przytulił wilka a ten go polizał po twarzy.

przecinek przed "a" (zawsze)

bodek pisze:

Wiedział że musi szykować się do wojny.

przecinek przed "że" (zawsze)

bodek pisze:

zdjął medalion z wizerunkiem smoka ,umieścił go w portalu ołtarz

przytul przecinek do "smoka"

bodek pisze:

umieścił go w portalu ołtarz

tego, to nie rozumiem

bodek pisze:

Wiedza która się tam znajdowała,

przecinek przed "który" (zawsze)

bodek pisze:

Wiedza która się tam znajdowała, zebrana została przez wieki z różnych krain.

tego nie rozumiem

bodek pisze:

Po kilku latach intensywnej nauki, starzec stwierdził że są gotowi do pełnienia swoich zadań.

przecinek przed "że"
Tyle znalazłam podczas czytania. Bardziej zwracałam uwagę na treść. Wpadnę jeszcze raz i poczytam uważniej.

Pisz te szamańskie opowieści, one są takie "twoje".

Ela

Awatar użytkownika
bodek
Autor/ka zasłużony/a
Posty: 3565
Rejestracja: 18 grudnia 2012, 15:42
Lokalizacja: Warszawa
Srebrnych Pietruch: 1
Wierszy miesiąca: 11

Post autor: bodek »

będę powoli przerabiał wszystkie części:)

ODPOWIEDZ