Kraina marzeń
Ewa leżała w łóżeczku, ale nie mogła zasnąć. Mama przeczytała jej całą książeczkę z bajkami, a ona zamiast smacznie spać, wciąż się wierciła. Wtedy mama postanowiła opowiedzieć jej pewną historyjkę …
Zaczął się wrzesień. Do przedszkola przyszła nowa pani, która potrafiła przepięknie malować. Jej prace zdobiły ściany niemal każdej sali. Grupa starszaków miała właśnie zajęcia plastyczne. Każdy miał przed sobą pustą kartkę i kolorowe kredki.
- Dziś będziemy rysować kwiaty na łące.
Dziewczynki uśmiechnęły się do siebie zadowolone. Na tablicy za panią Magdą był namalowany przez nią obraz, który bardzo im się podobał.
- Nie wiem czy uda mi się narysować tak ładnie jak pani – powiedziała zmartwiona Julia.
- O to się nie martw. Zanim nauczyłam się tak rysować, musiałam dużo ćwiczyć.
- Czy mogę zobaczyć rysunek z bliska ?- zapytała dziewczynka.
- Oczywiście.
Kiedy Julka podeszła bliżej, stało się coś dziwnego. Obraz zaczął mienić się kolorami. Dziewczynka rozejrzała się dookoła sali, ale chyba nikt inny tego nie zauważył. Spojrzała jeszcze raz, chcąc sprawdzić czy to się powtórzy. Wtedy zaczęły się dziać jeszcze dziwniejsze rzeczy. Motyl zatrzepotał skrzydełkami, słońce migotało promykami, a rzędy kwiatów ugięły się pod lekkim wietrzykiem. Julia nachyliła się by wciągnąć nosem mocny zapach fiołków, a gdy przytrzymała się tablicy, jej ręka przeszła do środka. Teraz z łatwością mogła dotknąć płatki kwiatów. Nie wiedziała jak to się stało, ale przeszła przez obraz …
Zosia, która siedziała z nią w ławce, podniosła głowę do góry. Popatrzyła tam, gdzie jeszcze przed chwilą stała jej koleżanka. Nie było jej, ale nagle zauważyła, że jakaś postać jest na obrazie. Podeszła bliżej.
- Zobaczcie ! – powiedziała do innych dzieci – Tam jest Julcia !
Przedszkolaki patrzyły zdziwione to na Zosię to na duży rysunek, nie rozumiejąc o czym ona mówi. Wstały jednak ze swoich miejsc, podchodząc do tablicy. Julka, gestem dłoni wzywała je, aby dołączy do niej. Dzieci natychmiast wyraziły na to wielką chęć, a pani Magda nie tylko nie zaprotestowała, ale nawet pomogła przejść przedszkolakom przez magiczny obraz. Na koniec weszła również sama.
Kiedy dzieci znalazły się po drugiej stronie, oniemiały z zachwytu.
Łąka była tak zielona, że w całym przedszkolu nie było takiej kredki. Na środku rosły żółte i czerwone kwiatuszki wyglądem przypominające dzwoneczki, a po bokach w równych rzędzie jak żołnierze, rosły storczyki. Fiołki za to były porozsiewane wszędzie i rosły małymi grupkami. Całość wyglądała jak tkany w Indii dywan.
Pani przedszkolanka zaproponowała, aby dzieci położyły się na łące i odpoczęły. Zapewniła je, że kwiaty, choć wyglądają na delikatne w rzeczywistości są bardzo mocne, więc nie ugną się pod ich ciężarem. Grupa przedszkolaków ułożyła się na roślinach i poczuła się jakby leżała jak na mięciutkich materacach. Ogarnęło je zmęczenie… Ptaszki cichutko ćwierkały, letni wiaterek smagał po twarzach, słońce łagodnie przygrzewało. Dzieci poczuły się tak odprężone, że zasnęły …
Mama przykryła córeczkę kołderką, Ewa uśmiechnęła się przez sen. Pewnie śniła o przepięknej łące …