Niebezpiecznie smutna i podstarzała już księżniczka rozejrzała się po ogromnej komnacie, wypełnionej bałaganem, z okazji kolejnej urodzinowej imprezy. Która, to już ? Trzydziestaaaa.... ? Eeee - skrzywiła się - lepiej nie pamiętać. Zatrzymałam się na dwudziestej trzeciej i niech tak zostanie..., a że od tamtego czasu trzeba było dwukrotnie, no dobrze trzykrotnie popuszczać w pasie odrobinkę sukienki balowe - i nie tylko - Nic to! Tupnęła nóżką - ruchem wielokrotnie ćwiczonym i dlatego posiadającym wdzięk i subtelność, jaka dana jest tylko wyższym sferom - Wezmę się, wezmę się , jak nic, jak tylko minie zima. Jak tylko Ojczulek - Król nowy edykt o poszukiwaniu księcia z bajki wyda albo, gdy smok nabierze siły i odzyska moc w zianiu ognia i przyciągnie swoją sławą błędnych - obłędnych rycerzy.
Popatrzyła smutnym wzrokiem po komnacie wypełnionej serpentynami, balonikami, złoconymi owocami (w większości niestety nadgryzionymi), zaspanymi w wyniku upojenia królewskim, darmowym winem gośćmi, psami wałęsającymi się w poszukiwaniu smakowitych resztek i ospale snującymi się dworzanami, udającymi, iż robią porządek z całym tym urodzinowym bałaganem.
- Oto jestem - niespodziewany gość wyrwał ją z zadumy.
- Tak ? I co w związku z tym ? - niezbyt grzecznie odezwała się Królewna, bo przecież miała ku temu nie tylko swoje osobiste powody, ale też niewątpliwą wyższość, wynikającą z racji świetnego pochodzenia.
- Jesteś i co ? I, kto ?
- No jak to, kto ? Gość Spóźniony. Gość Niespodzianka. Czarodziej możesz mi mówić albo bardziej elegancko - Wybawiciel. Dla swoich - Podpuszczator. No, w każdym razie jestem - jak w każdej porządnej bajce się należy.
Królewna popatrzyła znużonym wzrokiem. No książę z bajki to ty nie jesteś. Jakiś taaaaaki niewydarzony ani wysoki ani z oczami błękitnymi, co przeszywają na wskroś i budzą dreszcze i drżenie łydek ani grzywą jasną, co przyciąga spojrzenie i miód leje na serce, łeeeee lepiej nie przychodziłbyś, z takim wyglądem, no, chyba że masz prezent. Prezenty lubimy zawsze. (Formy "my" użyła, bo przypomniała sobie, że Ojczulek-Król stosuje ją zawsze w podniosłych chwilach). - Jasne Królewno. Mam. I to jaki! W sam raz na twoje ....eeeeee urodziny...
- Dwudzieste trzecie - podpowiedziała Królewna - No, jaki prezent? - stłumiła ziewnięcie .
- No mówże.
Gość kpiąco omiótł wzrokiem Królewnę i jej dwadzieścia trzy lata, ale powstrzymał się od sarkazmu w imię racji stanu albo też w imię konieczności wyższych albo, po prostu żal mu się jej zrobiło i rzekł powoli, ale dobitnie - Mam Królewno dla ciebie SZANSĘ. Nie, byle jaką. Szansę na sukces, szansę na "żyli długo i szczęśliwie.. " Szansę na męża.. Jednym słowem - szansę na zamążpójście przed czterdziestką..
- Phi - żachnęła sie dziewczyna, ale poczuła ukłucie w sercu. To chyba nadzieja budziła się, a może nawet i radość ogromna - no mówcie dobry człowieku mówcie.
- Podpuszczatorze -, jeśli Wasza Wysokość raczy - otóż..
I tu ukazał pięknej królewnie cały swój misterny plan, a właściwie prosty, a właściwie, to nawet nie plan.
Ot, ma on jednego parobka, co to twierdzi, że jak nic jest zaginionym przed laty synem króla z sąsiedniej prowincji i na dowód tego potrafi nie tylko stroić iście królewskie miny, ale ma cudowny pierścień z podobizną nieokreśloną, ale już na pierwszy rzut oka widać , że królewską. - Przystojny, wysoki i muskularny? Oczy ma błękitne jak niebo, grzywę jasną jak promienie słońca? - Królewna od razu przeszła do konkretów, gdyż racja stanu tego od niej wymagała. No, bo przecież, co jak co, ale to akurat można tak określić.
- Tak Jaśnie Pani - wszystko , co należy. I oczy i grzywę i ten...
- Biorę! Biorę! - wykrzyknęła uradowana Królewna, - pierścień ma, potem Ojczulek - Król wynajmie prawników i udowodni jego autentyczność. Królewskie oblicze ma, aparycję możnowładcy ma. Biorę!!!! Postanowione.
- Chwilunia! Jaśnie Pani! A prowizja za pośrednictwo ? - Popuszczator odkrył swoje karty.
- Dostaniesz! Dostaniesz, ile chcesz, jeśli tylko jest taki jak mówisz.
Podpuszczator uśmiechnął się uspokajająco. Jest, jest i oczy błękitne, przeszywające na wskroś i burza blond włosów i wzrost wysoki i miny pańskie.. wszystko jest.. Będzie królewna ukontentowana, przez wiele dni i nocy.
Wychodząc po dobitym targu zacierał ręce i obliczał zysk, ale już myślami wybiegał w przód..No. biznes się kręci, to już trzecia królewna w tym miesiącu. Trzeba było co prawda wyszukać przez internet, zainwestować w nowe technologie, no, ale, cóż robić. Bo to panie dzieju, takie czasy idą, o parobków o aparycji królewskiej coraz trudniej, (karleje, panie dzieju, ten ród męski), a co druga dziś to księżniczka przed czterdziestką, czekająca na księcia z bajki. Byle jakiej może, ale takiego, co to iście pańskie miny umie stroić i pierścień ma. A naszej pracy, pośredników, to nikt nie doceni, ba, nawet na weselisko nie zaproszą.
Dobranoc.
Aaaa.. PS. Po przemyśleniu...
Podpuszczator to może i ócz błękitnych, co przeszywają i drżenie łydek powodują nie miał i grzyw złotogrzyw, co miód na serce panien kładą, nie miał, ale miał jedno - możliwość poznawania królewien, wielokrotną, co prawda ograniczoną (do ilości pozyskanych parobków), ale i tak bogatszą, od owych paniczów, co umieją pańskie miny stroić i chwalić się pierścieniem wątpliwej próby...
No tyle, po pierwszym przemyśleniu.